View Single Post
stare 18.09.2012, 16:02   #63
kalafjor
 
Avatar kalafjor
 
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
Domyślnie Odp: Kwjat Kalafjora

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie!
Szkoda, że tym razem nie doczekałem się zbyt wielu komentarzy.
Jak obiecałem wracamy do panny Mazurek, której nie widzieliście już bardzo dawno!
Część może być trochę chaotyczna, ale jestem chory i trochę przymulam. XD
Zapraszam!

Rodzina Mazurek
Część V

Pewnego dnia, gdy matka była w pracy, Marta zadzwoniła do swojego ojca. Ten przyszedł od razu.
- Witaj kochanie! - powiedział przytulając córkę,
- Cześć tato. Możemy porozmawiać? - zapytała.
- Ależ oczywiście. Zawsze chętnie Cię wysłucham. Może usiądziemy.
Tak też zrobili. Sobiesław usiadł na wygodnej kanapie w salonie rozglądając się. W tym czasie Marta stała przy zlewie i napełniała czajnik wodą. Po zagotowaniu zaparzyła dwie herbaty i wniosła je na tacy razem z ciastkami.
- Piękny macie dom. Zuzia naprawdę umie dekorować wnętrza - zauważył. - Dziękuję za herbatę.
- Tato, mam jedno podstawowe pytanie. Czy ty kochasz jeszcze mamę?
Pan Macierzanka zamyślił się i odpowiedział:
- Zawsze ją kochałem. Jest mi bardzo droga.
Marta rozchmurzyła się. Chciała to usłyszeć, bo myślała, że jej rodzice jeszcze kiedyś będą razem. Dobrze znała matkę i wiedziała czym się zajmuje i co robi w wolnych chwilach. Powiedziała sobie, że nigdy tak nie skończy.
Rozmowa ciągnęła się dalej. Sobiesław pytał córkę jak sobie radzi w szkole i czy ma przyjaciół. Dogadywali się ze sobą. Tego było jej trzeba.
Wkrótce jednak herbata została wypita, a ciastka zjedzone i pan Macierzanka musiał wracać do domu przygotować się do pracy.
- Pamiętaj, że z matką zawsze będziemy cię wspierać. Nigdy cię nie opuścimy - dodał gdy już wychodził. Przytulił mocno Martę i wyszedł.


Niestety mało urodziwa z niej panienka, a szkoda. Mam nadzieję, że na studiach wypięknieje. Tak przy okazji, to zauważyłem, że w TS2 często zdarzają się dzieci, które mają taką dziwną twarz jak Marta.

Zuzanna, gdy wróciła z pracy, rzuciła się na łóżko. Była bardzo zmęczona. Fucha gwiazdy rocka, wcale nie jest taka łatwa i przyjemna. Postanowiła, że weźmie kąpiel. Napełniła wannę wodą, dodała olejki i zapaliła świeczki. Mega relax. Gdy tak się pluskała zaczęły ją dopadać myśli o życiu, i przyszłości. Zastanawiała się, jak długo będzie tak żyć. Stwierdziła, że chyba już tego nie chce. Pomyślała jak bardzo zaniedbywała córkę przez te ostatnie lata, ilu mężczyzn wykorzystała bawiąc się ich uczuciami. Zrobiło się jej bardzo głupio i stwierdziła, że nie chce takiego życia. Tego wieczora zasnęła bardzo szybko i obudziła się rześka i wypoczęta. Po śniadaniu dostała telefon od przyjaciółki Emanueli.
- Cześć Zuzia! Może byś wpadła do mnie na ciastko i kawę? - zapytała.
- Hmm. Właściwie nie mam nic do roboty. Zaraz przyjdę.
Zuzanna dawno nie widziała się z panią Nowik. To była dobra okazja by porozmawiać o jej wczorajszych przemyśleniach w wannie.
Gdy weszła na posesję Nowików doszedł do niej zapach pięknych kwiatów, które uprawiali w każdym możliwym miejscu.
- Zadzwoniła do drzwi i usłyszała tylko: "Otwarte!". Weszła więc do środka.
- Witaj! Chodź, usiądź przy stole!
Panna Mazurek zajęła miejsce i patrzyła jak pani Nowik kroi sernik.
- Świeżo pieczony - powiedziała kładąc talerzyk na stole. Przyniosła również kawę i spoczęła na krześle.
- Opowiadaj, co tam u ciebie? - zapytała ciekawa.
- Echm. No właśnie tak dziwnie. Dostałam wczoraj dziwnego uczucia. Coś jakby instynkt. Myślę, że sama dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Mam dwóch synów i dwóch kolejnych w drodze, więc chyba wiem - powiedziała śmiejąc się.
Rozmawiały długo. Emanuela dała przyjaciółce porządne kazanie o odpowiedzialności i wytłumaczyła co ma zrobić w swojej sytuacji. Gdy zbliżało się popołudnie i wkrótce mieli wrócić mąż i syn pani Nowik, kobiety pożegnały się.




Tego samego dnia, wieczorem Zuzanna miała umówiony występ w Klubie Seniora. Ubrała sukienkę i pojechała na ulicę Wietrzną 4. Odszukała swoje nazwisko na tablicy ogłoszeń i była pewna, że dobrze trafiła. Weszła do środka. Recepcjonista zaprosił ją do managera. Ten szybko pokazał jej którędy ma wejść i ile ma czasu.
- Przepraszam. Może pani już wejść.
- Dziękuję - odparła i wyszła zza kurtyny.
Na początku oślepiło ją światło reflektorów, ale tak to już było jak ktoś nie umiał ustawiać sprzętu.
Amatorzy... - pomyślała.
Później zaczęła śpiewać. Nie ostre rockowe brzmienia, ale spokojne jazzowe kawałki. Zwróciła uwagę starszych simów i simek siedzących po tej stronie sali. Słuchało się jej przyjemnie. Zuzia popatrzyła na słuchaczy. Zobaczyła jak każda para się kocha. Jak wymieniają spojrzenia i trzymają się za ręce. Ona też chciałaby się zestarzeć w towarzystwie męża. Jedynym simem jaki najbardziej przypadł jej do gustu był Sobiesław Macierzanka. On jednak zapewne nie chce jej znać po tym jak się dowiedział, że ona nie się z nim wiązać. W przerwie Zuzanna westchnęła i zaczęła kolejną zwrotkę...




Kolejne dni były dla niej smutne. Nie widziała nigdzie szczęścia. Poczuła się sama.
Wracając ze sklepu przez przypadek przeszła obok domu Sobiesława. Zatrzymała się na chwilę i głęboko westchnęła.
ze sklepu wracał również ojciec jej dziecka.
- Zuzia! Witaj! Dawno się nie widzieliśmy! - krzyknął uradowany spotkaniem.
Zuzanna zauroczona i zakłopotana jednocześnie dała się zaprosić do środka. Sobiesława zaskoczyło jej zachowanie. Nie jest opryskliwa, nie drwi sobie z niego i nie krzyczy.
Wyszli na taras za domem i okazało się, że obydwoje czują do siebie to samo - ogromną miłość. Po kilku opcjach "flirtuj" i "pocałuj" pan Macierzanka wyszedł na chwilę. Ona szczęśliwa, że może być z nim usiadła z wrażenia na ławce. Gdy on wrócił, chwycił ją za rękę i postawił na nogi. Wkrótce ukląkł i poprosił ją o rękę. Chyba nie muszę tłumaczyć co odpowiedziała Zuzia...



Tego się chyba nie spodziewaliście. Wiem, że pewnie zaraz posypią się komentarze w stylu "To nie w jej stylu, na pewno go zdradzi!" albo "Skąd Sobek miał pierścionek?!?!?!1111oneee". Co do pierwszego, to przecież miłość potrafi zmienić wszystko. Nie doszukujcie się tutaj jakiś ukrytych zamiarów. Co do drugiego, to pierścionek kurzył się w szafce od momentu jak on dowiedział się o ciąży. Chciał się jej oświadczyć, ale ona pierwsza kategorycznie powiedziała, że nie mogą być razem.
Mam nadzieję, że Wam się podobało. Liczę na wiele pytań, komentarzy i ocen. Piszcie śmiało, na wszystko odpowiem!

Pozdrawiam!

Ostatnio edytowane przez kalafjor : 15.12.2012 - 12:09
kalafjor jest offline   Odpowiedź z Cytatem