Witam ponownie po przerwie
Długo zastanawiałam się czy coś wstawić, rozpoczynać etc. i w końcu nadszedł ten dzień, że się zdecydowałam.
Wiele miałam pomysłów - całkiem nowe opowiadania, reaktywacja starego... Nieliczni wiedzą, bo ich tym zanudzałam. Padło na to co Wam dziś zaprezentuję, na razie jako krótki prolog.
Odcinki nie będą pojawiały się zbyt często, ale jednak. Także zapraszam serdecznie do czytania, mam nadzieję, że się spodoba.
Dla Meggie - w dniu urodzin. Wszystkiego naj
Prolog
Wiatr świszczał przedzierając się przez szpary w murze i przy mocniejszych podmuchach przeistaczał się w ponury gwizd. Zatęchłe pomieszczenie otaczał mrok, a jedynym źródłem światła była na w pół wypalona świeca. Pośrodku pokoju stał wysoki mężczyzna ubrany w ciemną szatę, przed jego obliczem klęczał starzec. Prowadzili między sobą rozmowę, przy czym mówili tak szybko, że nawet najbliżej stojący nich strażnik rozumiał co drugie słowo.
- Ostatnia z twoich przepowiedni okazała się bujdą. Jak niby mam ci tym razem uwierzyć? – wycedził przez zęby Hiram i spojrzał wyniośle w stronę skulonej postaci.
Starzec wyprostował się i uniósł pooraną zmarszczkami twarz ku rozmówcy.
- Tym razem jestem pewien – odparł, otworzywszy szeroko oczy, w których źrenice zwęziły się prawie całkowicie, a tęczówki przybrały kolor kości słoniowej.
– Dotknij mnie, pokażę ci. – Wyciągnął dłoń i rozprostował kościste palce. – Potem sam zdecydujesz – dodał.
Wampir musnął opuszkami papierowej skóry jasnowidza i natychmiast w jego umyśle zaczęły wyświetlać się obrazy, które zmroziły mu krew w żyłach. Z przestrachem wycofał rękę i głosem zdradzającym zdenerwowanie, wydyszał:
- To nie może być prawda...