View Single Post
stare 19.09.2012, 20:26   #20
nmin
 
Avatar nmin
 
Zarejestrowany: 17.10.2009
Skąd: Poznań
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 970
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Cindy & Mandy - czyli historia nmin

ODCINEK 3

Gdyby ktoś obecny minionej nocy w klubie "Kujon" dowiedział się, że jeden z gości nad ranem dobiega już do końca zatoczki w dzielnicy przemysłowej, nie uwierzyłby pewnie, wzruszył ramionami i przewrócił się na drugi bok, by dalej odsypiać imprezę. A jednak ktoś dobiegał. Był to Max. Nie, żeby nie próbował zasnąć - po południu musiał być wypoczęty, bo szef kuchni nie znosił, gdy ktoś przychodził do pracy w złej formie. Mimo to, gdy o świcie znalazł się wreszcie w swoim mieszkaniu i przyłożył głowę do poduszki, wiedział od razu, że to na nic, bo kłębiące się myśli nie dadzą mu zasnąć. Wstał, założył sportowe ciuchy i wyruszył na jogging swoją ulubioną trasą wzdłuż brzegu.


Gdy dobiegł do końca cyplu, usiadł na trawie, zagapił się na wieżowce i raz jeszcze przypomniał sobie ze szczegółami minione godziny. Wybrał się z kumplami na małe piwko, planował być w domu najpóźniej o północy. Dziewczynę zauważył dopiero po jakimś czasie. Wyglądała tak, jak ją zapamiętał. Owszem, była inaczej uczesana, miała mocniejszy makijaż, ale przecież to normalne na imprezie. I tak był pewien, że to właśnie ona - wszędzie rozpoznałby jej niebieskie oczy, które tak często wspominał w ciągu ostatnich tygodni. Zresztą, imię też się zgadzało. Od razu zapomniał, że miał wracać taksówką z kolegą. Spędził z nią wspaniałą noc. Cindy tańczyła tylko z nim, rozmawiała tylko z nim i cały czas patrzyła na niego tak, jakby był jedynym mężczyzną w klubie. Nie była tak nieśmiała, jak wtedy, gdy spotkał ją po raz pierwszy. Może ośmieliła ją atmosfera klubu? Może poczuła się przy nim swobodnie? A może nawet... żałowała, że tak wtedy uciekła, i chciała to nadrobić? W pewnej chwili spytał ją co prawda o tamten dzień, ale zmieszała się i zmieniła temat. Max taktownie uznał, że Cindy głupio z powodu tamtego zabłądzenia w mieście, i nie wracał już do tego. Nie to było wtedy najważniejsze.


O tak, dziewczyna stanowczo nie była tej nocy skryta i nieśmiała. Max początkowo był nawet zaskoczony, bo wyobrażał ją sobie inaczej, jednak szybko postanowił żyć chwilą. W końcu zawsze miał powodzenie u dziewczyn. Nie to, żeby korzystał z tego w nadmiarze - był mimo wszystko dość romantyczny - ale nie zamierzał tracić teraz czasu na dziwienie się czemukolwiek.


Z zamyślenia wyrwał go dźwięk smsa:

"OBUDZILAM SIE W SWIETNYM HUMORZE, CIEKAWE DLACZEGO? CINDY"

Natychmiast odpisał:

"Ja się nie obudziłem, bo przez Ciebie w ogóle nie mogłem zasnąć ;) Spotkamy się jeszcze? Max"


Cindy przeczytała odpowiedź Maxa i uśmiechnęła się triumfalnie. Przeciągnęła się uroczo i rzuciła telefon na nocny stolik.


Naturalnie nie zamierzała odpisywać od razu. Pierwszy krok wykonany, teraz da mu troszkę poczekać, facet nie może przecież myśleć, że zależy jej na kolejnym spotkaniu. I tak pozwoliła sobie wczoraj na zbyt wiele. Ok, lubiła dobrą zabawę, a gość był wart grzechu, ale powinna była zgrywać bardziej niedostępną. Gdy odprowadził ją pod dom, ledwo powstrzymała się od zaproponowania mu, żeby wszedł na górę, coś mówiło jej jednak, że Max nie jest facetem, któremu proponuje się to pierwszego dnia. Nie szkodzi, czasu będzie dużo - wiedziała już, że go usidliła.
- Cóż, trudno nie było - oznajmiła z zadowoleniem swojemu odbiciu w lustrze.


Dziewczyna wyszła z sypialni i zeszła na dół. W mieszkaniu było cicho, słychać było tylko Dextera pomrukującego przez sen obok różowej myszki do zabawy.


Od razu zauważyła, że na stole na wprost schodów leży karteczka, zapisana starannym, niezbyt jeszcze spaczonym przez lekarskie bazgroły pismem siostry:

"Wyszłam do szpitala trochę wcześniej. Jeśli masz tylko lekkiego kaca lub jakimś cudem wcale go nie masz, w lodówce są świeże gofry. Jeśli jest gorzej, masz tu jabłko i wodę. M."


No tak... Mandy. Zapobiegliwa, zawsze troskliwa Amanda. Na myśl o niej Cindy poczuła nieprzyjemny ucisk gdzieś w okolicy żołądka. Wzięła sobie szklankę wody i usiadła na tarasie.


Max spotkał kiedyś jej siostrę, to jasne. Cindy miała wiele wad, ale nie była głupia, o nie! Naturalnie wczoraj od razu domyśliła się, że chłopak natknął się na tę niedojdę, gdy akurat kolejny raz się zgubiła. Mandy nie radziła sobie w Bridgeport i zaraz po przeprowadzce co chwilę nie mogła dokądś trafić, najchętniej poruszała się tylko na linii dom-szpital. O Maxie nie wspomniała ani słowem, co jasno dowodziło, że nie zależało jej na nim. Powiedziałaby przecież siostrze, bo niby komu? Bliźniaczka była jej jedyną rodziną (nie licząc oczywiście tej krowy ich ciotki, a żeby ją reumatyzm pokręcił, i jej durnych dzieciaków), nie miała też pewnie jeszcze żadnych przyjaciółek w mieście, bo znając ją, bała się otworzyć usta przy rówieśnicach, chyba że leżały akurat w śpiączce w szpitalu. Max zwrócił na nią uwagę po prostu dlatego, że była ładna. Musiała być, skoro wyglądała dokładnie jak Cindy. Niestety, nie potrafiła robić użytku ze swojej urody. Nie to, co jej siostra... Starsza o trzy minuty Cynthia zawsze zdobywała lepszych chłopaków, fajniejszych, popularniejszych w szkole. Co mogła na to poradzić? Nic. Bywało, że kogoś interesowała Mandy, ale po jakimś czasie nudził się tą świętoszką i zwracał uwagę na jej siostrę, równie ładną, ale stanowiącą dużo bardziej barwną postać. Tak jak wtedy, gdy tuż przed balem maturalnym okazało się, że... Tfu! Znów pomyślała o Mike'u, a przecież obiecała sobie, że skoro Mandy zapomniała o tamtej sprawie, to ona zapomni tym bardziej.

Cindy otrząsnęła się z ponurych myśli i postanowiła zrelaksować się w jacuzzi. Ruszyła do sypialni, by się przebrać. Przechodząc w stroju kąpielowym przez kuchnię, nawet nie spojrzała na lodówkę. Tak, miała potężnego kaca, najgorszego z możliwych - moralnego.


CDN

Ostatnio edytowane przez nmin : 19.09.2012 - 20:30
nmin jest offline   Odpowiedź z Cytatem