Witam, dziękuję bardzo za komentarze. Chciałam dać dwa oddzielne odcinki, ale widzę, że nie ma co zwlekać, musimy się dowiedzieć co się stało z Fabianem. Połączyłam dwa w jeden. Miłego czytania
Dalsze dzieje rodzinki Kent. ( nr 32 )
Stwierdziłam, że za gorąco się robi w tym jacuzzi, Barney był coraz bliżej i coraz bardziej się do mnie kleił, pomyślałam, że lepiej będzie jak wyskoczymy z wody.
- A może skoczymy na dwór, zobaczymy czy jeszcze jest śnieg, to będzie jak w łaźni fińskiej, ochłodzimy się, to nam poprawi krążenie.
- Krążenie mam dobre, ty mi skutecznie poprawiasz, ale dobrze chodźmy.
Pobiegliśmy na dwór, śniegu już nie było, pozostały tylko wielkie kałuże i padał deszcz. Nagle zobaczyliśmy dwa kotki w ogrodzie.
Podnieśliśmy je, były przepiękne. Biedaczki pewnie nie miały domu.
- Barney, zobacz jakie śliczne kiciusie, pewnie nie mają domu, może je zatrzymam.
- Rzeczywiście śliczne, ale wymagają opieki, czy dasz sobie radę?
- Jasne, ciekawe czy Mia się zgodzi? Zgodzi, ona kocha zwierzęta, w końcu u niej na wsi też było dużo zwierząt, wychowała się między nimi. Noah też się ucieszy.
Zanieśliśmy je do domu. Zaraz zaczęły biegać i przeszukiwać otoczenie.
- Wiesz co Barney, ja się nimi teraz zajmę, dam coś do jedzenia, ty może jak chcesz idź do mojego pokoju.
- Ok, poczekam na ciebie.
Dałam kotkom, trochę resztek z obiadu, jutro rano pojadę do sklepu i kupię im właściwą, zbilansowaną karmę dla kotów. Poszłam na górę do Barneya.
- Gina, może powinnaś zdjąć ten obraz z nagim kolesiem? Ja tu jestem, już nie potrzebujesz się na nikogo innego oglądać.
- Barney, ty narcyzie, nigdy w życiu, to obraz znanego artysty! – Chwyciłam za poduszkę i go mocno walnęłam, aż się obrócił – a masz!
Barney się jednak szybko zreflektował i chwycił za drugą poduszkę, walnął mnie z góry.
- Nie powinieneś tego robić – powiedziałam i jeszcze raz mu przyłożyłam.
Poniosła nas zabawa poduszkami, tłukliśmy się z zapałem, że nawet nie wiem kiedy przewróciliśmy się na łóżko i Barney już mnie przyciskał.
- Pragnę cię Gina – szeptał i namiętnie całował.
- Chcesz tego, powiedz, chcesz? - dopytywał się dysząc. Cudownie mnie całował, ale oprzytomniałam.
- Nie, Barney, jeszcze nie teraz – powiedziałam i wyrwałam się z jego objęć. Usiadłam na łóżku – poczekajmy, dobrze?
Barney wstał, podeszłam do niego.
- Nie gniewaj się na mnie – zaczęłam – chcę jeszcze poczekać.
- Dobrze, poczekam, ale jestem na granicy wytrzymałości, tak na mnie działasz.
- Barni ...
- Potrafię się jednak opanować i uszanuję twoje zdanie, bardzo mi na tobie zależy Gina.
- Dziękuję ci, chcę, żeby to było coś wyjątkowego, nie tak od razu.
- Gina, z tobą zawsze będzie wyjątkowo, pojadę już.
- Dziękuję, że mnie rozumiesz – powiedziałam i mocno go przytuliłam.
- Nie zaczynaj! Bo zaraz ...
- Przestań!
Barney pojechał, a ja poszłam jeszcze sprawdzić co robią kotki, na szczęście spały słodko na kanapie, położyłam się spać.
***
Tego wieczora komisarz Foley, zaczął pisać kolejny raport w komputerze, kiedy zadzwonił, długo oczekiwany telefon. Wstał, jakby czuł, że to będą ważne informacje.
- Panie komisarzu znaleźliśmy zwłoki! - krzyczał głos w słuchawce.
- Jakie zwłoki?
- Znaleźliśmy ciało niezidentyfikowanego mężczyzny, z wyglądu postawny, wysoki. Niestety ciało jest zmasakrowane. Dosłownie przed chwilą został wyłowiony z rzeki. Znalazł go jakiś wędkarz.
- Co? Kto to jest? - krzyknął do słuchawki – gdzie został wyłowiony?
- W Riverview. Jestem na miejscu. Nie można rozpoznać rysów twarzy, całkowicie zmasakrowana, nie ma przy nim żadnych dokumentów. Ktoś go nieźle załatwił. To był jakiś psychopata, zerwał mu skalp, a przy okazji kawałek czaszki. Widać od razu, że znęcał się nad nim. Musiał to zrobić jakimś dużym narzędziem, nos dosłownie wisi na jednym płacie skóry. Brak części mózgu. Ciało jest w stanie rozkładu, pewnie przez wodę, ale to nie są stare zwłoki, leżał tu dosłownie kilka dni. Ogólnie straszny widok, nie widziałem jeszcze tak zbezczeszczonych zwłok, a pracuję w policji już 20 lat. Komisarzu co z nim robimy? Od razu do naszego prosektorium?
- Dajcie działać technikom, niech zaczną działać! - podniósł głos, emocje wzięły górę - najważniejsze są dowody! Nie dopuście aby ktokolwiek się o tym dowiedział, nie pozwólcie, aby ktokolwiek postronny się tam dostał. Dokładnie przeszukajcie teren, szukajcie śladów, zabezpieczcie dowody, szukajcie narzędzia zbrodni, pamiętajcie o dokumentacji wizualnej!
Potem dodał już spokojnie:
- Mówicie Hoppkins, że jest aż tak zmasakrowany? Hmm …, w jakim mniej więcej jest wieku?
- Niestety trudno rozpoznać, panie komisarzu, na pewno nie jest stary, może być w średnim wieku, patrzę na ręce i dłonie, ale też ma pocięte. Nie ma dwóch palców. Na jednym ręku ma zawiązany łańcuch, ktoś go krępował. Nie ma obrączki. Po ubraniu można sądzić, że do biednych nie należał, na metce garnituru widzę napis Armani. Buty też robione na zamówienie, wysokiej brytyjskiej marki. Może to jest Fabian Kent? Po resztkach włosów widzę, że są czarne. To by pasowało do Fabiana Kenta.
- Cholera tego się obawiałem, dobra, jak technicy skończą, przywieźcie ciało do naszego prosektorium, niech Masuka zrobi jak najszybciej sekcję zwłok, ma wszystko rzucić i jak najszybciej do laboratorium, standardowo toksykologia, DNA.
- Tak jest.
- I jeszcze jedno, jak skończycie, postaw tam kilku ludzi, niech obserwują otoczenie. Dokładnie przesłuchajcie tego wędkarza.
- Tak jest.
Zakończył rozmowę, przez chwilę trzymał słuchawkę. Cholera, jeżeli to Fabian Kent, to będzie nieciekawie. Muszę powiedzieć rodzinie i poprosić o oddanie próbek DNA. Trzeba go zidentyfikować. Trzeba wziąć od jego lekarza zdjęcia uzębienia, aby mieć stu procentową pewność. Zastanowił się. Jutro zadzwonię. Jak oni to przyjmą? Może to nie on? Oby. Co mogło być motywem tak brutalnej zbrodni? Zdjęto mu skalp? Ktoś chciał go dodatkowo upokorzyć. Za co go ktoś tak nienawidził? Komu się naraził? Fabian Kent wydawał się spokojnym człowiekiem. Może padł ofiarą przypadkowego mordercy? Ale żeby w aż tak nieludzki sposób? Ewidentnie, ktoś chciał się zemścić, musiał być emocjonalnie związany z Kentem, jeżeli to on oczywiście.
Muszę zadzwonić do burmistrza. Po tym co mi ostatnio zaproponował i mojej odmowie, głupio mi teraz z nim rozmawiać, ale co on sobie wyobrażał, że będę się spotykał z jego córką? I co z tego, że jest mną zainteresowana, że jest córką burmistrza, to oburzające, jak mógł wystąpić z taką propozycją? Zaraz, ale jest późna godzina. Trudno kazał się informować o każdej porze dnia i nocy. Wziął telefon komórkowy i zadzwonił.
W słuchawce odezwał się kobiecy głos.
- Słucham?
- Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno dzwonię.
- John? - przerwała mu – wiedziałam, że zadzwonisz, zmieniłeś zdanie?
- Nie Sarah, dzwonię do burmistrza w bardzo ważnej sprawie związanej ze śledztwem, czy mogę go prosić do telefonu? - powiedział poważnie, wręcz oschle.
- Och, a już myślałam, jestem totalnie tobą rozczarowana, zaraz poproszę ojca – Foley poczekał chwilę, w tle usłyszał rozmowę. „Kto? Foley? Zmienił zdanie? Nie”. Co oni? Czy w tym mieście nie ma innych facetów? Akurat musiało paść na mnie? Pomyślał i już do telefonu podszedł burmistrz.
- Czego chcesz Foley? Wiesz, która jest godzina?
- Bardzo przepraszam, że tak późno dzwonię, ale sam pan ... – zaczął się tłumaczyć, ale Mellus mu przerwał.
- Dobra, dobra, mów o co chodzi?
- W Riverviev znaleźliśmy ciało mężczyzny, niestety jest strasznie zmasakrowane, ale można przypuszczać, że to Fabian Kent.
- Co? O Boże, co mu się przytrafiło? Robicie badania?
- Tak, oczywiście, w tej chwili pracuje ekipa dochodzeniowo-śledcza.
- Dobrze, wreszcie się wziąłeś do roboty! - krzyknął do słuchawki.
- Jak tylko będę miał więcej informacji, to pana zawiadomię – powiedział grzecznie.
- Foley, jutro chcę mieć raport z sekcji zwłok! Popędź swoich ludzi! - krzyknął i się rozłączył.
John już miał odpowiedzieć, ale nie zdążył. Stał nieruchomo.
Zaparzył sobie kawę w expresie i wypił jednym haustem. Zamyślił się. Cholera! Teraz będzie się na mnie wyżywał, bo odtrąciłem jego córkę? Mogę mieć jeszcze dużo nieprzyjemności. Jutro rano trzeba zadzwonić do Kentów i przemyśleć jak to najdelikatniej powiedzieć. Cała rodzina i tak ma już nerwy jak postronki, a tu jeszcze taka wiadomość.
Teraz to wszystko, zapraszam do komentowania.