View Single Post
stare 02.01.2013, 20:16   #210
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam, dziękuję serdecznie za komentarze

Nowy odcinek familii Kent ( nr 25 )

Po południu w piątek przyjechał Barney, nie miał dla nas dobrych wieści.
- Do tej pory Fabian się ze mną nie skontaktował, a z wami?
- Niestety nie – odpowiedziałam – dowiedziałeś się czegoś więcej?
- Wiem tyle, że zameldował się w hotelu w Twinbrook.
- Co? A co on tam robi? - zapytałam.
- No właśnie, nie wiem – odpowiedział.





- Próbowałem się skontaktować z recepcją, ale nie udzielają żadnych informacji, najlepiej jakby Mia zadzwoniła jako żona, jest w domu?
- Pojechała do sklepu, zaraz pewnie wróci, co ten ojciec wymyślił? A może wcale nie pojechał do Riverview tylko do Twinbrook, tak dla zmyłki, może tam chce się ukryć, aż plotki przycichną – zastanawiałam się na głos.
- Nie sądzę, doskonale wie, że sprawa zaraz wyjdzie na jaw i ukrywanie się, niczego nie rozwiąże. Nie jest aż taki dziecinny. Poza tym nikt go tam nie widział, myślę, że on dalej jest w Riverview.
- Tylko co robi i czemu nie daje znaku życia? A sprawdzałeś szpitale? Może go napadli i leży pobity, nieprzytomny? - Zmartwiłam się.





- Tak, to sprawdziliśmy w pierwszej kolejności, nie ma żadnej ofiary napadu ani żadnej osoby o nieznanej tożsamości, która by się pojawiła w ciągu ostatnich dwóch dni, cały czas mamy rękę na pulsie i jak się tylko pojawi taka informacja, to będziemy wiedzieć – odpowiedział rzeczowo.



- Boże, co on robi? Dlaczego się z tobą nie skontaktował? Rozumiem, że z Mią czy ze mną, ale z tobą?
- To jest właśnie dziwne. Poczekam na Mię. Trzeba ustalić co robić dalej.
- Oczywiście, Barney może ty głodny jesteś? Zaraz coś przygotuję – zapytałam.
- Nie rób sobie kłopotu.
- To żaden kłopot i tak muszę coś zrobić dla głodnej młodzieży – uśmiechnęłam się i wskazałam na grających, Noah i Deannę.
- Jeżeli tak, to w porządku, chętnie się przyłączę – też się uśmiechnął.
Poszłam do kuchni a Barney usiadł na kanapie w salonie. Przygotowałam zapiekankę warzywną.







W międzyczasie wróciła Mia i dosiadła się do Barneya, chwilę rozmawiali.



Zawołałam wszystkich na posiłek. Jak zwykle nie wszyscy zjedli jednocześnie, bo Noah i Deanna przyszli później, ale siedzieliśmy razem i przyjemnie sobie rozmawialiśmy.



Po posiłku zaproponowałam drinki, poszliśmy z Mią i Barneyem do piwnicy, usiedliśmy przy barze i piliśmy słodkie napoje. Rozmawialiśmy o całej sytuacji z ojcem. Stanęło na tym, że jutro Mia zgłosi zaginięcie na policję.



Gdy Barney wychodził zaczepił mnie jeszcze, stanęliśmy w ogrodzie.
- Gina, widzę, że się bardzo martwisz, obiecuję ci, że ze swojej strony dołożę wszelkich starań aby wszystkiego się dowiedzieć i jakoś rozwiązać sprawę.
- Dziękuję ci Barney.
- Mój przyjaciel, w tej chwili szuka jakichkolwiek powiązań i na pewno niedługo będziemy więcej wiedzieć.
- Barney, jeżeli od ciebie nie odebrał żadnego telefonu, to nie wróży niczego dobrego.
- Zobaczymy, nie niepokójmy się na zapas.



- Zadzwonisz do mnie jak się tylko czegoś dowiesz?
- Tak, Gina do ciebie pierwszej zadzwonię – odpowiedział z troską w głosie.
Zrobiło mi się ciepło na sercu. To chyba mój jedyny prawdziwy przyjaciel.
- Dziękuję ci bardzo, to wiele dla mnie znaczy – odpowiedziałam.
- Gina, ty wiele dla mnie znaczysz – szepnął.
- Ja …
- Rozumiem, wybacz mi tę chwilę słabości, dobranoc Gina – powiedział, szybko pocałował mnie w rękę i poszedł, a ja stałam osłupiała i nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć.





***
Barney jechał samochodem i mówił do siebie w myślach, ale się wysypałem, idiota, co ja sobie myślałem? Może Philip miał rację, jestem zbyt zwyczajny? Dobra, trzeba sprawdzić co napisali w gazetach. Podjechał do kiosku, kupił kilka gazet i ruszył do hotelu. Przeczytał kilka stron. Nic, żadnych informacji. Sprawdzę w necie, pomyślał.







Też nic. Idę spać. Wziął gorący prysznic i poszedł spać.



Obudził się o 10 godzinie, jak na niego wcześnie rano, nie mógł spać. Co tu robić? Sobota. O kurczę dzisiaj miało być spotkanie z czytelnikami w miejscowej bibliotece. Muszę to odwołać. Wykonał kilka telefonów.
- Jeszcze raz bardzo mi przykro – zakończył rozmowę.



Jezu ale głodny jestem, aż mnie wyrywa. Jadę coś zjeść. Pojechał do chińskiej knajpki. Zjadł przy barze.



Wziął napój i usiadł przy stoliku. Zobaczył młodą dziewczynę czytającą książkę, brązowa laleczka, pomyślał może do niej uderzę? Niezła jest, akurat na sobotnie popołudnie.
Czas zapomnieć o Ginie, zrobię super tydzień, siedem lasek w siedem dni.





Dosiadł się do niej.
- Cześć, jestem Barney, szukam ciekawego klubu tanecznego, czy mogłabyś mi pomóc?
- Cześć, jestem Aida, mogę ci polecić fajny klub „Puzzle” przy wodospadzie, zbierają się tam ciekawi ludzie. Mój znajomy jest barmanem. Imprezy są świetne.





- Aida, piękne imię, a co teraz robisz? Może skoczymy tam razem? - uśmiechnął się.
- hi hi hi, teraz? Jest o wiele za wcześnie, dopiero 12.
- Aida ślicznotko, a co byś powiedziała na wspólny wieczór? Możemy się spotkać na miejscu, np. o 18? – słodko się uśmiechnął.
- Dobry pomysł i tak miałam tam dzisiaj iść z dziewczynami. Przyjdź, my będziemy na pewno – odpowiedziała.
- Ok, jesteśmy umówieni – powiedział, zakręcił się i poszedł. Z koleżankami? Ciężko będzie ją oderwać od stada, pomyślał, ale spróbuję, mam nadzieję, że okaże się warta wysiłku.





Postanowił pojechać na ryby, nad jakąś sadzawkę, zawsze miał w samochodzie sprzęt wędkarski, lubił moczyć kija, relaksował się, nie chodziło o samo łowienie, ale o czekanie na branie, to tak jak z kobietami, najbardziej ekscytujące było zdobywanie dziewczyn, najczęściej udawało mu się bardzo łatwo. Widział, jak kobiety reagują na niego, wystarczyło kilka słów i gestów, coś przyciągało je do niego, sam nie wiedział co, tak się po prostu działo. Niestety, tak nie było z Giną, dlaczego była obojętna na jego urok? Zastanawiał się nad tym, już od dłuższego czasu. Nie mógł jej rozgryźć. Jestem zbyt banalny? Czego ona oczekuje? Jaki jest klucz do serca Giny? Nie ma między nami chemii? To nie możliwe, ja czuję takie napięcie, że zaraz mi wyskoczy … serce. Ona też jakby coś czuła, ale gdy już jest blisko, wycofuje się. Tak myśląc Barney, nie zauważył kiedy się zrobiło ciemno. Czas się zbierać do …, jak ona miała na imię? Anna? Aida.





Skoczył do hotelu, wziął szybki prysznic i pojechał do klubu. W klubie zobaczył, że Aida przyszła jednak sama, kupił drinki i zaczął gadkę szmatkę. Potem porwał Aidę do tańca. Densowali i rozmawiali o jakiś bzdetach. Barney zmierzał do jednego celu, chciał uwieść słodką Aidę.













Do Barneya zadzwonił telefon, to Gina, zatrzęsły mu się ręce, o mało nie upuścił telefonu. Odebrał. Aida nie była zadowolona.







***
Rano w sobotę Mia pojechała na policję zgłosić zaginięcie ojca. Prawie się popłakałyśmy jak rano o tym rozmawiałyśmy, boimy się co jeszcze może się zdarzyć, jeżeli Barney nic nie wie, to czego tu się spodziewać. Musiało coś się stać. Coś bardzo złego. Noah też się niepokoił zaginięciem ojca.
- Gina, co teraz mamy robić?
- Niestety w tej chwili, musimy poczekać na informacje od policji.
- Czy zrobią wszystko, żeby odnaleźć ojca?
- Na pewno, wiesz co jest dobre w tej sytuacji? To, że ojciec ma znane nazwisko, nie zlekceważą tego – powiedziałam na pocieszenie.
- To dobrze, mam nadzieję, że się znajdzie.
- Ja też braciszku – przytuliłam go, jak kiedyś, jak był małym chłopcem.







Po południu a właściwie pod wieczór, tak szybko robiło się ciemno, przyjechała do nas policja. Młody policjant oficjalnie mi się przedstawił:
- Dobry wieczór nazywam się John Foley, zajmuję się sprawą zaginięcia pana Fabiana Kenta.
- Dobry wieczór, Gina Kent, córka – odpowiedziałam.



- Musimy przeszukać gabinet pani ojca, sprawdzić wszelkie powiązania i kontakty, sprawdzić notatki, będziemy również musieli zabrać komputer. Przejrzeć ostatnio przeglądane strony, pisane e-mail'e i tego typu rzeczy.
- Obawiam się, że wszystkie osobiste notatki, ma w swoim laptopie, nigdy się bez niego nie rusza.
- No trudno, nie mniej jednak ten domowy też musimy sprawdzić, czy może mi pani wskazać miejsce? - odpowiedział
- Oczywiście proszę – zaprowadziłam go do gabinetu.







Zaczął przeglądać notes ojca, zostawiłam go. Wróciła Mia.
- Przyjechała policja, właśnie przeszukują gabinet – powiedziałam do niej.
- Dobrze, mówili mi o tym, jak byłam na posterunku. To standardowa procedura. Komisarz Foley obiecał, że osobiście się tym zajmie, nie będzie żadnych problemów, zachowa dyskrecję, nic nie wypłynie do prasy.
- Przyzwoicie z jego strony, o co się pytali?
- Praktycznie o wszystko, całą sytuację majątkową i naszą rodzinną, czy ma wrogów, czy miałby powód aby się ukrywać, nasze stosunki małżeńskie i jeszcze wiele innych rzeczy nawet o sąsiadów, znajomych, no i będą chcieli przesłuchać Barneya, musi im powiedzieć o jego aktualnej sytuacji zawodowej. Siedziałam tam dobre kilka godzin. Podpisałam tony dokumentów.
- Wiesz co, może ja zadzwonię do Barneya? - zapytałam.
- Możesz zadzwonić, powiedz mu o policji – powiedziała i poszła do gabinetu.









- Barney? Cześć to ja Gina – zaczęłam, nie wiem czemu, ale strasznie się zdenerwowałam.
- Gina? Coś się stało?
- Nie, w porządku, gdzie ty jesteś, słabo cię słyszę? - w tle słyszałam jazgot jakiejś muzyki.
- Jestem w klubie, dołączysz?
- Nie, nie mogę, słyszę, że jesteś zajęty, to nic, już nic.
- Gina mam przyjechać do ciebie? Chcesz? - krzyczał, żeby zagłuszyć muzykę.
- Nie chcę ci przeszkadzać.
- Już jadę!







Następny odcinek za jakiś czas. Zapraszam do komentarzy.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 03.01.2013 - 06:39
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem