View Single Post
stare 09.01.2013, 14:18   #199
Chwalisława
 
Avatar Chwalisława
 
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Życie simów Sectumsempry

Dobra, dodaję odcinek. Tak strasznie mi się nie podoba, ale chciałam coś dodać. Co prawda, kilka odcinków do przodu mam już zrobionych, ale ten musiałam napisać, bo nie chciałam, żeby było napisane "dwa tygodnie później" itp.
Zapraszam

Rodzina Hajurwi, część 5

Przez całą drogę powrotną nie odzywaliśmy się do siebie. Może i lepiej, bo nie chciałam się z nim sprzeczać w taksówce. Zrobię to jak dojedziemy do domu. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak strasznie się czuję. Jeszcze nigdy nie czułam się tak poniżona. Miałam wrażenie jakbym dostała w twarz. Cała drżałam. Nie mogłam sobie wyobrazić jak Kevin mógł pozwolić, żeby oni mnie dotykali. Odtrącałam ich dłonie, które kierowały się do moich ud, dekoltu i policzków. Byłam bliska płaczu. Już nie mogłam wytrzymać. Gwałtownie wstałam i wybiegłam z klubu, zatrzymując przejeżdżającą taksówkę. Pech chciał, że Kevin zdążył wybiec i wsiadł do niej. Rzucił mi tylko jedno spojrzenie, a ja już wiedziałam, że jest strasznie wściekły. Ale nie bałam się go. Poczułam przypływ adrenaliny. Chciałam po raz pierwszy wyrzucić z siebie wszystko, co chciałam powiedzieć Kevinowi, jednak z czymś musiałam poczekać. Droga dłużyła się niemiłosiernie. Każda sekunda zamieniała się w godzinę, jednak, gdy dojechaliśmy do domu odetchnęłam z ulgą.
przepraszam, że widać chmurkę, ale wtedy zapomniałam jej wyłączyć

Weszliśmy, dalej nie wymieniając ani słowa. Poszłam na górę wziąć kąpiel i ubrać się w jakieś przyzwoite ciuchy. Słońce powoli wstawało, a ja ziewałam na każdym kroku, ale nie poszłam spać, bo wiedziałam, że mam dużo do roboty. Zaczęłam szukać Kevina po całym domu, a zastałam go dopiero w garażu.


Zamaskowałam zmęczenie jedną z moich niewielu masek, a na mojej twarzy powstał grymas złości. Stał do mnie przodem, chociaż chyba mnie nie zauważył. Podeszłam bliżej, kiedy on przeniósł swój wzrok na mnie. Patrzyłam mu prosto w oczy co dodawało mi więcej odwagi .

-Co to miało w ogóle być? Mieliśmy iść do klubu, a nie, żebym tańczyła na stole jakimś fagasom, którzy będą mnie potem dotykać! Co ty sobie wyobrażałeś? Jeśli myślałeś, że będę robić wszystko, czego sobie tylko zapragniesz, to grubo się mylisz. Nie będę twoją służącą!- wykrzyczałam groźnie kiwając palcem.
- Ty się mylisz, skoro myślisz, że będę cię utrzymywać za darmo. Coś za coś! I będziesz robić wszystko czego sobie tylko zapragnę! Kobiety są po to, żeby sprzątać, gotować i usługiwać mężczyznom!

Miałam już wybuchnąć i zacząć wygłaszać monolog, gdy poczułam okropne pieczenie w okolicach policzka. Odruchowo złapałam się w miejsce bólu. Nie sądziłam, że posunie się tak daleko. Wybiegłam z garażu i zaczęłam biec w stronę „mojego stawu”. Zawsze tam przychodziłam, gdy chciałam odpocząć, albo po prostu popłakać sobie. To miejsce dawało upust moim emocjom. Było jedyne w swoim rodzaju. Zawsze miałam tam spokój, bo nikt tam nie przychodził. Z drzew spadały liście, które przypomniały mi o zbliżającej się zimie.


. Podeszłam bliżej wodospadu i opadłam na ziemie. Spuściłam głowę na dół, żeby moje łzy spadały na ziemię. Nie wiem ile tak siedziałam, ale chyba całkiem sporo, skoro przebijające się przez chmury słońce było już całkiem wysoko. Usłyszałam kroki zmierzające ku mojej osobie. Podniosłam głowę i zauważyłam niewyraźną sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Kiedy był już bliżej, zorientowałam się, że w moją stronę idzie Klaus.
No tak, jeszcze jego mi do szczęścia potrzeba- pomyślałam i szybko wstałam wycierając rękawem spływające łzy. Nie miałam ochoty rozmawiać, szczególnie z nim, ale nie mogłam też uciec. Krzywo by to wyszło
wiem, wiem... nie widać łez, ale moi simowie mają chyba zbyt jasną karnację

[img][/img]


- Cześć! Miło cię widzieć- zawołał z daleka.
Uśmiechnęłam się niechętnie, bo dalej nie mogłam mu wybaczyć, że pobił niewinnego Kevina. Podszedł próbując mnie uściskać, jednak powoli oddaliłam się dając mu do zrozumienia, że nie życzę sobie tego.

Trochę się zmieszał, ale zaczął zadawać mi pytania typu- jak tam u mnie , czy fajnie mi się mieszka z Kevinem? Na wszystkie pytania opowiadałam- tak, nie lub dobrze. Chciałam szybko coś zrobić, żeby go zbyć, ale nie dawał za wygraną.
-Płakałaś?- spytał z troską.
-Słuchaj, nie mam czasu na pogaduszki. Muszę iść- powiedziałam i wyminęłam go kierując się w stronę domu. Nie wiedziałam co tam ujrzę, ale przecież musiałam kiedyś przyjść, prawda?


To co zobaczyłam wywołało na tak ogromne wrażenie, że stałam nie wiedząc co robić. Zamiast jednego na środku salonu stał niewielki stoliczek z kwiatami i dwoma porcjami wyśmienicie pachnącego jedzenia. Gdy tak patrzyłam, nie mogąc uwierzyć w to co widzę zza ściany wyłonił się Kevin odziany w garnitur.
- Czy mogę zaprowadzić panią do stołu- zapytał poważnie.
Lekko kiwnęłam głową nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Odsunął krzesło, na którym usiadłam, a sam przeszedł na drugą stronę siadając naprzeciwko mnie.


Zaczęliśmy jeść, gdy nagle ciszę przerwał Kevin:
-Podoba ci się?- spytał już normalnym głosem.
-Tak bardzo- odpowiedziałam wciąż lustrując każdy kawałek stołu.
-Bardzo cię przepraszam za tamto. Nie myślałem o tym, że mogę cię zranić. Chciałem się im tylko przypodobać i pokazać, że nie tylko oni mogą mieć wspaniałe kobiety. W szkole zawsze zgarniali mi dziewczyny sprzed nosa. Kocham cię najbardziej na świecie i obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy- zaczął się tłumaczyć, a mi o mało co, nie opadła szczęka, bo po raz pierwszy otworzył się przede mną. Wstałam od stołu, podeszłam do niego i złapałam jego twarz, po czym czule go pocałowałam. Znów usiadłam przy stole. Zaczęliśmy jeść popijając wszystko świetnym, i za pewnie bardzo drogim winem.


Po kolacji Kevin przygotował pokaz fajerwerków, który był niesamowity. Następnie pobawiliśmy się trochę zimnymi ogniami i na skwitowanie udanego wieczoru udaliśmy się do sypialni. Jednak ja nie chciałam, żeby wydarzyło się coś więcej, więc odmówiłam Kevinowi i położyłam się spać.




BONUS!
W jeziorku zastałam zdechłego suma!!

Lubię tą minkę
Chwalisława jest offline   Odpowiedź z Cytatem