View Single Post
stare 17.07.2012, 15:50   #121
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 657
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Stories by Kicaj

Bingo, to Sutton. Miny to pół biedy. Jak mi spać idzie w stroju kąpielowym, a do szkoły w piżamie, to mam ochotę ją rozszarpać

Kicuś wyrwał się z chaosu i wysmażył nowy odcinek. Trochę mnie poniosło, ale sami oceńcie.

Odcinek 8


Pamela przebudziła się z głębokiego snu. Niechętnie wypuściła męża z objęć i leniwie przewróciła się na plecy. Ukochany przez sen zapytał:
-Już szósta?


-Niestety –odparła zaspana i niechętnie wygrzebała się z ciepłej pościeli.


Stanęła przed lustrem i ze smutkiem spoglądała na swoje odbicie. Płomiennie rudy kolor maskował niegdyś piękny, naturalny, platynowy blond, z którego była taka dumna. Jej cera, wcześniej wampirzo –blada, teraz rumiana i delikatna. Oczy też jakby bardziej granatowe niż błękitne. Bardziej wnikliwy obserwator dostrzegłby bijący od kobiety smutek i cierpienie.


Podszedł do niej uśmiechnięty mąż.


Odwróciła się i ściśle przylgnęła do jego nagiego torsu. Jej zachowanie wydało się Dexter’owi bardzo dziwne. Zazwyczaj nie była aż tak wylewna, szczególnie rano, godzinę przed wyjściem do pracy. Coś było nie tak.


-Kochanie, co się stało? –spytał zatroskany.
-Dziś mijają cztery lata –rzekła.
Wszystko stało się dla niego jasne. Od momentu zniknięcia ich dziecka, Pamela stała się melancholijna i apatyczna. Codziennie spoglądała w kryształową kulę z nadzieją, że ujrzy swoją córkę –Albę. Nigdy jej się to nie udało, przez co narastała w niej złość i frustracja. Z czasem zaczęła ukrywać swoje uczucia. Dziś jednak, ból był nie do zniesienia.


-Muszę odetchnąć świeżym powietrzem -powiedziała i wyplątała się z uścisku.
Wyszła na balkon i zamyślona patrzyła na wschód słońca. Wróciły wspomnienia, z którymi tak długo walczyła.


W dniu, w którym Alba uciekła, pakt z Everdeen’ami oficjalnie został zerwany. Przysięga, którą rodziny złożyły wiele lat przed narodzinami dzieci, złamana. Pamela nie zawracałaby sobie głowy honorowymi bzdurami o czystości rodu, gdyby nie fakt, że tej pozornie banalnej obietnicy przyglądała się Rada Wampirów. Miała ona prawo wyegzekwować przyrzeczenie, a skoro nie miała ku temu możliwości, wydała wyrok śmierci na oba rody. Lander’owie nie widzieli w tym najmniejszego sensu, gdyż tak banalne rzeczy zazwyczaj przechodziły bez echa. Sprawa była co najmniej dziwna, jednak nie było odwołania od decyzji starszyzny. Dlatego wynieśli się z AP i zamieszkali w SS. Wampiry na ogół nie osiedlały się w tym mieście, gdyż było tu zbyt słonecznie. W dodatku za bardzo wyróżniałyby się wśród opalonych i radosnych mieszkańców. Pamela w celu asymilacji, przygotowała dla siebie i męża eksperymentalną kurację, dzięki której wyzbyli się wampirzych cech. Przyjęli tożsamość dawnych przyjaciół, zmieniając nazwisko na Perkins i wiedli pozornie spokojne życie, w willi położonej tuż nad brzegiem oceanu.


Pamela wyrwała się z otępienia. Przebrała się pospiesznie i zeszła do kuchni na śniadanie. Przy stole zastała swoje dwie adoptowane córki, zajadające ze smakiem spieczone gofry. Dosiadła się i w ciszy jadła swoją porcję.


Dziewczyny wyczuły zły nastrój przybranej matki. Ona sama, po chwili, przerwała krępujące milczenie.
-Sutton, zwykle Ci się buzia nie zamyka. Znów oblałaś matmę? –zapytała z udawanym rozbawieniem. Nie mogła znieść ani chwili dłużej tego panującego napięcia, dlatego uciekła się do najprostszej sztuczki, która zawsze działała.


Zaczepka zadziałała i młoda, oburzona, odpowiedziała nieskromnie:
-Przecież wiesz, że jestem genialnym dzieckiem. Po co zadajesz takie bzdurne pytania?


-Sutton, zachowuj się –przestrzegła siostra. –Waż słowa. Mama przecież żartowała. Poza tym przydałoby Ci się trochę pokory. Wcale nie jesteś takim geniuszem.


-Twój mąż uważa inaczej. Co więcej, jego szef chce przyjąć mnie na praktykę. Skoro NASA się o mnie upomina, to raczej jestem świetna, nie sądzisz?
Pamela szybko dokończyła ociekającego syropem klonowym gofra i wśród ciętych wypowiedzi obu córek, pośpiesznie wycofała się z wojny, którą notabene, sama wywołała. Zazwyczaj lubiła przysłuchiwać się ich sporom. Kleo rok wcześniej skończyła studia z fizyki stosowanej, a Sutton od dziecka wykazywała się ogromną wiedzą w sferze nauk ścisłych. Obie za to były uparte i mocno broniły swojego stanowiska. Taka wymiana zdań mogła trwać do upadłego.


***
Kleo na studiach poznała swojego przyszłego męża. Seth Stone był czarującym, opanowanym i pewnym siebie mężczyzną, starszym od niej o dwa lata. Długo trwało nim stonowana i cicha dziewczyna przyjęła jego zalety. Wrodzona nieśmiałość też nie pomagała.


On rozpoczął pracę w Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej, przed nią były jeszcze dwa lata studiów. Przetrwali dwuletnią rozłąkę i po odebraniu dyplomu, Kleo przyjęła jego oświadczyny. Z dnia na dzień ich uczucia były coraz silniejsze.


Świeżo upieczona małżonka szybko zaszła w ciążę i po dziewięciu miesiącach urodził się silny chłopczyk, któremu dano na imię Olaf.


Para mieszkała z w domu Lander’ów. Nie byli kłopotliwymi mieszkańcami, gdyż mieli do dyspozycji całe piętro. Wręcz przeciwnie, Seth świetnie dogadywał się z teściami. Często grywał z nimi w bilard.



Dexter, dotychczas zdominowany przez kobiety, wreszcie miał kompana do ćwiczeń.


Pomagał Sutton w rozwijaniu zainteresowań. Tęgie umysły myślą podobnie.


Przy czym nie zaniedbywał małżonki.


Nigdy się nie kłócili. Samo przebywanie w swoim towarzystwie było dla nich przyjemnością.


Dzięki mieszkaniu w rodzinnym domu, Kleo nie czuła się samotna, kiedy mąż wyjeżdżał na delegację. Niestety zdarzało się to bardzo często. Wystarczył telefon z pracy i musiał stawić się w bazie lotniczej.


Niechętnie opuszczał rodzinę. Jednak służba nie drużba.



W tym czasie Kleo realizowała swoje pasje.


Oraz zajmowała się swoim synem. Niemowlę było bardzo ciche, co było zasługą spokojnych i opanowanych rodziców.



Nawet szalona Sutton chętnie zaglądała do siostrzeńca.



Ale i tak większość czasu poświęcała lekturze. Wystarczyło, że raz przeczytała książkę i w każdej chwili mogła przytoczyć twierdzenie w niej zawarte.


Dexter pomagał jej w zadaniach domowych.


Z czasem jednak zaczęły go przerastać. Nastolatka miała specjalny tok nauczania i powoli jego wiedza nie wystarczała. Mimo to, lubił spędzać z nią czas.


Wszyscy kochali ją za niekonwencjonalne podejście do życia i drobne szaleństwa. Wszędzie było jej pełno.


Dexter był z niej bardzo dumny. Nigdy by nie pomyślał, że jest w stanie ja pokochać jak rodzoną córkę. Często przyglądał jej się z boku i rozmyślał nad jej przyszłością. W tym samym kontekście ciągle wracał myślami do Alby. Czy jest szczęśliwa? Czy w ogóle żyje?


Sutton interesowała się wieloma rzeczami. Kiedy rozwiązała nierozwiązywalną zagadkę zamieszczoną na stronie NASA, zaproponowano jej praktykę i możliwość dalszego kształcenia.


Dobrze się składało. Miała smykałkę do astronomii.


I podglądania mieszkańców. Przy czym, widok sąsiada w samych gatkach, nie należał do najprzyjemniejszych.


Jej ukochany zwierzaczek –Gucio.

***

Dla Sutton, która nie pamiętała biologicznych rodziców, Lander’owie byli najważniejszymi osobami na świecie. Od samego początku zwracała się do nich mama, tata. Oni nigdy nie ukrywali przed nią prawdy. Wręcz przeciwnie, Pamela często opowiadała jej o Joelline.
-Jesteś tak piękna, jak ona –zaczęła Pamela, kiedy w południe wybrały się na ryby.


-Często mi to powtarzasz –odparła wesoło małolata.
-Tak, wiem. Wybacz mi, ale jakoś tak mnie naszło na wspominki.


Sutton wykorzystała melancholijny nastrój matki. Odważyła się zadać pytanie, na które zwykle uzyskiwała wymijającą odpowiedź.
-Co się stało z Gibonem? Dlaczego się z nim nie kontaktujemy? Czy zaginął jak Alba?
To pytanie sprawiło, że kobieta posmutniała. Widać było, że walczyła ze łzami.


