Witam.
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze
Po długim okresie waszego oczekiwania, wreszcie przybywam z kolejnym odcinkiem.
Mam nadzieję, że się wam spodoba
Zapraszam.
Odcinek 14
Mila była w ogromnym szoku. Oto klęczał przed nią mężczyzna, trzymając pierścionek w dłoniach i proponował małżeństwo.
Zastanawiała się czy przyjąć jego ofertę. Miała niemałe wątpliwości, bo w końcu jest to decyzja na całe życie. Chociaż z drugiej strony, czy to właśnie nie było spełnieniem jej marzeń? Nie wiedziała co postanowić, a może to był właśnie znak od losu i niepotrzebnie się zastanawiała? Poza tym ten cały wypadek uzmysłowił jej, że to na Alexie jej zależy, ale mimo wszystko nie spodziewała się takiej deklaracji z jego strony.
- Mila. - Z zamyśleń wyrwał ją głos Alexa. Popatrzyła na na niego, a potem na pierścionek, który cały aż błyszczał.
- Tak - odpowiedziała tak cicho, że właściwie nie było nic słychać. - To znaczy TAK. - Tym razem jej słowa zabrzmiały już wystarczająco głośno i wyraźnie.
Alex był teraz pewien, że podjął słuszną decyzję. Po chwili wsunął pierścień na serdeczny palec dziewczyny.
Mila wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało.
Co rusz spoglądając na pierścionek oraz na Alexa, powoli uzmysławiała sobie powagę całego zdarzenia, które przed chwilą miało miejsce.
- No przytulisz się wreszcie do narzeczonego? - zapytał rozpościerając ramiona. Dziewczyna nie czekała długo i od razu padła w czuły uścisk mężczyzny.
*********************
Od zaręczyn minęło kilka dni i wszystko wydawało się być jak powinno, jednak jedna sprawa nadal pozostawała niewyjaśniona. Alex wciąż nie wiedział na jakim etapie znajduje się znajomość Mili i Roberta oraz czy jest kontynuowana.
Mężczyzna uważnie obserwował narzeczoną, jednak nie zauważył jakichkolwiek prób kontaktu z Robem. Najprościej by było gdyby zapytał ją o to osobiście, ale nie chciał wywoływać niepotrzebnych dyskusji, dlatego też postanowił sam załatwić sprawę i na własną rękę wszystko wyjaśnić.
Pewnego ranka wstał skoro świt. Starał sie zachowywać jak najciszej, gdyż Mila jeszcze spała. Poza tym nie chciał, aby dowiedziała się o jego zamiarach.
Szybko się ubrał i przypomniało mu się, że musi wykonać jeden telefon. Po chwili wyciągnął komórkę i wybrał numer.
- Cześć, musimy się spotkać. O ósmej w parku - rzekł do telefonu, po czym rozłączył się i wyszedł pobiegać.
Gdy wrócił z joggingu, miał jeszcze czas aby wziąć krótki prysznic. Starał się nie robić hałasu, gdyż nie chciał obudzić Mili, no i rzecz jasna tłumaczyć się dlaczego wychodzi o tak wczesnej porze. Gdy był już gotowy, wsiadł do auta i wyruszył w drogę.
Po 10 minutach był już na miejscu. Z samochodu dostrzegł, że jego rozmówca już go oczekuje.
Alex zaparkował auto na pobliskim parkingu i udał się we wcześniej umówione miejsce.
Gdy szedł w kierunku parku, został dostrzeżony przez tego drugiego. Nim padły pierwsze słowa, obaj panowie zmierzyli się wzrokiem.
- Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo - odezwał się chłodno do Roba.
- Nie ważne. Mógłbyś przejść od razu do sedna? Nie rozumiem w ogóle, po co jest to spotkanie - odrzekł równie ozięble Rob.
- No dobrze. Chciałbym żebyś zostawił Milę raz na zawsze w spokoju. Nie widywał się z nią, nie pisał, nie dzwonił. Ogólnie nie ma cię, ok? - Zaczął Alex.
- Widzę, że mamy powtórkę z rozrywki. Sorry, ale nie będę tego słuchał. Jak już mówiłem, ty masz w tej sprawie gówno do gadania - odpowiedział Rob z satysfakcją w głosie.
Alexa bardzo irytował ten człowiek. Widział, że nie da za wygraną. Miał ochotę mu przywalić za zbyt dużą pewność siebie, ale nie da się ponieść emocjom po raz drugi. Nie teraz, gdy to on jest górą.
- Wiesz, normalnie byłoby mi wszystko jedno, ale teraz gdy Mila jest moją narzeczoną - zaczął Alex.
- Słucham? - Ta wiadomość bardzo zainteresowała Roberta.
- Dobrze słyszysz! Oświadczyłem się Mili, a ona mnie przyjęła. - Pochwalił się brunet.
- O czym ty mówisz? - zapytał ten drugi. - To są jakieś brednie. Nie sądzę żeby się zgodziła. Nie z tobą! - dodał z niesmakiem.
- No widzisz, a jednak. Musisz się z tym pogodzić, że to jednak mnie wybrała – powiedział z satysfakcją, akcentując przedostatnie słowo.
- Bredzisz! - krzyknął. - Chcesz mnie sprowokować, ale ci się to nie uda - dopowiedział siląc się na spokojniejszy ton.
- Człowieku, czy ty nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Mila zostanie moją żoną i byłoby lepiej, gdybyś przyjął to do wiadomości i dał jej spokój! - odezwał się mocno poirytowany.
Robert zamilkł. Nie takiej informacji się spodziewał. Był zły, że dowiedział sie tego wszystkiego akurat od osoby, z którą nie chciał mieć nic do czynienia.
Alex zauważył na twarzy rywala konsternacje. Stwierdziwszy, że przekazał tamtemu wszystko co chciał, uznał dyskusję za zakończoną.
- Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy - odezwał się po chwili Alex do Roba i odszedł bez pożegnania.
To nie może być prawda, nie wierzę w to. Jak to możliwe? Rob zadawał sobie w głowie to jedno pytanie. W dalszym ciągu nie mógł uwierzyć w słowa Alexa.
**********
Gdy Alex wrócił do domu Mila już nie spała. Zastał ją w łazience podczas wykonywania przyziemnych rzeczy, jakimi są porządki.
- Mila słuchaj. - Zaczął. - Tak pomyślałem, że może powinniśmy zaprosić twoich rodziców na jakąś kolację i poinformować ich o naszych zamiarach? - Miało to zabrzmieć prosto i beztrosko, ale nie udało mu się ukryć wahania przy ostatnim słowie.

- Nie sądzę, aby to był dobry moment - skwitowała Mila.
- Ale wiesz, ja już ich zaprosiłem - odrzekł niepewnie.
- Mogłeś chociaż wcześniej uprzedzić - wytknęła mu pretensjonalnie.
- No... to właśnie uprzedzam. - Starał się odpowiedzieć najłagodniej jak tylko potrafił.
Świetnie się zaczyna - pomyślała Mila.
Tymczasem nastał wieczór. Mila postanowiła wykorzystać swoje umiejętności kucharskie i przygotować coś specjalnego. W końcu mieli przyjść jej rodzice, a Mila niestety znała ich zdanie na temat związku z Alexem. Miała nadzieję, że jakoś przełkną tę informację razem ze smacznym posiłkiem. Wymagało to jednak trochę poświęcenia z jej strony, więc kilka godzin spędziła w kuchni.
Gdy kończyła przygotowywanie uroczystej kolacji, zadzwonił dzwonek do drzwi. Alex od razu ruszył by otworzyć. Był bardzo ciekaw, jak będzie przebiegał ten wieczór. Dobrze wiedział, że musi się postarać, aby przekonać do siebie rodziców narzeczonej.
