View Single Post
stare 07.02.2013, 11:28   #11
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: I love you, i kill you.

@Liro, miło mi, że będziesz czytać mimo wszystko! :3
Ja doskonale rozumiem, że nie wszystko wszystkim się może podobać, dlatego fanka z rozdwojeniem jaźni, jak to określiłaś, również się liczy

No a teraz czas na kolejny odcinek :3
Chyba trochę za dużo zdjęć, no ale jakoś ogarniecie xd


ODCINEK 2

Jedno z kolejnych, spokojnych popołudni. Obłoki leniwie przesuwały się po niebie, a słonko pieściło skórę ciepłymi promieniami. Kitana odłożyła swoje wachlarze, gdyż tym razem nie były jej potrzebne i ruszyła w stronę ogrodu, gdzie już piąty dzień trenowała z Sub Zerem. Dzisiaj Jade nie mogła przyjść jak zawsze, dlatego czarnowłosa trochę się denerwowała. Niby wszystko było ok, ale wciąż odczuwała dziwną niechęć, do zostawania sam na sam z jakimkolwiek mężczyzną. Jedynym wyjątkiem był jej ojciec, który praktycznie nie wstawał już z łóżka, jemu jednemu tak do końca ufała. Po tym co zrobił jej Hanzo, nie potrafiła zaufać żadnemu nowo poznanemu facetowi, w każdym widziała coś złego, coś co zwyczajnie ją odpychało. Wciąż kochała tego drania, ale za zaszczepienie w niej strachu i obawy, nienawidziła go coraz bardziej.
Pogrążona w myślach, weszła przez bramę i ruszyła w kierunku Sub Zera, który już na nią czekał. Zawsze przychodził wcześniej i wyczekiwał aż ona się zjawi. Ilekroć go spotykała, wydawał jej się być nieobecny... Kiedy jednak się zjawiała, od razu stawał się innym człowiekiem. Tym razem również tak było, gdy tylko usłyszał jej kroki, momentalnie się ożywił.



- Wybacz mi moje spóźnienie, ale zasiedziałam się u ojca – powiedziała przepraszającym tonem.
- Mi księżniczka nie musi się tłumaczyć – odrzekł spokojnie, stając tuż przed nią. – Mam rozumieć, że dzisiaj przyjaciółka się nie zjawi?
- Tak, dziś jej nie będzie.
- Więc możemy rozpocząć trening?
- Oczywiście – przytaknęła.
- Zacznijmy w takim razie od tego, co trenowaliśmy wczoraj – mówił stając obok niej.
Wojownik najpierw przypomniał czarnowłosej układ ciosów, a potem przyglądał się jak powtarza wszystko po kolei. Przez chwilę patrzył jak sobie radzi, lecz kiedy w jednej chwili ręka dziewczyny przesunęła się w niewłaściwym kierunku, zatrzymał ją i pokazał jej układ jeszcze raz.
- Nie dam rady – westchnęła, kiedy kolejny raz z rzędu wykonała cios nieprawidłowo. – Cieszy mnie, że tak dobrze oceniasz moje umiejętności, ale to jest dla mnie za trudne – spojrzała na niego zrezygnowanym wzrokiem.
- Styl tygrysa nie jest łatwy, ale bardzo skuteczny. Musi się księżniczka bardziej zrelaksować , gdyż do ćwiczeń jest potrzebna odpowiednia energia – tłumaczył Sub Zero. – Jeśli mogę… - Przysunął się tuż obok niej i wyciągnął dłonie, by ją objąć.
Serce zaczęło jej walić ze strachu, ale postanowiła się przemóc.
- Rób co musisz – odrzekła z lekką obawą w głosie.
Wojownik stanął tuż za nią i delikatnie obejmując, chwycił ją za ręce.



- Najważniejszym zadaniem rąk jest tak zwane "zamykanie bramy", przy ścisłej współpracy nóg, umożliwiających zbliżenie się do przeciwnika. – Przesunął jej dłonie delikatnie do tyłu. Kiedy to zrobił zrozumiała, jaki jest opanowany, spokojny i że tak naprawdę nic jej przy nim nie grozi. - Wraz z wydechem należy naprężyć ciało, barki powinny być twarde, a odcinek krzyżowy silny… - Zabrał ręce, po czym położył je na ramionach czarnowłosej, by maksymalnie wyprostować jej postawę. - Moc jest skumulowana pod pachami. W czasie wykonywania techniki, energia Chi przepływa nieprzerwanie przez ciało, nie wyczerpując swych zapasów. – Zjechał rękami po plecach, zatrzymując się na pasie dziewczyny. Kiedy to zrobił, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek zareaguje w ten sposób na innego mężczyznę. Wzięła głęboki oddech, by się uspokoić i właśnie wtedy jego dłonie znów znalazły się na jej przedramionach. – A teraz zdecydowany ruch w przód – dodał i przesunął jej ręce w wyznaczonym kierunku. Tym razem udało jej się wykonać poprawny cios, na co zareagowała nieskrywaną radością.
- Udało się! – Odwróciła się w jego stronę. Jej oczy wydawały się być takie szczęśliwe, że nie musiał widzieć jej uśmiechu, by odgadnąć jak bardzo się cieszy.
- Jak widać księżniczka potrafi – odparł. - Wystarczy chwila skupienia i…



- Proszę cię Sub Zero – przerwała mu wypowiedź. – Mów mi Kitana.

******

Kiedy Mileena przeglądała się w lustrze, czuła się jak bogini, lecz kiedy zdejmowała maskę, jej odczucia stawały się całkowicie odwrotne. Nienawidziła swojej twarzy i brzydziła się swego odbicia.
- Dlaczego nie mogę wyglądać normalnie? Dlaczego?! – ryknęła ze wściekłością, spychając wszystko ze stołu.



- Znów użalasz się nad swoim losem? – usłyszała nagle głos z oddali.
Odwróciła się za siebie i zmrużyła oczy.
- I powiedziała to niewolnica Quan Chi… Czego chcesz Scarlett?!
- Tego samego co ty… - odpowiedziała dziewczyna, po czym ruszyła wolnym krokiem w stronę Mileeny. – A dokładniej mówiąc, niebieskiego eliksiru, który dałaś Scorpionowi.
- Do czego niby potrzebny ci jest eliksir wskrzeszenia?! – zapytała z nerwami szatynka, zaciągając na twarz maskę.
- Jak sama nazwa mówi, do wskrzeszenia kogoś. - Czerwonowłosa* stanęła naprzeciwko Mileeny, spoglądając jej prosto w oczy. – Więc jeśli masz go jeszcze trochę…
- Czy ja wyglądam jak panienka na posyłki?! - Dziewczyna warknęła wściekła, po czym chwyciła rozmówczynię za szyję i podniosła ją lekko do góry. - Zaraz pokaże ci kim jestem, kiedy wbije moje zęby w twój kark!
- Ale… Zaczekaj… - Scarlett próbowała się wyswobodzić, lecz szybko zdała sobie sprawę, że ma na to małe szanse. Nie miała pojęcia, że jej przeciwniczka jest taka silna, wręcz przeciwnie, szła tu z nastawieniem, że uda jej się zmusić Mileenę do oddania jej eliksiru.
- Nie będziesz mi rozkazywać wątła istoto!
- Zróbmy… Wymianę… Tylko mnie… Puść!
Zaciekawiona szatynka poluzowała uścisk dłoni, a czerwonowłosa wojowniczka upadła na beton z tępym hukiem.
- Mogłabyś być delikatniejsza… - powiedziała masując się po karku.
- Co masz mi do zaproponowania…? – Dziewczyna zignorowała odpowiedź rozmówczyni i nachyliła się tuż nad nią, wbijając w nią swój przeszywający wzrok.



- Za jedną buteleczkę eliksiru wskrzeszenia przyniosę ci to, co sprawi, że pozbędziesz się tych… kłów.
Mileena przyglądała się przez chwilę Scarlett, jakby obmyślała plan zemsty.
- Tylko jedną buteleczkę? – zapytała podejrzliwie.
- Nie potrzebuję więcej… - odparła czerwonowłosa.
- W takim razie układ stoi. – Szatynka podniosła się z przysiadu i od razu ruszyła w stronę wyjścia. – Dostaniesz ten eliksir jeszcze tej nocy, więc lepiej przyszykuj moją zapłatę.

*****

Dzisiejsza noc była wyjątkowo chłodna. Sub Zero i Smoke, przeczesywali lasy niedaleko wodospadu, gdyż wielu ludzi mówiło, że krąży tutaj morderca. Wojownicy byli wręcz pewni, że gdzieś tu ukrywa się opętany przez demony Hanzo, który zabija niewinnych, by mścić się za masowy mord na swoim klanie. Niestety, od kilku godzin szukali go bezskutecznie. Ruszyli więc w stronę ujścia rzeki i wolnym krokiem zaczęli zmierzać w stronę pałacu.



- Przeklęty Hasashi – warknął Sub Zero. – On musi gdzieś tu być, nie mógł się przecież rozpłynąć w powietrzu.
- Pamiętaj przyjacielu, że nie jest już zwykłym śmiertelnikiem – odparł Smoke. – Od dwóch lat ma nad nami przewagę, nie bez powodu.
- Doskonale pamiętam. Martwi mnie natomiast co innego.
- Co takiego?
- Kilka dni temu słyszałem, jak Jade, podczas rozmowy z Kitaną, wymówiła jego imię. Nie przysłuchiwałem się o czym rozmawiają, lecz Kitana nie wyglądała na zadowoloną…
- Niby czemu miałyby rozmawiać o Hasashim?
- Nie wiem, ale obiecuję ci, że się dowiem.
Smoke spojrzał na przyjaciela, który w ciągu kilku sekund pogrążył się w myślach.
- To dlatego ją trenujesz? Chcesz zdobyć jej zaufanie i wyciągnąć potrzebne informacje?
- Między innymi… - Sub Zero porozglądał się dookoła, gdyż wydawało mu się, że coś usłyszał.
- A jaki jest… Drugi powód…?
Nagle coś przemknęło między krzakami. Obydwaj wojownicy zatrzymali się i przykucnęli w najbliższych zaroślach. Tajemnicza postać również się zatrzymała, nerwowo rozglądając się dookoła. Po chwili jednak zaczęła biec, kierując się w stronę Edeńskiego pałacu. Ninja mieli już ruszyć za nią, kiedy zauważyli, że w pobliżu jest ktoś jeszcze. Co dziwne, osobnik ten nawet nie starał się uciekać, po prostu stał między drzewami i przyglądał się wzniesionej na wzgórzu budowli, oświetlonej przez blask księżyca.
- Musimy się rozdzielić – powiedział Sub Zero.



- Biorę tego – odparł Smoke.- Biegnij za tym drugim – dodał, po czym wyskoczył z krzaków i rzucił się w pogoń za postacią, która widząc zagrożenie, również zaczęła uciekać.
Gdy przyjaciel zniknął w gęstym lesie, wojownik w niebieskim stroju, ruszył w kierunku pałacu.

********

Dzisiejsza noc nie tylko była chłodna, lecz również bezsenna. Kitana nie mogąc zmrużyć oka, postanowiła zejść do piwnicy umiejscowionej w podziemiach i zabrać sobie butelkę dobrego wina, które zadziałałoby na nią uspokajająco i ukołysało ją do snu. Zarzuciła na siebie cienki szlafrok i skierowała się długim korytarzem, w kierunku schodów prowadzących na parter. Kiedy z zadowoleniem udało jej się przemknąć do piwnicy, zapaliła lampę i zaczęła rozglądać się za czerwono krwistym trunkiem. Wyciągnęła rękę po butelkę, lecz nagle poczuła, że ktoś łapie ją za włosy i mocno ciągnie do tyłu. Przewróciła się na ziemię, rozcinając nogę na szkle leżącym tuż pod jej stopami. Przez chwilę szamotała się, próbując wstać, co sprawiło, że odłamki zaczęły wbijać jej się w kolana, ale zdawała sobie sprawę, że nie może dać za wygraną. Rękami chwyciła się beczek stojących w pobliżu i mocno zaparła, lecz czuła, że jeśli szybko czegoś nie zrobi, to straci nie tylko włosy ale i głowę. Ból w kolanach stawał się nie do zniesienia, a postać, która skutecznie go zadawała, nie miała zamiaru odpuścić. Kitana ostatkami sił, spojrzała w lewą stronę i ku swemu szczęściu, dostrzegła łom, który leżał tuż obok. Zacisnęła mocno zęby i puściła jedną z beczek, by sięgnąć, po metalowe narzędzie, kiedy nagle ktoś puścił jej włosy. Szybko złapała za łom, jednak gdy próbowała wstać, poczuła mocne szarpnięcie za cienki szlafrok, który miała na sobie. Próbując się wyrwać rozdarła go na pół, a późniejszy kopniak w plecy był tak silny, że drewniana paleta na której wylądowała, połamała się pod jej ciężarem.



Nie miała pojęcia, kim jest postać, która próbuje się jej pozbyć, ale wiedziała, że jeśli czegoś nie zrobi, to przypłaci to życiem. Musiała się obronić, przecież tyle ćwiczyła!
- Nie pozwolę, by ktokolwiek zniszczył mój plan! – Usłyszała za sobą rozwścieczony, kobiecy głos.
Wtedy zrozumiała z kim ma do czynienia. Po raz kolejny podjęła próbę podniesienia się, gdy nagle nad jej głową, rozległ się świst metalowej broni. Musiała spróbować ratować swoje życie. Złapała więc za uszczerbioną deskę i szybko odwróciła się na plecy, wbijając ją w udo swojej przeciwniczki, która nie spodziewała się ataku.
- A ja nie pozwolę się zabić Mileena! – krzyknęła w kierunku dziewczyny, która z ogromną wściekłością, próbowała pozbyć się przedmiotu tkwiącego w jej nodze.
- Zamorduję cię, ty przeklęta zdziro… - Szatynka złapała za deskę i szarpnęła z całej siły, po czym rzuciła nią w kierunku Kitany. Długowłosa przewróciła się na bok, unikając ciosu, lecz dopiero teraz zwróciła uwagę, że kiedy spadła na paletę, rozcięła sobie łydkę, która potwornie krwawiła. Próbowała wstać, ale ból w plecach był tak wielki, że całkowicie ją unieruchomił. Kiedy jednak Mileena ruszyła w jej kierunku, zza beczki wyskoczył ktoś jeszcze i rzucił się na nią, powalając ją na ziemię.
- Nie ruszaj się, albo poczujesz jak to jest, kiedy zamarzają wszystkie wnętrzności…
- Sub Zero… - Czarnowłosa podniosła głowę i ujrzała jak jedna z jego rąk, zrobiła się jasno niebieska, a w dłoni wytworzyła się niewielka, błękitna kula.



Słyszała wprawdzie, że klan Lin Kuei, ma w swoich szeregach wojownika umiejącego władać lodem, lecz nigdy nie dowierzała, że coś takiego jest możliwe.
- Jesteś cała? – zapytał spoglądając w stronę księżniczki.
- No w jednym kawałku, więc chyba nie jest tak źle - Wysiliła się na uśmiech.
- I tak ją zabije, jeśli nie teraz to znajdzie się inna okazja… - Mileena spojrzała na Sub Zera, oczami pełnymi nienawiści.
- Jedyną osobą, która może tu kogoś zabić, jestem ja, a ty możesz zostać moją ofiarą – odparł, po czym przyłożył dłoń do jej brzucha i zaczął ją zamrażać. Warstwy lodu w zastraszającym tempie nakładały się na siebie, przytwierdzając szatynkę do podłogi. Dziewczyna próbowała się uwolnić, lecz z każdą chwilą jej szanse malały coraz bardziej.
- Wypuść mnie! – krzyczała wściekła. – Zapłacisz mi za to, masz moje słowo!
Sub Zero zignorował słowa Mileeny i ruszył w kierunku Kitany, która wyraźnie słabła z każdą chwilą. Odrzucił deski, wziął ją na ręce i szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia.
- Dziękuję za uratowanie mi życia – powiedziała cicho.
- Nie masz mi za co dziękować - odparł.
- Och, daj spokój… Oczywiście, że mam.
- Co robiłaś w piwnicy o tej godzinie? Na dodatek w takim… Stroju…



- Nie mogłam spać… Chciałam napić się wina… - Głos dziewczyny stawał się coraz cichszy.- Miałam na sobie szlafrok… Ale ona go podarła… - Jej policzki zrobiły się czerwone.
- Dobrze już, nie wysilaj się, oszczędzaj siły i nic nie mów.
- Pewnie wyglądam strasznie… Żałuję, że chwila w której pierwszy raz ujrzałeś moją twarz, jest taka…
- Kitana, nic nie mów.
- Kobiety lubią mówić… Mężczyźni wolą milczeć…
- Chętnie bym z tobą porozmawiał, ale jesteś w takim stanie, że natychmiast potrzebna jest ci pomoc.
- Och nic mi nie jest… Jestem tylko trochę obolała… - Jej oczy zaczęły się zamykać. Po chwili całkowicie straciła przytomność.

***********

*niech mnie w końcu ktoś oświeci jak to się pisze, bo nie wiem
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 07.02.2013 - 11:39
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.