View Single Post
stare 26.02.2013, 21:19   #84
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: I love you, i kill you.

łooo nie spodziewałam się jeszcze aż trzech komentarzy, ale dziękuję
Zuzanno, na pewno zajrzę do Ciebie
Vipera, postaram się poprawić te błędy, ale to już nie dzisiaj, bo dziś to mnie mózg paruje
a co do Vinca i Marco, póki co żadnych pomysłów nie mam, więc zamknęłam, może kiedyś coś tam napisze

ok a teraz żeby nie przedłużać, kolejny odcinek :3



ODCINEK 6



- Czemu nie wezwałaś na pomoc Sub Zera? – Zaciekawiony Ermac spojrzał na biegnącą obok dziewczynę.
- Sub pilnuje Kitany. Nie wiadomo przecież, kiedy zjawi się Mileena, musi być cały czas w gotowości, żeby nic się nie stało księżniczce – odpowiedziała Jade.
- Jakbym miał pod nosem taki tyłeczek, to też byłbym w gotowości cały czas…
- Ermac!
- Co Ermac? Twój tyłeczek też jest niezły. – Wojownik zwolnił, chcąc upewnić się tego, co powiedział.
- Na Bogów… - westchnęła. Wprawdzie było już ciemno, ale przyspieszyła, by nie widział jej rumieńców.
- Nie goń tak, jeszcze nie ustaliliśmy co robimy. – W kilka sekund znalazł się obok niej.



- Biegniemy prosto do pałacu, musimy być przy źródle szybciej niż ninja z Netherrealm.
Nagle jednak rozległ się dziwny świst, a dziewczyna upadła na ziemię, jakby coś pchnęło ją do tyłu. Ermac zatrzymał się i porozglądał dookoła.
- Nic ci nie jest? – spytał obserwując otoczenie.
Jade jednak nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż ktoś wyskoczył z krzaków i rzucił się wprost na nią.
- Teraz się z wami policzę! – Przerażająco wyglądająca postać zaczęła ją dusić.
- Nie licz, że ci na to pozwolę Scorpion! - Wojownik wyciągnął rękę w stronę napastnika i siłą telekinezy zaczął odciągać jego dłonie od karku dziewczyny, po czym uniósł go kilka centymetrów nad ziemią i cisnął w najbliższe krzaki. – Biegnij w stronę placu – powiedział do niej. – Dołączę do ciebie za chwilę.
- Ale…
- Biegnij, już! – krzyknął stanowczo, spoglądając na jej przerażoną twarz.
Jade skinęła potwierdzająco głową i szybko zniknęła między drzewami. Nagle Scorpion rzucił się na wojownika i powalił go na ziemię, przykładając mu do szyi ostrze miecza.
- Zabije cię, a twoją głowę zaniosę Quan Chi, by mógł cię wskrzesić i uwięzić w Netherealm!
- Brzmisz mało wiarygodnie… - Oczy Ermaca zapłonęły zielonym blaskiem, a broń przeciwnika uniosła się wysoko w powietrze i w jednej sekundzie zniknęła z pola widzenia, ciśnięta gdzieś w krzaki. - Oboje wiemy, że ci się to nie uda! – warknął, po czym przyłożył Hasashiemu w twarz, tak mocno, że ten przewrócił się do tyłu.
- Dopilnuję, żebyś smażył się w mękach! – wściekły ninja, błyskawicznie podniósł się z ziemi i rzucił na przeciwnika.
Obydwoje zaczęli okładać się serią ciosów, jednak żaden z nich nie był na tyle silny, by pokonać swojego rywala. To jedynie utwierdziło Ermaca w przekonaniu, że Scorpion urósł w siłę, w ciągu tych dwóch lat i nie jest już takim łatwym celem jak kiedyś. Gdy wydawało się, że obydwoje będą walczyć jeszcze przed długi czas, niespodziewanie zza drzewa, w oparach dymu, wyłonił się Smoke. Wziął porządny rozbieg i odbijając się od ramion ubranego w czerwień wojownika, solidnie przyłożył z wykopu niczego niespodziewającemu się Hasashiemu.



Wszystko stało się tak szybko, że zaskoczony ninja nie zdążył się odsunąć i padł ogłuszony na ziemię . Ermac i jego kompan doskonale wiedzieli, że nie mają zbyt wiele czasu, więc od razu ruszyli w stronę pałacu.
- Co ty tu robisz? Przecież dopiero co byłeś z tą laleczką…
- Odprowadziłem dziewczynę do domu i jestem. Chociaż piekielnie mnie korciło, żeby wejść do środka, kiedy mi to proponowała.
- Ja na twoim miejscu…
- Wiem, wszedłbyś i zatroszczył o nią jak należy. Ale to jesteś ty, a ja to ja – powiedział Smoke.
- No tak, ja korzystam z okazji, a ty je marnujesz – westchnął Ermac.
- Dobra, pogadamy o tym kiedy indziej, lepiej powiedz mi co się dzieje? Wracając przez las widziałem te czarne stwory kręcące się po okolicy. Co tu robią ninja z Netherrealm?
- Śliska sprawa. Najprawdopodobniej Quan Chi wie, że w Edenii jest źródło z eliksirem wskrzeszenia.
- Co takiego?! Gdzie?
- Pod pałacem. Nie mam pojęcia, czy to też wie, więc musimy się uwijać żeby go nie znaleźli. Jade zna dokładne położenie tego miejsca, będzie na nas czekać niedaleko pałacu.
- No to jazda, nie mamy czasu do stracenia.

************

Kiedy Jade dotarła na plac, wokół panowała przenikliwa cisza. Z jednej strony cieszyła się, że nikogo nie było, bo mogła odetchnąć przez chwilę, lecz z drugiej, strach tak ją sparaliżował, że nie potrafiła się uspokoić. To, co spotkało ją kilka chwil temu sprawiło, że cała się trzęsła, a serce o mało nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej. Pierwszy raz od dwóch lat ujrzała Hanzo, który wciąż chciał ją zabić, a Ermac znów ocalił jej życie. Bała się myśleć co by było gdyby go nie dogoniła, jak również tego, co będzie teraz z Kitaną. Hasashi był bardzo blisko i nie miała pewności czy w gniewie nie spróbuje również jej zabić. Jedyne co ją pocieszało to, że Sub Zero był obok księżniczki i teraz tym bardziej nie pozwoli by stała jej się krzywda. Oparła rękę na poręczy i wzięła kilka głębokich wdechów by się uspokoić.



Naszły ją dziwne wspomnienia z dnia, kiedy to pierwszy raz było jej dane walczyć ze Scorpionem. Przynajmniej wtedy miała jakiekolwiek szanse, gdyż przez dłuższy czas udawało jej się bronić, ale gdyby nie Ermac, który zjawił się praktycznie znikąd, jej dusza już dawno błąkałaby się po Netherrealm. No właśnie, ów Ermac wyglądał potwornie źle, kiedy pojawił się w pałacowym ogrodzie. Jade przypomniała sobie, że widziała wtedy jego twarz, pełną bólu i cierpienia, pokazującą wszystko co w nim siedziało. Mimo że był wycieńczony, miał jeszcze siłę by odciągnąć od niej Hanzo i odprawić go z kwitkiem, ale po tej walce, nawet nie był już w stanie ustać na nogach. Dziewczyna pomogła mu dotrzeć do chaty Nightwolfa, choć do łatwych to nie należało. Dopiero kilka dni później szaman uświadomił ją, jak wiele ryzykowała starając się pomóc Ermacowi, który mógł zabrać jej duszę w ciągu kilku sekund i zwyczajnie zniknąć. Kiedy o tym teraz myślała, wiedziała, że dobrze zrobiła ryzykując.
- Jade, jesteś cała? – Usłyszała nagle głos za plecami. Wyprostowała się i odwróciła szybko za siebie, całkiem nieświadomie wpadając w ramiona wojownika w czerwieni, który stał tuż za nią.
- Aż tak się o mnie martwiłaś? – Ermac był mile zaskoczony tymi czułościami.
Dziewczyna była bardzo wdzięczna Bogom, za to, że nie spotkało jej to w dzień, gdyż zobaczyłby wtedy jak jej twarz zalewa się rumieńcem. Najgorszy dla niej był fakt, że to nie pierwszy raz kiedy tak na niego reagowała.
- Ja…
- Również się o ciebie martwiłem – odpowiedział nie dając jej dokończyć.



Przytulił ją do siebie w przyjacielskim geście. Uśmiechnęła się do niego, wdzięczna że nie musiała się tłumaczyć z całej sytuacji. Od tej strony poznała go pierwszy raz i niestety musiała przyznać, że bardzo jej się to podobało.
- Widziałem dwie postacie zmierzające w kierunku pałacu. – Nagle zza pleców Ermaca wyłonił się Smoke. Na jego widok, Jade oskoczyła od chłopaka lekko zmieszana. – Musimy się pośpieszyć, nie ma chwili do stracenia.
- Gdzieś ty się podziewał? – zwróciła się do siwowłosego wojownika. – Szukałam cię dosłownie wszędzie.
- Wyjaśnicie to sobie kiedy indziej – wtrącił Ermac. - Chodźmy póki nie jest za późno.

*****************

Gdy do uszu Sub Zera dotarł odgłos stukających po posadzce butów, wojownik od razu otworzył oczy. Był wyczulony na wszelkie podejrzane dźwięki a to, co działo się na korytarzu ani trochę mu się nie podobało. Domyślał się wprawdzie, że to tylko strażnicy, ale fakt, że kilku kręciło się w pobliżu pokoju księżniczki o takiej godzinie, do normalnych nie należał. Spojrzał na Kitanę śpiącą obok jak małe dziecko i uśmiechnął się do siebie. Wyglądała nad wyraz uroczo, kiedy tak tuliła się do jego torsu, jednak on musiał sprawdzić co jest nie tak. Podniósł się powoli, lecz gdy chciał wstać, dziewczyna poderwała się i usiadła na łóżku.
- Dokąd idziesz? – Mimo że spytała szeptem, w jej głosie dało się wyczuć zaniepokojenie.
- Spokojnie, chciałem tylko zobaczyć co się dzieje – westchnął, chwytając ją za dłoń. – Myślałem, że śpisz…



- A ja myślałam już, że…
Przysunął się do niej, po czym pocałował ją czule, przerywając jej wypowiedź.
- To, że zaczęliśmy naszą bliższą znajomość od łóżka, nie znaczy, że nie traktuję cię poważnie. – Wsunął dłoń w jej włosy i cmoknął ją w policzek. – Chciałbym żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie bardzo ważna Kitana. Uwielbiam cię… Ale musisz mnie zrozumieć i pozwolić sprawdzić co tam się dzieje. Na zewnątrz jest tylu strażników, że nawet jeśli ktoś próbowałby się dostać do twojej komnaty, to nie dałby rady im wszystkim. Tutaj nic ci nie grozi, a jeśli to Mileena, to może w końcu uda mi się ją złapać. Obiecuję, że wrócę najszybciej jak się da.
Patrzyła na niego ze spokojem w oczach. Dawno nie spotkała na swej drodze kogoś takiego jak on, kogoś, kto potrafił ją uspokoić w tak szybki sposób i równie szybko zyskać jej zaufanie.
- Idź – uśmiechnęła się delikatnie. – Za regałem z książkami jest przejście do drugiego pokoju, stamtąd przejdziesz przez długi taras i znajdziesz się…
- Wiem – przerwał jej wypowiedź. Lewy kącik jego ust uniósł się ku górze. – Królowa mi powiedziała, w razie gdybym miał cię ratować z opresji… - dodał wciągając na siebie ciuchy.
- Doprawdy? A mnie się wydaje, że jednak zrobiła to z innego powodu. - Kitana zachichotała cicho. – No ale to jej akurat mogę wybaczyć…
- Bardzo ciekawi mnie ten powód – odparł sięgając po maskę. – Jak wrócę musisz mi o tym opowiedzieć. – Wsunął ręce w jej włosy i nachylił się w jej kierunku. – Śpij słodko, księżniczko. – Cmoknął ją w czoło.



- Nie wiem czy będę, ale proszę cię… Uważaj na siebie.

********************

- Czy królowa wie, że biegamy sobie po pałacu, jak rozwydrzone dzieciaki po podwórku?
- Spokojnie Ermac, królowa została poinformowana już jakiś czas temu, na temat tego co się dzieje. – Jade biegła na przedzie, kierując się w stronę piwnic. – Za mną, tędy będzie najbliżej.- Przemieszczali się korytarzami pałacu, co rusz wymijając jakichś strażników.
Sytuacja była na tyle poważna, że ochrona zamku została zwiększona do maksimum. Nagle witraż w jednym z okien pękł, a kolorowe szkło rozprysnęło się na betonie. Cała trójka zatrzymała się i odwróciła za siebie, patrząc jak do środka wdziera się kilku ninja w czerni. Dwóch od razu ruszyło na strażników stojących nieopodal, a reszta skierowała się w kierunku wojowników, którzy w jednej chwili rzucili się do ataku.
- Ermac! - charknął jeden z nich. – Quan Chi wynagrodzi mnie, kiedy powiem mu gdzie się ukryłeś…
- Jeśli mu powiesz… – odrzekł Ermac i z impetem skoczył na wroga.
Po krótkiej wymianie ciosów, przeciwnik wylądował pod nogami Smoke’a, który wskoczył na niego i skręcił mu kark, po czym wykopał z półobrotu kolejnego, który próbował go zaatakować.



Jade także nie próżnowała, skutecznie likwidując każdego, kto starał się dojść do schodów prowadzących do winiarni. Kiedy jednak zaatakowało ją trzech na raz, nie mogła dać sobie z nimi rady, co spowodowało, że jeden z wojowników przedostał się i ruszył w kierunku piwnicy. Ermac widząc to, rzucił się w jego stronę, lecz nagle zza rogu wyskoczył Sub Zero i złapał ninje, zamrażając go od szyi w dół. Uderzył nim o beton, spoglądając na chłopaka.
- Co ty tu…
- Uważaj! – Sub pchnął Ermaca w bok i cisnął kulą lodu w rywala, który próbował na niego skoczyć. Zmrożone ciało padło na ziemię, roztrzaskując się na kawałki.
- Mam więcej szczęścia niż rozumu. – Wojownik porozglądał się dookoła i ruszył na pomoc Jade, która wyraźnie osłabła, odpierając ataki dwóch napastników. Złapał jednego z nich za głowę i odciągnął go do tyłu.
- I tak będziesz smażył się w Netherrealm… - Ninja warknął próbując się wyrwać. – Quan Chi cię dopadnie…
- Zamknij się!
- Dopadnie cię i wtrąci do najciemniejszych otchłani, żebyś tam zdechł robalu…
Ermac ze wściekłością zacisnął drugą rękę na gardle ofiary, a jego oczy rozbłysły zielonym blaskiem.
- Zaraz się dowiesz jak to jest, kiedy ja kogoś dopadnę… - Zjechał jedną dłonią na klatkę piersiową przeciwnika i nie przestając patrzeć mu w oczy, zaczął wysysać z jego ciała życie. Krzyk jaki rozległ się w korytarzu, z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy, kierując spojrzenia zgromadzonych w stronę tego, co robił rozjuszony chłopak.
- Co się dzieje? – spytał Sub Zero, podchodząc do Smoke’a.
- Nie mam pojęcia, ale nie jest to raczej nic przyjemnego… - odparł siwowłosy.
Jade odwróciła głowę w kierunku Ermaca, a jej spojrzenie w ciągu kilku sekund zmieniło się w przerażone.



- Powstrzymajcie go! – krzyknęła rozdzierając sobie gardło.
Długo się nie zastanawiając, Sub podbiegł do wojownika i przyłożył mu z pięści w twarz…

***************

Po takich miłosnych ekscesach, Kitana powinna spać jak małe dziecko, niestety, słysząc odgłosy dochodzące z korytarza, nie potrafiła zmrużyć oka. Najchętniej to wyszłaby stąd i ruszyła zobaczyć co się dzieje. Doskonale wiedziała, że nie powinna tego robić, bo matka by się wściekła, dlatego postanowiła nie kusić losu i zostać w swoim pokoju. Spanie jednak nie wchodziło w grę. Wstała z łóżka, ubrała się i zaczęła nerwowo chodzić tam i z powrotem. Martwiła się o Sub Zera, który wyszedł pół godziny temu, nie chciała by coś mu się stało. Po dzisiejszej rozmowie i tym wszystkim co działo się później, czuła, że to jest ten facet, dzięki któremu zapomni o bolesnej przeszłości. Pod niepozorną maską i chłodnym charakterem, krył się czuły mężczyzna, potrafiący rozpalić w niej ogień, w ciągu kilku chwil, a to było właśnie to, czego potrzebowała.
Otworzyła drzwi i wyszła na taras, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Tej nocy nie wiał nawet najsłabszy wiatr, a niebo było pełne deszczowych chmur. Porozglądała się dookoła. Plac oświetlały liczne pochodnie, lecz nie dostrzegła w ich świetle nic niepokojącego. Więc co takiego działo się w pałacu? Czyżby faktycznie Mileena postanowiła targnąć się na jej życie? Westchnęła głęboko i weszła do pokoju. Ruszyła w stronę łóżka, kiedy nagle usłyszała niepokojący szelest. Zatrzymała się i gwałtownie odwróciła za siebie. Jej serce zaczęło walić jak oszalałe, kiedy zobaczyła postać wyłaniającą się z zacienionej części pokoju.



- Witaj Kitana.
- Hanzo…

***************
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 26.02.2013 - 21:52
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem