View Single Post
stare 28.02.2013, 19:43   #114
iness92
 
Avatar iness92
 
Zarejestrowany: 24.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 142
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by iness92

Odcinek 3



Rudowłosa siedziała na sztywno kanapie, bacznie obserwując całe pomieszczenie i próbując znaleźć jakieś szczegóły, które nie zgadzałyby się z jej ostatnim zapamiętanym wspomnieniem ukazującym salon w domu Matta. Nic jednak nie wskazywało na to, aby wystrój miał się zmienić, więc kobieta z ulgą rozluźniła wszystkie mięśnie i wtuliła się wygodniej w skórzaną kanapę.




-Herbata gotowa. – Do pokoju weszła Kate, niosąc tacę z porcelanowymi filiżankami, z których leniwie ulatniała się para. Staruszka po raz kolejny zmierzyła blondynkę nieprzyjemnym wzrokiem, po czym z ociąganiem dotknęła uszka filiżanki.
-To należało kiedyś do maki Matta. Te filiżanki to antyki, uważaj więc, jak się z nimi obchodzisz. - syknęła kobieta.
- Niech się pani o to nie martwi, nic się im nie stanie.
- Mam nadzieję – mruknęła nieprzyjaźnie rudowłosa, po czym wypiła łyk herbaty. – Hmm, całkiem niezła. Zielona?
-Tak, proszę pani. – Nie wiedzieć czemu, Katherine czuła respekt wobec tej starszej kobiety. Mogła kłócić się z Mattem, być dla niego niemiła i krnąbrna, ale nie mogła znaleźć w sobie dość siły i odwagi aby zachować się w ten sposób w stosunku do rudowłosej staruszki, która wyraźnie nie była przyjaźnie nastawiona do Kate.











- Dziecko, zanieś moje rzeczy do pokoju gościnnego z zachodnim skrzydle domu. Ja muszę się jeszcze odświeżyć po podróży. Kiedy wróci Matthew?
-Nie mam pojęcia, wyszedł pół godziny przed pani przyjazdem, ale myślę, że niedługo powinien się pojawić.
-Oby. Nie mam w zwyczaju czekać na kogoś długo. A co ty tu jeszcze robisz? Miałaś zanieść moje rzeczy do pokoju. Doprawdy, nie wiem o czym ta dziewczyna myśli.



Kate zagryzając zęby bez słowa wzięła walizki i torby staruszki i udała się do zachodniej części domu. Kim do cholery jest ta baba i dlaczego tak się tu panoszy? Bez wątpienia zna Matta, ale nie jest jego matką. Mówiła przecież, że te filiżanki kiedyś należały do matki Matta, więc to nie może być ona. Może to jego babka? W sumie nie jest już młoda. Oby nie zabawiła tu długo.
Kate położyła walizki na podłodze, po czym zaczęła się zastanawiać co powinna teraz zrobić. Wrócić do tej jędzy? Iść do siebie, czy może wybrać się na spacer puki Matt nie wróci? Tak, spacer to chyba najlepszy pomysł. Kate mogłaby pozwiedzać sobie okolicę, iść na plaże albo w inne jakieś ciekawe miejsce. Nie będzie musiała wysłuchiwać gderania tej starej, rudej małpy. Och, ona potrafi dopiec człowiekowi!



Dziewczyna przeszła przez korytarz, kierując się w stronę drzwi wejściowych.
-A gdzie to się wybierasz, młoda damo? – Blondynka usłyszała za sobą ostry głos staruszki.
-Eee… Yyyy… Ja właśnie chciałam…
-Nie chcesz chyba zostawić mnie samej? Nie wiesz, że to nie wypada? – Rudowłosa wydawała się przejrzeć wszystkie plany Kate.
-Nie! Skąd! Chciałam tylko… sprawdzić, czy była już dostawa gazety! – wykrzyknęła dziewczyna.
- Niemowlę by się zorientowało że kłamiesz, a wiedz, że nie lubię tej cechy u ludzi. Ale dobrze, ze względu na Matta wybaczę ci to. Katherine, tak?
-Tak, proszę pani – odpowiedziała ze spuszczoną głową dziewczyna.
- Katherine, moje dziecko, usiądź proszę ze mną w salonie i dotrzymaj mi towarzystwa, dopóki Matthew się nie zjawi. Później czeka nas bardzo poważna rozmowa.







Dziewczyna zrobiła tak, jak powiedziała rudowłosa. Te dwie godziny, zanim wrócił Matt zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Kate nerwowo zerkała na zegar, który jak się jej wydawało, stanął w miejscu. W końcu kobiety usłyszały zgrzytający w zamku klucz, po czym otworzyły się drzwi i stanął w nich Matt.







- Margaret? Co ty tu robisz? – zdziwił się Matt, jednak na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
-Matthew, mój drogi, czy to że się za tobą stęskniłam, nie może być wystarczającym powodem mojej wizyty?
-Jasne, że może być – odpowiedział chłopak, ściskając serdecznie staruszkę – ale gdyby tak było, uprzedziłabyś mnie o przyjeździe, więc coś musiało się stać.
-Och, jak ty mnie dobrze znasz – rudowłosa uśmiechnęła się, co szczerze zdziwiło Katherine, która była zdania, że tak prosta rzecz jak uśmiech czy przyjazny ton głosu był abstrakcją dla staruszki.





- Margaret, proszę, powiedz czy coś się stało, zanim zacznę poważnie się martwić. – Matt rozsiadł się wygodnie na sofie.
-To raczej wy powinniście mi powiedzieć, czy coś się dzieje. – syknęła kobieta, spoglądając gniewnie na Katherine.





-My? – Kate i Matt byli szczerze zdzwieni.
-A kto, ja? – rudowłosa zaczynała się już denerwować – Matthew, nie tak cię wychowałam, mój drogi.
-Megi, powiedz mi natychmiast o co chodzi! – drążył chłopak.





-Matthew, doprawdy, znalazłeś sobie dziewczynę, dużo młodszą dziewczynę, jestem w stanie to przeboleć. Poradzę sobie nawet z tym, że teraz pewnie będę dla ciebie mniej ważna – tu Margaret przerwała, ostentacyjnie wycierając białą haftowaną chusteczką oczy i cicho pochlipując –To, że ona u ciebie mieszka, chociaż nie macie ślubu też jakoś przeżyję, chociaż planuję to zmienić. Ale tego, że nic mi o tym nie powiedziałeś, tego… to to… To ci nie wybaczę! –staruszka nagle wybuchła płaczem, zakrywając twarz dłońmi.
-Że co?! – wykrzyknęli jednocześnie Matt i Kate.



-To, co powiedziałam. – mruknęła Margaret – mogłeś mi powiedzieć, Matthew! Dlaczego ona się śmieje! Co za bezczelna istota, nie wiem, jak możesz z nią być! – staruszka spojrzała na Kate, która śmiała się tak, że zaczynały już ją boleć żebra. Matt w tym czasie zdawał się jeszcze przetwarzać informacje, które usłyszał, po czym usiadł obok rudowłosej, delikatnie ocierając jej łzy.



-Kate, zostaw nas samych – mruknął cicho chłopak. Dziewczyna z widoczną na twarzy ulgą udała się do siebie. - Megi, uspokój się. Zaszło jakieś nieporozumienie, ja i Kate nie jesteśmy razem.
-Nie? To dlaczego ona tu mieszka? – Kobieta nagle zapomniała o tym, że płacze.
-To Katherine Norson, siostra mojego przyjaciela, który poprosił mnie abym się nią zaopiekował, na czas jej studiów, więc…
-Norson? Z TYCH Norsonów? – ciekawość staruszki dała o sobie znać – Rudowłosa z wrażenia zerwała się na nogi.
-Yyy… taaaaaaak, ale…
-Matthew! Mieszka u ciebie córka Alfreda Norsona, który był najbardziej wpływowym człowiekiem w kraju i potomkiem rodziny królewskiej, a ty MI O TYM NIE RACZYSZ POWIEDZIEĆ?! Przecież ta dziewczyna to tak jakby księżniczka!
-Megi, dobrze wiesz, że w dzisiejszych czasach tytuł królewski nic nie znaczy, a poza tym…







