Łohoho, znów jakieś dziwne kobiety pukające do drzwi i podające się za rodzinę

W dodatku od progu pchające się do mieszkania

Przyznam, że gdyby nie Rozalia, to bym Magdzie w ogóle nie uwierzyła. Jakaś taka roztrzepana, nie wzbudza zaufania. Mam rozumieć, że ciotka porwała Martę i od razu oddała ją do sierocińca? Szkoda, że nikt z opieki nie rozpoznał w maleństwie zaginionej dziewczynki

wszystko mogło skończyć się zupełnie inaczej, mała wróciłaby do domu i miałaby dzieciństwo bez traumy. No ale wtedy nie miałabyś o czym pisać

Co do wyboru bohaterów, to ciężka sprawa. Mogłabyś właściwie pograć trochę Rozalią, a potem wrócić do Marty, ale sama nie wiem... Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie to, gdy historia będzie toczyć się jednocześnie u dwóch rodzin.
Pozdrawiam
