View Single Post
stare 16.01.2013, 21:46   #274
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam, dziękuję z komentarze.

Kolejna część rodzinki Kent ( nr 33 )

Barney, pojechał do swojego apartamentu w kiepskim nastroju. Dlaczego tak mnie zwodzi?Zastanawiał się. A może rzeczywiście chce, żeby nasz pierwszy raz był wyjątkowy, w sumie ja też chcę, chcę się delektować jej ciałem, jej pocałunkami, jej ciepłem, co ona ma w sobie, że ja się robię romantyczny? Ja romantyczny? He he he, żarty. A jednak chcę być dla niej dobry, chcę żeby się czuła przy mnie bezpieczna i szczęśliwa. Nie będę naciskał, niech to od Giny wyjdzie, poczekam aż będzie gotowa i odda mi siebie w całości. To będzie eksplozja miłości. Ale mnie to kręci, już nie mogę się doczekać. Tak myśląc wszedł do salonu, nieoczekiwanie podbiegła do niego i uściskała go młoda kobieta.



- Hello braciszku!
- He … llo, sis? Co tu robisz?
- No co, nie mogę cię odwiedzić?





- Rzadko mnie odwiedzasz, dlaczego mnie nie uprzedziłaś? Skąd masz klucze?
- Twój zaufany concierge mi dał, uśmiechnęłam się i mnie wpuścił, mam trochę wdzięku nie?
- Muszę z nim pogadać – powiedział i pomyślał, że to on mu wpuszczał ostatnio dziewczyny, no to problem się rozwiąże – Co słychać?
- Właśnie wróciłam z Włoch. Przyjechałam, bo daję koncert w miejscowej filharmonii, zapraszam cię.



- Świetnie, a mogę przyjść z osobą towarzyszącą?
- Jasne, innej opcji nie brałam pod uwagę, pewnie chcesz znowu zaimponować jakiejś laluni?





- Nie, tym razem to poważniejsza sprawa. Chodź usiądziemy – usiedli na kanapie - Jest pewna dziewczyna, na której mi zależy.
- Co? Mój braciszek się zakochał? Kto cię złapał w sidła? To musi być ktoś wyjątkowy.
- Tak, jest wyjątkowa, tobie mogę powiedzieć, na razie to tajemnica, zacząłem się spotykać z Giną.
- Tą Giną Kent? O Boże jak to się stało?
- Źle?
- Nie, ale ona na wszystkich patrzy z góry. Córeczka znanego pisarza.
- Co ty mówisz? Nigdy taka nie była, źle ją oceniasz, musicie się bliżej poznać, zobaczysz, że jest zupełnie inna. Jest miła i uczynna.
- Barney, ja nic do niej nie mam, ty się chyba naprawdę zakochałeś. Miła i uczynna? Ty znasz takie słowa? Albo chory jesteś, albo ona jest naprawdę miła, takiego cynika zmienić w kochającego chłoptasia?
- Przestań, cały czas się w niej podkochiwałem, a teraz się zgodziła.





- Podkochiwałeś? Ale nie przeszkodziło ci to przespać się z tabunami lafirynd?



- Nikki, wkurzasz mnie, zresztą jak zwykle, późno jest, idź spać do mojego pokoju, ja położę się na kanapie.
- Oj Barney, spokój, nie chcę się z tobą kłócić, jeżeli jesteście szczęśliwi to bardzo dobrze, może doczekam się jakiegoś bratanka? Małego Barneyka.



- Nikki, cha cha cha, teraz to mnie ubawiłaś. Chodź coś zjemy, pewnie głodna jesteś.
- A wiesz, coś bym przekąsiła.
Przeszli do kuchni, Barney wyjął z lodówki jakąś sałatkę rozłożył na dwa talerze i usiedli przy stole.



- Powiem ci coś, jak już mówisz tyle o miłości – zaczęła – ja też przeżyłam ognisty romans.
- Tak? Nikki tylko, żeby problemów potem nie było, jak ostatnim razem.
- Nie, to zupełnie inna liga, teraz byłam we Włoszech w Mediolanie, grałam tam kilka koncertów i poznałam cudownego faceta, świetnie zna się na muzyce Chopina, no mówię ci jeszcze nie spotkałam tak zorientowanego gościa, a sam nie gra, jest tylko dziennikarzem muzycznym.
- To ciekawe, może ty też trafiłaś na swoją połówkę.





