#5- Sprawy duchowe, Czyste sumienie.
Następnego dnia otępiały Norman obudził się z wielkim bólem głowy. Długo dochodził do siebie, a to próbował zalać swoje dolegliwości alkoholem który znalazł się w jego bagażu zapewne przypadkowo, a to obmywając sobie twarz dla dodania wizualnej trzeźwości umysłu. Wkońcu postanowił poprawić pomięty strój i wyszedł z pokoju. Zorientował się że już jest ranek, a to oznacza jedno, przespał całą noc w pozycji embrionalnej na podłodze…
Zszedł do recepcji i zapytał będącego tam niezmiennie otyłego mężczyznę o…… kościół.
No właśnie… Czyżby nasz poczciwy Jayden usiłował nawiązać kontakt z Najwyższym? A może chciał po prostu przypomnieć sobie kształt krzyża?
W każdym bądź razie uzyskał odpowiedź i ruszył w stronę centrum miasta. Miał być tam budynek z wysoką wieżą zwieńczoną ostrym zadaszeniem z zegarem, klasyczny dla tych rejonów kościół. Oczywiście będąc na miejscu w swoim zwyczaju nie zaparkował na przeznaczonym do tego miejscu, bo po co? Ulokował auto tuż obok drzwi głównych i ruszył w głąb masywnej konstrukcji.
Chyba nie trzeba pisać dłuższych elaboratów na temat wyglądu wewnątrz. Kościół jak kościół, z przedsionkiem, częścią dla wiernych, ołtarzem, konfesjonałem i zakrystią dla „obsługi duchowieństwa”.
Norman usiadł w ciszy na jednym z wielu miejsc i patrzył w skupieniu przed siebie.
Próbował przy tym sklecić w głowie jakąś modlitwę, wkońcu chciał przy okazji odnowić swoje więzi z Panem. Jednak nie potrafił nic odtworzyć, więc po prostu siedział tak dalej czekając na nie wiadomo co. Ten błogi stan przerwał mu tutejszy pastor, pasterz grona owieczek z Moonlight. Starszy mężczyzna w białym garniturze z księgą w ręku zaczepił Jaydena spokojnie mówiąc:
-Witaj Synu, czy mogę w czymś pomóc?
-Właściwie to tak, Ojcze. Mam na sumieniu kilka spraw i chętnie się uwolnię od zła które skrywane tworzą w moim umyśle.
Jeremy Consbridge, po tak miał na imię z politowaniem odpowidział:
-Oczywiście. Za chwilę będę udzielał spowiedzi, to wtedy Pan do mnie podejdzie, dobrze?
-Bardzo się cieszę.
Po chwili oporządzania ołtarza, przygotowaniu hostii i zapaleniu dzisiejszych świec z wosku produkcji wewnętrznej miasta pastor wszedł do konfesjonału i zapukał na znak rozpoczęcia sakramentu. Agent podszedł do niego, usiadł na swoim miejscu i zaczął.
-Ostatnio bardzo zgrzeszyłem, Ojcze.
-Powiedz proszę czym obraziłeś swojego Pana?
Jayden wymieniał swoje grzechy po kolei dając czas na analizę Panu Consbridge. Po skończeniu spowiedzi znowu usiadł na poprzednim miejscu, a pastor wyszedł przed budynek. Zobaczył czarny samochód terenowy, który zaparkował zastawiając wjazd na plac kościelny.
-Halo? Proszę tu nie parkować, mamy tu miejsce dla samochodów…
Norman usłyszał krzyki duchownego. Szybko wyleciał przed budynek, jednak auto już odjechało.
Zobaczył list który leżał na ziemi. Z jego treści wynikało że Pastor przeszedł na stronę boską i że najlepiej jak wierni znajdą sobie nowego….
-Cholera, co to miało znaczyć? Kurczę, widocznie muszę iść na komisariat nieco wcześniej.
I to na tyle, mam nadzieję że się Wam podobało

Pozdrawiam