View Single Post
stare 01.10.2012, 21:24   #105
Chwalisława
 
Avatar Chwalisława
 
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Życie simów Smallcherry

Zaraz mnie z tą rodziną szlag trafi! Prawie się nią w ogóle grać nie da! Co chwile mnie wywala, ale jakoś daję radę. Myślałam, że ogarnęłam problem, a jednak nie. Postaram się coś z tym zrobić, a jak nie to nie chyba skończę z Carol, Damonem, Nicole, Draco i Indi,(nie wiem czy pisałam, ale kotów już nie ma) i zacznę nową. Ale to się jeszcze okaże.

Rodzina Well/ Jonson, część 8

Nicole dalej chciała zostać policjantem. Więc dużo ćwiczyła i rzadko się męczyła. Codziennie przed szkołą i w weekend, gdy wschodziło słońce wybierała sie na jogging.
Ubierała się w wygodne dresy i zakładała na uszy słuchawki, w których leciała jej ulubiona muzyka.

Uwielbiała biegać po plaży, bo zawsze było tam pięknie i cicho, szczególnie rano.
Zawsze była sama na plaży, bo większość ludzi albo spało, albo przygotowywało się do pracy, jednak nie tego dnia. Na plaży stał i przyglądał się jej starszy mężczyzna. Odchrząknął dość głośno, bo Nicole usłyszała go przez słuchawki. Zatrzymała się, wyciągnęła słuchawki z uszu i spojrzała na mężczyznę.

-W czym mogę panu pomóc?- spytała.
-Jestem tu nowy i przyjechałem do brata, jednak pech chciał, że okradziono mnie na lotnisku i nie mam telefonu- powiedział mężczyzna. Mogłaby panienka dac mi zadzwonić z pani telefonu?


-Niestety, ale nie mam teraz telefonu. Nigdy na jogging go nie biorę. Naprawdę przykro mi. Nieopodal jest budka telefoniczna, może pan z niej zadzwonić.
- Próbowałem, ale nie działa. Może pojechałbym z panienką do domu i tam bym zadzwonił?
- Raczej taka możliwość nie wchodzi w grę. Nie znam pana i wie pan...

- Ależ, nic panience nie zrobię. Obiecuję, że zadzwonię do brata i już mnie nie będzie.
- No dobrze.
Mężczyzna zdołał udobruchać Nicole. Dla świętego spokoju zgodziła się, bo wiedziała, że jeśli się nie zgodzi to będzie musiała wysłuchiwać jego próśb. Chciała żeby się przeszli, alb o pojechali autobusem lub taksówką, ale mężczyzna miał samochód. Wsiedli i udali się w stronę domu.

Przez całą drogę trzymała rękę na klamce, aby w razie czego wyskoczy z auta. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Powoli dojechali do domu.
Carol stałą w kuchni i chciała sobie przygotować śniadanie, gdy nagle do kuchni wszedł mężczyzna, który od 1 miesiąca ją prześladuje, a zaraz za nim weszła Nicole.

Mężczyzna(nazwijmy go Bob) podszedł do Carol i znów próbował się do niej dobierać.
-Pierwszy raz cię widzę w piżamce. Masz świetne ciałko.
-Ile razy mam ci mówić, że mam chłopaka i nie będę nigdy twoja! Odczep się ode mnie, bo skończysz w pace.
-Nie oskarżysz mnie, bo zrobię coś czego nie będziesz się spodziewać!

-Mam już tego dość! Damon! Zejdź tu szybko!
Było już słychać kroki, jednak zanim Damon doszedł do kuchni Bob uciekł.
- Co się tu deje?- zapytał zaniepokojony.
-Już nic.
Gdy Damon odszedł zdenerwowana Carol wszczęła kłótnię ze zwoją corką.
- Po co go tu sprowadziłaś? Czy ty kompletnie nie myślisz co robisz? Dziewczyno masz już 16 lat! Przecież go widziałaś i widziałaś co robił.

-Przepraszam, widziałam go raz i to z daleka, więc nie wiedziałam jak dokładnie wyglądał. Skąd mogłam wiedzieć, że to on?
-Dobra, idź już. Muszę przemyśleć co dalej z nim zrobić.
Tygodnie mijały, a Bob już nie dawała się we znaki. Tak się przynajmniej zdawało. Gdzie Carol by nie było on tam był.


Szkoła już się dawno zaczęła. Nicole od początku nei przypadła do gustu osobom w szkole. Nie miałą żadnych znajomych, przyjaciół, a dziewczyny z klasy obgadywały ją na każdym kroku. Jednak wielkie sukcesy odnosiła w dziedzinach sportowych. Grała w drużynie futbolowej, jako jedyna dziewczyna. Każdy dzień po szkole wyglądał tak samo. Zamykała się w pokoju i godzinami szlochała, i zamartwiała się nad sobą.

Pewnego dnia postanowiła pójść do parku, aby zażyć świeżego powietrza. Usiadła na huśtawce i dużo myślała.

Nagle poczuła, że ktoś popchnął ją i zaczęła się wysoko bujać. Był to szatyn z gitarą na plecach. Najwidoczniej świetnie się bawił w porównaniu z Nicole.

Zeskoczyła z huśtawki i obróciła się.
-Czyś ty oszalał?! Mogłam spaść!
-OK. Nie bądź taka nerwowa to był tylko żart.
-Hahaha, był bardzo smieszny.

-Przepraszam, myślałem, że się nie zdenerwujesz. Jestem Gale, a ty?

-To jednak źle myślałeś. Nicole. Już się nie wkurzam- błysnęła do niego swym śnieżnobiałym uśmiechem.
-Aaa... wiem kim ty jesteś. Chodzisz do szkoły na przeciwko ratusza tak? I grasz w drużynie futbolowej. Dobra jesteś.
-Tak, zgadza się. Lata praktyki. Gdy byłam mała to zawsze chodziłam z tatą grać.

-Może usiądziemy, przecież nie będziemy stali- zaproponował Gale. Tak też uczynili.
Przez resztę wieczoru opowiadali sobie ciekawe historie, śmiali się i grali w papier kamień i nożyce, oczywiście Nicole wygrywała.



Wiem, że krótki odcinek, ale tyko tyle udało mi się zrobić, a koniecznie chciałam coś dodać. Następnie będą dłuuuższe. Obiecuję!
Chwalisława jest offline   Odpowiedź z Cytatem