View Single Post
stare 05.11.2012, 18:53   #114
nmin
 
Avatar nmin
 
Zarejestrowany: 17.10.2009
Skąd: Poznań
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 970
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Cindy & Mandy - czyli historia nmin

Ok, lecą Cindy i Mandy. Niedawno po raz drugi czy trzeci przenosiłam je do nowego Bridgeport, bo zapisy mi się psują, więc postanowiłam ograniczyć do minimum używanie moveObjects i innych kodów, a więcej grać spontanicznie. Bez póz i ustawek idzie to szybciej, więc popchnęłam akcję nieco do przodu.
Miało być mniej tekstu, wyszło jak zwykle


Cindy i Mandy

ODCINEK 10

Od dnia, w którym Cindy anonimowo wysłała ordynatorowi zdjęcia, a Clinton opuścił z wielkim hukiem szpital, minął prawie miesiąc. Naturalnie Mandy, jako jedyna stażystka, dostała awans. Szef pogratulował jej, chociaż minę miał nietęgą. Trudno się dziwić, że było mu głupio – dość długo obstawiał faceta, który okazał się kochankiem jego własnej żony.


Tak czy siak, Mandy awansowała. Teraz jest chirurgiem.
(tak, wiem, że po Stażyście jest Lekarz, ale mądra Mandy awansowała ponownie, zanim napisałam OJSG)


Żeby było jej wygodniej podczas operacji, zaczęła wiązać włosy w luźny, niedbały kok.


Cindy nie mogła być gorsza od siostry i też trochę zmieniła wygląd.


Pewnego dnia cała trójka poszła na spacer do parku. Max wybierał się zaraz do pracy na popołudniową zmianę, ale miał jeszcze chwilę, więc siedział z Mandy przy fontannie i gawędził o gotowaniu. A daleko za nimi, w tle...


Cindy ukradkiem flirtowała z poznanym właśnie mężczyzną o imieniu Kai. Co tu kryć, wierność nie była jej mocną stroną. Mówiąc prościej, zdradzała Maxa na prawo i lewo.


Gdy tylko taksówka wioząca Maxa do pracy zniknęła za rogiem, Cindy przyjęła kwiaty od nowego znajomego.


Oczywiście nagrodziła go odpowiednio.


Mandy nie widziała już tych wyczynów siostry. Wybierała się właśnie do baru „Głęboki tłuszcz” na kolację z Busterem. W ostatnim czasie spotkała się z tym mężczyzną ze trzy razy i chociaż było miło, Mandy absolutnie nie traktowała tych spotkań jak randek. Buster zachowywał się uprzejmie, dobrze im się rozmawiało, ale było w nim coś niepokojącego. Nie chodziło nawet o to, że był bardzo biedny czy dużo od niej starszy. Mandy nie umiała sprecyzować, co jej się nie podoba. Krytykując samą siebie za wrodzoną nieufność i wmawianie sobie głupot, maszerowała raźno w stronę baru.


- Ech, Mandy... Zostawiłem portfel w kurtce – mruknął zażenowany Buster. Mandy oznajmiła, że nic nie szkodzi, zapłaci, ale nieco się zirytowała. Ta sytuacja zdarzyła się już drugi raz i zaczynała odnosić wrażenie, że nie jest to kwestia jego słabej pamięci.


Gdy żegnali się po kolacji, mężczyzna przytulił Mandy i szepnął jej do ucha:
- A może do mnie wpadniesz?
- Dzięki, raczej nie, jestem zmęczona
– wykręciła się szybko i pobiegła na postój taksówek.


Wychodziła właśnie z windy na swoim piętrze, gdy zadzwonił telefon. Odebrała i usłyszała głos Bustera:
- Chyba przede mną nie uciekasz? Taki jestem miły. Wpadnij, będzie fajnie...
Błyskawicznie wyłączyła telefon. Poczuła się naprawdę nieswojo.


Weszła do mieszkania i poczuła piękne zapachy, płynące z kuchni. No tak, to musiał być Max. Facet prawie tu mieszkał, a w kuchni czuł się już całkiem swobodnie. Na pewno swobodniej niż Cindy, która ledwo odróżniała garnek od miski.
- Późno wróciłaś! Ja też właśnie przyszedłem do domu, robię pyszne żarcie, mam nadzieję, że jesteś głodna – oznajmił, nie odrywając wzroku od przewracanych zręcznie na patelni kawałków mięsa.
- Szczerze mówiąc nie jestem, byłam już na kolacji... - odpowiedziała Mandy, powodując nieświadomie, że Max z wrażenia prawie upuścił patelnię.


- Gdzie byłaś? Na kolacji? Sama? Z kim? - zasypała ją pytaniami Cindy, która kręciła się akurat w pobliżu i wszystko słyszała.
- Hmm... Z Busterem.
- Z tym gołodupcem, który gra na gitarze dla napiwków? Mówiłam ci, olej go, za wysokie progi dla niego!
- Masz rację. Nie zamierzam się z nim więcej spotykać...
– odparła cicho Amanda i ruszyła do sypialni. Nie chciała rozmawiać o Busterze i o tym, jak ją rozczarował, no i była naprawdę bardzo zmęczona.


- To Mandy kogoś ma? Co to za Buster? Jej chłopak? - wypytywał Max.
- Umówiła się z nim kilka razy, ale mam nadzieję, że więcej tego nie zrobi. A co, zazdrosny jesteś? - zażartowała Cindy.
- No coś ty, ja zazdrosny o Mandy? - Max udał oburzonego. Prawdę mówiąc, poczuł lekkie ukłucie na myśl, że Mandy była na kolacji z jakimś gościem. Ale to chyba nie zazdrość?


Cindy znała się na ludziach. Zdawała sobie sprawę z tego, jak Max patrzy na jej siostrę, gdy myśli, że nikt nie widzi, ale nie zamierzała odstąpić Mandy swojego chłopaka. Co tam, że w każdej chwili mogła znaleźć nowego. Max najlepiej nadawał się do stałego związku. Zaraz po kolacji zabrała się za okazywanie mu swoich uczuć, żeby nie zapomniał, która z sióstr jest jego.


Rano demonstracyjnie flirtowała z Maxem na oczach siostry, by dla niej też było jasne, kto tu jest z kim. Oczywiście w głębi duszy życzyła Mandy jak najlepiej, ale najfajniejszych facetów zawsze zaklepywała dla siebie. Gdzieś na pewno znajdzie się taki, który spodoba się Mandy, a jej nie.


- Wybierzesz się ze mną na jogging? - zaproponował Max.
Co to, to nie!
- Może lepiej idź z Mandy? - spytała niewinnie Cindy. Nie znosiła sportu, a młoda lekarka bardziej doceniała znaczenie ruchu dla zdrowia. Już lepiej wypchnąć Maxa razem z Mandy, niż męczyć się na jego ulubionej trasie. Przecież spocona i zziajana siostra i tak nie będzie miała szans.


Mandy zgodziła się ochoczo. Do pracy wybierała się dopiero po południu. Założyli dresy i pobiegli cyplem tuż nad wodą.
- A może popływamy dla ochłody? - zapytała Mandy, gdy zrobili mały postój.
- Tutaj? - zdziwił się Max. - W tej brudnej wodzie, bez strzeżonej plaży?


- Ty mieszczuchu – zachichotała Mandy i zanim zdążył zareagować, dziewczyna zrzuciła ciuchy i w samym kostiumie kąpielowym wbiegła do wody.


Długo się łamał. Trochę za długo – gdy już chciał do niej dołączyć, spojrzał na zegarek i stwierdził, że musi jechać do pracy, jeśli nie chce się spóźnić. Wyruszył taksówką. Nie zdążył nawet się ubrać


Tymczasem Cindy, korzystając z popołudniowej zmiany Maxa, umówiła się z Kai'em w klubie „Wodnik”. Wychodząc zauważyła straszny bałagan – przewrócony kosz i rozsypane śmieci. W chwili, w której marudząc i przeklinając pod nosem, zabrała się za stawianie śmietnika na miejsce, nadszedł jej nowy sąsiad, wracający ze spaceru z tym swoim wielkim psem.


- Cześć – bąknął pod nosem. - Pomogę ci – dodał, zbierając śmieci i wrzucając do kosza.
- Och, dzięki... Ależ jesteś miły – odparła Cindy zalotnym tonem.
- Po prostu lubię porządek – prychnął. Zagwizdał na psa i poszedł sobie.


Baletnica


- Eee tam, zajęty albo gej... – rozmyślała Cindy. Innych powodów, dla których młody mężczyzna miałby nie zwracać na nią uwagi, nie przyjmowała do wiadomości. Teraz i tak nie miała czasu na pogaduchy z sąsiadem, bo Kai już czekał. Podobał jej się ten Azjata. Flirtowali coraz śmielej. Facet wygadał się, że mieszka z dziewczyną, ale dlaczego miałoby jej to przeszkadzać? Ona też mieszkała z chłopakiem.


Zjedli szybko nachos...


...i ruszyli do jacuzzi.


Balowali aż do zamknięcia klubu. Ale zamknięcie klubu nie musiało oznaczać końca dobrej zabawy, prawda?


Wróciła do domu nad ranem. Maxowi i Mandy powiedziała, że była w klubie z Jessicą i Meg. Gdy tylko przespała się trochę, natychmiast umówiła się z przyjaciółkami w parku, by ustalić alibi i podzielić się ploteczkami.
- Całkiem nieźle się całuje – opowiadała, a Meg chichotała.

- Tylko pamiętajcie, jakby co, byłyśmy razem – przypomniała, a Jessica pokiwała swoją pofarbowaną na platynowy blond, puściutką główką.


Max uwielbia koty, więc bardzo się cieszy, gdy widzi Dextera. Oczywiście najbardziej cieszy się, gdy widzi Mandy z Dexterem.


Można wtedy trochę pogadać o zwierzakach...


Pewnego dnia Mandy miała zlecenie do wykonania w ratuszu. Wybrała się tam na szybko i nie zdążyła nic zjeść przed wyjściem, więc gdy wychodziła, burczało jej w brzuchu. Postanowiła pójść do pobliskiego baru „U Walusia” i zjeść coś przed pracą.


Podchodziła do płotu, otaczającego bar, gdy nagle zaszedł jej drogę Buster.
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? Spotkajmy się jeszcze – prosił ją usilnie, ale nie chciała go słuchać.
- Nie mam ochoty cię widzieć, odczep się! - warknęła i próbowała minąć mężczyznę.


- To jeszcze nie koniec, laluniu – mruknął pod nosem Buster, zanim ją przepuścił.


Mandy stanęła oniemiała i patrzyła na samochód, którym odjechał. Czuła się jeszcze bardziej nieswojo, niż przedtem.


Weszła do środka i zamówiła barowe jedzenie, ale jakoś nagle przestała być głodna.


Cindy wybrała się z Maxem na randkę do parku. Nie chciała, by poczuł się zaniedbywany i zaczął ją o coś podejrzewać. Umiała oczarować mężczyznę.
(sorry za starą fryzurę, wykorzystałam zdjęcia sprzed stylizacji)


Max sprawiał wrażenie, jakby świata poza nią nie widział. Chyba przeszło mu to głupie zauroczenie Mandy. Była spokojna.


Bardzo by się zdziwiła, gdyby znała prawdę...


Następnego dnia Mandy wstała i podchodząc do komody, jak zwykle zerknęła na stojące na niej stare zdjęcia rodzinne.


Najbardziej lubiła to, na którym była z Cindy i małym Chrisem. Spojrzała na zielone oczka brata, teraz już słabo widoczne na pożółkłym zdjęciu, i szybko stłumiła smutek.


Tego dnia założyła sukienkę w kratkę i ulubiony, niebieski żakiecik.


Na dole spotkała Maxa. Chłopak zerknął na jej ubranie i powiedział z namysłem:
- Ładny ciuszek... Hmm, pożyczałaś go może kiedyś Cindy?
- Żartujesz?
- roześmiała się Mandy. - Cindy w żakiecie? Ostatnio widziałam ją w czymś eleganckim, gdy szła na rozmowę kwalifikacyjną do spa...
- Aha, możliwe, nie znam się na babskich ubraniach
– wykręcił się.


- Zatańczymy? - dodał. W pokoju unosiła się wesoła muzyka ze stojącego obok kanapy iPoda. Mandy nie miała nic przeciwko, więc zaczęli pląsać, chichocząc przy tym jak dzieci.


- Wiesz, Mandy... Chyba wolę spędzać czas z tobą, niż z Cindy – wypalił nagle Max, a Mandy zatkało. Ok, gdy poznała Maxa, po cichu marzyła o tego typu wyznaniu, ale ostatnio przestała tyle o nim myśleć. Miała mnóstwo zajęć związanych z awansem, do tego zawracający jej głowę Buster. No i przede wszystkim Max był chłopakiem jej siostry, co on sobie myśli, mówiąc jej takie rzeczy?


- Max... Bardzo cię lubię, mieszkasz tu, chodzisz z moją siostrą i ze względu na to udam, że tego nie słyszałam, dobrze? - powiedziała cicho, trzymając przyjaźnie jego dłonie i uśmiechając się łagodnie.
- Masz rację... Ale nie zmieni to faktu, że tak właśnie jest – szepnął Max.
Mandy pożegnała go szybko i ruszyła do szpitala.


Wieczorem Cindy była z Jessicą w „Kujonie”.


Poderwała kolejnego faceta...


Jeśli Mandy myślała, że to koniec kłopotów z mężczyznami na dziś, to bardzo się pomyliła... Gdy o 1:30 w nocy opuszczała szpital, pod drzwiami stał Buster, śpiewając jakąś tandetną, rzewną serenadę.