Sutton pierwszy raz widziała matkę tak wyprowadzoną z równowagi. Nie chciała jednak się wycofywać. Drążyła dalej.
-Może mógłby nas kiedyś odwiedzić? Albo my tam pojedziemy? Na pewno chciałby zobaczyć Olafka.


Pamela uparcie milczała. Dziś, była bardziej wrażliwa na wszystko, co miało związek z przeszłością.
-Co takiego zrobił, że z tatą reagujecie na każdą wzmiankę o nim, jak ja na owsiankę – z niechęcią i obrzydzeniem?


-Po prostu pokłóciliśmy się. Tyle. Woli nie utrzymywać z nami kontaktu. –Kobieta po raz pierwszy ją okłamała. Nie była w stanie opowiedzieć jej całej historii. Może jak będzie starsza. Prawda jednak była taka, że bała się jej osądu. Nie była bez winy i obawiała się, że córka dowiedziawszy się, że Gibon został wygnany z domu, odwróci się od niej.


Sutton pokiwała tylko głową i dalej, w milczeniu, łowiły ryby. Do czasu, aż zrobiło się ciemno i musiały wracać do domu.


Na koniec młoda dodała:
-I tak dowiem się prawdy. Chciałabym od Ciebie, ale jeśli będziesz dalej milczeć, sama znajdę na to sposób.


Dotarłszy do domu, pognała na najwyższe piętro, do Kleo. Ona musiała wiedzieć co się stało cztery lata temu. Stała akurat przy oknie i rozmawiała przez telefon.

-Tak, Olaf ma się świetnie. Uwierzysz, że ma już miesiąc? Jest taki silny i podobny do wujka. Nie żartuję! Ma twój wścibski nochal! –zaśmiała się do słuchawki.


Odwróciła się do drzwi i ujrzała w nich siostrę. Zamilkła raptownie.


-Wybacz Gibon, muszę kończyć. Zadzwonię kiedy indziej, całusy. –Szybko zakończyła rozmowę.


-Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że utrzymujesz kontakt z naszym bratem? –napadła na nią wściekła Sutton. Kleo wystraszyła się gwałtownością dziewczyny.


Szybko jednak opanowała się i uspokoiła młodą.
-Miałam Ci powiedzieć, ale bałam się, że wygadasz komuś. Po za tym od niedawna mam jego numer.


-Jeśli przysięgniesz, że będziesz milczeć, opowiem Ci o wszystkim czego się dowiedziałam –powiedziała wesoło.
-Będę milczeć jak grób –obiecała nastolatka.
-Więc tydzień temu odbyło się wesele Gibona…


Tymczasem dwa piętra niżej, Pamela kłóciła się z Dexter’em.
-Nie chcę dłużej żyć w kłamstwie. Sutton o wszystko wypytuje, Kleo milczy, ale między nami nie jest tak jak kiedyś.


-I co masz zamiar z tym zrobić, co? Może zaprzepaśćmy wszystkie starania i wróćmy do AP? –zapytał gorzko mężczyzna.


-Ja po prostu za nią tęsknie. To moje dziecko –powiedziała smutno.


-Wiesz, że jeśli tam wrócimy, wszyscy zginiemy. Alba sama jest sobie winna!- wybuchł gniewem.


-Jak możesz tak mówić! To też nasza wina! Nigdy o tym nie mówisz. Zapomniałeś o niej? O własnej córce?
-Pamiętam. Ale co nam po mojej histerii? Wystarczy, że Ty codziennie patrzysz w tę głupią kulę. Nie ma jej, nie wróci. Pogódź się z tym wreszcie!
-Ale…
-Nie chcę o tym więcej słyszeć –przerwał jej.


Pamela zamilkła. Miał rację. Zachowywała się irracjonalnie. Jednak tęsknota za córką zżerała ją od wewnątrz.


Dexter podszedł do niej i mocno objął. Wtulił głowę w jej włosy i pierwszy raz odkąd się poznali, okazał słabość. Tama pękła i łkał jak małe dziecko.


Wyczerpana całym dniem, Pamela jak co dzień zasiadła przy stoliku. Chwilę trwało nim skupiła się na tyle mocno, aby kula ‘ożyła’ i posłusznie odpowiedziała na zadane pytanie.


Spodziewała się tego co zwykle. Ciemnej pustki świadczącej, że kryształ nie jest w stanie odnaleźć jej córki. O mało nie spadła z krzesła, kiedy zobaczyła ją całą i zdrową, stojącą przed Wehikułem Czasu, rozglądającą się po parku.
-Dexter! Dexter! –wrzasnęła. –Ona żyje!

C.D.N.
__________________
reality bites
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.