Dziękuję za komentarze
Ostatnio mam problemy z simsami, wyłączają się, bądź wyskakuje "błąd zapisu 12". A już szczególnie wyprowadziły mnie z równowagi, gdy budowałam dom ognistej wróżki, więc przepraszam, że ich dom jest trochę skromny, bo nie taki miał być. :C
Odc. 6
Widocznie ktoś tu nie potrafi bawić się w chowanego. Przyszło, więc na konfrontację z simem, prawdopodobnie uczuciowo związanym z simką

- Kto to jest? Co to wszystko ma znaczyć? - rzekł z oburzeniem.
Simka próbowała to jakoś wytłumaczyć, lecz do takiego nie ma sensu cokolwiek mówić. Kaarem nie chciał sprawić problemu gospodyni. Zatem odepchnął ją na bok i postanowił w cztery oczy rozliczyć się ze starcem.

Niestety, tak emocjonalne rozmowy nie powinny odbywać się przy schodach. W jednej chwili starzec stracił równowagę...

Oczywiście, równie szybko znalazł się na drugim końcu schodów.

Simka i Joy, gdy już nieco ochłonęli, zbiegli ze schodów - lecz każdy z nich w innym celu. Blond włosa od razu chciała mu pomóc, a Kareem wybiegł czym prędzej.

Powrót do domu nie byłby taki zły, gdyby nie dwa policyjne radiowozy. Najgorsze jest to, że w tej chwili przejmował się tym, iż nie będzie mógł już spokojnie spacerować po mieście, zupełnie zapomniał, że z jego winy jakiś sim stracił lub mógł stracić życie.

Udało mu się ich zgubić. Jednak to zaowocowało kolejnym problemem. Zauważył sima w podartym stroju, był pewien, że gdzieś go już widział.

Odważył się podejść do niego. Po oczach można było stwierdzić wilkołactwo, lecz było jeszcze coś - widoczne podobieństwo do Kate, tak musieli być spokrewnieni.

Nie zdążyli się nawet poznać, a już było słychać dźwięk syren. Nieznajomy rzucił w stronę Kaarema: "Za mną!". Ten bez zastanowienia tak zrobił.

Joy rozgościł się, dom był całkiem potulny.
- Myślę, że jak się ściemni nie będą cię szukać. - orzekł nieznajomy.
Gdy Kaarem chciał się przedstawić, ten mu przerwał oznajmiając, iż wie kim jest.

Rozmawiali przez dłuższy czas. Trzeba przyznać, całkiem sympatyczny sim. Jednak, Kaarem postanowił zachować ostrożność.
- Dobrze ci radzę, skończ z tym, nie wykonuj ich poleceń. Najlepiej spakuj się i wyjedź, zapomnij o wszystkim. - rzekł wilkołak. - Nie ufaj im, oni nie są twoimi przyjaciółmi.
Ta wypowiedź wywołała ciszę, która została przerwana wypowiedzią: "Już jest bezpiecznie, możesz iść...".

Kaarem po powrocie starał się uspokoić i przemyśleć swój plan działania.

Wtem dosiadł się do niego czarodziej. Mówiąc o kolejnym zdaniu.

- Dość tego! Zrobiłem już zbyt wiele! - wrzasnął Kaarem.
- Wiele? O ile więcej jest warta twoja rodzina? Chyba chcesz wiedzieć...
- Skończ, powiedz mi kto to zrobił i się stąd wynoszę. - burknął.
Na twarzy starca widać było przerażenie, nie spodziewał się tego.
- Już, już nie denerwuj się. Jesteś dla mnie jak syn, wiesz zrobisz tylko tą jedną małą rzecz, a wtedy powiem ci wszystko. Będziesz mógł odejść, ale wolałbym byś z nami został, lecz to tylko twój wybór. - odezwał się po chwili.

- Ostatnie...

Wybrali się do ognistej wróżki. Kaarem musi zdobić przedmiot z magicznej studni, a dlatego, iż magiczne stworzenia nie mogą do niej wejść.

Pojawiła się właścicielka posiadłości.
- Witam moich gości! - orzekła nazbyt wesołym głosem.

- Więc to ten odważny sim? Miło cię poznać, mój drogi! Dobra, do rzeczy szybciutko wskakuj po mój kryształ!

Kaarem chwiejnym krokiem ruszył ku studni. Czuł strach, przecież mógł z niej nie wrócić, nigdy nie wiadomo.

Wskoczył, a ze studni wydobywało się białe światło.

Po dość krótkiej chwili wyszedł z wody, był szczęśliwy i dumny, iż mu się udało.
- Masz? - spytał Morris. A Joy jedynie kiwnął głową.

Starzec uśmiechnął się przebiegle. Zaczął rzucać jakieś magiczne zaklęcie.

- Już cie nie potrzebujemy. - stwierdził.
- Ale... ale jak to?! - wrzasnęła wróżka.

- Przecież jesteśmy wspólnikami! Morris! To mój kryształ!
Puf! Zniknęła, nie było po niej śladu...