Stęskniłam się za simsami i zaczęłam się sprężać. Może nie mam tylu rzeczy, ile przedtem, ale da się zrobić porządną rodzinkę. Taka jakby zapowiedź (?)
Nazywam się Molly. Molly Bigam. Jestem rezolutną dziewczyną z poczuciem humoru. Mam dużą rodzinę, przez co dużo kłopotów na głowie. No, bo jadąc w odwiedziny, nie pojadę bez niczego, trzeba coś zakupić.

Jestem zaręczona z Loganem Dickens. Sądze, że tworzymy niezwykłą parę. Znamy się od dawna, prawie od zawsze. Od 4 lat choruje na białaczkę. Nie może dojść do przeszczepu, ponieważ mam rzadką krew, nie mam kandydata. Ale wierzę, że razem damy sobie radę. Jest jeszcze Matt. Jest moim najlepszym przyjacielem.

Przyjaźnimy się od małego, byliśmy sąsiadami. To najbardziej świrnięty chłopak jakiego znam. No i oczywiście, lep na baby. Nie umie się od nich odpędzić, przez co często ląduje u nas na kanapie. Oboje z Loganem się nie cierpią. Ale jakoś wytrzymują ze sobą, dla mnie.

Kiedy Logan wyjeżdża nocuje u nas Matt. Rozmawiamy wtedy całą noc o wszystkim i o niczym. No może ja rozmawiam, kiedy on jest pochłonięty swoją piłkarską grą.

Czy już mówiłam, że kiedy się uśmiecham wyglądam jak walnięta? To jest jedynym minusem mojego poczucia humoru.
Przepraszam, że nie dałam zdjęcia Logana, tak jakoś mi się zapomniało. Odcinek niebawem.