Odcinek 8
Dalsze losy rodziny Hori

Oto Katniss Hori. Córka Xaviera i Rose. Jest geniuszem. Uwielbia chemię i grę w szachy. Nie ma zbytniego powodzenia wśród płci przeciwnej, głównie dlatego, że niezbyt ją ona interesuje. Pochłonięta w nauce, ma tylko jedną przyjaciółkę, którą poznała w gimnazjum na kółku chemicznym.

(Urodzinowy prezencik dla Katniss, yaaay!)
Mowa tu o Marli Bjorn. Ubogiej dziewczynie, która uwielbia naukę i zwierzęta. Kat była naprawdę wzruszona, kiedy zobaczyła w pokoju dziewczyny, starego, brudnego kota, którego jej przyjaciółka przygarnęła. Obie spędzały praktycznie każdy wolny czas. Chodziły jedna do drugiej żeby się uczyć, chodziły do kina na każdy nowy film i we dwie jako najlepsze uczennice w szkole (tak, przerosły Caleba) jeździły na wszelkie olimpiady. Były jak papużki nierozłączki. Jedna patrzyła na drugą z wręcz uwielbieniem.

Za to nasz stary wyga przypomniał sobie, że żyje z Hinriką na kocią łapę. Kiedy ona siedziała przy laptopie i pisała artykuł, on wyciągnął ją do salonu (by podnieść wzniosłość chwili) i uklęknął przed nią. Wszystko jak należy. „Hinriko Mäkelä, zostaniesz moją żoną?”.

Czy naprawdę muszę pisać co odpowiedziała?

Termin ślubu jest na razie układany przez zaręczonych. Ale nasze gołąbeczki nie chcą tego odkładać. Oboje cieszą się sobą, tak jak i przed zaręczynami.

Hinrika pracuje, jednocześnie rozmawiając z ćwiczącym przed telewizorem Xavierem i odpowiadając na wszelkie pytania wbiegających dzieci (coś w stylu „Hinrika, gdzie moja niebieska koszulka?”, „Masz ją na sobie kochanie”, „O! Fakt! Dzięki, Hin!”). Ta laska to ma podzielną uwagę.

Pewnego dnia, Katniss jak zwykle wybrała się z Marlą na plażę, żeby pogadać. Pochwaliła się zaręczynami ojca i Hinriki.
-Hinrika zawsze była dla mnie jak mama, więc naprawdę się cieszę.
-Twój brat też się cieszy?- spytała Marla, poprawiając okulary.
-No jasne, on zawsze lubił Hinrikę, nawet zanim związała się z tatą.
-To naprawdę świetnie macie- uśmiechnęła się Marla.
-A jak tam twoja mama? Znalazła pracę?
-Na razie jest cienko. Ma ponad czterdzieści lat, a wszędzie zatrudniani są młodzi.- Westchnęła Marla i spojrzała na swoje czubki butów. Nie chciała obarczać przyjaciółki swoimi problemami.- Zmieńmy temat.
-Okej, przepraszam- mruknęła Katniss.
-Nie ma sprawy. Słuchaj Kat, całowałaś się kiedyś?
To pytanie zbiło z tropu naszą małą dużą. Dziewczyna nieco się zmieszała. Odpowiedź brzmiała „nie”. Nigdy nie była zakochana w żadnym chłopaku, nigdy się nie całowała i nie czuła się z tego powodu dobrze. Zwłaszcza, że jej przyjaciółka, mimo, że młodsza o parę miesięcy, miała już kilku chłopaków. Mimo zakłopotanie odpowiedziała niemrawo, że nigdy się nie całowała. To co się stało, było nie do opisania. Po prostu nagle poczuła na swoich ustach, miękkie usta przyjaciółki. Szok jakim była ta chwila, był dla Katniss, nie do opisania.

-I jak?- spytała Marla, kiedy wreszcie ich usta się rozdzieliły.
Katniss była oszołomiona. Co miała niby odpowiedzieć?!
-Co „jak”?- spytała mrugając. Marla przewróciła oczami.
-Pocałowałam cię i pytam jak wyszło, no wiesz, liczę na odpowiedź- westchnęła blondynka patrząc na Katniss wyczekująco. Ta nie wiedziała co powiedzieć. Pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę zabrało jej mowę.
-Ale... czemu to zrobiłaś?- spytała Kat, czując, że się cała czerwieni.
Marla zrobiła swoją słynną minę. Kąciki ust uniosły się, oczy zmrużyły się cynicznie, a jej pełne usta wypowiedziały „bo tak chciałam”. Jednak Katniss wciąż patrzyła na Marlę z pewnym przerażeniem. Marla westchnęła.
-Zwykle ludzie się całują z osobą ukochaną. W której są zakochane- powiedziała jakby z pewną trudnością, po czym spojrzała na Katniss, która wciąż miała szok wymalowany na twarzy.
-No dobra, skoro tak, to sobie pójdę.
Katniss nie wiedziała co powiedzieć. Chciała tylko, by ta dziwna sytuacja okazała się snem, urojeniem, albo iluzją. Chwyciła machinalnie blondynkę za nadgarstek.
-Nie idź- pisnęła.

Kiedy Katniss wciąż próbowała ustalić sobie w głowię na czym stoi, że całowała się z dziewczyną i naprawdę jej się to spodobało... (
I kissed girl, I like it!)Zadzwonił telefon.
-Hej, Kat! Idziemy dziś na bary? Knajpka starego Jerry’ego, ta z karaoke. Co powiesz?- usłyszała beztroski głos Marli. Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć.
-Em... Ale, idziemy z grupą t...tak?- wydukała w końcu, udając, że nie jest zakłopotana. Z drugiej strony usłyszała tylko ciche westchnienie, jakby jej rozmówczyni uzmysłowiła sobie, że Katniss nic nie rozumie.
-Nie- usłyszała w końcu Marlę, mówiącą poważniejszym tonem- Nie, Kat. Poszłybyśmy we dwie. Zapraszam cię na randkę.
W tej chwili Katniss zamurowało. Jeszcze parę dni temu, z chęcią poszłaby się z przyjaciółką zabawić, ale ich relacja przybrała nieoczekiwany zwrot, którego dziewczyna się strasznie bała. Obejrzała się, czy nikt (zwłaszcza Caleb!) nie usłyszy jej rozmowy.
-J...ja mogę przyjść, ale nie znam się za bardzo... na ran...dkach- mruknęła.
-Wszystkiego się nauczysz. Przyjść po ciebie?- głos Marli znów był wesoły.
-Nie, spotkajmy się na miejscu za kwadrans.
-Ołkeeej!- zapiszczała śpiewnym tonem blondynka i się rozłączyła.

Zabrała się więc za poprawianie wyglądu. Ciemny makijaż i krótka fryzura jej się znudziła. Co się robi na takiej randce z dziewczyną?”- zastanawiała się w między czasie Katniss. „To samo co na takiej z chłopakiem? Niegrzeczne rzeczy też?”.