Hej wszystkim
Sielanka u Marcosów ciągle trwała. Alano od razu po pracy wracał pędem do domu, gdzie czekała na niego młoda żona a wraz z nią nienarodzony potomek.
Alano wprost nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Chciał każdegodnia udowadniać swojej ukochanej, jak bardzo ją kocha..
Niestety wyniki badań Adiele nie wypadły najlepiej.. Jej ciąża była zagrożona.
Każde z naszych bohaterów umierało ze strachu o ich nienarodzone dziecko, ale nie dawało tego po sobie poznać, aby nie niepokoić tego drugiego...
Zgodnie z zaleceniami lekarza Adiele musiała dużo wypoczywać. Alano chciał być przy niej jak najczęściej, aby w razie czego szybko dotrzeć do lekarza.

Zatrudnili też pokojówkę - Adiele nie mogła się przemęczać sprzątając.

Najbardziej dziewczynie było żal ogrodu, który obumierał, gdy nikt się nim nie zajmował

Niestety jej stan nie pozwalał na jakikolwiek wysiłek z jej strony. Oprócz ogólnego osłabienia, które wywoływały leki jakie przyjmowała najgorsze byłu nudności.. Ledwo mogła dobiec do toalety..
.

[to zdjęcie z początku ciązy, dlatego nie widać brzuszka ;p]

Złe samopoczucie towarzyszyło Adiele przez cały czas. Lekką osłodą były dla niej wieczory, gdy siadywała z mężęm w ogordzie i wybierali imiona dla dziecka. Nie chcieli znać płci, cieszyliby się tak samo i z chłopca i dziewczynki, chcieli tylko, żeby było zdrowe... żeby w ogóle było.

Pewnej nocy Adiele poczuła się dziwnie..
-O nie! ja chyba Mam skurcze! Aaaaaaa! Alano obudź się! Chyba się zaczęło!!

Alano oczywiście jak każdy facet spanikował.
-Coooo sieee dzieyejeeeeee? Aaa? - mruknął zaspany
-Alano mówię do Ciebie! obudź się! Ja rodzę Ty idioto!!!!! - krzykneła zdenerwowana i ledwo już żywa z bólu Adiele.
-Co? rodzisz? Przeciez to za wcześnie!!! Adiele kochanie, co mam robić?!?

-Przede wszystkim się opanuj i nie panikuj! Weź moją torbę i lecimy do samochodu!
-Ale gdzie jest Twoja tobra skarbie?

-TAM GDZIE ZAWSZE! ALANO ZAWIEŹ MNIE DO SZPITALA ALBO URODZĘ TO DZIECKO TUTAJ I TO TY ODBIERZESZ TEN PORÓD!
Ta aluzja chyba podziałała na Alano, bo znalazł torbę i pomógł Adiele zejść do samochodu. Jednak kierować... nie był w stanie

heheh
Po kilkudziesięciu ciężkich godzinach porodu...udało się

Adiele urodziła ślicznego chłopca...

Wydawał się on dla swych rodziców tak piękny i doskonały, że ci postanowili nazwać go Narcisio - jak Narcyz. Był bardzo podobny do swojego ojca, tak jak marzyła o tym Adiele.

Kołyskę dostali w prezencie od rodziców Alano, była ona bardzo stara, należała kiedyś do dziadka Alano, poźniej do jego ojca, pamiętała też dzieciństwo Alano - a teraz leżał w niej jego syn.

Alano zupełnie zapomniał o spadku, o którym kiedyś tak często myślał. Wszystkie warunki teraz zostały oficjalnie spełnione, jednak całe pieniądze razem z Adiele postanowili przekazać fundacji, która zajmuje się chorymi noworodkami - twierdzili, że mają tak dużo szczęścia, że muszą się nim podzielić z innymi.
Sami tymczasem zajmowali się Narcisio, który stał się małym dzieckiem:
Spokojny jako niemowle, teraz dawał popalić swoim rodzicom
Był grzeczny tylko gdy spał:

Wtedy też odrobiny snu mogli zaznać jego rodzice..

Jednak często robił im pobudki o różnych porach nocy

Zdarzały sie jednak chwile spokojnej zabawy Narcisio, wtedy jego rodzice relaksowali się w ogrodzie ;D
Trochę długie wyszło, ale jak się wciagnęłam, trudno było przestać.

Przepraszam za te koncowe zdjecia, troche duze wyszly, zmienilam strone do hostingowania, i dopiero teraz zauwazylam ale nie mam sily juz poprawiac ;/
Mam nadzieję, że się podobało i zachęcam do komentowania ;D
Pozdrawiam!