Po kilku tygodniach od zaręczyn nadszedł w końcu wielki dzień - ślub Carmen i James'a!
Panna młoda zmierza do ołtarza, z oczywistego powodu w różowej sukni:
Zdenerwowany James czeka na swą wybrankę:
Yasmin jak zwykle olśniewająca (niektórzy goście twierdzili nawet, że wyglądała ładniej niż panna młoda).
Zaproszona została również córka Emila z pierwszego małżeństwa, Rose (jej matka nie żyje, miała niefortunny wypadek z kominkiem

)
Jean martwi się żeby Mia nie przyszła i nie popsuła rodzinnej uroczystości..
Nadszedł czas na przysięgę...
-I ślubuję Ci miłość, wierność i to, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci...
-Dlaaaaaaaaaaaaczego on nie założył garnituruuuu! Aaaaahhhh! - ślubny outfit James'a widocznie nie spodobał się teściowej
Jak to zwykle na ślubach bywa, obgadana została też każda sukienka każdej simki
'Bosheee, w co ta panna sie ubrała?
Jean z czułością obserwował Yasmine, ciekawe co sobie wtedy myślał? Tak na marginesie, strasznie podoba mi się to zdjęcie
Ciąg dalszy ceremonii..
-Jamesie Petterson, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności...
-A teraz możesz pocałować pannę młodą!
Wesele - James wspomina przy barze kawalerskie czasy!
-Aaaaahh, trzebaaaa byooo uzyyc kuuumki, eeee, idee pszukac mojej zonnyy, znasz mojaa żnee? - oj chyba picie na własnym weselu będąc na kacu po wieczorze kawalerskim to nie jest dobry pomysł hehe
Yasmin po powrocie do domu spotkała miła niespodzianka..
-Yyyy... kochanie? Mam do Ciebie pytanie...
-Nieeee, nie zrobię ci jutro śniadania!
-Nie o to chodzi... bo widzisz, chciałem z tym jeszcze poczekać, ale dziś na ślubie Carmen... wyobraziłem sobie Ciebie w białej sukni... i... Yasmin Fling, czy zechciałabyś uczyć mi ten zaszczyt i zostać moją żoną?
-...tak! - szepnęła wzruszona.
Noc po ślubie Carmen i James'a obfitowała w wydarzenia nie tylko u Yasmin, Riję obudziły nad ranem mocne skurcze.
-Emil! Wstawaj musimy jechać do szpitala!
-Co Ty mówisz?! Jesteś pewna? O Boże co mam robić? gdzie kluczyki? gdzie twoje rzeczy? samochód jest na parkingu? czy wezwać taksówke??
Tak oto na świat przyszedł Eric Fling!
Szczeniak z poprzedniego zdjęcia wprowadził się do Flingów wraz z James'em.
Carmen ciągle próbowała się z nim zaprzyjaźnić, ale jego młodziutkie szczenięce serce należało do Jamesa...
Już troszkę starszy Eric:
Chyba się jednak nie lubią z Leonem..
Kilka tygodni po matce urodziła również Carmen, synek!
David z tatą:
- Hej młody, uśmiechnij się do tatusia!
Nagle do pokoju weszła Ria:
-Ykhym, Jamesie, nie chcę się do was wtrącać, ale uważam, że nie powinieneś podrzucać go tak wysoko. Mozesz go upuścić!
-Co? Mamo daj spokój, tylko się bawimy, poza tym uważam..
-No nie powiedziałabym... Chyba będę musiała porozmawiać o tym z Carmen. Boże.. Jesteście jeszcze tacy młodzi.. A już dziecko...
'Denerwuje mnie ten moj zięć.. Nie docenia tego co mu dajemy... Moja córka mogła jednak trafić lepiej.'
Dni mijały, chłopcy rośli, a uczucie między Carmen i James'em wzrastało na sile. Dziecko scementowało ich związek, co do tego nie mieli wątpliwości..

(przepraszam za kryształek)
Życie płynęło leniwie, spokojne dni zakłócane były niekiedy kłótniami pomiędzy James'em a matką Carmen, która nie mogła przyzwyczaić się do mężczyzny w domu, który umiał się jej przeciwstawić (Emil był ciągle pod jej pantoflem, ale akurat mu to nie przeszkadzało...

)
Po jakiejś większej awanturze (
'Dlaczego James tak krzywo zakłada pieluszkę dla Davia? Carmen! Za słabo podgrzałaś mleko, zobacz jak to robi Emil!) James postanowił porozmawiać z Carmen.
-Słońce, ja rozumiem, Twoja mam chce dla nas dobrze, wzięła nas pod swój dach i w ogółe, ale David to nasz syn! My jesteśmy jego rodzicami...
-Wiem, mnie też to irytuje, ale od zawsze to mama była głową tego domu... tata był zapatrzony w te swoje wynalazki... Dotrzemy się jakoś!
-Słuchaj, jestem padnięta, chodźmy spać! David na razie bawi się z Eric'kiem, więc mamy chwilę spokoju.
Podczas, gdy zmęczeni rodzice spali...