-Ale dla mnie znaczy bardzo dużo! W moich czasach… - na twarzy kobiety wymalowało się rozmarzenie, po czym z rozczarowaniem spojrzała na Matta – Ach, z resztą, wasze pokolenie i tak mnie nie zrozumie. Mniejsza z tym, Matthew. Wiesz, chyba zostanę u was na dłużej, tak sobie pomyślałam, może wydalibyśmy bal? Co, skarbie?



-BAL?! Ty chyba sobie żartujesz, tutaj?
-Wiesz, faktycznie, trochę tu mało miejsca, hmm, co by tu zrobić. – Staruszka zaczęła nerwowo obracać w palcach srebrną łyżeczkę. – Wiem! Urządzimy skromne przyjęcie! Najwyżej 150 osób, orkiestra…





-MARGARET! Chyba się trochę zapominasz, tu nie będzie żadnego przyjęcia, balu czy czego tam sobie wymyślisz! – twarz bruneta przybrała purpurowy kolor.
-Oj, daj spokój, wiesz, że…
-Nie ma mowy – przerwał jej chłopak - Nie mam na to czasu, poza tym nie chcę, żeby po domu kręcili się obcy. Poza tym, Kate musi się uczyć, za chwilę ma mieć egzaminy wstępne na uczelnię i….
-Matthew, dobrze wiesz, nie popieram studiowania przez kobiety, tak zostałam wychowana – odpowiedziała z dumą Margaret – I zupełnie nie wiem, o jakich obcych ty mówisz! To będą wyłącznie znajomi moi i twoich rodziców, jestem pewna, że Katherine powinna ich poznać.
-Ona poznać ich, czy oni ją? Przyznaj się, chcesz pochwalić się, że znasz kogoś takiego jak…
-Matt, ty łobuzie – rudowłosa uśmiechnęła się, wykrzywiając nienaturalnie swoje pomalowane czerwoną szminką usta – nie mam pojęcia o czym mówisz. To jak? Sto osób?
-Ech, i tak z tobą nie wygram. Maksymalnie dwadzieścia, i tak tu więcej się nie zmieści – powiedział z rezygnacją w głosie chłopak.
-Właściwa decyzja, kochanie! – Margaret ucałowała chłopaka w oba policzki, po czym poszła w kierunku swojego pokoju.






Chłopak podszedł do okna i spojrzał na płynącą w dolinie rzekę. Mógł się tego spodziewać. Margaret, siostra jego ojca zawsze zjawiała się w jego życiu jak burza i zostawiała je zupełnie przeorganizowane, co nie znaczy, że jej nie kochał. Wiele jej zawdzięczał, w końcu to ona opiekowała się nim po śmierci rodziców. Dużo razem przeszli, mieli dobre i złe chwile, ale to jedyna rodzina, jaka mu pozostała. Nawet gdy mieszkała gdy mieszkała na drugim końcu kraju, to dzięki niezliczonej ilości przyjaciółek i sąsiadek w pozostawionych w Hidden Springs i tak wiedziała co się u niego dzieje, wiedziała nawet to, o czym Matt wolał jej nie wspominać.
-O Katherine też pewnie dowiedziała się od jakiejś wścibskiej sąsiadki, która pewnie widywała Kate krzątającą się po ogrodzie. Widać muszą udoskonalić swój system szpiegowania – zaśmiał się cicho. Całe szczęście, że to, co chciał aby zostało jego tajemnicą, nadal nią było. Brunet wyjął z kieszeni swój portfel, długo obracał go w dłoniach, po czym otworzył go i wyjął małą, pogniecioną fotografię. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby na twarzy chłopaka pojawiła się łza, którą szybko wytarł rękawem pastelowego swetra.