- Co tu robisz? Mówiłam, że nie chcę się z tobą spotykać! - oburzyła się. Co za tupet!
- Daj spokój, skarbie... Odprowadzę cię do domu, dobrze? - przymilał się natręt.
- Nie ma mowy! – protestowała dalej, ale jej nie słuchał.


Minęła już druga w nocy, ale Joe Malarkey siedział jeszcze znudzony przed telewizorem w swoim małym mieszkanku w suterenie. Nie mógł zasnąć. To już ponad miesiąc, odkąd opuścił Appaloosa Plains, a wciąż nie przywykł do hałasów wielkiego miasta. Nawet jego ukochany dog niemiecki, Jive, kręcił się jeszcze niespokojnie po domu, popiskując gryzakiem.
- Idź spać, za późno już na spacery – zerknął na psa, odwracając wzrok od durnego serialu, i wtedy właśnie usłyszał nad głową jakieś hałasy. Jive też je usłyszał i zaczął donośnie szczekać. Ktoś krzyczał.
„Mówiłam, że masz się odczepić!”
„Po co za mną przyjechałeś?”
„WYNOŚ SIĘ!”



Nie czekał dłużej. Wypadł z mieszkania, wołając doga. Wspiął się po stromych schodach, prowadzących z sutereny na parter, i koło windy zobaczył jedną z mieszkających na ostatnim piętrze bliźniaczek w towarzystwie obdartego faceta w średnim wieku. Gość wyraźnie narzucał się i nie pozwalał dziewczynie odejść.
- Nie słyszałeś, co ci pani powiedziała? Wynocha stąd! – powiedział stanowczo. Nie znosił takich ludzi.


- Nie wtrącaj się, gówniarzu! Ktoś cię tu zapraszał? Zabieraj tego dalmatyńczyka i wyp*** - krzyczał obdartus.
- To nie jest dalmatyńczyk, tylko dog niemiecki maści „arlekin”, ale nie spodziewam się odróżniania ras po kimś, kto nie odróżnia nawet prostego słowa „nie” od „tak” - odpowiedział opanowany Joe. Nie z takimi zaczepkami radził sobie w przeszłości. - Zostaw panią, zanim pogryzie ci ostatnią parę gaci...


Pies jakby tylko czekał na te słowa. Stanął przed Busterem i warknął tak, że ten bardzo się speszył.
- Jeśli zobaczę cię tu jeszcze kiedyś, wypuszczę Jive'a, żeby się przywitał. Jive bardzo lubi gości, prawda, piesku? – oznajmił radośnie jego właściciel.
Busterowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zerknął na umięśnionego faceta, potem na ogromnego psa szczerzącego przed nim zęby, i uznał, że nie warto się kłócić. Wzruszył ramionami i nie patrząc na Mandy, wybiegł z bramy.


- Wszystko w porządku? Ten facet był dziwny, mam nadzieję, że nie będzie cię już zaczepiał – spytał Joe z troską.
- Chyba nie... Bardzo ci dziękuję, dobrze, że się zjawiłeś – odparła słabo dziewczyna. - Mieszkasz tu, prawda?
- Tak, na poziomie -1. Mam na imię Joe, a Jive'a już poznałaś
– przywitał się. - Ty nie jesteś Cindy, prawda?
- Nie, Amanda, mów mi Mandy... A dlaczego pytasz?
- Bo Cindy przedstawiła mi się od razu, gdy zobaczyła mnie po raz pierwszy, i byłem dziwnie pewien, że jesteś tą drugą
– uśmiechnął się, a Mandy jęknęła w duchu na myśl o siostrze podrywającej sąsiadów.


Joe poczekał, aż nowa znajoma wejdzie bezpieczna do windy, i poszedł z psem na kolejny spacer. Już i tak nie chciało mu się spać.


Mandy miała już powoli dość tego długiego dnia. Marzyła o tym, żeby wziąć szybki prysznic i położyć się do łóżka.


Nie dane jej jednak było się zrelaksować. Gdy tylko stanęła w drzwiach, usłyszała odgłos wymiotowania za drzwiami toalety.


Po chwili wyszła zza nich przebrana w piżamę Cindy. Mandy spojrzała tylko na jej minę i już wiedziała. Nie musiała być lekarzem, żeby domyślić się prawdy.


- Strułaś się czymś, prawda...? - spytała jednak.
- Cholera... OBY - mruknęła Cindy.


CDN


BONUSY

Szef kuchni poleca!


O maj Gad, muszę zrobić pedicure!
__________________

Ostatnio edytowane przez nmin : 06.11.2012 - 09:27
nmin jest offline   Odpowiedź z Cytatem