@MPS i Glimmer
Gdzieżbym śmiała o niej zapomnieć

Ale kurczę, napstrykałam małemu tyle zdjęć, że musiałam mu poświęcić praktycznie cały poprzedni odcinek
Wybaczcie, że tyle czasu nie było odcinka, ale hasło "sesja" mówi samo za siebie
Nie przedłużając - odcinek 16
- Kyooko! Co to do jasnej Anielki jest?
- Eee.. drzewo?
- Serio? W życiu bym się nie skapnął.
To był kolejny spokojny dzień w rodzinie Kisuke, kiedy Kensei wrócił do domu. Od początku coś mu się nie zgadzało w krajobrazie..
- Powiesz mi w końcu skąd to to się tu wzięło?
- No wiesz, skarbie.. – Kyoko wiedziała, że się nie wymiga od odpowiedzi. – Kirito powiedział, że chce mieć domek na drzewie, więc..
- Ale my nawet nie mieliśmy takiego drzewa!
- Oczywiście, że nie – powiedziała Kyoko tonem, jakby stwierdzała oczywistą oczywistość. - Zresztą nie sądziłeś chyba, że uda mi się zbudować cokolwiek, co nie stwarzałoby zagrożenia dla społeczeństwa – dodała.
- Więc skąd..
- Zamówiłam na simmegro. Była promocja: KUP DOMEK NA DRZEWIE. DRZEWO GRATIS! I jak tu nie skorzystać – uśmiechnęła się lekko zadowolona ze swej przedsiębiorczości.
Kensei pokręcił tylko głową.. A już myślał, że przyzwyczaił się do jej pomysłów, jednak Kyoko jak to Kyoko – zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby go zaskoczyć.
Podczas gdy ona rozpływała się jeszcze nad swoim nowym ogrodowym nabytkiem, mężczyzna postanowił wziąć gorący prysznic. Był tak zmęczony pracą, że nie zauważył nawet, że nie zdjął ubrań. No cóż..
- Cześć mamo, cześć tato – przywitał się grzecznie. Teściowie znowu ich nawiedzili i wyglądało na to, że zostaną na dłużej. Na widok wnuczka oboje zgodnie stwierdzili, że wygląda jak wykapana Kyoko.
Staruszkowie szybko przebrali się w letnie fatałaszki, po czym zajęli się rozpieszczaniem wnuka.
Hildegarda chyba szybko zapomniała o ostatniej rozmowie telefonicznej z córką i teraz nie można jej było oderwać od chłopca.
Z jakiegoś dziwnego powodu Kirito w ogóle nie bał się swojej oryginalnej babci. Wręcz przeciwnie, naoglądał się „Shreka” i teraz widać efekty.. Najwyraźniej sądził, że posiadanie zielonej babci to standard w każdej rodzinie.
Przyjazd seniorów miał pewne plusy, mianowicie młode małżeństwo miało nieco więcej czasu dla siebie. Kensei urwał się wcześniej z pracy i oboje udali się na festiwal do parku.
Połowili sobie rybki..
Oczywiście Kyoko musiała na wstępie zaliczyć glebę. Tak to jest, jak się chodzi w szpilkach po stromym brzegu parkowego stawu.
Biedny Kensei musiał zagryzać wargi, żeby nie parsknąć śmiechem.
Ale w końcu udało się dziewczynie ustać jak należy
Następnie pomalowali sobie facjaty..
Kyoko zaczęła strzelać takie miny, że Kensei zaczynał mieć wątpliwości, czy też chce się zamknąć w ciemnej budce sam na sam z jakimś nieznajomym gościem na haju.. Bo kto inny siedziałby 24/7 w takim małym namiocie?
Kiedy jego żona wiernie czekała na niego u wrót budki, terpentyna, której się tam nawdychała, dostała się do jej mózgu wywołując halucynacje.
- Hihi, wszystkie ciasteczka będą moje
- Hę? Dlaczego ten muchomor tańczy?
- Nie, panie Grzybku, terminal lotów międzygwiezdnych jest w tamtą stronę.
- Albo w tamtą..
- Ups! Chyba skurcz mnie złapał w szyi..
- Hej! Gdzie poszedł pan Grzybek? Wziął moje ciastka!
- Och, ale nie wszystkie.. Dziwak, wziął tylko te bez lukru.
Wtem z budki wyszedł umalowany Kensei, który był całkowicie nieświadomy dramatu z jego żoną w roli głównej, jaki właśnie się rozegrał tuż obok.
Tymczasem Kyoko doszła już do siebie. Oboje postanowili urządzić sobie bitwę na balony z wodą. Od ostatniej bitwy na śnieżki z Michałem dziewczyna dużo trenowała, żeby nie dać się więcej tak ośmieszyć. Wzięła zamach i bach!
- I co? Who is the boss?
Ona jest straszna, pomyślał Kensei.
- Tere fere kuku! Nie trafisz mnie!
Na nieszczęście, Kensei miał naturalny talent do bycia lepszym od niej we wszystkim. Cóż, taka karma..
Zmęczeni usiedli na trawie i zaczęli podziwiać niebo.
- Spójrz Kyoko, ta chmura wygląda jak królik.
- Hę? A to nie jest stepujący słoń przebrany w kieckę z falbanami?
Tymczasem obok nich przebiegł zdegustowany ich otwartością uczuć Thornton Wolff.
- Tacy starzy, a zachowują się jak nastolatki – mruknął niezadowolony.
- Podobno Morgana chce rozwodu – szepnęła Kyoko. – Dlatego ostatnio chodzi taki naburmuszony.
Żeby się jeszcze trochę rozerwać urządzili mały pojedynek.
-
”Abra Kadara, czary mary,
Masz skarpetki nie do pary”
- Ha! To na mnie nie działa. Nie mam skarpetek!
- I kto jest mistrzem? Ja jestem mistrzem.
Na pocieszenie zaśpiewała mu serenadę.
-
”Miłoość to wzniosłe uczuuciee.."

- "..potrzebne jak dziura w buucie."

- "Lecz gdybyy dziury w buucie nie byyłoo…"

- "Jakby się nogę w niegoo włoożyyłoo.”*
Kensei ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
Ona zdecydowanie nie umie śpiewać, zachichotał w myślach.
Już się zbierali do domu, kiedy Kyoko postanowiła jeszcze sprawić sobie sztuczną opaleniznę.
Niestety nie była zachwycona.
- Kurka, matka mnie chyba wyśmieje – mruknęła.
+ bonus
Hildegarda jako „Mała syrenka”
*Tekst nie mojego autorstwa.
I to tyle. Zapraszam serdecznie do komentowania!