View Single Post
stare 02.11.2012, 17:55   #41
Cytryśnia
 
Avatar Cytryśnia
 
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Opowieści Cytrynowej Wiśni

Wracam po dłuższej przerwie
aniak99 - oj zdążyli, zdążyli
Fisia- dziękuję
Chewbacca- no, przeżył bynajmniej tak chciałam :/ ale o tym zaraz
Simona- twoje komentarze są zaskakujące O.o w pozytywnym znaczeniu
Dianie i Robaczkowi również dziękuję za komentarze

Niestety, gdy chciałam wejść w rodzinę gra automatycznie się zamykała No i już nie miałam pomysłu na dalszy ciąg tej rodziny, więc postanowiłam pokazać wam nową rodzinkę, przepraszam że tak trochę krótko, ale tak jakoś wyszło. Myślę, że tą rodzinę też polubicie, i zastanawiam się, czy za bardzo nie przesadziłam z humorem tym razem

Rodzina Polnago pozdrawiam eseja

Z pozoru jest to rodzina przeciętna, ale tylko z pozoru. Pani Iwona wyszła za Filipa Polnago, (wtedy tak jak i dziś) niezbyt urodziwego, no ale w końcu co to za człowiek bez wad? Starsza córka Iwony i Filipa - Marta jest z domu dziecka. Adoptowali ją czternaście lat temu. Cztery lata po tej decyzji Iwona zaszła w ciążę i urodziła się Lucyna. No i trzeba wspomnieć o Feliksie, ich kocie, dwa lata temu dostali go od sąsiadki i już wtedy nie wykazywał się sprytem i inteligencją.

Chyba jakiś tydzień temu w tym domu stało się coś bardzo dziwnego. Doszło do kradzieży…. Drzwi, tak drzwi wejściowych, Filip mówi, że poszedł do sklepu po parasol, bo zaczęło padać, a oni nie mieli parasola, gdy wrócił zastał tylko zawiasy. W sumie to i dobrze, te drzwi strasznie skrzypiały, wymiana dobrze zrobiła.

Marta od pewnego czasu obrała za cel poszukanie swoich biologicznych rodziców. Iwona i Filip nie chcą jej w tym przeszkadzać, ma do tego prawo, ale te poszukiwania marnie jej idą. Ma jedynie nazwisko, biologiczna matka zostawiła ją pod sierocińcem gdy miała dwa tygodnie owiniętą w kocyk z karteczką „ma na imię Marta, ma dwa tygodnie, nie jestem w stanie się nią zająć, proszę zaopiekujcie się nią” nie była nawet zarejestrowana. Teraz Marta sama nie wie po co to robi, i co zrobi gdy znajdzie swoich rodziców, Filip i Iwona powiedzieli jej o tym, że nie jest ich prawdziwą córką już na początku, ale traktują ją jak własną.

Lucyna uważa, że rodzice wywyższają Martę, może i ma rację, w końcu trzeba było pokazać opiece społecznej, że Marta jest dla nich ważna nawet po urodzeniu się ich biologicznego dziecka. Lucyna miewa różne, czasami dziwne pomysły z tego powodu. Ostatnio na przykład postanowiła hodować pomidora, na początek jeden krzak, ale zawsze coś, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zaczyna się jesień.

Wracając do Marty, jej upór do tego, aby znaleźć rodziców był coraz większy, czuła dziwne poczucie, że musi to zrobić, raz spotkała się nawet z pewną cyganką, która uparcie przekonywała Martę, że doprowadzi do spotkania z jej rodzicami oczywiście za „drobną” opłatą, kupieniem talizmanu, świeczek, odprawianiu odpowiednich rytuałów i pięciu innych takich spotkań (za opłatą). A i Marta miała jeszcze czyścić jej wspaniałą kryształową kulę, miało to być odpokutowanie za jej cudowne czary.
- To jak młoda damo, takiej okazji już nie będzie! – zachęcała staruszka
- Wie pani, to wszystko wygląda bardzo dziwnie, ja… Dziękuję. – Marta mimo swojej małej głowy nie była taka głupia
- Ty nie mądra dziewojo! Podważasz mój autorytet?! Rzucam na Ciebie czar! Przez najbliższy czas nie przydarzy Ci się nic dobrego! – cyganka po rzuceniu „przekleństwa” uciekła udając psychiczną.
Rzecz jasna dziewczyna nie przestraszyła się gróźb tej starej baby, tylko żałowała, że straciła na nią czas.

Gdy Marta wróciła do domu nikogo w nim nie było. W kuchni leżała jedynie karteczka:

Ja, tata i Lucyna pojechaliśmy z Feliksem do weterynarza, źle się poczuł, wrócimy za niedługo
Mama

Świetnie, lenistwo tego kota w końcu go zabija – pomyślała dziewczyna.
Było około 20, Marta zrobiła sobie herbaty i usiadła przed telewizorem, to był długi dzień, więc postanowiła pooglądać program przyrodniczy „Jak pingwinek został bohaterem – czyli biografia pingwina Boba”. Podczas sceny w której pingwin Bob samotnie wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojej ukochanej pod dom państwa Polnago podjechała taksówka a z niej wyszła kobieta, Marta widząc tą sytuację przez okno lekko się przestraszyła, ale może po prostu tutaj wysiadła i tyle. Ale tajemnicza kobieta zmierzała w stronę drzwi domu i zapukała. Kto o tej godzinie chce coś od tej rodziny? W dodatku Marta była sama w domu, ale z drugiej strony może to jaką znajoma jej mamy

Marta jednak zdobyła się na odwagę i otworzyła drzwi
- Em… Tak? – zaczęła rozmowę Marta – pani do mamy? Nie ma jej.
- Nie, czy tutaj mieszka Marta Polnago? – odezwał się ciepły głos kobiety
- Yyy… Tak… To ja jestem – powiedziała niepewnie Marta – a pani do mnie? Coś się stało? Kim pani jest?
- Ja… To znaczy… Może tak zacznę… Może to trochę nie dyskretne, ale czy ty… Albo może wpuścisz mnie do środka, wieczory coraz chłodniejsze? Tam Ci wszystko wyjaśnię. Co? – widać było, że kobieta zaczęła się gubić, jej głos zadrżał
- Niech pani najpierw powie kim pani jest, może to pani ukradła drzwi? – w tamtej chwili Marta najchętniej zakończyłaby tą rozmowę i pożegnała tajemnicza osobę
- Słucham? Proszę wpuść mnie, przyjechałam tu z daleka
- Niech będzie, ale tylko na chwilę – zanim Marta to powiedziała, długo się zastanawiała czy to aby nie ktoś niebezpieczny, ale jej ciekawość zwyciężyła.

- A więc, o co chodzi? – zapytała dziewczyna
- Moja droga, może na początek się przedstawię, nazywam się Manuela Faryzeusz, może będę trochę niedyskretna, ale muszę zadać Ci to pytanie, po to tu przyjechałam, czy ty byłaś w domu dziecka? – zapytała pani Manuela
Zapadła wielce niezręczna cisza, po tej ciszy, wreszcie odezwał się głos Marty
- Po pierwsze, nie jestem pani drogą, po drugie, dlaczego pani pyta?
- Widzisz… To trochę dziwna sytuacja, ale natrafiłam w internecie na twoje ogłoszenie no i…
- Rozumiem – serce dziewczyny zadrżało – tak, jestem z domu dziecka - Marta opowiedziała kobiecie swoją historię – a może teraz pani cos o sobie opowie? Kim właściwie pani jest? Pani ma męża?
- Miałam, trzy lata temu zabił go alkohol – powiedziała z żalem
- Aaa, rozumiem, lubił wypić?
- Tak, w Wigilię poszedł do sklepu kupić piwo, gdy przechodził przez ulicę nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki z… Piwem, lekarze mówili, że nie miał szans na przeżycie. Ale proszę, wróćmy do tamtego tematu, wiesz, że mogę być twoją… - w tym momencie Marta przerwała kobiecie
- Przepraszam, ale chyba jeszcze nie jestem na to gotowa
- Dobrze…. Ale proszę weź mój numer telefonu – pani Manuela rozumiała decyzję Marty – zadzwoń kiedyś, bardzo proszę, ja będę tutaj jeszcze przez kilka dni, zobaczymy co z tego wyniknie, dobrze, już pójdę

+ bonus, dostawcy chińszczyzny chyba zepsuł się samochód przed domem państwa Polnago, stał tak póki go nie skasowałam


KONIEC

Wiem, że bardzo krótko i przewidywalnie, ale w następnym odcinku akcja już się rozkręci i odwróci
Cytryśnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.