Wiele razy chciałam jej zmienić ten nos jak była młodą dorosłą, ale w końcu postanowiłam go zostawić takim, jaki jest i nie żałuję, bo przez to jest prawdziwa i oryginalna
On tak z wiekiem się zmniejszał, za jej młodych lat był bardziej naturalny, teraz jest strasznie dziwny, ale już się przyzwyczaiłam.
Vipero, no ten pierwszy ślub jakoś tak wyszedł po drodze, bo miałam trochę inne plany, niż dożywocie z blondynem
Czas leci, a sielanka u Belafonte'ów trwa niezmiennie. Senna i David są wyjątkowo zgodnym małżeństwem. Mimo upływu czasu żar miłości w nich nie wygasa, a wręcz przeciwnie. David adoruje żonę na każdym kroku i codziennie ma dla niej jakąś miłą niespodziankę - a to bukiet kwiatów, to zaproszenie na kolację we dwoje, czasem buziak tak zupełnie z zaskoczenia.
Są dla siebie stworzeni.
Bardzo lubią wspólne rodzinne śniadania, gdyż tak naprawdę tylko wtedy mogą pobyć ze sobą razem. Senna pracuje w godzinach wieczornych, David często awansuje i ciągle zmieniają mu się godziny pracy - nigdy nie wie, kiedy tak naprawdę będzie miał spokojny jakiś wieczór. Rzadki wspólny kontakt ma swoje konsekwencje - czasem są zaskoczeni, czego w szkole uczy się ich syn, Nathaniel.
Jako że David jest raczej kiepskim kucharzem, ustalili, że Senna będzie gotować posiłki po powrocie z pracy, a reszta będzie je tylko podgrzewać.
Dzieci rosną, jak na drożdżach. Przyszedł czas na urodziny Margit!
Tatuś jest przeszczęśliwy i kompletnie oszalał na punkcie swojej córki. Stała się jego oczkiem w głowie i zazdrośnie strzeże jej przed zbyt natarczywym towarzystwem innych osób

Sam nauczył ją mówić, korzystać z toalety i chodzić.
Rodzeństwo bardzo się kocha. Często okazują sobie czułość, gdy rodzice pracują i nie mogą ich rozpieszczać.
Marzeniem Senny było, aby Nathaniel dostał się do prywatnej szkoły. Postanowiła zaprosić na obiad dyrektora i trochę mu się podlizać. Niestety, pech chciał, że dostała pilne wezwanie z pracy (jakaś rozhisteryzowana kobieta błagała, by Senna skontaktowała się z jej zmarłym mężem, w celu ustalenia imienia dla jej piętnastego kota). Chcąc, nie chcąc, musiała jechać, więc spotkanie z dyrektorem spadło na Davida. Benedykt Szeregowiec przybywa!
Prawdę mówiąc, David liczył tylko na cud. Szczytem jego możliwości kulinarnych było spaghetti ze słoika, w domu burdel na kółkach, a w dodatku kupa dziwnych gości z ulicy plus niańka - jednym słowem katastrofa.
Ale David nie byłby Davidem, gdyby nie udało mu się oczarować dyrektora Szeregowca! Jednym, jedynym punktem w ostatnich sekundach wizyty, udało się przekonać tego snoba (co za emocje!) i Nathaniel rozpoczął naukę w elitarnej szkole.
Szkoda tylko, że nie był to szczyt marzeń samego zainteresowanego... Nathaniel nadal nienawidzi się uczyć i przynosi kiepskie oceny.
Zbliżały się kolejne urodziny dzieci. Tym razem obchodzili je dzień po dniu. Najpierw Nathaniel!
Słit focia w kiblu! xD (musiałam to dodać!)
Ale tak poważnie - całkiem niezłe z niego ciacho. I od razu przeszedł do konkretów
Dzień później, świeczki zdmuchiwała mała Margit!
No cóż, przynajmniej nie jest tak paskudna, jak Senna w jej wieku
Wyrosła na strasznego kujona. Oczywiście jest prymuską, świadectwo z czerwonym paskiem to dla niej codzienność, a dodatkowo ciągle dostaje od dziadków jakieś dodatkowe kieszonkowe za dobre oceny. Całe dnie się uczy, a jedyną jej rozrywką jest (tak dla odmiany ;p) czytanie książek. Telewizor uważa za zło konieczne, a komputer służy jej wyłącznie do nauki.
Nadeszła jesień i Senna zabrała się za porządkowanie ogrodu. Akurat to nie jest jej ulubionym hobby, ale mus to mus.
W międzyczasie obudził się Kane i zaczął urzędować nocami na parceli. Szczególnie upodobał sobie włączanie radia kiedy wszyscy śpią, co doprowadza do obłędu mieszkańców, no i oczywiście mnie. Rozważają telefon do egzorcysty, żeby pozbyć się tego koszmaru.
Tymczasem Nathaniel zaczął sprawiać kłopoty wychowawcze ;p Już pomijając jego totalną olewkę w sprawie szkoły i prac domowych, znalazł sobie jakieś podejrzane męty za towarzystwo i zaczął pić! Nieraz Senna znajdowała go z samego rana kompletnie pijanego po całonocnej imprezie, śpiącego na ławce przed domem. Oczywiście nie było mowy o pójściu do szkoły w takim stanie...
Kiedyś wrócił o 3 nad ranem, podchmielony, włączył muzykę na cały regulator i zaczął tańczyć po całym domu.
David miał dość. Starał się nie wtrącać zbytnio w życie Nathaniela, gdyż nie był on jego rodzonym synem (czego młody nie omieszkał mu przypomnieć przy każdej drobniejszej kłótni), ale teraz przebrała się miarka. Zrobił Natowi karczemną awanturę i dał mu szlaban na wychodzenie z domu na czas nieokreślony.
Nathaniel się wściekł. Wykrzyczał, że David nie ma prawa mu niczego zabraniać, że ma go gdzieś i będzie robił, co chce. Zamknął się w pokoju i długo z niego nie wychodził. Następnego dnia postanowił uciec z domu!
Gdy David się zorientował, że młody uciekł, załamał się. Obwiniał siebie o całą tę sytuację. Żałował, że zwrócił Natowi uwagę i że tak go ponosło w tej awanturze. Zastanawiał się również, co powie żonie, która była w pracy i niedługo miała wrócić.
Senna wpadła w histerię. Nie wiedziała, co robi. Biegała jak obłąkana po podwórku, wołając syna. W końcu drżącymi rękami wykręciła numer na policję i wrzeszcząc, zgłosiła zaginięcie dziecka.
Kilka godzin później pod dom zajechał radiowóz. Rodzice byli bardzo zdenerwowani, nie wiedzieli, jakich wieści się spodziewać. Na szczęście z auta wysiadł cały i zdrowy Nathaniel. Senna od razu wybiegła z domu, aby przywitać się z synem.
Szlochając, zaczęła go ściskać i przepraszać w imieniu ojca, prosić, aby nigdy więcej nie uciekał z domu. Nat przytulił się do matki i obiecał poprawę.