View Single Post
stare 12.06.2012, 20:52   #126
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 113
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Amnesia The Dark Descent

Wybaczcie, ale nie mam już siły odpowiedzieć na poprzednie komentarze. Cud, że w ogóle ruszyło to do przodu bo nie chciało mi się nic kompletnie robić. A ostatnio też czasu mało było. Tak czy siak zapraszam na kolejny odcinek. Nie żebym straszyła, ale to fs powoli zmierza do końca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słońce wisiało wysoko na niebie pełnym białych i puchatych chmur. Lekki wiatr poruszał delikatnie liśćmi drzew w parku koło centrum. Na jednej z ławek siedziała czerwono włosa dziewczyna ze słuchawkami w uszach. Po wczorajszej nocy dalej nie mogła poukładać swoich myśli. W jej głowie wciąż przemykały obrazy z ostatniej nocy.
Chris? Aniołem? Nie, to niemożliwe – dziewczyna próbowała sobie jakoś wytłumaczyć to, co powiedział jej szatyn, ale wszystko wskazywało na to, że nie było logicznego wyjaśnienia.
Zastanawiała się teraz co z Alexandrem. Będzie próbował ją porwać czy od razu zabić? Tyle było pytań, ale na żadne nie znała odpowiedzi. Jedynym kluczem do całej tej zagadki był Chris.
Nagle poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę. Za strachu podskoczyła i zerwała się na równe nogi.
- Spokojnie Mia, to tylko ja – dziewczynie ulżyło kiedy zobaczyła przed sobą uśmiechniętą twarz Luce.
- Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś – odpowiedziała ruda wyjmując słuchawki z uszu. Na te słowa blondynka zaśmiała się i wzięła przyjaciółkę pod ramię.
- Chodź, pogadamy przy filiżance najlepszego cappuccino w tym mieście.
* * *
- Aniołem?! Żartujesz?! – podniosła głos Luce, ale Mia od razu uciszyła ją karcącym spojrzeniem.
- Nie krzycz tak, bo ludzie pomyślą, że siedzę z wariatką – ruda sięgnęła po filiżankę i upiła kilka łyków po czym spojrzała przez okno na park po drugiej stronie ulicy.
- Wiesz, teraz jak o tym myślę to przypomina mi się Aion – wypaliła nagle brązowooka nerwowo stukając paznokciami o stolik i wpatrując się w jasnobrązowy płyn w filiżance.
Przyjaciółka westchnęła i spojrzała na blondynkę.

- Pogadamy o rzeczywistości czy o grach mmo? Grałam w Aiona i uwierz mi, że nie przypomina mi on nic z obecnej sytuacji.
- No dobrze, ale wiesz co jest dla mnie niezrozumiałe? Dlaczego Bóg karze za miłość? To przecież on uczy nas miłości do bliźnich – w głosie Luce można było usłyszeć nutkę oburzenia.
- Może anioły mają jakieś inne przywileje? Nie wiem. Tego mi akurat nie powiedział – znów spojrzała przez okno. Ku jej zdziwieniu nad miastem pojawiły się ciemne chmury z których po chwili lunął rzęsisty deszcz.
Dziwne…przed chwilą było jeszcze bezchmurne niebo i piękne słońce – pomyślała zielonooka patrząc na krople deszczu uderzające o asfalt i bębniące w szyby kawiarnii.
Przyjaciółka podążyła wzrokiem za Mią i nie kryjąc zdziwienia powtórzyła to co przed sekundą pomyślała ruda. Po chwili milczenia Luce znów się odezwała.
- Mówi się, że deszcz z nieba to podobno łzy płaczących aniłów – w tej sekundzie zielonooka wyobraziła sobie płaczącego Chrisa pośród innych skrzydlatych istot. Płakał przez nią, za to, że skazała go na wieczne potępienie. Na samą myśl, iż chłopak musi cierpieć, dziewczynie zaczynały napływać łzy do oczu.
- To moja wina… - wyszeptała, ale na tyle cicho, że przyjaciółka jej nie usłyszała.
* * *
- Powiedziałeś jej prawdę?! – w całym pokoju rozległ się krzyk rudowłosej. Dziś nie była w zbyt dobrym humorze, a słowa szatyna sprawiły, że tylko bardziej rozdrażnił lwa. Przeczesała swoimi długimi palcami włosy i zaczęła nerwowo chodzić w tą i z powrotem po pomieszczeniu.

- Cammie, spokojnie. Nie powiedziałem jej wszystkiego. Przecież dobrze wiesz, że mi na niej zależy i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby ją ochronić – chłopak podparł obie ręce na udach i uważnie przypatrywał się dziewczynie. Miał wrażenie, że ta zaraz straci panowanie nad sobą i komuś tutaj stanie się krzywda. Kątem oka zerkną na jak zwykle spokojnego i opanowanego Daniela.
- Nie ma powodu do obaw. Chciał dobrze, zresztą ma prawo wiedzieć. W szczególności to o nią chodzi. Jakbyś się czuła na jej miejscu? – na te słowa, siostra Mii aż wzdrygnęła się na samą myśl o całym tym zamieszaniu. Westchnęła ciężko i usiadła obok bruneta.
- Dobrze masz rację. Przyznaję, że mam dziś kiepski humor i jestem troszkę nerwowa – Chris wybuchł śmiechem, nawet nie chciał wiedzieć jak reaguje, gdy jest bardziej nerwowa. Na szczęście przez te wszystkie lata nie widział jej takiej. Dzięki Bogu. – Pozwólcie, że udam się do siebie. Muszę wszystko przemyśleć – wstała, podeszła do okna i położyła dłoń na szybie. Była taka zimna, ale przecież od tego deszczu nie zrobiło się, aż tak chłodno. Zamrugała kilkakrotnie kiedy jeszcze raz powtórzyła w myślach słowo „deszcz”. Nawet nie wiedziała kiedy zaczęło padać. Po chwili jednak odeszła od okna i skierowała się schodami na wyższe piętro i zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Mężczyźni siedzieli jeszcze chwilę w milczeniu, gdy wtem usłyszeli dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Do środka weszła przemoczona do suchej nitki siostra Cammie. Na widok Chrisa zarumieniła się lekko na co ten odpowiedział jej szerokim uśmiechem.
- Wyglądasz jak zmokła kura – skwitował krótko nie przestając się uśmiechać.
- Hahaha, aleś dowcipny dzisiaj – odpowiedziała wieszając małą torebeczkę na wieszaku. Bez słowa ruszyła na górę z zamiarem wzięcia gorącego prysznicu i przebrania się. Nagle poczuła, że jest strasznie głodna, wtedy przypomniało jej się, że nic nie jadła od dzisiejszego śniadania. Wyjęła z szuflady suche rzeczy, wzięła ręcznik, który wisiał na krześle i pomaszerowała do łazienki.

Kiedy ciepłe krople wody zaczęły spływać po jej ciele, poczuła niesamowitą ulgę. Wszystkie mięśnie rozluźniły się, a dziewczyna zamknęła oczy.
Po przyjemnej kąpieli, Mia zeszła na dół i od razu skierowała się w stronę kuchni w której siedział szatyn i penetrował już jakieś ciasto. Zignorowała go i otworzyła lodówkę w poszukiwaniu czegoś smacznego i pożywnego.
- Musimy być teraz szczególnie ostrożni – zaczął brązowooki oblizując przy tym łyżeczkę z kremu. – Daniel i twoja siostra dostali cynk, że Alexander wrócił tutaj. Na razie nie udało się nam dowiedzieć po co przybył i co dokładnie ma zamiar zrobić.
Dziewczyna energicznie odwróciła się z talerzem na którym znajdował się dzisiejszy, zimny obiad. Twarz jej zbladła, a wargi zaczęły nerwowo drżeć. Widząc to, chłopak podszedł do niej, wziął talerz z jej rąk i postawił na blacie kuchennym.

- Nie bój się. Obronie cię. Przy mnie jesteś bezpieczna – mówiąc to, objął ją jedną ręką w pasie i spojrzał wprost w jej szmaragdowe oczy. Poczuła jak jej serce zaczyna szybciej bić. Rzeczywiście przy nim czuła się spokojniejsza. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel z dzieciństwa, którego zna już tyle lat jest aniołem. Myślała, że wie o nim wszystko. Tak naprawdę nie wiedziała nic.
* * *
Czas…biegnie swoim tempem, a my nie mamy na niego wpływu. Błądziła podziemnymi korytarzami bez celu. Im głębiej zanurzała się w ciemność, tym stęchłe powietrze i zapach zgnilizny nasilał się. Czuła, że od tego odoru zaraz zwymiotuje. Przełknęła wielką gulę, którą miała w przełyku i wolnym krokiem ruszyła przed siebie. Wyciągnęła z kieszeni krzesiwo i zapaliła lampę olejną trzymaną w ręce. Kiedy rzuciła nieco światła na całą sprawę, zorientowała się, że musiała zapuścić się już bardzo daleko. Gdzieś w oddali słychać było krople spadające na kamienną posadzkę lub bliżej niezidentyfikowane krzyki, jęki lub odgłosy łańcuchów. Z każdym następnym krokiem czuła, że robi jej się coraz duszniej, a serce próbuje swoim szybkim biciem wydostać się z klatki piersiowej. Nagle w oddali zobaczyła słabe światło, ale mimo tego nie przyśpieszyła swojego tempa. Znalazła się w małym pomieszczeniu oświetlanym tylko przez blask świec. Podniosła swoją lampę wyżej i w tym momencie zamarła. Przed nią wisiał przykuty łańcuchami człowiek, albo coś co przypominało istotę ludzką. Potwór powoli podniósł głowę i spojrzał na nią swoimi żółtymi ślepiami. Dziewczyna stłumiła w sobie krzyk i wyglądem zaczęła przypominać marmurowy posąg. Zbladła, usta zrobiły się sine, nawet nie drgnęła.

Człowiekokształtna postać wydała z siebie niezidentyfikowany jęk po czym o dziwo przemówiła chrapliwym głosem.
- To ty…ty jesteś tą z legendy o upadłym aniele prawda? Nie bój się mnie moja droga – przerwał, ale uśmiechnąć się w sposób w którym po plecach rudej przeszły ciarki. – Ta historia mówi, że pokonasz demona. Śpiesz się póki nie jest za późno – w tej chwili dziewczyna usłyszała głośny i mrożący krew w żyłach ryk. Ziemia zatrzęsła się, a obraz przed jej oczami zaczął się zamazywać. Usłyszała huk…
__________________


One hell of a butler <3
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem