Mam nadzieję, że Emma będzie ładniejsza niż Eva. Swoją drogą ona nie jest taką flirciarą. Idzie jej to bardzo opornie xD.
Ale to ja strasznie dziękuję Wam, drodzy czytelnicy, że to czytacie.
Bo szczerze mówiąc nie wiem czy zaszła, gram z muzyką i nie słyszałam melodyjki ;c
Sara wyszła już ze szpitala. Nic jej nie było. Zwykłe omdlenie. Wróciła do domu, a tam czekał na nią Adam. Gdy tylko weszła rozpoczęła się burza:
- Może mi w końcu wyjaśnisz jaka ciąża? Z kim?
- Nie jestem w żadnej ciąży. To miał być przytyk dla Evy, wyluzuj.
- Na pewno?
- Oczywiście skarbie. Może zajmijmy się ustaleniem daty ślubu?
- No dobrze, wezmę kalendarz.

- O już wiem! – krzyknęła wskazując palcem na cyferkę w kalendarzu. – Pobierzmy się w najbliższą sobotę.
- Co tak szybko? Nie lepiej za kilka miesięcy?
- Nie ma na co czekać, przecież się kochamy. W tą sobotę. Lecę po suknię ślubną. Muuah – przesłała coś na wzór buziaka, chociaż jak dla mnie był to środkowy palec

Oj Adam w co ty się pakujesz… Z tego nie da nic dobrego, zobaczysz. Ale dobra, twoje życie, twój bałagan.
Henry nie mógł przestać myśleć o ślicznej Violet z parku. Dureń nie wziął od niej żadnego numeru telefonu, no niczego. Postanowił, że pójdzie tam znowu. Przeszedł tą samą trasę co ostatnio, usiadł na tej samej ławce i…nic. Nigdzie jej nie było. Same takie ładnie mówiąc brzydkie panie i mało przystojni mężczyźni. Siedział tak przez dłuższą chwilę. Po tej chwili wstał i udał się w stronę głównego wyjścia. W bramie minął się z nią. Tak to ona! Spojrzał na nią jak jastrząb na ofiarę i ruszył w jej stronę. Zagrodził jej drogę, uśmiechnął się słodko i zaczął rozmowę:
- Witam szanowną panią. Znowu spacerujemy po parku?
- Często pan tu bywa jak na kogoś, kto nie lubi parku.
- Dajmy sobie spokój z tym pan i pani. Jestem Henry.
- A ja Violet. Ale to już chyba wiesz. – uśmiechnęła się tak jak za pierwszym razem.
- Może mały spacer po parku? – zaproponował rezolutnie Henry.
- Dlaczego nie. Chodźmy.
I szli sobie tempem staruszków z laskami u boku.

Oby tym razem Henry nie zapomniał wziąć numeru telefonu, adresu, numeru gg, maila, czegokolwiek

Eva jak zwykle robiła za kurę domową. David miał dyżur i musiał stawić się w szpitalu, Emma poszła do szkoły. Sama w takim dużym domu, ile tu sprzątania

. Zabrała się za sypialnię Davida. Ścierała kurze, pościeliła łóżko i postanowiła być niezwykle dobroduszna i chciała posprzątać mu w szafkach. Otworzyła jedną. Pełno jakiś papierów ze szpitala. W drugiej rachunki i inne takie. W trzeciej były rzeczy, ale nie tylko….Eva zauważyła jakąś kartkę. Wzięła ją i zamurowało ją. To David i Eveline w miłosnym uścisku. Foto lekko poniszczone, chyba często używane.

.
” Eveline zdradzała ojca z Davidem? O mój Boże!”. To zdjęcie tak bardzo wybiło ją z tropu, że nie była w stanie dalej sprzątać. Zeszła na dół, położyła zdjęcie na stole. Spojrzała na zegarek. Niebawem wróci Emma. Trzeba zrobić obiad. Poszła więc na zakupy, żeby się wyluzować. Kupiła jakieś tam ziemniaczki, mięsko oraz… test ciążowy – tak na wszelki wypadek

Wróciła do domu i wzięła się za przygotowywanie posiłku. Z nerwów przecięła się w palec. A nastroju była wręcz "wyśmienitym".

Punkt czternasta do domu weszła Emma.
- Wróciłam mamusiu. Nie uwierzysz… kolega z ławki, Marcin, zaprosił mnie do siebie. Ma ogromny plac zabaw na podwórku, mogę iść?
- Co to za Marcin? Nie znam go, nie możesz sama iść. Zaczekaj na tatę.
- Ale mamo…
- Nie mamuj mi tu, siadaj do stołu, zaraz obiad.
Usiadły do stołu, zaczęły jeść gdy do domu wszedł zdenerwowany David.

- Zjawił się, Casanova. – mruknęła pod nosem Eva. – Tam masz obiad, weź sobie. – powiedziała już głośniej.
- Nie chcę! – burknął i poszedł na górę.
Długo nie trwało i na piętrze rozległ się krzyk.
- Kto buszował w moim pokoju?!
- Pójdę go uciszyć, dokończ ładnie obiadek. Zjedz całą zupkę. – zwróciła się do Emmy Eva i poszła na górę.
- Czego tu tak dramatyzujesz?
- Ja dramatyzuję? Wchodzisz sobie tak po prostu do mojej sypialni i przewracasz mi szafki? Czego tu do cholery szukałaś?

- Chciałam ci tylko posprzątać, ale znalazłam to. – rzuciła mu zdjęcie.
- To nie jest twój interes. Przestań się we wszystko mieszać!! Nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy, mamy tylko wspólne dziecko. To moje życie!!!
- To z tobą Eveline zdradziła mojego ojca, a ja mam z tobą dziecko. To chore! Ty cholerna niewyżyta małpo!! Zaliczyłeś już każdą w tym mieście?
- Wyjdź bo nie ręczę za siebie! – David był wściekły.
- No dalej, uderz mnie! – prowokowała go Eva.
- Daj mi spokój. – rzucił i wyszedł.
- Zaczekaj. Emma chce iść do kolegi, zabierz ją tam.
- Spadaj.
