Witajcie! Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.
Kolejny odcinek rodziny Kent ( nr 42 )
Pomimo, że była niedziela rano, John Foley prosto z koncertu pojechał do pracy, no może nie dokładnie prosto z koncertu, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że John i Nikki spędzili wspólnie uroczy wieczór. Gdy wszyscy już wyszli, Foley z Nikki zostali i usiedli przy barze. Pili drinki i rozmawiali na różne tematy, z czasem luźna pogawędka stała się coraz bardziej poważna i zaczęli się bliżej poznawać.
Z rozmowy dowiedzieli się, ile mają wspólnych cech. Między innymi to, że oboje byli perfekcjonistami i uparcie dążyli do celu, tutaj się doskonale zrozumieli, pomimo że ich zawody były tak skrajnie różne. Oboje kochali przyrodę i zwierzęta. Choć pochodzili z dużych miast i mieszkali w ogromnych wieżowcach, zawsze marzyli o dużym wiktoriańskim dworku i ogromnej stadninie koni, gdzieś nad pięknym jeziorem. Nikki rozmarzyła się, kiedy wymieniali kolejne rzeczy, które powinny się znaleźć na takim ranczu. Lubiła to sobie wyobrażać. Kiedyś skończy z koncertami i zamieszka w dworku, otoczona rodziną.
Okazało się, że Nikki również kocha jazz i nawet zaimprowizowała mały jam dla Johna, który zafascynowany nie mógł od niej oderwać oczu. Nie mógł pojąć jej fenomenalnego talentu, jak zręcznie, harmonijnie i lekko, przełożyła fragment Sonaty b-moll na jazz. Nie zmieniając za bardzo oryginału. Wszyscy wiedzą jak trudny jest to utwór, jednak ona potrafiła to zrobić bez większego wysiłku, ot tak usiadła i zagrała.
Foley musiał w duchu przyznać, że Nikki podobała mu się coraz bardziej, nie dość, że była bardzo zdolna, to jeszcze bardzo ładna. Patrzył jak się poruszała, jak z wdziękiem odgarnia włosy z twarzy. Jej gesty były bardzo wystudiowane, ale nie dziwił się temu, ponieważ Nikki żyła praktycznie na scenie, jak nie grała, to udzielała wywiadów, ciągle pod obstrzałem fleszy. Czuł, że chyba przy nim się trochę wyluzowała, zaczęła się zachowywać bardziej naturalnie i więcej opowiedziała o sobie. Wypili po kolejnym drinku i John zaproponował, żeby poszli na spacer, Nikki się chętnie zgodziła, stwierdziła, że to jej dobrze zrobi po tylu drinkach. Foley zamówił taxi i pojechali na plażę. Gdy tylko weszli na piasek Nikki zdjęła szpilki i chodziła boso. Przeszli się kawałek w stronę wody, noc była bardzo ciepła.
Nikki stanęła i przybliżyła się do niego.
- John masz dziewczynę? - zapytała wprost.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Podobasz mi się, dlatego – odpowiedziała rozbrajająco szczerze – chcę mieć z ludźmi czyste relacje.
- A ty? Masz kogoś? - odważył się zapytać, choć myślał o tym odkąd ją zobaczył.
- Nie, to dobrze? - zapytała patrząc mu w oczy, wyraźnie go prowokowała. - Podobam ci się?
- Tak jest – odpowiedział jak na rozkaz.
- John …. - Zawiesiła głos i pocałowała go w usta, najpierw delikatnie, żeby zdążył się włączyć, potem mocniej, bardziej namiętnie.
Szepnęła mu do ucha:
- Cudownie całujesz, John.
- Ty też, twoje usta …, ty … , ja … przepraszam – John był w takim szoku, że nie wiedział co mówi. Ta bliskość go speszyła.
- Spokojnie, spokojnie … bardzo mi się podobasz, lubię tą twoją nieśmiałość – dalej mu szeptała do ucha.
Wzięła go za ręce i słodko się do niego uśmiechała.
- Krępujesz się? - zapytała.
- Trochę jestem wyprowadzony z równowagi, ale zaraz się pozbieram.
- O znowu ten zasadniczy Foley.
- Nikki, jesteś wspaniała – wreszcie znalazł odpowiednie słowo.
- Dziękuję.
- Może usiądziemy? - zaczął odzyskiwać pewność siebie.
- Też o tym pomyślałam. Dzisiaj tak przyjemnie ciepło.
Usiedli na miękkim piasku. Foley się odważył i położył swoją rękę na jej dłoni. Nikki się zdziwiła, ale nie protestowała, uznała to za bardzo romantyczny gest.
Spojrzała na Johna, ale akurat patrzył w dół, jednak po chwili ich oczy się spotkały i Foley się delikatnie do niej uśmiechnął. Patrzyli tak na siebie przez chwilę. Czuli, że coś się tli w ich sercach.
Patrzyli w gwiazdy, a Nikki się zastanawiała. „Fizycznie bardzo atrakcyjny i jeszcze ta jego lekka nieśmiałość, to jest nawet rozczulające, ale na dłuższą metę raczej nie do zniesienia. Jestem za szybka dla niego. Jak taki przystojny facet, może być nieśmiały, przecież trochę bajeru i może mieć każdą. Gdybym go wtedy nie pocałowała, to by się nigdy nie odważył. Chyba matkę miał zbyt demoniczną, wystraszyła go do kobiet. Jakkolwiek by nie było usta ma rozkoszne, jak się rozkręci to jest niezły. Mogę go nieźle poprowadzić, nauczę go tak jak ja lubię.”
- O zobacz tam jest chyba gwiazda polarna – powiedziała do Johna wskazując gwiazdy. On nic nie odpowiedział tylko patrzył na nią.
- Patrz na niebo a nie na mnie.
- Ok, ale jakoś nie mogę, ty jesteś dla mnie największą gwiazdą – powiedział i jednocześnie spojrzał posłusznie na niebo.
- John, wow, ale mnie teraz podsumowałeś.
- Bardzo cię podziwiam, jesteś fenomenalną artystką, przy tobie jestem mały pikuś.
- John, przestań, to że umiem grać to nie znaczy, że jestem lepsza od ciebie. Taki fuks.
- I do tego jesteś bardzo skromna – mówił zachwycony.
- Przestań, nie traktuj mnie jak artystkę, tylko jak kobietę, która chce być adorowana, potrafisz być taki? - Nikki zrozumiała jego nieśmiałość w stosunku do niej.
- Tak, chcę cię adorować, jesteś niezwykle atrakcyjną kobietą, niestety nie mam zbyt dużego doświadczenia w związkach z kobietami, powiem szczerze, że tylko raz byłem w stałym związku i to nie skończyło się dla mnie zbyt dobrze.
- Nie przejmuj się tym, jesteśmy teraz tylko my i to co było nie ma znaczenia.
Wstała i otrzepała sobie sukienkę z piasku. Foley też wstał i powiedział z uśmiechem:
- Cieszę się, że tak myślisz. Chciałbym z tobą spędzić więcej czasu, ale nie wiem czy to będzie możliwe.
- Mam mało czasu na życie prywatne, ciągle jestem w drodze, jak skończę jeden koncert, to zaraz znowu wyjeżdżam i koncertuję np. na drugim kontynencie. Takie moje życie. Teraz jestem w Westerbergu i będę tu jeszcze kilka dni, może tą przerwę wykorzystamy?
- To byłoby cudowne. Może się jutro spotkamy wieczorem?
- Dobrze, bardzo chętnie. To będzie randka? - zapytała z uwodzicielskim spojrzeniem.
- Tak, chcę się z tobą umówić na randkę.
- A gdzie pójdziemy?
- Może najpierw do restauracji, a potem możemy iść do jakiegoś klubu potańczyć – zaproponował, szczęśliwy, czuł że jego życie właśnie się zmienia na coś bardziej ekscytującego.
- Chętnie znowu z tobą zatańczę, cudownie tańczysz John – powiedziała z uznaniem.
- Dziękuję, ty też.
- John, mogę cię uściskać?
- Tak, sam też chciałem to zrobić.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? Och ty … - nie dokończyła i serdecznie się do niego przytuliła.
- Bądź bardziej zdecydowany! Ja oczekuję takich gestów!
Tym razem John przejął inicjatywę i objął Nikki. Patrzył jej głęboko w oczy. Ona pogładziła jego włosy.
- Jesteś niezwykle piękna.
- Od razu lepiej John – stwierdziła zadowolona.
- Nikki, wyzwalasz we mnie pewne instynkty, aż wstyd mówić.
- Świetnie, o to chodzi, ale nie dziś. Muszę wracać. Porozmawiamy o tym następnym razem.
- Jesteś pewnie już bardzo zmęczona, przepraszam, gdzie mam cię odwieźć?
- Odwieź mnie do domu Barneya. Znasz mojego brata?
- Tak, poznałem go w trakcie prowadzonego przeze mnie śledztwa, w sprawie zaginięcia Kenta.
- Słyszałam, myślisz, że coś mu się stało?
- Na tym etapie nie mogę zbyt wiele powiedzieć, pewnie niedługo się wszystko wyjaśni.
- Rozumiem, przykra sprawa, chodźmy już.
- Dobrze chodźmy.
Nikki podała adres zamieszkania Barneya i Foley ją odwiózł taxówką, a potem pojechał do swojego domu, wziął szybki prysznic i ruszył do pracy. „Zobaczymy, czy Genco skruszał, przez noc w areszcie.” Zastanawiał się po drodze. Potem ni z tego i owego zaczął śpiewać fragment piosenki:
„Umówiłem się z nią na dziewiątą.
Tak mi do niej tęskno już.
Zaraz wezmę od szefa akonto.
Kupię jej bukiecik róż.
Potem kino, cukiernia i spacer.
W księżycową jasną noc.
I będziemy szczęśliwi, weseli.
Aż przyjdzie północ i nas rozdzieli.
I umówię się z nią na dziewiątą.
Na dziewiątą tak jak dziś.”*
„Foley uspokój się.” Powiedział do siebie w myślach i na głos się zaśmiał.
* cyt. Refren piosenki z filmu "Piętro wyżej" w wykonaniu przedwojennego aktora Eugeniusza Bodo.
To tyle na dziś, zachęcam do komentowania.