- Dobry wieczór. - Powitał kobietę. Chciał również, jak przystało na eleganckiego mężczyznę pocałować ją w dłoń, jednak kobieta wycofała ją zdegustowana, zdobywając się jedynie na delikatne skinienie głową. Alex odpowiedział jej tylko uśmiechem.
Zaprosił państwa Kunis do salonu. Rebecca cały czas utrzymywała dystans, jednak z Peterem szybko znalazł wspólny język.
- No dobrze Alex. Miło, że nas zaprosiłeś, ale niestety nie będę mogła dłużej zostać. Mam spotkanie, którego niestety nie mogłam przełożyć, ale za to zostanie mój mąż - oznajmiła matka dziewczyny, która poszła pożegnać się również z córką i opuściła dom.
Chwilę po tym Mila zaprosiła mężczyzn na kolację.
- Wygląda smakowicie córeczko - zagadał Peter, gdy już usiedli przy stole.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało, bo naprawdę się starałam. - Zachęciła.
- Ja zawsze wiedziałem, że masz talent do gotowania. - Ojciec Mili dalej strzelał komplementami.
- Tak, to prawda. Mila ma rękę do gotowania - wtrącił się Alex.
- Musisz mieć bardzo dobrze, mając taką dziewczynę pod jednym dachem? - zapytał niezobowiązująco ojciec dziewczyny.
- No oczywiście! - odparł Alex z entuzjazmem. - W końcu taka dziewczyna to skarb! - powiedział spoglądając w stronę dziewczyny.
Po skończonej kolacji Mila zaproponowała, aby przeszli do salonu. Ona sama miała posprzątać ze stołu i chwilę później dołączyć do nich. Peter jednak zatrzymał się i uważnie zaczął obserwować Alexa. Według niego coś było nie tak.
- No dobrze... - zaczął. - Żarty żartami, a teraz mi powiedzcie co tu jest grane? - zapytał Alexa.
Mila postanowiła się nie odzywać. Ruszyła w stronę stołu po resztę naczyń, gdy Alex złapał ją nagle i przysunął do siebie.
- Bo widzi pan. My z Milą jesteśmy razem - zaczął wyjaśniać.
- No to nie mogliście tak od razu?
- To nie jest właściwie jedyna wiadomość jaką mamy panu do przekazania. - Kontynuował Alex.
- No więc słucham w takim razie - odparł zaciekawiony Peter.
- Właściwie to najpierw powinienem pana zapytać o zdanie, ale po prostu nie mogłem już wytrzymać i – zawahał się - oświadczyłem się pańskiej córce, a ona te oświadczyny przyjęła. - Alex zaczął się kajać przed przyszłym teściem.
- W związku z tym chciałem prosić pana o rękę pańskiej córki. Co pan na to? - Alex skończył wreszcie się produkować. Peter nieźle się ubawił widząc tego młodego mężczyznę, tak płaszczącego się przed nim.
- Hmm... no cóż. Faktycznie powinieneś przyjść do mnie - zagroził złowrogo ojciec Mili - ale sam pamiętam czasy swojej młodości. Poza tym, omińmy te konwenanse. Skoro Mila się zgodziła, to nie wypada mi się sprzeciwiać - odparł już całkiem na luzie. - Witaj w rodzinie!
Po chwili Peter podszedł do swojej córki. Mila zrobiła niepewna minę, bo nie była pewna co ojciec może jej przekazać.
- Córeczko, mam nadzieję, że dokonujesz właściwego wyboru. Życzę ci szczęścia - powiedział do niej szeptem trzymając ją w ojcowskim uścisku.
- Dziękuję tato. Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne - odpowiedziała mu również szeptem.
Reszta wieczoru upłynęła już w miłej i mniej spiętej atmosferze. Alex poczęstował ojca Mili drinkiem, który sam wymyślił. Próbowali namówić Milę do wzniesienia toastu, ale ona nie miała ochoty na alkohol.
********
Następnego dnia Alex wstał bardzo niechętnie. Wizyta gościa poprzedniego wieczoru trochę się przeciągnęła i nie miał zbyt wiele czasu na sen. Owszem, ojciec Mili mógł sobie pozwolić na dzień wolny w każdej chwili, jednak Alexowi do pracy nie wypadało się spóźniać.
Zachowując się jak najciszej, wyszedł z sypialni, a jedyną rzeczą o jakiej teraz myślał była kawa.
Dopiero po jej spożyciu czuł, że jest w stanie jakoś funkcjonować tego dnia. Szybko doprowadził się do stanu używalności i wyszedł do pracy.
Mila za to nie musiała zrywać się z samego rana. Owszem, powinna jako przyszła pani domu, jednak na szczęście Alex nie wymagał tego od niej. Sam nie lubił wstawać rano jeśli nie musiał.
Gdy otworzyła oczy było już po dziesiątej. Nie miała ochoty wstawać, ale szybko przypomniała sobie, że w tym dniu miała umówioną wizytę u lekarza. W ostatnim czasie zbyt wiele razy odczuwała jakieś dziwne objawy, aż wreszcie posłuchała rady Coopa i postanowiła się przebadać.
Wizytę miała umówioną na godzinę czternastą, ale jak to w przychodniach - zawsze były kolejki, więc Mila była tam już po trzynastej. Czekała chwilę wiercąc się na krześle, w końcu lekarz poprosił ją do siebie. Dziewczyna z lekką nutą strachu i niepewności ruszyła do gabinetu.
- No dobrze. Panno Kunis, już wiem co jest przyczyną tych wszystkich osłabień - orzekł lekarz, gdy już po wykonaniu badania, siedział za biurkiem i spoglądał na wyniki.
- Panie doktorze, czy to coś poważnego? - zapytała zaniepokojona.
- Nic bardziej mylnego. Właśnie zaczyna się u pani piąty miesiąc ciąży. - Poinformował ją.
- Ciąży? Ale jak to? - Nie dowierzała tym słowom.
- No cóż, chyba nie muszę pani mówić, skąd się biorą dzieci - odrzekł nieco rozbawiony. - Dziwi mnie to, że się wcześniej pani do mnie nie zgłosiła. No ale dobrze. Ciąża przebiega prawidłowo, płód jest zdrowy. Niestety nie jestem w stanie określić płci, ale to najmniejszy problem. Proszę teraz o siebie dbać, nie przemęczać się, nie stresować, a wtedy wszystko zakończy się pomyślnie. - Poinstruował ją lekarz. Przepisał jej jeszcze jakieś witaminy i w końcu opuściła gabinet.
Ciągle jednak nie mogła wyjść z szoku po tym co usłyszała. Właściwie, to miała jakieś podejrzenia, ale ominęły ją typowe objawy ciąży takie jak wymioty, czy nagłe zachcianki. No, ale teraz nie było już żadnych wątpliwości. Ona i Alex spodziewają się potomka.
Aby trochę ochłonąć, postanowiła, że do domu wróci na piechotę. Pogoda tego dnia wyjątkowo sprzyjała spacerom.
Była tak pochłonięta myślami, że nie zwracała uwagi na to co się dzieje wokół niej. A tymczasem ktoś dostrzegł ją z daleka.
Robert właśnie wracał z pracy samochodem, gdy ujrzał znajomą mu postać. Postanowił się zatrzymać.
- Cześć Mila - odezwał się zza uchylonej szyby samochodu.
- Robert?
- Chyba powinniśmy pogadać - rzekł. - Może wsiądziesz i pojedziemy w jakieś spokojne miejsce, w którym będziemy mogli porozmawiać. - Zaproponował jej.
Mila nie wiedziała co zrobić. Najchętniej rozpłynęłaby się w powietrzu.
Jednak doszła do wniosku, że powinna być wobec niego szczera. Chociaż tyle mu się należy po tym wszystkim. Nie mogła uciekać przed nim w nieskończoność i zdecydowała się z nim porozmawiać.
Wsiadła do samochodu i Robert ruszył. Jednak podczas tej przejażdżki nie odezwał się ani słowem, zresztą podobnie jak Mila.
Z początku pomyślała, że pojadą do jego domu, ale po chwili jazdy, już wiedziała w jakim kierunku się udają. Ich miejscem docelowym okazała się restauracyjka "Kwitnący kaktus". Oboje uwielbiali tu przebywać, gdyż oprócz przewspaniałej kuchni, z tarasu tego miejsca rozpościerał się przepiękny widok na całe miasto. Nie weszli jednak do środka, tylko pozostali na zewnątrz.
- Pamiętasz? To nasze ulubione miejsce – mówił nie patrząc na nią.
- Tak, pamiętam – odparła speszona.
- Ty wiesz, że ja dla ciebie zrobiłbym wszystko, prawda? - Mówiąc to zbliżył się do niej, jednak Mila nie była w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie mogła tego uczynić i wyjawić, że to już koniec.
- Robert... Ja...- jąkała się próbując zdobyć na odwagę.
- Wiem, że się zaręczyłaś – szepnął.
- Skąd wiesz?
- Czy to ważne? Mila, nie wychodź za niego, proszę - powiedział błagalnym głosem.
- Ale Robert, ja nie mogę. - Próbowałą ponownie wyjaśnić, ale znów przerwał jej w pół zdania.
- Wiesz ile dla mnie znaczysz. Ja nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować, więc proszę, nie wychodź za niego. - Mówiąc to zbliżył swe usta do ust Mili, czule przy tym obejmując.
Dziewczyna jednak przeczuła jego zamiar i wyswobodziła się z uścisku.
- Robert, nie możemy być razem - oznajmiła mu stanowczo.
- Ja rozumiem. Przyjęłaś oświadczyny, ale przecież nie jest jeszcze za późno - odparł.
- No właśnie... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
- Najlepiej wprost. - Zachęcał dziewczynę do wyjawienia powodu jej smutku.
- Bo ja jestem z Alexem w ciąży. - W końcu zdobyła się na odwagę.
Roberta przez krótką chwilę zamroczyło. Spodziewał się różnych odpowiedzi, ale nie tego.
- Jak to jesteś w ciąży? - zapytał, choć odpowiedź na to pytanie była oczywista.
Nastała cisza, która trwała między nimi kilka dobrych chwil.
- Nie rozumiem. Kiedy? Dlaczego? - Nie dowierzał w dalszym ciągu.
- Robert, przepraszam Cię. - Mila chciała załagodzić (o ile się to dało) jakoś tę sytuację.
- Ty już lepiej przestań mnie przepraszać - odezwał się gniewnie.

- Rob, naprawdę jest mi przykro. - Zaczęła, a do oczu napłynęły jej łzy.
- Już lepiej nic nie mów. Jaki ja byłem naiwny. Darzyłem cię naprawdę szczerym uczuciem, a teraz wychodzi na to, że pomiędzy naszymi spotkaniami, sypiałaś ze swoim ex.
- Ale nieważne. Jesteś w ciąży, będziecie mieli dziecko. Dla mnie już wszystko jest jasne. - Spojrzał na nią bez wyrazu.
- Robert – zaczęła.
- Wyjaśniłaś mi wszystko, to jest nasze ostatnie spotkanie. Nie będę cię więcej nachodził - uciął i opuścił to miejsce, zostawiając ją samą.
Mila przez moment chciała pobiec za nim, by go zatrzymać i spróbować normalnie porozmawiać, lecz w tym momencie poczuła ogromny ból...

______________
Jak zwykle czekam na wasze opinie