View Single Post
stare 28.08.2012, 22:36   #124
Pink Panther
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Moda na Simsy - historie Różowej Pantery

Proszę bardzo

Tym razem dedykacja dla ziemniaczków w mundurkach, z których nic nie wyszło :'(

Moda na Simsy 2 - odcinek 6
Niebezpieczeństwo!

Molly siedziała na kanapie z dwadzieścia minut, ale nic nie wymyśliła. Postanowiła poczytać jeszcze coś na tym forum, gdzie było ogłoszenie o konkursie na Miss i Mistera AP.
"Hmm... Ciekawe na jaki temat tak w ogóle jest ta strona... O! O Simsach! To ta świetna gra, w którą grałam kiedyś z tatą! Chyba jeszcze gdzieś ją mam..." - pomyślała dziewczyna i zaczęła grzebać w szafce. "O, jest! Trzeba ja zainstalować i zarejestrować się na forum... Hmm... Jaki dać sobie nick? Może zainspiruje mnie ktoś z zalogowanych... O, Bjork - jak ta piosenkarka? Chyba tak... Ale nie, to nie dla mnie... Dalej... easey? Takie... easy, very easy... Fallen... Nieee... Pink Panther... Mhahahaha, pewnie jakiś plastik A nie, to chłopak Homo? Mniejsza o to, może po prostu lubi róż... Zarejestruję się jako Black Panther, mhahah " - i taki właśnie nick wybrała sobie Molly (bo najważniejsze jest potrafić się śmiać z samego siebie :>). Chwilę później mogła już serfować po forum.



W poznawaniu tajników swojej ulubionej gry przeszkodził jej telefon. Dzwonił jakiś zastrzeżony numer.
- Dzień dobry, jestem Tom Wordy, dyrektor firmy MicroSok. Czy z panią Molly Mace mam przyjemność?
Tom Wordy?! Ten Tom Wordy?! Molly nie wiedziała, co powiedzieć. Dzwoniła do niej taka wielka gwiazda...
- Eee... Tak, to ja. W czym... Eee... Coś się stało? - odparła zdziwiona, plątał jej się język.
- Od kilku tygodni moja firma prowadzi badania nad istotami paranormalnymi, w tym także duchami i zjawami. Doszły mnie słuchy, że zajmuje się pani egzorcyzmami i wypędzaniem tych złych istot w mieście Appaloosa Plains. Chciałem zaproponować pani stały kontrakt w naszym przedsiębiorstwie - pani zadaniem byłoby publikowanie książek na temat tychże właśnie istot, które wydawałaby firma MicroSok. Zarabiałaby pani na tym równe 65% z dochodu ze sprzedaży publikacji. Ponadto ratusz mógłby przyznać pani tytuł profesora. Wchodzi w to pani?
Kobieta poprosiła, aby pan Wordy skontaktował się z nią w przyszłym tygodniu. "Mam już wystarczająca na głowie" - myślała. Jednak "profesor Molly Mace" brzmiało tak ładnie :]



Dziewczyna odwróciła się i chciała już iść spać, kiedy na półce spostrzegła kolejny album, którego tam wcześniej nie było. "Kiedyś cię dorwę, Clementyna!" - pomyślała i zaczęła czytać. Było tam tylko napisane "Już czas..." wielkimi literami koloru krwistoczerwonego.
Molly nie wiedziała, co to mogło znaczyć. Bała się... Miała dość tego miejsca. To już nie była zabawa, odkąd zaczęła kontaktować się z Clementyną poprzez te albumy i zjawy czuła, że to niebezpieczne igraszki z umarłymi.



Położyła się spać. Następnego dnia zaprosiła do siebie pokojówkę-mężczyznę Seymore'a Cole. Chciała wyżalić się komuś ze swoich problemów z sądem...
- Ależ Molly, ja prowadzę firmę adwokacką! Jako lokaj dorabiam - powiedział mężczyzna.



Kobieta bardzo się ucieszyła i szybko zaczęli rozmawiać o rozprawie. Lecz nagle coś popchnęło Molly w objęcia przyjaciela... I nie, to nie był duch, tylko serce



Wieczorem, kiedy była już sama, przebrała się w piżamkę i chciała usnąć. Nieprzespane noce jej nie służyły. Ale zegar biologiczny Molly przestawił się i nie mogła spać. Znów założyła robocze ubranie i szwendała się po domu

Ale zaczęło się... Sama Clementyna uraczyła dziewczynę swoją obecnością... Jak to napisała w albumie "już czas"!



Jak gdyby nigdy nic weszła na górę i podeszła do Molly. A ona... Spoliczkowała ją i operniczyła Wygarnęła Clementynie wszystko, co o niej myśli!





- I ty jeszcze masz czelność nawiedzać mnie we własnym domu?! - wrzeszczała pani profesor.
- Molly, błagam cię... Chcę twojego dobra... Wytłumaczę ci, co tak naprawdę się tutaj stało.
- Więc mów!
- To nie Sebastian mnie zabił... Ten dom jest nawiedzony. Widzisz... Na świecie jest siedem takich miejsc - ponieważ liczba 7 przypomina kosę. Chodzi mi o wrota do piekieł. Jednym z nich jest właśnie ten dom. To tutaj wszystkie złe duchy i demony wychodzą ze świata wiecznego ognia na wolność. Ja dowiedziałam się o tym od Sebastiana... Demony nie chciały, aby ktokolwiek o tym wiedział. Więc zamordowały mnie i zmieniły w starą babę. Ich moc jest większa niż moc egzorcyzmów, Molly. Błagam, odejdź stąd.
Dziewczynę zamurowało. Kompletnie nie wiedziała, co ma powiedzieć.
- Ale... Dlaczego mi o tym mówisz? - pytała. - Teraz i mnie zabiją.
- Tak... Dlatego wyprowadź się stąd!
- Nie... Nie chcę... - mówiła Molly, ale w głębi duszy bała się jak nigdy dotąd.
- W takim razie... - powiedziała cicho Clementyna. - Muszę zastosować radykalne środki. - W tym momencie doszło do bójki między dawnymi koleżankami.



Molly zemdlała. Zbyt wiele wrażeń jak na jeden dzień. Obudziła się wieczorem następnego dnia, w piżamie i w swoim łóżku. W dłoni trzymała jedynie kartkę "Przemyśl to, co Ci powiedziałam! I nie myśl sobie, że jestem zła... To dzięki mnie dostałaś ten list, który jest w skrzynce.". Dziewczyna nie chciała dłużej tego ciągnąć. Miała zdecydowanie dość. Wyszła zobaczyć, co takiego Clementyna zostawiła w skrzynce pocztowej. Ale to nie ona... Molly znalazła tam pismo od adwokata matki Clementyny, w którym było napisane, że sprawa o dom została wycofana z sądu.
"Dziękuję ci, Clementyno!" - powiedziała cicho.



Lecz gdy wypowiedziała te słowa zaczęło jej się kręcić w głowie. Upadła. Poczuła, jakby ogień palił jej ciało... Nie mogła się ruszyć... Słyszała jedynie demoniczne śmiechy...


Tyle na dziś. Mam wrażenie, że się wypalam zawodowo

Ostatnio edytowane przez Pink Panther : 29.08.2012 - 13:08
  Odpowiedź z Cytatem