View Single Post
stare 27.08.2012, 00:00   #9
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: Zwyczajne przygody niezwyczajnej rodziny Charionette

Odcinek tłenti

- No zrób coś, noo!!! Rodzę!
- Teraz od razu jestem ci potrzebny? Zadzwoń po swojego Olusia.
- Zamknij się! To twoje dziecko do cholery!
- Dobra, nie zdążymy do szpitala, to będzie porodzik domowy. Oo jak rodzinnie. - zaśmiał się David. - Dobra, weź przyj!

Eva parła, parła i parła... Wydobyła się mała główka: to chłopczyk! Ale moment, to nie koniec... Gramoli się też druga istota. Haha, to dziewczynka.


No to jazda!! Eva jest tak płodna, że aż zrodziła bliźniaki. Davidowi odebrało mowę. Patrzył na te dzieci i był załamany. Taki młody i trójka dzieci. Eva też nie mogła w to wszystko uwierzyć. Fakt, było jej ciężko w czasie ciąży, ale nigdy nie pomyślała by o bliźniakach. No ale trzeba się ogarnąć. Odłożyli dzieciaczki do kojców. Sami byli w takim szoku, że nie wiedzieli od czego zacząć.
- Może wymyślimy jakieś imiona? - przerwała milczenie Eva.
- A Olek się tym nie zajmie?
- Przestań zgrywać kretyna! Dzieci są twoje, więc masz do nich prawo. Boże, ogarnij się!!
- No dobra, dobra... To może Renee dla dziewczynki?
- Ładnie. I może Jason dla chłopca?
- Jason? Serio?! Może Oliver?

- Taak!! Renee i Oliver, nasze małe słoneczka. - uśmiechnęła się lekko Eva.
David wyszedł chyba do pracy. Eva w tym czasie zadzwoniła do Aleksandra.
- Hej skarbie. Urodziłam i nie uwierzysz! Mam bliźnięta! - krzyczała podekscytowana.
- Co?! Jakie bliźnięta? To chyba jakiś żart! - Olek był poirytowany.
- Nie, to nie żart. Chciałam pogadać o przeprowadzce...
- Nie będzie żadnej przeprowadzki. Nie będę się zajmował twoimi bachorami, zapomnij o tym, cześć!

Evę zmroziło. Jak on mógł zrobić jej coś takiego? Wystawić ją tylko dlatego, że zamiast jednego dziecka ma dwójkę. To straszne, co za kretyn. Eva zaczęła płakać...po raz kolejny zawiodła się na mężczyznach. Ma dziewczyna pecha, naprawdę. Podeszła do kojców i spojrzała na swoje maleństwa, są takie śliczniutkie
Henry jak co dzień pognał do Violet. Ma teraz więcej sił niż niejeden młodzik. Oczywiście to zasługa miłości, nie viagry Przywitali się gorącym pocałunkiem.

później był placek i małe co nieco W końcu jednak Violet przypomniało się o rodzinie Henry'ego.
- Może odwiedzilibyśmy w końcu twoją wnuczkę? Coś o nią nie dbasz.
- Oj, nie że nie dbam. Mam ostatnio mało czasu.
- No to teraz masz czas, chodź idziemy.
No i poszli, spacerkiem. Oczywiście z laskami . Po dłuuugiej chwili doszli. Zadzwonili do drzwi. Otworzyła im Eva i bardzo się zdziwiła.
- Tato?! A co ty tu robisz?
- Przyszedłem odwiedzić moją wnusię.
- To kiepsko trafiliście, wyjechała na kilka dni nad morze, ale za to przybyło wnuków do kochania. - zaśmiała się.
- Urodziłaś? Aaa, to cudownie! - krzyknął Henry i wparował do domu.
Pobiegł do pokoju, stanął w drzwiach i:
- Dwójka? Oooł, gdzie ty to zmieściłaś.
Violet poszła za nim, choć nią nikt specjalnie się nie interesował.
- Ojeej, jakie śliczne dzieciaczki. Uroda po mamusi. - chciała błysnąć komplementem, ale że Eva urodą nie grzeszy wyszło jak wyszło
Henry wziął Renee na ręce i zaczął ją przytulać, Violet wzięła Olivera.

A Eva zadzwoniła po Adama, chciała żeby było tak rodzinnie. Zgodził się przyjść.
Po kwadransie rodzinka zajechała swoim ferrari. Pierwszy wszedł Adam zaraz za nim Sara. Z miną rozwścieczonego misia, ale jednak przyszła. Dziecko zostawili opiekunce
Wszyscy pobiegli na górę zachwycać się maleństwami, Eva tymczasem robiła ciasteczka. Gdy były gotowe zawołała wszystkich do jadalni. Usiedli i zaczęli rozkoszować się jedzeniem.
- Jak tam tato? Szykuje nam się jakiś ślub? - zagadała Eva.
- Oj córeczko, gdzie mi w tym wieku o tym myśleć. Daj spokój.
- Nie chcesz się ze mną ożenić? - wtrąciła się Violet.
- Oczywiście gwiazdeczko, że chcę. To był żenujący żarcik w stylu Strasburgera.
I to była cała rozmowa podczas posiłku. Gdy zjedli odezwał się Adam.
- A gdzie David?

- A no wiesz...pracuje.
- On strasznie dużo pracuje, już ja mu dam. Mój zięć nie będzie zaniedbywał rodziny. - wtrącił się Henry.
O wilku mowa. Do domu wszedł David. Przysiadł się do rodziny i rozpoczęła się rozmowa. Tylko Sara milczała i była jakaś taka nieobecna.
Tymczasem nad morzem...
- Rozstawiliście już te namioty? Piwo gotowe? Dragi są? - zewsząd rozlegały się krzyki.
Emma rozstawiła swój namiot razem z Marcinem, synem Aleksandra. Znali się bardzo dobrze i chyba postanowili, że na tym obozie poznają się dogłębniej ().
Gdy nastał wieczór, kilku znajomych rozpaliło ognisko, kilku przyniosło pianki, kilku piwo i zaczęła się impreza.

Wszyscy bardzo szybko się upili i zaczęli robić różne rzeczy. Jedni całowali się po krzakach, inni latali nago, jeszcze inni miziali się w namiocie. Zgadnijcie, w której grupie jest Emma .
Tak tak, całowała się po krzakach, ale nie z Marcinem...

Później wypiła jeszcze więcej i urwał jej się film. Obudziła się rano obok nagiego kolegi. Zerwała się na równe nogi i wybiegła z namiotu. Kolega ubrał się nieco i wybiegł za nią.
- Czy my ten tego?! - krzyczała przerażona.
- Byłaś świetna, maleńka! - ton kolesia był taki rozmarzony.
- To niemożliwe, nieee, ja nie mogłam...O mój Boże. Aaaaaaaa!!!! - zaczęła drzeć się na cały obóz. Wszyscy wyskoczyli ze swoich namiotów i zaczęli pytać o co chodzi.
Emma strzeliła focha i schowała się w swoim namiocie. Wszyscy zastanawiali się o co chodzi, ale że wszyscy mieli takiego kaca, że szok nie zajmowali się tym zbyt długo i wrócili do leżakowania. A Emma myślała o swoim postępowaniu...
Charionette jest offline   Odpowiedź z Cytatem