- Barney nie poznaję cię, przeżyłam coś niepowtarzalnego, przez dwa dni nie wychodziliśmy z hotelu, rozumiesz?
- Co mam nie rozumieć, zabezpieczyłaś się?
- Barney, ty jednak się nie zmieniłeś. Zaprosiłam go tutaj, pomyślałam, że będzie wygodniej u ciebie, niż żebym miała wynajmować dodatkowy pokój w hotelu.



- To ty chyba jesteś chora, jeżeli myślisz, że się zgodzę na jakiegoś fagasa u mnie w domu.
- Barney, tylko na kilka dni.
- Nie ma mowy, nie będzie mi tu łaził obcy facet, a ty nie będziesz się tutaj z nim migdalić – Barney zdenerwował się, przestał jeść i zaczął nerwowo chodzić po kuchni, Nikki podeszła do niego.



- Barney nie wiedziałam, że tak się zdenerwujesz. Dobrze powiem Rocco, że nic z tego.
- Co ty powiedziałaś? - wrzasnął Barney – Rocco!? To skur.. jeden, ciebie też przeleciał?
- Czemu się tak wydzierasz? Znasz go?





- Dziennikarz? Rocco Genco? Z Mediolanu? Znam doskonale! - krzyczał, a w duchu szybko myślał czy powiedzieć wszystko siostrze, kolejna naiwna, wziął głęboki oddech, uspokoił się – Nikki, to jest bardzo niebezpieczny człowiek – zaczął bardzo powoli i spokojnie, żeby dotrzeć do serca siostry – znam go doskonale, specjalnie to zrobił, chce dotrzeć do mnie, ty byłaś tylko jego środkiem do celu, chciał się koniecznie dowiedzieć gdzie mieszkam.







- Barney, o matko, ale mnie wystraszyłeś, czy to możliwe, żeby tak znał się na muzyce?
- Tak, jednej opowiadał całą historię muzeum i każdego eksponatu z osobna, on wciela się w różne role i robi to tak doskonale, że nikt nie może się zorientować, jak kłamie.
- To jakiś geniusz! Tyle wiedzy przyswoić? Mówię ci znał takie szczegóły, o których ja nawet nie słyszałam. On ma chyba rozdwojenie jaźni, normalny człowiek tak nie potrafi zmieniać osobowości, jak mogłam tak dać się nabrać? - zmartwiła się.
- Nie ty pierwsza, szczegółów nie mogę ci zdradzić, ale ten człowiek, jest zwykłym oszustem i wykorzystuje kobiety. Jest bardzo groźny. Nie wiem, jeszcze o co mu chodzi, ale się dowiem. Powiedz czy umówiłaś się z nim w konkretnym miejscu?







- Tak, jutro mamy się spotkać w klubie wieczorem.
- Podałaś mu mój adres?
- Nie, jeszcze nie, chciałam najpierw ciebie zapytać.





- Dobrze. Idziemy spać, jutro wszystko ustalimy.
Barney przytulił swoją młodszą siostrę i poszedł spać na kanapę, a Nikki do jego sypialni.

***
Foley wyszedł prawie w nocy z pracy, po tej kawie teraz nie mogę spać, pomyślał, pójdę do klubu na drinka. Pojechał do najbliższego w tej okolicy, usiadł przy barze i zamówił drinka. Obok dosiadła się piękna młoda dziewczyna.
- Hello przystojniaczku, postawisz mi drinka?



- Z przyjemnością, mam na imię John a ty? - zapytał.
- Lola.
- Już zamawiam, może być Słodka Lukrecja?
- Ok.



- Więc Lola, jak się masz? - nie wiedział jak zagaić rozmowę, nie był zbyt odważny w stosunku do kobiet – przyjemne miejsce prawda?
- Tak, lubię tu przychodzić, ciebie tu jeszcze nie widziałam, chyba nie jesteś tu pierwszy raz?
- Właściwie to byłem tu kiedyś, ale bardzo dawno, nie mam za bardzo czasu na takie rozrywki.



- Tak? A czym się zajmujesz?
- Jestem policjantem.
- Ooooo to bardzo ciekawa praca, pewnie jesteś odważny i bohaterski, to męski zawód, na pewno wspaniale wyglądasz w mundurze – zaczęła się do niego przymilać, kręcić kosmyk włosów i sugestywnie patrzeć w oczy.
- Bez przesady, właściwie na co dzień munduru nie noszę, raczej chodzę w zwykłej marynarce – bardzo mu pochlebiało, zainteresowanie dziewczyny.
- To pewnie jesteś kimś ważnym, to ekscytujące spotkać kogoś ważnego, zatańczymy John?
- Tak, z przyjemnością – zaczęła mu się bardzo podobać. Poszli tańczyć.



- John a powiedz nad czym ostatnio pracujesz? - zapytała podczas tańca.
- Prowadzę bardzo poważną sprawę, ale nie mogę o tym mówić.
- Jaki ty tajemniczy, to mi się podoba – wdzięczyła się do niego – a chodzi o kogoś ważnego?
- Tak, ale naprawdę nie mogę nic powiedzieć – patrzył jej w oczy – ładna jesteś.
- Dziękuję, ty mi się też podobasz, rzadko widuję tutaj takich przystojniaków.
- Cudownie tańczysz – z przyjemnością dotykał jej szczuplutkiej talii.







- Milutki jesteś, może się jeszcze napijemy?
- Oczywiście.
Foley poszedł z powrotem do baru i zamówił drinki. Stali i popijali napoje.
- Co to za ważna sprawa, że nie możesz powiedzieć? – Dopytywała się brunetka.
- Naprawdę to jest sprawa poufna, nic nie powiem – trochę go zdziwiło zainteresowanie dziewczyny nad czym pracował, jego nos policyjny włączył czerwoną lampkę w głowie – dlaczego tak bardzo się o to dopytujesz?









- Och nic, tylko z ciekawości, zaintrygowałeś mnie, tajemniczy pan policjant, ja jestem zwykłą dziewczyną – zręcznie się wymigała – postawisz mi jeszcze drinka?
- Dobrze, tego jeszcze nie skończyłaś, nie zaszkodzi ci?
- O to się nie martw – odpowiedziała ze słodkim uśmiechem.
- Ok, już zamawiam – poszedł szybko po kieliszki z drinkami, wrócił i podał jej – proszę.
- Dzięki, tu zawsze podają świetne trunki, uwielbiam je.
- Tak, są dobre, jak wypijemy możemy znowu zatańczyć? - chciał się do niej znowu przybliżyć, dawno nie był tak blisko kobiety, ciągle w pracy, dobrze, że wyszedł do baru, czas się trochę rozerwać, pomyślał, może zaproszę ją do siebie? Piękna jest i ma wspaniałą figurę. Ta sukienka rozkosznie opina jej biust. Co się ze mną dzieje?
- Jasne, lubię tańczyć – powiedziała i jednym haustem wypiła drinka – chodź – pociągnęła go za rękę, Foley nawet nie zdążył dokończyć swojego, szybko postawił gdzieś na stole i już tańczyli.
- Masz piękne oczy – znowu zaczęła go kokietować, widziała jak na nią patrzy – mieszkasz tu niedaleko? Z chęcią bym cię odwiedziła.







- Niestety nie, ale są taksówki, przejedziemy się? - zapytał zadowolony z tak obranej akcji.
- Oczywiście, z tobą wszędzie, poczekaj chwilę, skoczę do toalety.
- Pewnie – odpowiedział z radosnym uśmieszkiem, jakby dostał prezent na gwiazdkę.

***
Lola zamiast do toalety wyszła szybko na zewnątrz budynku, podeszła do stojącego tam mężczyzny, powiedziała:
- Już jedziemy do niego.
- Powiedział coś?



- Jeszcze nie, ale pracuję nad nim, prawie je mi z ręki, na razie jest małomówny, ale jak zaśnie przeszukam jego mieszkanie, może znajdę jakieś dokumenty.
- Dobrze, bez żadnej skuchy, bo się policzymy – zagroził.
- No co ty Rocco, panuję nad sytuacją, a ty pamiętaj co mi obiecałeś.
- Już prawie mam Barneya, zresztą ja też chcę go dorwać, spokojnie nigdy nie chybiam.





To wszystko w tej chwili, zachęcam do komentowania.
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem