View Single Post
stare 18.02.2013, 20:12   #368
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Grin Odp: Simowe rodziny Mile18

Hello kochani moi, dziękuję za wspaniałe komentarze.

Następny odcinek Familii Kent. ( nr 46 )

W niedzielę wieczorem Foley podjechał pod dom Barneya, czekał tylko 5 minut i Nikki zeszła na dół. Przywitali się serdecznie i pojechali do zwykłej pizzerii na kolację. Nikki powiedziała, że ma dość eleganckich lokali. Zjedli pizzę i postanowili pojechać do małego klubu nocnego, zabawić się.



Chcieli wesoło rozpocząć zabawę, więc zamówili po drinku.
- John, świetny lokal. Nigdy tu nie byłam.
- Powiem ci szczerze, że ja też, podpytałem jednego ze współpracowników. Polecił mi go i jesteśmy.





- Dobry wybór, widać, że gość zna się na tym. Takie małe kluby są najlepsze. Zatańczymy?
- Tobie nigdy nie odmówię – powiedział i puścił do niej oko.
- Wow, wyrabiasz się!
Zaczęli tańczyć, Nikki patrzyła mu głęboko w oczy i John patrzył na nią z zachwytem. Trzymał w rękach taką dziewczynę. W tej chwili jest tylko jego i nikogo innego. Uśmiechali się do siebie. Nie zwracali uwagi, że ktoś im robi zdjęcia i robi notatki.











Nikki szybko się jednak znudziła, ale na koniec dziękując za miły taniec przytuliła się do Johna. Sprawiła mu tym wielką przyjemność. Chciał być jak najbliżej niej.





Pociągnęła go za rękę do baru po kolejne drinki.



- Nikki cały czas wspominam twój koncert, wspaniale grałaś.
- Dzięki, starałam się, ale to nie było nic wielkiego.



- Dla mnie było, jesteś największą artystką jaką znam.
- Hi hi hi, a ile ich znasz?
- Tylko ciebie. Dla mnie jesteś najlepsza i najpiękniejsza.
- Więc widzisz, nie masz porównania, ale dziękuję za uznanie.





Blisko baru stał bilard. Nikki spojrzała i zapytała.
- Zagramy?
- Dobrze, ale uprzedzam, jestem w tym dobry. - Uśmiechnął się, chociaż w jednym czuł się pewnie, przy tak uzdolnionej dziewczynie.
- Wspaniale! Nauczysz mnie! - krzyknęła, jak mała dziewczynka i już brała się za kije do bilarda.
Na początku Nikki grała bardzo słabo, więc Foley pouczył ją trochę.
- Pamiętaj o regule 90 stopni, kolorowa bila odbija się prostopadle od białej, rozłóż kciuk i palec wskazujący, kciuk ci pokaże w którym kierunku poleci biała bila, pozwoli ci to uniknąć wpadnięcia białej bili do łuzy i straty kolejki. W ten sposób też będziesz mogła przewidzieć ruch kolorowej bili. Oczywiście nie mówimy tu o podkręcaniu. Ale to ci pokażę, jak opanujesz te podstawy.



- Widzę, że znasz się na tym – powiedziała z podziwem i z powrotem ruszyła do gry.
Rada okazała się bardzo dobra, bo Nikki szybko załapała i zaczęła coraz lepiej grać, nawet kilka razy z Johnem wygrała. Chociaż tylko John wiedział czy dał jej fory.





Gdy się mijali przy stole z przyjemnością spoglądał na swoją partnerkę. „Ale jest ponętna, co za nogi.” Pomyślał.



Potem jeszcze raz spojrzał. „Zaczęła nawet świetnie grać, OMG jak ona dzisiaj wygląda, chciałbym dotknąć tych szortów”



Minęło z półtorej godziny i Nikki już miała dość.
- Chodź usiądziemy, zmęczyłam się.
Usiedli. Nikki na fotelu a John na kanapie.
- Nikki idzie ci bardzo dobrze, kto wie może zostaniesz mistrzem bilarda.
- No co ty, do tego mi jeszcze baaaardzo daleko, za to ty jesteś świetny. Gdzie się tak nauczyłeś grać?
- W domu od zawsze był bilard, mój ojciec uwielbiał grać, gdy podrosłem nauczył mnie i pokazał kilka sztuczek. Szybko się nauczyłem, grałem nawet w lokalnych mistrzostwach z dobrymi wynikami. Teraz czasem gram z chłopakami z posterunku.



- A to ciekawostka, opowiedz mi o swojej rodzinie, skąd pochodzicie? - zapytała Nikki.
- Urodziłem się w Starlight Shores, wychowywałem się tylko z ojcem, moja matka porzuciła nas, gdy miałem 7 lat i nigdy jej już później nie widziałem. Gdy zostałem policjantem i sprawdziłem w bazie, okazało się, że niedługo potem przedawkowała, była uzależniona od narkotyków.
- O Boże, bardzo ci współczuję, John tak mi przykro. - Spojrzała na niego ze współczuciem, uświadomiła sobie, dlaczego tak się kiepsko czuje w towarzystwie kobiet. „Biedny John tak wcześnie stracił matkę. Pewnie ojciec wychowywał go twardą ręką i mówił jakie te kobiety są złe. John nie ufa kobietom, być może boi się zaangażować, zresztą sam mówił, że poprzedni związek źle się skończył.” Pomyślała.





- A jaki jest twój ojciec? - Dopytywała się.
- Mój ojciec był zawodowym żołnierzem, to weteran z Wietnamu. Teraz jest na emeryturze i nadal mieszka w Starlight Shores. Ogólnie przyjemny gość.
- Tak myślałam.
- Co?
- Nie, nic tak sobie pomyślałam, John a jak zostałeś policjantem?
- W wieku 19 lat zaciągnąłem się do wojska. Przez 3 lata służyłem w marines, potem przeszedłem specjalistyczne szkolenie kryminalne, zauważono u mnie do tego smykałkę, zmieniłem marines na wojska lądowe i zajmowałem się sprawami kryminalnymi w czasie operacji wojskowych za granicą, min w Iraku.
- Nie wiedziałam, że tam też działają kryminalni.
- Tak, tam też zdarzają się przestępstwa. Żołnierze, to także ludzie ułomni i czasem okazują się kryminalistami. Jednak nie chciałem całe życie się tułać z kolejnymi misjami i poszedłem do akademii policyjnej. Pierwszą pracę dostałem tutaj w Westerbergu i tak zostałem, ciężko pracowałem i stopniowo awansowałem do dzisiejszej pozycji. Mam nadzieję zajść wyżej, bardzo mi zależy na mojej pracy.
- Doskonale sobie radzisz i świetnie cię rozumiem. Masz kontakt ze swoim ojcem?



- Mam, ale tylko telefoniczny. Niestety nie mam czasu na częste wyjazdy do Starlight Shores. Mój ojciec mnie rozumie i nie nalega. Poznał miłą kobietę i żyją sobie powolutku.
- To świetnie, że mu się ułożyło, a masz rodzeństwo?
- Nie, jestem jedynakiem.
- Szkoda, fajnie jest mieć na przykład brata, mój braciszek jest bardzo kochany i zawsze mogę na niego liczyć.
- No cóż, ja mogę liczyć tylko na siebie.



- Na mnie też, jestem twoją przyjaciółką. - Uśmiechnęła się.
- Dziękuję ci, jesteś bardzo miła, to dla mnie bardzo ważne. Zależy mi na twojej przyjaźni.
- A mnie na twojej. Jesteś mi coraz bliższy. - Dosiadła się do niego na kanapę.





- John, chciałabym … . - Przybliżyła do niego swoją twarz, jakby chciała go pocałować, on wyczuł ten moment i przysunął się do niej bliżej, przymknął oczy, poczuł przyjemną, delikatną woń drogich perfum, rozgrzanych przez jej ciało, aż błysnęło mu w głowie. Nikki przysunęła swoje usta prawie dotykając jego ust. John już chciał ją pocałować, lecz nagle odsunęła się od niego ze śmiechem.



- Nie za szybki jesteś? Kto na pierwszej randce całuje dziewczynę?
- Yyyy … , Nikki przepraszam, myślałem … . - Zmieszał się.
- Daj spokój, żartowałam, chodź tu. - Pocałowała go czule w usta.
- Nikki, jesteś nieprzewidywalna – powiedział John w przerwie między kolejnymi pocałunkami.
Rozkręcili się, zaczęli całować się coraz mocniej, Foley coraz bardziej przyciskał do siebie Nikki, ona oddawała mu gorące pocałunki.









Zupełnie zapomnieli, że są w lokalu, na widoku ludzi. Gdy John zaczął całować jej szyję i dotykać ud, Nikki oderwała się od niego.
- John, przestań ktoś to zaraz zobaczy. Paparazzi są wszędzie.
- Przepraszam, poniosło mnie.
- Nie przepraszaj, to było bardzo miłe Johnny, ale w lokalu na oczach ludzi raczej niedozwolone. - Oparła się o niego a John objął ją ramieniem.



- Przeniesiemy się gdzieś? Znudziło mi się tutaj. - Popatrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.
- Sugerujesz mi coś? - Zaczęła mówić cichym głosem. - Ja też nie lubię za długo siedzieć w jednym miejscu.
- Gdzie pójdziemy? - Przybliżył się do jej ucha, jego oddech był gorący, prawie palił ją w szyję.
- A gdzie byś chciał? - Przymknęła oczy jak go słuchała.
- Może do mnie, mieszkam niedaleko. - Zaczął dotykać jej dłoni. - A ty mogłabyś zobaczyć jak mieszkam, może coś byś mi doradziła, zrobiłbym ci drinka. - Schylił się do jej rąk i całował po każdym zdaniu. Ukradkiem pocałował ją w kolano.
- Och, Johnny przestań, zaczynam sobie to wyobrażać, oglądam twoją sypialnię i … dużo trzeba tam zmienić?
- Dużo, będziesz musiała zostać dłużej. - Całował jej dłonie, najpierw na wierzchu potem wewnątrz dłoni, coraz bardziej się w to angażując, dociskał usta do jej skóry, przygryzał zębami, dodatkowo lekko muskając językiem. Jedną ręką zaczął gładzić jej uda.
- John, chodź, ja muszę to zobaczyć. - Powiedziała czując dreszcze na całym ciele, spojrzała na jego schyloną głowę i na gęste czarne włosy. Czuła jego ciepłe, miękkie usta i ręce wędrujące po nodze, westchnęła, uwolniła jedną rękę i dotknęła jego włosów, palcem przesunęła po karku, John aż cały drgnął, podniósł głowę, zwrócił ku niej twarz i ponownie namiętnie pocałował. Nikki oddała mu swoje usta, po chwili zerwała się na równe nogi.
- Chodź! Ja już nie mogę!
John też się zerwał i wybiegł za nią. Szybko wsiedli do taksówki i pojechali do niego do domu. Jak tylko wysiedli z auta i weszli do holu, rzucili się na siebie z płomiennymi pocałunkami.



Chemia między nimi zdawała się świecić wszystkimi pierwiastkami z tablicy Mendelejewa. Iskrzyło również w windzie i w kuchni Foleya. Wbiegli do sypialni zdyszani, rozpaleni miłością, która w nich wybuchła.





Zaczęli nerwowo zrzucać z siebie ubrania, całując się jednocześnie. Wreszcie znaleźli się w łóżku, tutaj dalej nie było końca ogarniającej ich coraz większej namiętności.



Foley całował ją i pieścił jak prawdziwą boginię, czcił każdy kawałek jej ciała. Nikki nie spodziewała się po nim takiego ognia. Nic nie musiała mu mówić, on świetnie wiedział co ma robić. Poddała się przyjemnej fali miłości.



Po kilku godzinach miłosnych igraszek przeplatanych drzemką, wstali i razem poszli pod prysznic, tam też nie mogli się opanować.
- Wariacie! Daj mi się spokojnie umyć! - piszczała Nikki, nie mogąc się opędzić od rąk Foleya.
- Nikki, nie mogę, jesteś jak magnez.
- Hi hi hi, dobra idę stąd, który mam wziąć ręcznik? - zapytała wychodząc spod prysznica, John został i zaczął się myć.
- Weź ten duży ręcznik! - Krzyczał zza szumiącej wody.
Nikki się wytarła, ubrała bieliznę i umyła zęby, szczoteczkę wcześniej dostała od Foleya, który jako że był perfekcjonistą we wszystkim, miał zapas.



- Ok, kochanie idę zrobić coś do jedzenia. Masz coś w lodówce?
- Coś tam na pewno jest, ale nie wiem ile tego jest!
- Dobra, już nie krzycz. - Poszła do kuchni. Zajrzała do lodówki.
„No tak, jak to u kawalera prawie nic nie ma, dobrze że są jajka, usmażę kilka naleśników, gdzie on ma mąkę?” Pomyślała i zajrzała do kilku szafek, gdy znalazła wszystkie składniki, wzięła się do roboty. Nie była wybitną kucharką, ale szybko się z tym uporała.



Foley przyszedł do kuchni.
- Pięknie pachnie, zrobiłaś naleśniki? Wspaniale, marzyłem o tym – powiedział i pocałował ją w policzek. - Konfitury są w dolnej szafce.
Usiedli i zajadali się naleśnikami polanymi konfiturą, rozmawiali o błahostkach, śmiejąc się przy tym radośnie.



Bliskość ich całkowicie otworzyła, bardzo swobodnie się czuli w swoim towarzystwie, jakby się znali kilka lat a nie dwa dni.
- I tak się trudno rozstać … - zanuciła Nikki i spojrzała na Foleya.



- Nikki, chcesz już iść? - zapytał zasmucony – zostań, chociaż do rana.
- Nie chcę, żeby Barney się niepokoił
- Powiedziałaś mu, że się ze mną spotkasz?
- Tak
- To o co chodzi, na pewno się nie martwi.



- On się nie spodziewa, że zostanę z tobą na noc, zresztą ja też się nie spodziewałam, och ty ... ale mnie omotałeś. Zupełnie straciłam dla ciebie głowę. - Zarumieniła się, pokręciła głową uśmiechając się do siebie.
- Ja też o niczym innym nie myślę, zobacz na samo wspomnienie już mi serce szybciej bije. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem.
Wziął jej rękę i przyłożył do swojej lewej piersi. Nikki poczuła pod ręką jego ciepłą skórę, spojrzała na szybko unoszącą się klatkę piersiową i aż westchnęła. Zobaczyła jak John patrzy na nią. Wiedziała o czym on myśli. Znowu chciała poczuć smak jego ust i jego ciepłego ciała, powstrzymała się jednak i prędko zabrała rękę. „Co za facet, owinął mnie sobie wokół palca, szaleję jak go tylko dotknę.” Pomyślała, a powiedziała zadziornie.
- Uspokój się, bo dostaniesz zawału, a ja nie umiem udzielać pierwszej pomocy.
- Nikki, jesteś niesamowita, umrzeć przy tobie to by była rozkosz – mówił dalej nie zrażony Foley - i jeszcze te naleśniki, to już ponad moje siły, zaraz mózg mi eksploduje.
- Przestań, naleśniki akurat się udały, ogólnie nie jestem zbyt dobra w gotowaniu. No dobrze zostanę do rana, ale ty przecież musisz iść rano do pracy. Powinieneś iść spać. Musisz wypocząć.
- Nie muszę iść z samego rana, dokumenty złożone w prokuraturze, wszystko mam uzgodnione, pozostaje mi czekać na decyzję sędziego, a to pewnie i tak będzie około dwunastej, nie wcześniej. Mamy czas do południa, jeżeli będziesz miała ochotę. - Spojrzał na zegarek. - To jakieś 9 godzin.
- Dobrze, nad ranem zadzwonię do Barneya i wszystko mu wyjaśnię, a co będziemy robić?
- Może na początek obejrzymy film, mam nowe dvd i jeszcze nie widziałem, lubisz bajki?
- Uwielbiam, co masz?
- Epokę Lodowcową 4
- Świetnie, dawaj – powiedziała Nikki i skoczyła na kanapę.
Foley włączył film i zaczęli oglądać.



Koniec tego odcinka, zapraszam do komentowania.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 20.02.2013 - 19:49
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem