Hmm.. Hmm.. Hmm..
Po przeczytaniu tego ósmego odcinka doszłam do wniosku, że nawet jakbyście chcieli, to w sumie nie za bardzo jest co komentować, więc daję jeszcze odcinek dziewiąty

(Sqiera i mile, jak zwykle jesteście niezastąpione, dzięki

)
Do nowego domu wprowadzili się następnego dnia. Kyoko musiała dokupić parę istotnych rzeczy. Poprzedni właściciel nie miał żadnych zwierzaków, a teraz będzie tam przecież mieszkać kot i wielki pies.
(Tu wam daję fotki wnętrza. Nie umiem za bardzo budować domów, ale przynajmniej jest jako tako funkcjonalny
)
Rozmawiała też z Kenseiem na temat wizyty jej rodziców. Chodziło głównie o nocleg. Dom miał tylko dwie sypialnie, więc wiadomym było, że w takiej sytuacji oboje będą zmuszeni spać w jednym pokoju. Szczególnie, że inna opcja mogłaby wzbudzić podejrzenia u seniorów rodu Abarai. Kensei zaoferował się, że będzie po prostu spał w śpiworze na podłodze. Kyoko łatwo się zgodziła, choć wiadomo, że tak naprawdę nie miałaby nic przeciwko spaniu z nim pod jedna kordełką*.
Dolar i Happy bardzo się zaprzyjaźnili. Pies najwyraźniej pokonał swą wrodzoną niechęć do miałczących cwaniaków. Cóż, w końcu czego się nie robi dla swojej właścicielki. Zdziwiła go trochę ta szybka przeprowadzka, ale jak długo Kyoko była szczęśliwa, tak długo on będzie wstanie znieść wszystko. Oprócz pcheł.. I listonosza.
Wreszcie nadszedł TEN dzień. Hildegarda i Elryk Abarai zjawili się na progu domu swej pierworodnej. Kiedy Kensei zauważył ich z tarasu o mało się nie przewrócił.
Elryk na pierwszy rzut oka wydał się mu się sympatycznym starszym panem, choć nie było wątpliwości, że znajduje się on pod pantoflem szanownej małżonki.
A skoro mowa o małżonce.. Kisuke nie wiedział, po kim Kyoko odziedziczyła urodę, ale na pewno nie po matce. Takiej maszkary nie widział od czasu, kiedy ostatni raz widział wypełzające spod ziemi zombie. Zdawało mu się nawet, że starsza kobieta wyciągnie zaraz przed siebie szponiaste ręce i będzie domagać się jego móóózgu. A zielonkawy odcień skóry tylko pogarszał to wrażenie.
Pierwsza wyszła im na spotkanie Kyoko.
- Cześć tatku. Co tam? – spytała jednocześnie tuląc go na powitanie. Ten uśmiechnął się tylko i spojrzał znacząco na swoją żonę. Dziewczyna zrozumiała aluzję. W ciągu najbliższych kilku dni będą mieli jeszcze wiele okazji, by porozmawiać na osobności.
Następnie przyszła kolej na powitanie matki. Tu już nie była tak wylewna.
- Witaj, Wielce Szanowna Matko. Jak przebiegła podróż?
- Cóż, pierwsza klasa to to nie była. Strasznie trzęsło, doprawdy, przewoźnik powinien zwrócić więcej uwagi na komfort swoich klientów.
Tej to nigdy nie dogodzisz, pomyślała Kyoko.
- Bardzo mi przykro, że podróż nie przebiegła zgodnie z twoimi oczekiwaniami. Wejdź proszę i rozgość si.. – Nie skończyła zdania, kiedy Hildegarda jej przerwała.
- Cóż za niewydarzone dziecko, nie tak cię wychowałam – powiedziała. – Najpierw powinnaś przedstawić nas swojemu wybrankowi. Zaprawdę, ciekawi mnie jak może wyglądać mężczyzna, który ci się oświadczył. Musi być albo bardzo odważny, albo jest zwyczajnym głupcem, skoro z własnej woli chce przebywać w twoim towarzystwie.
Kyoko nie spodobał się ten ton, ale wiedziała z doświadczenia, że wszelka dyskusja nie ma sensu. Na szczęście w drzwiach pojawił się Kensei. Przywitał się ze starszą damą, całkowicie ignorując jej wyniosły ton oraz pełne pogardy spojrzenie.
- To dla mnie wielki zaszczyt poznać osobiście matkę Kyoko – zaczął czarować starego babola. – Jest mi niezmiernie przykro, że oświadczyny nie przebiegły we właściwym trybie. Zdaję sobie sprawę, że najpierw powinienem uzyskać zgodę szanownych rodzicieli, toteż proszę o wybaczenie mojego jakże niegodnego zachowania.
Kyoko była naprawdę pełna podziwu. Nie miała pojęcia, gdzie Kensei nauczył się tak mówić. Zauważyła również, że na jej matce także zrobił wrażenie, nawet jeśli starała się to ukryć. Jedynie Elryk stał z boku lekko się uśmiechając. Był o wiele bardziej spostrzegawczy od małżonki, widział więc, że chłopak przez wzgląd na Kyoko tylko udaje miłego. Ucieszyło go, że jego córuchna znalazła sobie kogoś, kto tak dba o nią i o jej nieco napięte relacje z matką.
Po oficjalnym przedstawieniu wszyscy wgramolili się do środka.
- Czy zawsze będę musiała wspinać się po tych schodach, żeby wejść do domu? – spytała seniorka. – Nie masz za grosz szacunku dla starych kości.
Kyoko wzięła głęboki oddech.
- Mamo, na parterze również są drzwi, sądziłam jednak, że będziecie chcieli najpierw coś zjeść po tej trudnej podróży zamiast uwalić się na kanapie i podziwiać ściany– westchnęła zniecierpliwiona.
Matka nie zdążyła nawet otworzyć ust, kiedy jej mąż się wtrącił.
- Hildo, skarbie, nasze kości nie są aż takie stare – uśmiechnął się ciepło. – Zjedzmy coś, a później obejrzymy posiadłość. Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodny jak wilk.
O dziwo, Hildegarda nie oponowała. Kyoko spojrzała na ojca z wdzięcznością, a Kensei z lekkim zdumieniem. Wyglądało na to, że Elryk był prawdopodobnie jedyną osobą zdolną ugasić temperament swej żony.
Nie taki z niego pantoflarz jak mi się z początku wydawało, pomyślał chłopak.
Wszyscy zasiedli do zastawionego już stołu. Posiłek przebiegł jednak ciszy. Hildegarda ostentacyjnie milczała, Kyoko i jej ojciec woleliby porozmawiać ze sobą na osobności (czytaj: bez obecności seniorki), a Kensei kompletnie nie wiedział, co by tu powiedzieć.
Następnie zaczęło się oprowadzenie po domu. Za każdym razem kiedy Hilda próbowała coś skomentować (szczególnie po zobaczeniu zwierzaków – cóż, miłośniczką zwierząt to ona nie była) Elryk gromił ją wzrokiem, powstrzymując ją tym samym od złośliwości.
Ten facet jest niesamowity, pomyślał Kisuke.
Wreszcie nastał wieczór. Starszyzna postanowiła wcześniej iść spać..
..podczas gdy młodzi poszli na taras odetchnąć świeżym powietrzem.
- I co o nich myślisz? – spytała Kyoko. – Przepraszam, że musisz to znosić.
- Nic się nie martw – zachichotał Kensei. – Twój ojciec jest niesamowity. Pozornie wydaje się być cichą wodą, ale wygląda na to, że to on tak naprawdę pociąga za sznurki..
- Szybko go rozszyfrowałeś. Rzeczywiście, tatko zawsze wolał stać w cieniu mamy, uważa, że ma tam więcej swobody, a także większe pole do popisu.
- Świetnie się z nim dogadujesz, ale z twoją matką nie jest już tak kolorowo.
- Właściwie, to nie zawsze taka była. – Kyoko uśmiechnęła się smutno. Przypomniały jej się wydarzenia sprzed lat, które tak bardzo zmieniły ich życie.
- Chcesz o tym pogadać?
- Hmm.. Jakby to powiedzieć.. Zanim się tu przeprowadziłam, raczej nie przypominałam tej siebie, którą znasz..
- Nie rozumiem – przyznał szczerze.
- Prawda jest taka, że urodziłam się jako starsza siostra bliźniaczka.
- Masz rodzeństwo?
- Miałam. Hotaru urodziła się z poważną wadą serca. Mimo to, zawsze była uśmiechnięta, nieco szalona, ale też pełna gracji i dumy, której mi zawsze brakowało. Była oczkiem w głowie mamy. Kochałam ją, ale czasem byłam też zazdrosna. Bywało, że czułam się niepotrzebna.. Jak jakiś nędzny, wybrakowany substytut. Ona jednak nigdy nie pokazywała mi krzywego oblicza. Zawsze stała po mojej stronie. Sądzę… że byliśmy szczęśliwi. Jednak jej choroba dawała o sobie znać coraz częściej. Aż w końcu cztery lata temu zmarła. To właśnie wtedy matka się zmieniła. Zaczęła w tajemnicy praktykować czarną magię, by ożywić Hotaru. Kiedy jednak rzuciła zaklęcie na jej szczątki, nie dość, że to, co się obudziło nie było już jej córką, to jeszcze część zaklęcia odbiła się i trafiła w nią samą, czyniąc z niej to, czym jest teraz. Nieważne, co myślisz, ale moja matka była kiedyś naprawdę piękną kobietą.
- To było zaklęcie wskrzeszenia, prawda? Zostało zakazane przez Radę Magów wieki temu. Więc twoja siostra obudziła się jako zombie, i co wtedy?
- Nie znam szczegółów. Wiem tylko, że członek Rady był akurat w pobliżu i ostatecznie zabił Hotaru. Mama została oskarżona o czarnoksięstwo, jednak przez wzgląd na mojego ojca i długa tradycję naszego rodu darowano jej karę. Bardzo często zdarza mi się myśleć, czy ucieszyłaby się, gdybym to ja była na miejscu Hotaru. Czy też by tyle ryzykowała po mojej śmierci. Chociaż jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Kensei podszedł do niej i mocno ją przytulił. Nie wiedział, co mógłby jej powiedzieć po tym wszystkim, co usłyszał, ale bardzo pragnął jej pokazać, że jest ktoś, komu na niej zależy. Nie spodziewał się takiej historii po kimś, kto jeszcze parę dni temu próbował go wyrwać na ankietę. Kyoko nie oponowała. W tej chwili znów poczuła się małą dziewczynką, pragnącą akceptacji.
Nawet nie zauważyła kiedy zmorzył ją sen. Kensei wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni.
(W sumie to trochę niezwykłe usnąć na stojąco
)
Kiedy jednak się od niej odsuwał, ta chwyciła go nagle za rękaw.
- Nie zostawiaj mnie – szepnęła przez sen. Chłopak zawahał się chwilę po czym położył się obok niej i mocno przytulił. Wiedział już, co będzie jutro robić.
(Pewnie nawet nie zauważyli, kiedy przebrali się w piżamy
)
+ bonus
Kensei w piżamce (o ile można to tak nazwać)

- Ta kobieta chyba naprawdę nie ma co robić..
Rodzinka w komplecie
I Happy
Mam szczerą nadzieję, że was nie zanudziłam

A miałam nie robić żadnych akcji-komplikacji, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać

Nie wiem jeszcze, co z tym fantem zrobić, czy przeszłość Kyoko do niej wróci, czy po prostu było minęło i już. Wszystko zależy od mojego humoru

Zobaczymy, wyjdzie w praniu..
*Wszelkie błędy wyrazowe tego rodzaju jak najbardziej zamierzone