No, bardzo się cieszę że wam się podoba (jak na razie

) i tak, Rozalia flirtuje z kim popadnie, przepraszam że tak szybko daje kolejny odcinek ale nie mogę się powstrzymać, no i teraz mam czas

Postarałam się aby nie było to kolejne nudne OJSG i fabuła będzie raczej zupełnie inna niż wszystkie, czy się spodoba, nie wiem

Aha i tym razem zadbałam aby zdjęcia były lepsze
Rodzina Róża odc. 2.
Rozalia dowiedziała się że jej dom nie został podpalony, a raczej sama go spaliła poprzez świecę, i ubezpieczenie poszło w cholerę. A pieniądze na wyprawkę dla dziecka by się przydały....

Na szczęście Bazyli umiał szyć na maszynie i robił dla dziecka ubranka w swojej chatce z drewna

Późnym wieczorem, gdy Rozi szła już spać zadzwonił telefon.
- Yhhh! Ktosiu, wiesz która jest godzina! - Przez ciąże Rozalia była nerwowa.
- Tu twoja babcia. - Odezwała się przez słuchawkę spokojnie kobieta.
- BABCIA! - Krzyknęła z radością dziewczyna
- Nie, Święty Mikołaj! - Sarkastycznie odezwała się starsza pani
- Dlaczego dzwonisz? Nie widziałyśmy się z pięć lat!
- Słyszałam ze jesteś w ciąży. - Mówiła babunia
- Tak, skąd to wiesz? - pytała wnuczka
- Ja wszystko wiem, uświadom to sobie. Moja droga, ja jestem umierająca, lekarze dają mi kilka miesięcy. - Ciągnęła spokojnie kobieta
- COOO!!!
- Ty możesz spełnić moją ostatnią wolę a przy tym dostać spadek
- Ale, jak, o co chodzi. - Rozalia była nieco zabłąkana
- Córce mojej dobrej koleżanki, pani Mirosławie Brzęczyszczykiewicz urodziła się córka... - Tłumaczyła staruszka
- O, to gratuluje, ale tej, tej bogatej Brzęczyszczykiewicz? - przerwała jej wnuczka.
- Nie skończyłam! Ta kobieta mnie bardzo lubi, jeśli urodzisz syna, to chcę, aby on w przyszłości ożenił się z jej wnuczką, jeżeli to dla mnie zrobisz, przepisze ci kilka milionów.
- CO!? Babciu!
- Jeśli tego nie zrobisz, przepisze ci moje długi. A z nich się nie wypłacisz raczej. - Z wyraźnym uśmiechem powiedziała pani Bogna (bo tak miała na imię)
- Ale.... To jest szantaż!
- Zadzwonię jutro rano, zastanów się. - Powiedziała i rozłączyła się kobieta

Po telefonie Rozalia poszła się położyć i rozmyślała.
Co ja mam zrobić, pieniędzy coraz mniej, znając moje szczęście będe miała syna, a babcia była hazardzistką, to musi być naprawdę kolosalna suma. Ale to będzie moje dziecko! Teoretycznie nie mam wyjścia

Rano Rozalia znów odebrała telefon.
- Wnusiu, notariusz za jakiś czas prześle i odpowiednie papiery, i dopilnuje aby umowa została dotrzymana, w przeciwnym razie, będziesz musiała spłacać długi
- Wiesz, że stawiasz mnie pod ścianą, nie mam wyjścia.
- No, a więc wszystko ustalone. - I "kochana" babcia się rozłączyła.

Jakiś miesiąc później Rozalia odebrała list, a w nim umowę (choroba Bogny była zaraźliwa więc list był jedyną formą podpisania umowy)

Teraz Rozi modliła się tylko aby mieć córkę, najprostsze rzeczy jej nie wychodziły

Niestety, modlitwy nie zostały wysłuchane (zresztą kto by wysłuchał modlitw takiej bezbożnicy)

Aha, Bazyli prosił mnie abym pochwaliła się jego sukcesem - będzie kucharzem w programie "Gotuj z wielką pasją i stopą"
Koniec,
Czy Rozalia dotrzyma umowy?
Czy mimo wszystko dobrze zrobiła?
A co wy o tym myślicie?