Rodzina Johnson, Odcinek 4
Pewnego dnia, gdy Charlie wyjątkowo wracała ze szkoły (wyjątkowo bo zwykle nie chodziła)
Popatrzyła się, a przed jej domem stały dwie osoby, ale nie wiedziała kto to.
Przyjrzała się, a to jej ojciec z zupełnie biedniej ubraną Joanną.
Z uśmiechem na twarzy minęła ich.
Nie zdążyła wejść do domu, ponieważ doszli do niej Andree i Alex.
Wszyscy jednym chórem powiedzieli dokładnie to samo co było dziwne i
zarazem przerażające.
-Cześć dziś mam urodziny wielkiej imprezy nie będzie, a więc zaproszę tylko was!!
Ich szczęście, że urodzili się tego samego dnia było nie do opisania.
W końcu podszedł do Charlie jej ojciec i zaczął mówić.
Eh, co za zołza. A po za tym słyszałem waszą imprezę to zróbcie sobie tu nie daleko domu po co kłócić się u kogo będzie impreza. No, a teraz daj przywitać mi się z Alex okej?
Mmm, a cóż to było za przywitanie hehe. No cóż, a Charlie też się przywitała z Andree...
Wieczorem nastolatkowie długo imprezowali, aż w jednej chwili najpierw zaczęła przemieniać się w młodą dorosłą Alex.
Potem Andree.
A na końcu nasza Charlie.
Gdy wszyscy byli już pełno letni Alex podbiegła do Charlie i powiedziała.
-Ejj ja się śpieszę przepraszam, że nie zostanę na imprezę, ale Andree no wiesz... wystarczy ci.
Kiedy Alex odeszła Charlie wykorzystała sytuacje w jakiej się znalazła i zaprosiła Andree do swojego domu.
-No to jak zostaliśmy sami to co będziemy tu siedzieć chodź do mnie.
Chłopak bez problemu zgodził się. W pokoju u dziewczyny Charlie poprosiła, aby Andree został na parę minut w jej pokoju sam.
Za około 8 minut Charlie wróciła do pokoju.
Bez słowa usiadła na Andree i pocałowała go.
Dobra oszczędzę wam szczegółów, ale wiecie jak to się skończyło.
W tej jak, że pięknej chwili nie byli sami. Na innym piętrze, gdy Andree i Charlie byli zajęci tylko sobą nie zauważyli, że w tym domu nie jedyni to robią.
Na następny dzień Alex wyszła tylnymi drzwiami, aby jej przyjaciółka nie zauważyła.
Jednak Charlie wyszła z domu i zaczęła rozmawiać z Alex.
-Hej wiesz wczoraj ze mną i z Andree do czegoś doszło.
-Tak naprawdę. Mnie też z kimś.
- Bez kitu z moim ojcem. Tak?
-No tak. Wiesz, że ja go kocham więc nie rozdzielaj nas. Ej bo jesteśmy tak jak by dorosłe, a więc pocieszmy się ostatnimi chwilami młodości.
Charlie chciała się jeszcze zabawić więc wybrała się z koleżanką.
Chodziły własnymi drogami...
Aż w końcu postanowiły wejść do klubu karaoke.
Poznały tam jakieś dziewczyny i postanowiły wszystkie zagrać w bilarda.
Nikomu się nie chciało grać, a więc Charlie wygrała ponieważ wszyscy się poddali.
Ale wygrana to wygrana.
Trzeba kogoś (zbuczeć) i zwyzywać.
A potem zaśpiewać lepiej. Powiem wam jedno, że Charlie ma super głos, a Alex też tylko jej głos nie pasuje do głosu Charlie.
Charlie od razu po występie pobiegła do toalety i zwymiotowała. To chyba normalne bo z tremy. Chyba.
(Alex też tylko mi komputer zjadł zdjęcie.)
Alex po powrocie poszła do siebie.
A Charlie popatrzyła się, a przed drzwiami stoi Andree
Długo gadali, gdy Andree chciał coś powiedzieć nagle zaczął padać śnieg. Lecz przed tym nasza Charlie zwymiotowała.
Szybko pobiegli do domu przebrali się i Andree zaczął poważnym głosem i dziwną miną.
-Postanowiłem jechać na badania i uleczyć swoje wilkołacstwo.
Dziewczynę zamurowało lecz zgodziła się. Nie wiedziała co ma myśleć.
Gdy Andree odjechał Charlie popatrzyła się na odjeżdżający samochód.
I powiedziała do siebie.
-Uhh po co ja mu pozwoliłam jechać w końcu to on mnie przemienił. No i jeszcze zaczęłam gadać do siebie.
_______________________________________
To już koniec.
Mam nadzieje, że fajnie wam się czytało.
Dzięki za przeczytanie.