View Single Post
stare 21.01.2013, 14:41   #107
Misiaa12
 
Avatar Misiaa12
 
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki by Misiaa12

Pare tygodni później wszyscy byliśmy już w nowym domu. Dom nie był duży, ale miał dosyć dużą przestrzeń. Nowy dom to i oczywiście nowa gra dla Matta. Był wniebowzięty, trudno było go oderwać. W końcu zadziałało jak wyłączyłam to ustrojstwo od zasilania.
-Powinniśmy spędzać ze sobą czas-zaczęłam-A ty tylko grasz!-oburzyłam się.
-To nie tak. Spędzimy razem trochę czasu jak mała pójdzie spać...-Wiedziałam co ma na myśli. Wyjątkowo szybko położyłam mała i wróciłam do pokoju.

Nie próżnowaliśmy. Zaczęliśmy się namiętnie całować, jego ręce były coraz niżej. Nie przerywając położyliśmy się na kanapę.

-Powinnyśmy robić to częściej-posumowałam, kiedy położyliśmy się już na podłodze.
-Mhm. Nie tylko to zaplanowałem-uśmiechnął się łobuzersko. Oboje przeszliśmy do sypialni.

Wiadomo co się działo później.


Matt coraz częściej brał się za gotowanie. Ja raczej byłam jego królikiem na którym eksperymentował swoje dania. Najczęściej kończyło to się bólem żołądka. Oczywiście Matt bronił się, że to przez coś zupełnie innego, ale nie oszukujmy się.

Sarah uczyła się wielu nowych umiejętności, co przychodziło jej z łatwością. Czasami jednak zadawała naprawdę dziwne i bezsensowne pytania.
-Mamusiu a ciemiu nosimy ublanie?
Byłam bardzo szczęśliwa kiedy tak do mnie mówiła, ale od małego mówiliśmy jej o jej prawdziwej mamusi.

Nadeszły urodziny małej.


Jej życzeniem i prezentem urodzinowym był pokój niczym dżungla. Spełniliśmy zachcianki jedynaczki, która cieszyła się niesamowicie. Planowała, że jak pójdzie do szkoły będzie zapraszała koleżanki.


Wieczorem jak zawsze poszłam wyrzucić śmieci. Wiatr był bardzo mocny, zakręciło mi się w głowie. Straciłam kontakt, upadłam.

Obudziłam się w szpitalu. W oczy świeciła mi lampa, a nade mną stał lekarz, który dokładnie mi się przyglądał.
-Co mi jest?-zmartwiłam się. Nie mogłam być na nic chora, potrzebują mnie w domu.
-No nie wiem. Może jest pani od 6 lat chora na białaczkę i potrzebuję pani pomocy-zadrwił-Miała pani często stawiać się u nas w szpitalu, nie widziałem pani ani razu.
-Miałam ciężkie chwilę. Już jest w porządku, mogę iść?-próbowałam wstać.

Musi tu pani zostać. Powiem więcej, musi pani przejść przeszczep. Udało nam się znaleźć dawcę, wcześniej jednak trzeba będzie przejść chemioterapie-powiedział z entuzjazmem.
-Jaką chemioterapię, nie zgadzam się!-warknęłam.
-Myślałem, że ucieszy się pani kiedy powiem, że może pani wyzdrowieć. Powiem inaczej. Bez przeszczepu nie dotrzyma pani nawet 2 miesiące.
Przeraziłam się. Bałam się chemioterapii, wiedziałam, że po przeszczepie będę zdrowa, dlatego wstępnie się zgodziłam.

-Ale ja nic nie obiecuję! Nie będę sobie dawać nadziei na zdrowie!-krzyczałam. Tak, bałam się tego, że się zawiodę. Będę miała nadzieję, a szpik się nie przyjmie. Moje życie znów stanęło pod znakiem zapytania.

-Jak się czujesz?-spytał mnie Matt patrząc z przerażeniem na wszystkie kroplówki do których jestem podłączona.
-Jest dawca-oznajmiłam.
-To cudownie!Kochanie, będziesz całkiem zdrowa, wiedziałem, że się uda- zaczął się cieszyć, nie mógł usiedzieć na miejscu.
-A może ja nie chcę przeszczepu?! Nikt się mnie o zdanie nie pyta!
-Zwariowałaś? Chcesz od tak przekreślić coś na co czekałaś 6 lat?!-oburzył się.
-Ja się boję!-Łzy spływały mi po policzkach.

-Nie bój się, jestem i będę z tobą. Też bym się bał, Molly kocham cię-powiedział patrząc mi głęboko w oczy.

-Ja ciebie też-wykrztusiłam tylko i próbowałam go przytulić. Widział mój trud, dał mi całusa i wyszedł.
Przede mną ciężka droga, ale dam radę. Razem damy radę. Byłam już bardzo zmęczona i zasnęłam.
__________________
I waited for you ...
Misiaa12 jest offline   Odpowiedź z Cytatem