View Single Post
stare 03.12.2012, 02:24   #6
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
Domyślnie Odp: Historia kedziorka

Dzięki Sqiera, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mnie dowartościowujesz

Dzisiaj jest trochę więcej opisówki i dialogów i chyba będziecie się musieli do tego przyzwyczaić.. Tak właściwie to można by powiedzieć, że połączyłam piąty i szósty odcinek. Mam nadzieję, że ktoś skomentuje

Następnego dnia Kyoko wzięła do rąk gazetę i zaczęła przeglądać dział z nieruchomościami. Od jakiegoś czasu zaczęła myśleć o przeprowadzce. Miała na oku kilka domów, jednakże większość z nich znajdowało się po drugiej stronie miasta. Dziewczyna przyzwyczaiła się do domku nad morzem i nie chciała się odzwyczajać.


Zrezygnowana odłożyła pismak, wzięła starą gitarę po tatusiu i udała się pobrzdąkać do parku. Powody były dwa, po pierwsze musiała zarobić trochę mamony, w końcu odkąd przeprowadziła się do Sunset Valley nie ubrudziła sobie swych delikatnych rączek żadną pracą. Nie to, że nie szukała, nic z tych rzeczy, po prostu w tym mieście nie ma pracy dla ludzi z jej wykształceniem. A długo na pieniądzach z Komunii nie pociągnie. Drugi powód, ten ważniejszy, polegał na tym, że miała nadzieję na usłyszenie jakichś pikantnych ploteczek, w szczególności dotyczących nowych mieszkańców miasta. Nie ma co ukrywać, Tajemniczy Nieznajomy bardzo namieszał jej w głowie..



Nagle usłyszała rozmowę dwóch największych plotkarzy w mieścinie.
- Słyszałeś o tym nowym?
- Jakim nowym?
- No ten co się wprowadził na Lilii Wodnej, mieszka w jednym z tych rozpadających się domków. Podejrzany typek..
- Podejrzany? Jest politykiem?
- Raczej nie.. Ale rzadko kiedy wychodzi z domu, a jak już to w białym kitlu. Może robi jakieś tajne eksperymenty na ludziach i wyniki sprzedaje kosmitom… Kto ich tam wie tych obcych.
- Obcych? Mówisz o kosmitach czy o tym facecie?
- Wszystko jedno..


Więcej Kyoko nie usłyszała, ale i tak dowiedziała się więcej niż trzeba.
- I że niby niby same baby to plotkary? Hmm.. Ciekawe, jak można być jednocześnie podejrzanym typkiem i nie-politykiem? Aj, to nie na moją głowę, za dużo informacji..



Mimo poważnego przeciążenia umysłu uznała, że warto się trochę rozejrzeć po okolicy. A nuż, widelec spotka swojego wybawiciela.



Niestety, nie miała szczęścia, toteż postanowiła udać się do szpitala, a później do ośrodka naukowego wypytać o nowych pracowników. Musiała za wszelką cenę poznać pochodzenie białego kitla. W końcu ON nie może być zły. Przecież uratował ją suszarką, nie każdego byłoby na to stać.. To znaczy na bezprzewodową suszarkę.



Jednakże śledztwo nic nie wykazało, żadna z instytucji nie zatrudniała w ciągu ostatnich trzech miesięcy nowych pracowników. Zrezygnowana ruszyła rozerwać się trochę na siłowni.
- Muszę sobie trochę zahartować me delikatne ciałko. Jeśli podczas następnej kąpieli zamarznę, możliwe, że nie będzie już nikogo, kto mógłby mnie ocalić. Mamusia by się ździebko zdenerwowała.. – Kyoko zadrżała na samą myśl o tym. Wpadła jeszcze na chwilę do domu nakarmić Dolara, ale ten poszedł na łajzy.


Wzruszyła tylko ramionami, przebrała się w strój i jako rozgrzewkę postanowiła na siłownię dobiec truchcikiem.



I nagle stał się cud!
- O Bożyczku kochany, to on! Ja pierniczę, co za fuks. Yes, yes, yes – Kyoko odtańczyła swój taniec zwycięstwa.



Gdy nagle do niej dotarło..
- Nie mam makijażu! I jeszcze ten dres, nie mogę mu się tak pokazać.
Zupełnie do niej nie docierało, że widział ją już w gorszym stanie.. Jej rozterki przerwał cichy głos:
- Bolało?
- Ugh, to Michał – pomyślała. Ten zapach wyzierający z jego jamy gębowej poczułaby wszędzie. Uznała, że najrozsądniej będzie udawać Greka - Hę?


- No, kiedy spadałaś z nieba – uśmiechnął się tym swoim szczerbatym uśmieszkiem.
- Goń się leszczu, i proszę, zainwestuj w Tic Taki – Kyoko naprawdę zaczynała tracić do niego cierpliwość.
- Wtedy byłaś o wiele milsza – powiedział próbując jej nieco dokuczyć.


- Pfff! - parsknęła śmiechem. – Michu, zmień dilera.
I odwróciła się na pięcie by odejść.



Podczas gdy pan M. głowił się nad tym, o jakiego dilera mogło chodzić, dziewczyna postanowiła zebrać się w sobie i zagadać do obiektu swych ochów i achów.
- Dzień dobry panu, nazywam się Kyoko Abarai i prowadzę ankietę na temat wykorzystywania suszarek w niecodziennych sytuacjach. Czy mogę zająć panu chwilę?
- Eeee.. ekhm. Taa, chyba tak.



- Ach.. uroczy! – pomyślała, a na głos spytała – Czy na potrzeby tej ankiety mógłby pan podać najpierw swoje dane osobowe? Wie pan, standard: imię, nazwisko, wiek, waga, wzrost, stan cywilny, znak zodiaku, ulubione danie, kolor, imiona rodziców i…


- To ankieta czy pisze pani książkę? – zaśmiał się. Domyślał się już o co chodzi, ale postanowił dalej grać w jej grę. – Nazywam się Kensei Kisuke, mam 24 lata, 1,84 metra wzrostu, ważę 78 kg, jestem kawalerem, rybą, lubię placek dyniowy, czarny kolor, a moi rodzice to Romeo i Julia. Jako bonus dodam, że mam kota o imieniu Happy. Coś jeszcze?


Uśmiechnęła się zadziornie.
- Dziękuję za wypełnienie części wstępnej ankiety. Część dalszą o wiele lepiej wypełnia się przy drinku, co pan na to?


Znowu się zaśmiał – Tylko, jeśli ja stawiam. Dziś o dziewiątej? Spotkajmy się w parku.
- Załatwione – odpowiedziała, po czym wybiegła. Nie mogła uwierzyć, że poszło jej tak łatwo.




Caluśki dzień chodziła jak na szpilkach. Udała się nawet do stylisty.
- Czy ta sukienka mnie pogrubia?


- Może wystarczy wciągnąć brzuch..


- Hmm… Jakby to powiedzieć..


- Brawo maleńka!


-Wyglądam bosko! Yeah!


Pies miał o niej chyba inne zdanie.


Dolar widział, że musiało stać się coś niezwykłego.
- Znowu jakiś dziwny plan z serii Jestem zdesperowana, by znaleźć faceta? Co za babol. Najwyraźniej wychodzi, więc przynajmniej nie spali nam znowu kuchni.. Chyba lepiej pójdę za nią, a nuż trafi się jej jakiś zboczeniec?


Kiedy Kyoko przybyła na umówione miejsce spotkania, Kensei już tam na nią czekał. Okazało się, że jest to także miejsce jego pracy.
- Nie wiedziałam, że tu pracujesz..
- Uno momento por favor. Za chwilę kończę.


- Idziemy do "Tawerny Verga?" – spytała.
- Jeśli nie masz nic przeciwko dzisiejszy wieczór spędzimy po mojemu.
- Po twojemu? – dziewczyna nagle przypomniała sobie dzisiejszą podsłuchaną rozmowę. – Chyba nie chcesz sprzedać moich organów kosmitom, prawda? – spytała niepewnie.
- A czemu nie? Ludzkie nerki naprawdę mają wzięcie – zachichotał. – Ej, ej, wyluzuj, tylko żartowałem, - dodał szybko, widząc jej przerażoną minę. – Wybacz, nie sądziłem, że ty też traktujesz na poważnie te plotki krążące o mnie po mieście.


- Ach, nie, to nie tak! Przepraszam, czasami mi po prostu odbija..
- Czasami? – uniósł w niedowierzaniu jedną brew.
- Och, no dobra, często, zadowolony? – spytała naburmuszona.
- Jak najbardziej – zaśmiał się. – To co idziemy?


Tymczasem Dolar przypatrywał im się z daleka.
- Noo.. Czyżby w końcu trafił się rzadki okaz humanus myślus? Cóż, chyba zostawiam ją w dobrych rękach. Choć z drugiej strony jedzie od niego kotem – prychnął zniesmaczony po czym wrócił pilnować domu.


Czy randka Kyoko i Kenseia się uda? Czy Dolar przezwycięży swą genetyczną nienawiść do kotów? Czy Kyoko skończy wypełniać ankietę?

I od razu odcinek 6

Tymczasem Kensei i Kyoko pojechali do kina na „Zemstę Różowej Galaretki” z Matthew Hammingiem w roli tytułowej. I o ile ta postać wypadła całkiem nieźle (szczególnie na tle całej twórczości Hamminga) to niestety, chwalona przez recenzentów Joanna Kurtyna niezbyt przypadła im od gustu w roli Truskawkowego Miąższu.
- Nie uważasz, że bardziej do tej roli nadawałaby się Lola Belle? – spytała Kyoko.
- Przecież ona jest piosenkarką, daj spokój.



- No i co, że nie zna się na aktorstwie? Ja też nie umiem grać na gitarze a pogrywam czasem dla napiwków.
- To mam nadzieję, że zagrasz coś kiedyś dla mnie – uśmiechnął się lekko.
- Może.. Jak zasłużysz.


- A tak między nami, nie żebym się czepiała czy coś, ale długo będziemy tu tak sterczeć?
- Nie, teraz przechodzimy do punktu drugiego.
- Mam się bać? – spytała.
- Tylko jeśli nie lubisz sushi – odparł, po czym zabrał ją do kawiarni na wzgórzu, z której był piękny widok na ocean.


Kensei postanowił zrobić jej małą niespodziankę i po kolacji zabrał ją do stojącego tuż obok „Karaoke Mistrza Miecia”.
- Powiedziałaś, że grasz na gitarze, zobaczymy jak z twoim wokalem.
„Wlazł kooteek na płooteek i mrugaaa..”


„..ładnaa to piosenkaa nie długaa.”


„Niee dłuuuga, nie króótkaa, lecz w sam raazz..”


„..zaaśpieewaj koteczku jeszcze raaaaaz”


- Ooołł yeaah.


Mieli szczęście, że bar był prawie pusty
Następnie zabrał ją na łyżwy nad jezioro niedaleko kawiarni. Było tam cicho i bardzo spokojnie. Nie było szans, żeby kogoś spotkali o tej porze. Szczególnie, że nie było pełni. Kyoko zadrżała lekko.


- Zimno ci? – spytał zmartwiony Kensei. Wiedział, że zimowy wieczór nie jest najlepszą porą na takie wypady, ale nie mógł się powstrzymać. Chciał pobyć z nią trochę sam na sam, poznać ją. Bardzo go intrygowała. Nie chodziło mu tylko o jej urodę. To znaczy też, też, pewnie, że tak, ale miał również na względzie jej charakter, jej niecodzienne podejście do życia, a także szalone pomysły. Chciał poznać jej przeszłość. Nie rozumiał tylko, skąd się to wszystko u niego bierze.


- Nie, nie, wszystko w porządku. W końcu jestem członkiem Klubu Niedźwiedzi Polarnych – pochwaliła się.
- Rozumiem, że członkostwo otrzymałaś przed tym, jak musiałem cię rozmrażać? – zachichotał.


- Oj, tam, szczegóły – mruknęła niezadowolona. – Dobra, przyprowadziłeś mnie tutaj, a umiesz chociaż jeździć?
- No ba! Patrz jaki ze mnie primabaleron!


Kensei założył łyżwy i z gracją zaczął poruszać się po lodzie.



- A co z tobą cwaniaro? – zawołał. Kyoko zignorowała zaczepkę i chwilę później weszła ostrożnie na lodowisko.


Po kilku minutach wciąż była zdumiona, że jeszcze nie pocałowała się z lodem. Najwidoczniej pragnienie zaimponowania facetowi wzięło górę nad jej wrodzoną niezdarnością.


- A tyłem umiesz? – zawołała.


W międzyczasie się ściemniło. Nagle usłyszała muzykę. Obróciła się i zobaczyła Kenseia czekającego na nią przy brzegu jeziora.
- Co..?


- Czy zgodzi się panienka ze mną zatańczyć? – spytał, kłaniając się przy tym szarmancko.
Kyoko zatkało, ale nie miała oporów, gdy mężczyzna chwycił jej dłonie i przysunął ją bliżej siebie.


-Spokojnie, tylko spokojnie, nie panikuj, to tylko mega przystojny facet o boskim ciele, nie ma co się przejmować, wdech i wydech – Kyoko nawet nie zdawała sobie sprawy, że sama się nakręca.
- Masz astmę? – spytał Kensei. – Strasznie ciężko oddychasz, chcesz wracać?
- NIE! – krzyknęła. – To-o znaczy, nie mam astmy, po prostu lubię obserwować te białe opary z ust – próbowała się jakoś wytłumaczyć.
- Ty to masz zrytą banię – zaśmiał się.
- Nie, zrytą banię masz ty, skoro mi wierzysz – pomyślała dziewczyna.


Nic, co piękne, nie twa wiecznie. Kensei postanowił odprowadzić Kyoko do domu. Zatrzymali się na progu, gdzie spryciula zauważyła, że stoją pod jemiołą.


- Po co ci ta jemioła?
- Wiesz, to dość zabawne, kiedy ktoś do mnie przychodzi, a ja udając, że mnie nie ma obserwuję, jak chcąc, nie chcąc niekiedy kompletnie obcy sobie ludzie całują się pod tą jemiołą – zachichotała.


- Jesteś wredna – stwierdził.
- Tylko troszeczkę – powiedziała, po czym pocałowała go delikatnie.


Nie powiem, żeby Kensei nie był zadowolony


Złapał ją za ręce.
- Do zobaczenia jutro – powiedział, uśmiechając się lekko, po czym odjechał nakarmić kota.



+ bonus

Mój Tap Madl






- Ja to zrobiłam??


Nie powiem, ile już bałwanów kazałam jej zrobić, żeby odblokowała jakikolwiek poza klasycznym

Co autor miał na myśli?


I na koniec:
Ciastek?!
__________________
Mam łopatę.

Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 23.04.2014 - 21:49
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem