Dziękuje za tyle pozytywnych komentarzy, naprawdę wiele dla mnie znaczą
Perypetie Tiffany, część 7
(Kontynuacja odcinka 6)
- No, no, synuś... za pięknie to ty tu nie masz - powiedziała pani Lloyd, gdy już weszła do domu.
- Wiem, mamo, ale to nie moja wina. Chwilowo... nie mamy zbyt dużo pieniędzy, bo odkładamy na dom. W tym ledwo się mieścimy.
- Tak, przecież dzwoniłeś do mnie i mówiłeś... - powiedziała Christine z żalem. - Zawołaj mi tu tą twoją dziołszkę.

Matthew potulnie zawołał Tiffany. Ta przyszła z lekką dezorientacją, jednak, gdy zobaczyła matkę Matta, szybko się rozchmurzyła. (Wiecie, trza dobre wrażenie zrobić.)
- Dzień, dobry, mam na imię Tiffany - powiedziała Tiffany z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Tak, wiem, wiem, dziecko...
- Yyy... to może usiądźmy - zaproponowała Tiff, a reszta się zgodziła.

Nastąpiła głęboka cisza. Następnie pani Lloyd, lekko zakłopotana, zaczęła temat:
- Dowiedziałeś się już o Carlu, prawda?
- Tak, jeszcze przed narodzinami dzieci.
- Tak ci współczuję. Byliście świetnymi przyjaciółmi. Ciekawe, co teraz będzie z jego dzieckiem.
- Tak... według jego ostatniej woli, mam przygarnąć to dziecko.
- Jeszcze jedno?! - oburzyła się Christina. - Jak wy dacie radę?!
- Nie mam pojęcia - przyznał Matt.

- Jest nam trudno - wtrąciła Tiff - ale się nie poddajemy. Dzieciaki, mimo tego, że są wcześniakami, urodziły się zupełnie zdrowe. Pieniędzy nam nie brakuje, ale wolimy odłożyć trochę więcej, żeby w jak najszybszym czasie kupić nowy dom...
- Jesteś bardzo mądra, Tiffany. Cieszę się, że mój syn ma taką żonę. Kiedyś znajoma kuzynki babci sąsiadki krawca grabarza ciotki Lory...
Tak zaczął się monolog pani Lloyd, którego nikt nie śmiał przerwać. W końcu matka Matta była gościem.
Po 15 minutach Christina skończyła i powiedziała:
- Chcę zobaczyć dzieci. Tiff, prowadź.
Tiffany zaprowadziła swoją przyszłą teściową do pokoju. Zanim pokazała dzieci i wskazała ich imiona, Christina nie mogła się powstrzymać, aby to powiedzieć:
- Jesteś bardzo dzielna, podziwiam cię. Chcę, żeby się wam w życiu powodziło.

- Tak, nie jest łatwo...mamo... ale daję sobie radę. Kocham te dzieciaki ponad swoje życie, są dla mnie wszystkim.

Następnie babcia ściskać i bawić się z wnukami. Jeszcze w życiu nie poczuła czegoś takiego... Jeszcze nie dawno Matt był ośmiolatkiem, który nie cierpiał dziewczyn, a teraz ma narzeczoną i dwójkę dzieci. Poczuła się jednocześnie szczęśliwa i osamotniona...
Tu jak przytula Alexis:

A tu, jak bawi się z Patrickiem:

Następnie zostawiła synową z wnukami i poszła do Matta.
Synku... - zaczęła - ja wiem, że ty będziesz rozczarowany, ale... nie przyjechałam, by dać wam pieniądze. Jestem w bardzo podobnej sytuacji. Przykro mi, Matty, kochanie.

Matt stanął jak wryty. Kochał matkę nie tylko dla pieniędzy, to oczywiste, ale miał cichą nadzieję, że wspomoże go finansowo.

- Matt, nie załamuj się. Pamiętasz ciotkę Betty?
- Tak, tak pamiętam.
- Coś jej ostatnio strzeliło do głowy i przyszła do mnie, żeby powiedzieć, że jest osobą prawą, miłosierną i dobrą, i że w życiu nie chodzi o to, żeby brać, tylko dawać...Usłyszała o twojej sytuacji i dziś ma ci przelać na konto 75 tysięcy simoleonów.
- Że co?! - krzyknął Matt. Byli uratowani! W końcu ich marzenia się spełnią! Kupią dom, będą mieli własną sypialnie, dzieci będą miały własne pokoje, to była najcudowniejsza informacja w jego życiu.
- Tak, tak. Podejrzewam, że była wtedy pijana, ale nie ważne. Przelała te pieniądze i dziś prawdopodobnie będą.
Matt nie mógł wytrzymać tego szczęścia. Od razu zawołał Tiff, a gdy ta przyszła wyjaśnił jej całą sytuację.
- To cudownie! - wykrzyknęła Tiff, po czym mocno przytuliła narzeczonego. Była wniebowzięta. Chciała piszczeć z radości, ale dzieci spały w drugim pokoju.

- Proszę pani, proszę zostać na urodzinach dzieciaków. Mają dzisiaj. Torty już są, trzeba tylko trochę zorganizować i będzie dobrze. - Tu Tiff zwróciła się do Christiny.
- No pewnie, że zostanę!

Przygotowania minęły i Tiffany wraz z Christiną stały nad tortami, trzymając w rękach maleństwa. To był wielki dzień.

Tu szczęśliwy tatusiek

:
Alexis Lloyd po urodzinkach :

i Patrick (mój Romeo):

______________________________
Dzięki za oglądnięcie.
W przyszłych odcinkach spodziewajcie się maratonów ze zdjęciami bliźniaków, bo pewnie nie tylko dla mnie dzieci w simsach są cudowne!