Dzięki za komentarze i sorry za ściany.
RODZINA SU
Wang wróciła i zabrała się za organizowanie przyjęcia. Impreza musi być! Tu z barem i balonikami w tle (mina 346 ,,co to ja miałam jeszcze zrobić...")
W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
-Co jest? Przecież są już wszyscy...- poszła otworzyć... I aż skamieniała.
Lou przytuliła się do swojego Linga, tak była przerażona.
Bo w drzwiach stał John Su. Jej ojciec.
Przywitał się i podszedł do Wang.
- Wang, gwiazdko, jak tylko dowiedziałem się, gdzie jesteście, wsiadłem w samolot i przyleciałem do was!
- Nie mów do mnie gwiazdko! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Że możesz od tak przyjść tu i łgać, jak bardzo tęskniłeś?!
-Spokojnie, chciałem tylko... Wziąć udział w urodzinach mojej córki, chyba mogę, prawda?
- Tak, zostań, jeśli już musisz...
-Dobra!- i w tym momencie drań wziął małą na ręce i zaniósł do tortu!
,,To jest jej ojciec, to jest jej ojciec.. Wang, bądź spokojna i ciesz się dla Lou!"- powtarzała w myślach mama. Udawała, że się cieszy, by Lou była szczęśliwa.
Tutaj Lou z ojcem...
A tutaj ,,szczęśliwa" Wang.
A tutaj córeńka dorasta.
Jak będzie wyglądać Lou i jak dalej potoczą się losy rodziny Su? Dowiecie się w następnym odcinku!