-Matt, co robisz? – dziewczęcy głos przerwał rozmyślania chłopaka, który szybko schował fotografię z powrotem do portfela.
-Ja? Nic takiego, Kate - odpowiedział zmieszany.
-Stoisz tak i stoisz, jak jakiś kołek. No ale może to lubisz, nie wnikam w to. Chciałam się tylko dowiedzieć, kiedy wyjedzie ta ruda jędza? – spytała blondynka.
-Hmm, widzę, że polubiłyście się z Margaret? – stwierdził z przekąsem brunet.





-Chyba sobie żartujesz. Masz pojęcie, jak ona się do mnie odnosiła? No nie masz, bo ciebie oczywiście nie było i to ja musiałam znosić humory tej baby. Dlaczego się śmiejesz?
-Oj biedna, musiałaś znosić humory baby?
-CZY MOŻESZ SIĘ PRZESTAĆ NABIJAĆ?!



-Ok, ok. Wiesz muszę cię rozczarować, może ty nie lubisz Margaret, ale za to ona ciebie tak. Ma nawet zamiar wydać jakiś bal, czy przyjęcie, na twoją cześć, oczywiście. – Chłopak wyszczerzył w uśmiechu śnieżnobiałe zęby. -Wiesz, nic oficjalnego, jakieś sto osób, ale wszystko wskazuje na to, że przez kilka następnych dni będziesz musiała opuścić swoje królewskie łoże i pomóc Megi w przygotowywaniach. Ja niestety mam dużo pracy i…
-Wrrr! Masz jej powiedzieć, że nie mam zamiaru brać udziału w żadnym przyjęciu! To ostatnie na co mam ochotę, rozumiesz? – Kate rozzłościła się na poważnie.
-Kate, o co taka afera? To tylko głupie przyjęcie, uspokój się – Matt wyraźnie miał dość fochów blondyny.





-Jaki ty jesteś tępy, no ja nie mogę! Nic nie rozumiesz!
-To może mi w końcu powiesz o co chodzi, to zrozumiem?! Albo ciągle śpisz, albo wylegujesz się nadąsana na kanapie, a podobno miałaś się uczyć! Twoja matka twierdziła, że studia to twoje marzenie i…



-Do cholery, nie wspominaj przy mnie o mojej matce, Matt! – Policzki Kate płonęły ze złości, a pod powiekami pojawiło się niebezpieczne pieczenie.
- Jesteś na nią zła że ci tu przysłała, że kazała się uczyć? Powinnaś być jej wdzięczna za…
-Ona przespała się z moim chłopakiem, idioto!














O proszę, a to ci niespodzianka….



Jaką tajemnicę skrywa Matt? Co wydarzy się dalej, gdy już przeszłość Kate wyszła na jaw?
Dziękuję za wszystkie komentarze, każdy z nich bardzo mnie cieszy i motywuje! Tak na marginesie, moja gra znów zaczęła mi płatać filgle, dlatego też musiałam wszystko od nowa przeinstalować i zbudować dla moich simów nowy dom, czego jednak nie będę uwzględniać w ojsg Ciotkę Matta też musiałam zrobić od nowa, więc może się troszkę różnić od simki z poprzedniego odcinka. W dalszym ciągu czekam na Wasze opinie! 
__________________
______________________________

''Już tyle słońc wzeszło tylko jeden raz,
Już z tylu stron zapłonęły ognie gwiazd,
Już tyle miejsc zapomnienia pokrył kurz,
Wiem, co to jest, lecz się nie zatrzymam już.''
iness92 jest offline   Odpowiedź z Cytatem