Lander 12
Rodzice Alby wrócili z konferencji. Dowiedzieli się od sąsiadów, iż młodzież urządziła huczną imprezę. Dexter rozmówił się z córką.
-Parę dni nas nie ma a Ty znowu swoje. Obiecałaś mi coś, pamiętasz? Miałaś być bardziej odpowiedzialna!-powiedział zdenerwowany.
W tym samym czasie Pamela rozmawiała z Gibonem.
-Co to ma wszystko znaczyć, młody człowieku? Jak mogliście zachować się tak nieodpowiedzialnie? Dzwoniła do mnie Eva Everdeen. Jej syn do tej pory ma zatrucie pokarmowe. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
Gibon przybrał błagalną pozę.
-Przepraszam! To wszystko moja wina. Alba nie miała z tym nic wspólnego. Chcieliśmy tylko małego spotkania w gronie znajomych i przyszła masa osób. Nie wiem nawet kiedy Ci wszyscy ludzie zaczęli pić, Ever razem z nimi....-Kłamał jak z nut chłopak.
-Proszę, proszę wybaczcie mi. To już się więcej nie powtórzy -ciągnął.
-Ehh.. co ja mam z Tobą zrobić?-odrzekła już łagodniej Pamela.-Nie potrafię się na ciebie gniewać, ale kara Cię nie ominie. -zagroziła.
Gibon dostał szlaban na komputer, telefon i wszystko co elektroniczne. Musiał też poprawić średnią ocen. Nie był zbyt ucieszony tym faktem.
Albie dzięki Gibonowi zmniejszono wymiar kary. Nie mogli jej zabronić wychodzić, gdyż musiała widywać się z Everdean'em. Umowa z wampirami była jasna. Dexter natomiast zabrał jej kieszonkowe oraz kazał znaleźć pracę. Miała przez to stać się bardziej odpowiedzialna.
Pamela wymusiła z Alby relacje z imprezy. Z ulgą przyjęła wiadomość iż dzieciaki są parą. Przez chwilę plotkowały ze sobą jak za dawnych czasów.
Dni mijały. Sutton wyrosła z wieku niemowlęcego. Dexter znalazł nową pracę. (nie pamiętam w sumie jaką). Przed pierwszym dniem ze zdenerwowania rozbolał go brzuch.
Młodzież często wychodziła do klubów. Obowiązywała ich oczywiście godziny policyjna, ale to i tak było zbyt wiele jak na wagę ich przewinień.
Gibon z czasem zaczął czuć się jak piąte koło u wozu. Od zerwania z Malcolmem był sam.
Nie mógł już patrzeć na obściskujących się zakochanych.
Wzdychał samotnie w kącie. Czuł... zazdrość? Tak, to chyba była zazdrość. Ciężko mu było z tymi myślami.
Niespodziewanie na długi weekend przyjechała Kleo.
Gibon ogromnie się ucieszył na jej widok. Długo się nie widzieli.
Pamela była w szoku. Dziewczyna przyjechała bez uprzedzenia. Przecież często powtarzała przez telefon, że przyjedzie dopiero na wakacje. Alba też cieszyła się na widok dawnej przyjaciółki.
Po słowach powitania, rozmowa zaczęła toczyć się tylko między Pamelą a Kleo. Blondynka starała się włączyć do pogawędki. Bezskutecznie. Tamte dwie miały swój świat.
Wykluczona i zirytowana, poddała się. "Znowu się zaczyna. Wspaniała, wzorowa Kleo wróciła i cały świat będzie toczył się wokół niej"- pomyślała rozgoryczona i wyszła.
Do salonu wbiegła Sutton. Kleo nie mogła uwierzyć, że mała tak wyrosła. Tuliły się mocna przez dłuższy czas.
Group hug
Nazajutrz Pamela pod wpływem euforii kupiła spóźniony prezent dla Sutton. Mały szczeniaczek wydał jej się odpowiedni.
Okazał się jednak niezbyt trafionym pomysłem. Ciągle szczekał. Gdy dziewczynka próbowała go pogłaskać wściekle warczał.
Opiekę nad nim przejęła Alba. Była zachwycona zwierzakiem. Nazwała go Dolar.
Często biegała z nim po całym mieszkaniu. Psina uwielbiała się z nią bawić.
Zabawę, wchodząc do kuchni, przerwał Gibon.
-Chciałem położyć się spać, a wy tak hałasujecie.-powiedział.
-Nie rób się już taki drażliwy. -odpowiedziała dziewczyna łagodnie. -Czym jesteś taki zmęczony, co? Ostatnio w ogóle ze mną nie wychodzisz. Czy Ever znów Ci coś nagadał?-dodała zaniepokojona.
-Nie, nie. Po prostu nie mam czasu. Kleo i takie tam. -odparł wymijająco.
-Taa... Kleo... Będę już cicho, możesz iść spać. -rzekła sucho blondynka.
Przyjazd Kleo nie był jednak spowodowany tęsknotą za rodziną. W internacie poznała pewnego chłopaka.
...
Okazało się, że Parker mieszkał w tym samym mieście. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Często spędzali ze sobą czas pomiędzy zajęciami i razem uczyli się w bibliotece.
Raz, kiedy czekała na niego, w jego pokoju na komodzie zobaczyła zdjęcie z rodzicami. Ten widok ją zszokował.
"Jego ojciec jest łudząco podobny... Nie. To nie możliwe".-pomyślała. Nie dawało jej to jednak spokoju. Spytała więc go pewnego dnia o to zdjęcie.
-Kim jest ten człowiek na fotografii?-zapytała niewinnie.
-To mój ojczym.-odparł. -Od niedawna jest mężem mojej matki. W sumie świetny z niego gość. A o co chodzi? -spojrzał na nią podejrzliwie.
-Tak tylko pytam. -rzekła zmieszana i zmieniła temat.

....
Po przyjeździe, Kleo odwiedziła Parkera w jego domu.
Rozejrzała się po przedpokoju i ujrzała więcej zdjęć. Teraz już była pewna co do tożsamości mężczyzny. Nie było go jednak w domu. Po wyjściu dziewczyna postanowiła poczekać na niego na pobliskiej ławce.

C.D.N.