View Single Post
stare 26.11.2012, 15:48   #59
Cytryśnia
 
Avatar Cytryśnia
 
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 892
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Opowieści Cytrynowej Wiśni

Dobra, nie ma na co czekać, kolejny odcinek Tym razem akcja pójdzie nieco do przodu, według mnie jest trochę dziwny No ale cóż, oryginalna fabuła przynajmniej

Rodzina Polnago odc. 3.

Tymczasem do domu rodziny Polnagich przyszła ze szkoły Lucyna, ona i Marta chodzą do tej samej szkoły i widują się tam codziennie, więc była zdziwiona, że jej siostry dziś nie było, przecież miała pójść.

- Cześć mamo, już jestem!- oznajmiła zaraz po swoim wejściu
- Cześć córciu – odpowiedziała jej Iwona
- Mamo, a dlaczego Marty dziś nie było w szkole?
- Martusi nie było? Jak to?
- No nie było, po prostu.
- Przecież rano jeszcze widziałam jak wychodziła, szła w stronę szkoły!
- No ale jej nie było!
- Jesteś pewna? Może po prostu nie widziałaś jej – Iwonie ciężko było w to uwierzyć
- Nawet pytałam się Agaty, tej jej koleżanki czy jest, powiedziała, że nie ma jej dziś w szkole.
- A wiesz może gdzie mogła pójść? – Kobieta bardzo martwiła się o Martę, ona nigdy nie wagarowała.
- A co ja jestem, jej cień żeby za nią łazić?!
- No dobrze, dobrze, dziękuję Ci, że powiedziałaś, zaraz do niej zadzwonię i wszystko się pewnie wyjaśni.
Ale Marta nie odbierała telefonu mimo, to że Iwona dzwoniła do niej kilkukrotnie.

Więc zatroskana matka pobiegła do Filipa
- Filip, Marta mówiła Ci może, że gdzieś idzie?
- Nie, nic mi nie mówiła, a o co chodzi, coś się stało?
- Lucyna mówi, że nie było jej w szkole, nie odbiera telefonu, no i powinna już wrócić!
- Nie denerwuj się, pewnie zaraz wróci, a jeśli nie to zobaczymy.
- Ale co zobaczymy?!
- No… Wiesz… Jeśli nie wróci pójdziemy na policję.
- Dobrze…
Iwona uspokoiła się trochę, wiedziała, że może liczyć na męża, jednakże wciąż była zdenerwowana, a do głowy przychodziły jej najczarniejsze myśli.
Czas mijał (dla Iwony każda minuta ciągnęła się i ciągnęła) Marty wciąż nie było w domu. Rodzice dziewczyny zgłosili ten fakt na policję, miła kobieta z komisariatu powiedziała im, że to nie jedyny taki przypadek, że coraz więcej dzieci znika, ale powiedziała również, że mają trop na potencjalnego porywacza

- Tak! Wy i te wasze „tropy”, tak samo mówiliście odnośnie naszych drzwi! – odezwała się zbulwersowana Iwona
- Proszę pani proszę się uspokoić, przecież macie już drzwi – odpowiedziała policjantka
- Bardzo przepraszam za żonę, mamy dużo na głowie i jeszcze to, niedawno dowiedzieliśmy się, że Feliks nie może mieć dzieci! – usprawiedliwiał żonę Filip
- Ah, to bardzo wam współczuję, a jeśli mogę wiedzieć kto to jest Feliks? – zapytała funkcjonariuszka
- To jest… Nasz przyjaciel, nawet z nami mieszka – Filip nie chciał zostać wyśmiany przez policjantkę, opowiadając o bezpłodności swojego kota.
- proszę go ode mnie pozdrowić, a co do państwa córki, robimy wszystko co w naszej mocy – policjantka chyba do końca życia będzie żyła w przekonaniu, że Feliks jest człowiekiem.


Dni mijały, Iwona prawie codziennie zamęczała posterunek policji pytaniami, czy coś się poruszyło w sprawie zaginięcia (zresztą rodzice innych dzieci też), niestety na próżno, sprawa stała w miejscu, na szczęście policja się nie poddawała, w końcu chodziło o wiele ludzi. Iwona w swojej głowie miała już tylko najgorsze myśli, obwiniała się o to, że nie dopilnowała Marty.

Żeby nie było, że Filip jest wyrodnym ojcem! On także się bardzo zamartwiał, tylko po prostu faceci nie okazują tak bardzo uczuć. Do tej sprawy zaangażowały się również media, sprawa została przedstawiona w programie „Ktokolwiek wie, ktokolwiek widział”. Szczerze powiedziawszy to Lucynie było to nawet na rękę, nie było już wkurzającej, starszej siostry, ale z drugiej strony wydawało jej się cicho i ponuro.
Któregoś dnia do domu Polnagich zawitała policjantka z… Martą. W domu jednak był tylko Filip i Feliks, rzecz jasna strasznie się ucieszył gdy zobaczył córkę, od razu ją uściskał, a zaraz po tym zaczął wypytywać panią policjant jak ją znaleźli.

- Wie pan, to była dość dziwna, a nawet bardzo dziwna sytuacja, nigdy mi się taka nie zdarzyła odkąd pracuję w policji, do rzeczy, mój kolega był na służbie, gdy przyszła na komendę jakaś dziwna kobieta i zaczęła opowiadać, gdzie trzyma dzieci, kiedy to zrobiła, jak, powiedziała nawet, że w niektórych domach kradła drzwi, jednak nie powiedziała dlaczego, najprawdopodobniej jest psychicznie chora, ale mniejsza o to, musze pana powiadomić o tym, że pańska córka nie chce nic mówić, całkowicie się w sobie zamknęła, jeżeli taka zostanie, radzę jak najszybciej skontaktować się z psychologiem. – opowiedziała policjantka
- Jak to nic nie mówi? Jak to możliwe? Nic? Żona zaraz wróci, porozmawiamy z nią i zobaczymy – Filip był przerażony.
- Świetnie, a proszę mi powiedzieć, jak tam Feliks? – była to ta sama policjantka, która wcześniej rozmawiała z Filipem i Iwoną.
- A, Feliks… Dużo ymm… Lepiej niż wcześniej.
- To dobrze. Ja już pójdę, proszę zadbać o córkę, a jeżeli pan będzie chciał może pan złożyć zeznania na policji.
- Dziękuję, do widzenia.

Dosłownie chwilę po odjechaniu radiowozu z zakupów do domu przyszła Iwona z Lucyną.
- Skarbie! Marta wróciła! – zawołał Filip, który właśnie miał pójść do córki , która siedziała sama w pokoju.
- Co?! – Iwona odzyskała radość życia jakby jej ktoś powiedział, że wyzdrowiała z trędowatości.
Rzuciła wszystko i pobiegła do córki razem z Lucyną, która bardzo stęskniła się za siostrą mimo wszystko. Filip zaraz pobiegł za nimi.
-Marta, kochanie! Jak ja się za tobą stęskniłam! Gdzie ty byłaś? Kochanie, przepraszam! – Iwona miała córce tyle do powiedzenia…
Zdj to totakie w poko Mart
Jednak Marta nic nie mówiła, była zaczytana w jakieś książce.
- Iwona, gdy policjantka przyprowadziła Martę powiedziała, że ona nic nie mówi i radziła skontaktować się z psychologiem. – oznajmił żonie Filip
- A dlaczego ona nic nie chce mówić? – wtrąciła się Lucyna
- Wiesz… Nie wiadomo – powiedział Filip.

Z Marty przez długi okres czasu nie dało się nic wydusić, ani słowa, całkowicie się skryła. Rodzina myślała, że odnalezienie się dziewczyny będzie najszczęśliwszym wydarzeniem od bardzo dawna, i po części tak było, ale tylko po części.

Wydawało się, że jedynym poparciem dla nastolatki był Feliks, mogła go cały czas przytulać, brać na ręce, a on nie powiedział jej nigdy za to „ej przestań, odczep się ode mnie” bo jest tylko kotem. Jednakże wizyty u psychologa dawały efekt, powoli, ale dawały. Po kilku tygodniach Marta zaczęła mówić, lecz jedynie półsłówkami. Wszystkie informacje trzeba było od niej wyciągać siłą i długo o nie pytać. A gdy pojawiał się temat gdzie była od razu milkła.

Gdy nadeszła zima (która w tym roku przyszła bardzo wcześnie) dziewczyna zajęła się sztuką. Czytała książki znalezione na strychu, malowała jakieś maszkarony i karykatury. Rodzice Marty, a w szczególności jej mama obawiali się, że dziewczyna pozostanie taka na zawsze. Lucynie też ta sytuacja się nie podobała, siostra nie odpowiadała na jej zaczepki, nie droczyła się z nią, jakby nie była sobą. Na ten czas jednak Marta poprawiła się w nauce. W końcu miała więcej czasu nią. Wszyscy znajomi nastolatki zastanawiali się: co takiego mogło się stać, że stała się takim „kimś”?!

+ bonusy dla fanów Feliksa (jeśli tacy są ), czyli moja zabawa z kodem moveobjects on

„Zniszczę Cię!”


Nie wiem czy to jest śmieszne, ale dla mnie tak


Tu musiałam pokazać bez snegu żeby było widać „efekt”, czyli pingwin uciekający prze kotem


KONIEC
Cytryśnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem