View Single Post
stare 07.01.2013, 19:58   #232
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam ponownie z nowym odcinkiem, dziękuję serdecznie za komentarze

Familia Kent ( nr 28 )

- O czym tak myślałaś?
- O niczym, tak tylko. Barney …





- Masz dość gry? Chcesz już iść?



- Nie, bardzo dobrze się bawię. Chciałbyś trochę potańczyć? Chodź pójdziemy na drugie piętro, tam jest parkiet, pokręcimy się trochę – zaproponowałam.
- Oczywiście – uśmiechnął się



Pojechaliśmy windą na drugie piętro, lokal składał się z parteru, pierwszego i drugiego piętra, na każdym poziomie były różnego rodzaju knajpy, na samej górze był bar, duży parkiet do tańczenia i wygodne kanapy. Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy densować. Wywijaliśmy aż miło.







Po pewnym czasie Barney zapytał:
- Może przyniosę drinki?
- Świetnie, już mi zaschło w gardle – odpowiedziałam.
Poszedł do baru i za parę sekund przyniósł szklaneczki z kolorowymi drinkami.





- Usiądziemy? Chwilę odpoczniemy a potem znowu potańczymy? - zapytał.
- Chętnie – usiedliśmy na kanapie.
- Gina, powiedz mi, jak sobie dajesz radę? Z tą całą sytuacją z ojcem?
- Ciężko mi jest, bo nie wiadomo czego się spodziewać, to ciągłe czekanie na jakąkolwiek wiadomość jest dołujące.
- Gina chcę ci powiedzieć, że mam pewne informacje od znajomego, że Fabian na pewno był w Riverview, był zameldowany w hotelu, widziało go dużo osób, więc być może dalej tam jest, lada chwila będziemy mieć więcej dobrych wieści.
- To wspaniale Barney! Na to czekałam! Jesteś kochany.





- Jak weszłam do klubu siedziałeś z pewnym gościem, to on jest tym detektywem?
- Tak, to mój przyjaciel, on zbiera wszystkie tajemnice i sekrety.
- Podziękuj mu ode mnie.
- Dobrze, Gina mówiłem ci, że zależy mi na tym abyś była szczęśliwa, zrobię co w mojej mocy …
- Barney, myślałam o tym co mówiłeś … - przerwałam mu.
- Gina, ja … - zaczął ale znowu mu przerwałam, nagle zapragnęłam znaleźć się w jego ramionach, spojrzałam na niego i powiedziałam cichutko.
- Przestań gadać, przysuń się bliżej.



Przybliżył się do mnie, poczułam ciepły, przyjemny zapach ciała połączony z męską wodą toaletową, usłyszałam jego szybki oddech, wstrząsnął mną dreszcz emocji.
- Gina …
- Powiedziałam, przestań gadać – szepnęłam do niego – pocałuj mnie.
Objął mnie i pocałował mnie nieśmiało, delikatnie w usta, nie tego się spodziewałam, nie po Barneyu. To miała być eksplozja namiętności, aż mózg przestaje pracować, a to było jak dla nastolatki.



- Co to miało być?
- Pocałunek miłości – szepnął – kocham cię Gina.



- Kochasz mnie? - odpowiedziałam zaskoczona, może trochę za głośno.
- Nie widzisz jak szaleję za tobą? Latam za tobą jak wariat. Nikt mi jeszcze tak nie zawrócił w głowie, cały czas o tobie myślę, sprawdzam telefon czy nie dzwonisz, zastanawiam się co robisz? Gdzie jesteś? Czy nie dzieje ci się krzywda? Gina, chciałbym cały czas być przy tobie, chcę cię chronić jak największy skarb. To jest silniejsze ode mnie – mówił szybko, lekko podniesionym głosem, chyba chciał to wszystko wyrzucić z siebie jednym tchem. Był blisko, mówił mi prawie do ucha, czułam jego miętowy oddech.
- Barney ja … - zawiesiłam głos, nie wiedziałam co powiedzieć, tego się nie spodziewałam, patrzył mi w oczy, oczekując odpowiedzi – Barney ja … - jeszcze raz zaczęłam, ale znowu ugrzęzłam, on mnie kocha, Barney? Nigdy nie myślałam o nim w tych kategoriach, zawsze go wiązałam z pracą ojca, jako przyjaciela rodziny, no i tyle dziewczyn, o których słyszałam, to ma się nijak do miłości, zawsze lekko cyniczny, a teraz mówi, że mnie kocha? Wtedy gdy powiedział, że wiele dla niego znaczę, nie mogłam uwierzyć i później wydawało mi się, że się przesłyszałam.
- Gina, wiem, że ty do mnie nic nie czujesz, ale ulżyło mi, że to powiedziałem. Nie mogłem już dłużej tego w sobie dusić – powiedział smutno. Milczałam.
- Odwiozę cię do domu – powiedział, wstał i zaczął poprawiać ubranie. Podeszłam do niego.
- Poczekaj, jestem zaskoczona, ale to nie znaczy, że nic do ciebie nie czuję, nigdy w sercu nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Wiesz, ojciec, wasza praca, ty ...
- Jest dla mnie szansa? - wykrzyknął – Gina, nie chcę cię do niczego zmuszać.





- Barney, ty i te twoje dziewczyny …
- Gina, żałuję tego, uwierz mi żałuję, wolałbym mieć tylko jedną jedyną, tylko ciebie.
- Jesteś wstanie tak się dla mnie zmienić? To jest poważne zobowiązanie, wymaga poświęcenia się tylko jednej osobie – powiedziałam poważnie.
- Tak, Gina. Teraz jesteś tylko ty. Nie chcę nikogo więcej. ... Mogę cię pocałować? - zapytał, rozejrzałam się po sali, na szczęście nikogo nie było poza obsługą, a nimi się nie przejmowałam i sama go delikatnie pocałowałam.





- Co to miało być?
- Pocałunek miłości – zaśmiałam się. Wtedy rzucił się na mnie z taką siłą, że aż stuknęliśmy się jedynkami, przeprosił mnie i zaczął jeszcze raz, całował mnie mocno a zarazem czule, ściskał moje usta swoimi wargami, przygryzał, potem je puszczał, czułam jego miękki, sprawny język, miętowy smak, aż mi ciarki przechodziły po całym ciele, tak, to był pocałunek godny Barneya, w pewnym momencie, poczułam, że mam miętową gumę do żucia w ustach, on miał cały czas gumę? Kiedy on ją wziął? On nie żuje gum. Wyrwałam się z jego objęć i pokazałam mu gumę na języku.
- Oddaj – powiedział, uśmiechnął się i przysunął swoje usta do moich, istotnie raz dwa oddałam mu gumę, przerwaliśmy i zaczęliśmy się śmiać.









- Barney tego się po tobie nie spodziewałam, co mi tu gumę wciskasz?
- Sama mi ją zabrałaś, – powiedział i przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać - Boże jaki jestem szczęśliwy.
- Puść, bo mnie udusisz.
- Przepraszam, to ze szczęścia, najchętniej bym cię nigdy nie wypuścił z rąk. Tak bym cię ścisnął z miłości, żeby słyszeć bicie twojego serca. I tak trzymał, żeby nikt mi ciebie nie ukradł, żebyś była tylko moja.
Patrzyliśmy na siebie wzruszeni i zachwyceni. Oszołomieni nowymi emocjami, nowymi doznaniami.





To było jak olśnienie, ja też uświadomiłam sobie jak bardzo jest mi bliski, jak bardzo mi na nim zależy, przez lata tak naprawdę ukrywałam głęboko w sercu to uczucie. Barney zawsze był przy mnie, zawsze o mnie dbał, cały czas mogłam na niego liczyć, zawsze był dla mnie życzliwy i okazywał zainteresowanie. Kocham go. Kocham. Jak człowiek sobie uzmysłowi, że kogoś kocha, to jest takie oczyszczające, daje moc, czuje się, że ma się siłę góry przenosić, jakby faktycznie można było to zrobić. Wielki wdech w płuca. Mocny i orzeźwiający. A jak uczucie jest odwzajemnione, daje podwójną energię.
- Barney, ja też cię kocham – szepnęłam i sama się wtuliłam w niego. Staliśmy tak wtuleni w siebie, czas się zatrzymał, świata obok nas nie było, byliśmy tylko my.



Barney odsunął się ode mnie i wziął mnie za rękę.
- Będziemy się spotykać? Będziesz ze mną?





- Tak, Barney będę – odpowiedziałam i pocałowaliśmy się leciutko.



Przytuliliśmy się.



Pogładziłam jego piękną twarz, stał się dla mnie piękny i bardzo zmysłowy, zmrużył oczy, coś zamruczał, potem dotknął mojej dłoni i delikatnie wewnątrz pocałował. Ogromnie mnie rozczulił ten gest.
- Bardzo cię kocham – wyszeptał.





- Czy mogę teraz z moją dziewczyną zatańczyć? – zapytał z rozkosznym uśmieszkiem.
- Taaaak! - wykrzyknęłam i zaczęliśmy tańczyć. Cudownie się czułam w jego ramionach. Teraz ten taniec był tańcem dwojga kochających się ludzi. Pełnym miłości.













Jak przestaliśmy tańczyć, zwróciłam się Barneya.
- Barni, mam do ciebie prośbę, na razie nie mówmy o tym nikomu dobrze? Dopóki nie wyjaśni się sprawa z moim ojcem – zastrzegłam.
- Czemu? Będziemy spotykać się po kryjomu? - zapytał.





- Myślę, że tak będzie lepiej. Na razie. Przeszkadza ci to?
- Nie. To będzie nawet bardziej ekscytujące – stwierdził – chodź zaproszę cię na coś do jedzenia po kryjomu.
- Cha cha cha, dobrze idziemy.
- Nie będę mógł cię trzymać za rękę przy ludziach – zauważył ze smutną miną.
- Spokojnie, tylko chwilowo – uśmiechnęłam się i poszliśmy do baru na dół.
Zjedliśmy posiłek.
- Muszę iść do domu, już świta – powiedziałam. Wyszliśmy na zewnątrz.
- Odwiozę cię.
- Nie, pojadę taksówką. Jedź do siebie, zadzwonię wieczorem i umówimy się.
- Dobrze. Uważaj na siebie – powiedział i mocno mnie przytulił na pożegnanie.





To wszystko na dziś, proszę o komentarze.
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem