View Single Post
stare 03.03.2013, 10:35   #120
iness92
 
Avatar iness92
 
Zarejestrowany: 24.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 142
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by iness92

Odcinek 4


-Katherine, moja droga, troszkę wyżej te kwiaty. – Jasnowłosa dziewczyna stojąc na misternie ułożonej strukturze z krzeseł i stołu, nieporadnie próbowała udekorować wysoko widzący w górze lampion. Jej włosy, do niedawna skręcone w ciasnym kucyku, teraz zachodziły na oczy, doprowadzając ją tym do szału. Blondynka po raz kolejny odgarnęła niesforną grzywkę z czoła.
-Kochanie, nie wierć się tak, bo spadniesz – poradziła jej starsza pani. Dziewczyna zmroziła kobietę lodowatym spojrzeniem. – Tylko mówię, skarbie – usprawiedliwiła się stara, wygładzając ręką swoją jedwabną bluzkę w kolorze różu.



-Wyżej już nie dam rady – mruknęła Kate –Trzeba by przynieść jeszcze jedno krzesło, te są za nisko. – Margaret spojrzała krytycznie na misterną konstrukcję z mebli, którą miała pod sobą Katherine.
-Nie, wtedy to już na pewno spadniesz. Zaczekamy na Matta, jest przecież wojskowym, powinien umieć sobie radzić w trudnych sytuacjach, prawda? – Na twarzy kobiety pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu.
-O ile mi wiadomo, to Matt odmówił brania udziału w jakichkolwiek przygotowywaniach do tego przyjęcia – sprytnie zauważyła Kate.
-Wiesz, Katherine, jednak musisz się dużo dowiedzieć o mężczyznach.
-Taaaa, co ty nie powiesz… - Dziewczyna skrzywiła się ze zniecierpliwieniem.


Korzystając z okazji, że Margaret rozmawiała przez telefon i oddaliła się na chwilę, blondynka sprawnie i szybko zeskoczyła z ”podestu” i rozejrzała się po otoczeniu. Przyjęcie miało się odbyć w specjalnie do tego celu wybudowanej w ogrodzie altance. Dookoła królowała biel i błękit, tony kwiatów spływały z każdego zakątka pomieszczenia. Kate delikatnie usiadła na obszytym białym atłasem krześle. Mogła się domyśleć, że tak to będzie wyglądać. Dookoła biegali różni ludzie, obsługa i catering, plus cała reszta. Kiedyś lubiła tego typu imprezy, czekała na nie całymi dniami, wyobrażała sobie jaką założy suknię, jak się uczesze. Wszystko zmieniło się po balu, który został wydany na jej ostatnie urodziny, prawie trzy miesiące temu. Mimo upływu czasu, wciąż pamiętała każdy szczegół tamtego wieczoru… Jej taniec z Fabianem, później jego tajemnicze zniknięcie… Szukała go, chciała obejrzeć z nim o północy fajerwerki. Przy ich stoliku zastała tylko jego komórkę i wiadomość… z tak dobrze znanego jej numeru. Sama nie wiedziała, jak przeszła przez te wszystkie korytarze i znalazła odpowiednie drzwi. Dziewczyna znów poczuła pod powiekami łzy. Nie, nie może się rozklejać, nie teraz, nie przy tych wszystkich ludziach.





-Katherine, moja droga, sprawdź, czy przyjechała już następna dostawa kwiatów – z zamyślenia wyrwał Kate przesłodzony głos Megi.
-Nie za dużo ich będzie?
-Och, kochanie, im więcej ozdób, tym przyjęcie odniesie większy sukces, prawda? A obiecuję ci, że dzisiejszy wieczór będzie niezapomniany! – Margaret spojrzała na Kate z wymuszonym uśmiechem – A teraz, wybacz, moja krawcowa już przyjechała, muszę zająć się przymiarkami sukni. Tobie radzę to samo, masz być gwiazdką wieczoru, kochanie!
Kobieta skierowała się szybko w stronę domu. Dziewczyna z ociąganiem poszła porozmawiać z obsługą kwiaciarni i wydała im kilka konkretnych poleceń. Teraz, pozostawiona samej sobie zupełnie nie wiedziała co robić. Stwierdziła, że najlepszym wyjściem będzie spacer po Hidden Springs, będzie mogła oderwać się od tego całego szaleństwa.





***






-Matt, dobrze wiesz, jak jest, znasz zasady. – Starszy, siwy mężczyzna siedzący przy antycznym biurku uważnie patrzył na swojego rozmówcę. – Nie mogę tego dla ciebie zrobić.
-Nick, znamy się nie od dziś, wiesz jak mi na tym zależy.
-Chłopie, widziałeś swoje wyniki badań? Wysłanie cię do tego piekła z twoim kręgosłupem to dla ciebie wyrok śmierci! - na twarzy mężczyzny uwidoczniło się rozdrażnienie.
-Więc kiedy? – Matt nie dawał za wygraną.
-Pytaj swoich lekarzy. Matt, znam cię od małego, widziałem jak dorastasz, jak dojrzewasz do tego, aby być zawodowym żołnierzem. Wiem, że to twoje przeznaczenie, ale wiem też, że teraz chcesz…
-Nick, dowiedz się, kiedy będę mógł wyjechać. Wtedy porozmawiamy, cześć. – Chłopak wstał i skierował kroki w kierunki drzwi.







***


Kilka godzin później Kate stała w swoim pokoju i podziwiała nową, czerwoną sukienkę kupioną tego samego dnia. Trzeba było przyznać, że dziewczyna w nowym stroju prezentowała się bardzo korzystnie, a dobrze dobrany do figury krój podkreślał wszystkie atuty blondynki, czego jednak ona sama zdawała się nie zauważać. Tak, kiedyś lubiła wszystkie te przebieranki i zakupy, a teraz? Teraz wszystko to przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. Trudne doświadczenia z przeszłości mogą zmienić każdego, bez wyjątku.



-Ślicznie wyglądasz. – Katherine pogrążona w swych rozmyślaniach nawet nie zauważyła, kiedy do pokoju wszedł Matt.
-Dziękuję – odpowiedziała krótko.
-Posłuchaj, chyba powinniśmy porozmawiać. – Chłopak nerwowo zmierzwił czarne jak węgiel kosmyki włosów.
-Nie mamy o czym, zapomnij o tym co ci powiedziałam. To już i tak nie ma najmniejszego znaczenia.


-Ja jednak myślę, że ma. Poza tym chciałem cię przeprosić…. Nie miałem pojęcia, co przechodzisz, Kate spójrz na mnie!
-Ok, przeprosiny przyjęte. – Dziewczyna nie śmiała spojrzeć na bruneta – Zapomnij o tym co ci powiedziałam. Coś jeszcze masz mi do zakomunikowania? – powiedziała, nie odwracając wzroku od ściany.
-Nie… - mruknął zmieszany Matt i odwrócił się w stronę drzwi. Nagle chłopak się zatrzymał i ponownie spojrzał na Kate. – A właściwie, to jednak mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. Księżniczko Katherine, czy zechciałabyś towarzyszyć mi podczas dzisiejszego przyjęcia?





Kate spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami. Co on powiedział? Chyba go nie zrozumiała, on chce żeby poszli RAZEM na to przyjęcie? Chyba zwariował, to nigdy się nie wydarzy! Co za palant, jak on śmie w ogóle jej to proponować!
-Matt… ja… - Kate spojrzała na uśmiechniętą twarz bruneta – Z przyjemnością będę ci dziś towarzyszyć.









Wieczór był zachwycający, na niebie nie było ani jednej chmurki, a zachodzące słońca słało ku światu swe ostatnie tego dnia promienie, nadając tym samym wszystkiemu magicznej, pomarańczowej poświaty. Gdy w końcu schowało się za horyzontem, na ziemię spłynął błogi chłód, tak bardzo upragniony podczas upalnego lata.
Ogród wyglądał bajkowo. Ogromna altanka udekorowana ogromną ilością kwiatów, oświetlana przez tysiące malutkich świec i kilka dużych, białych lampionów sprawiała wrażenie, jakby była domem leśnych wróżek. Nawet Kate musiała przyznać, że widok był nieziemski.
-Gotowa? – spytał Matt, który stanął obok niej i również podziwiał dzieło Margaret.
-Nie mam wyboru, muszę być gotowa. – mruknęła dziewczyna.
-Chodźmy więc – szepnął wesoło Matt, dodając tym samym otuchy blondynce.





Przez kilkadziesiąt następnych minut Kate była przedstawiana różnym osobom, zajmujących wyższe lub niższe miejsce w społecznej hierarchii Hidden Spring. Burmistrz, radni, nawet pastor z żoną. Wszyscy piękni, bogaci, wpływowi. Kate dzielnie wytrzymywała kolejne całusy, uściski dłoni i często wścibskie pytania. Podczas tego wszystkiego Matt wytrwale jej towarzyszył, ratując ją w kilku krępujących sytuacjach, gdy najczęściej padało pytanie o matkę i chłopaka Kate. Nikt oczywiście nie miał pojęcia, jakie naprawdę stosunki łączyły dziewczynę z jej rodziną, niemniej jednak każde wspomnienie tego tematu było dla Kate jak sztylet przebijający jej serce.













Na imprezie pojawili się też zaproszeni przez Margaret paparazzi.


Margaret brylowała w towarzystwie. Widać było, że urodziła się po to, aby bawić na tego typu balach. Mimo swojego podeszłego już wieku, miała na sobie mocno wydekoltowaną czarną sukienkę z dość dużym wycięciem na plecach. Mocny makijaż maskował liczne zmarszczki, a nowa fryzura nadawała twarzy wigoru i odejmowała kilka lat.





-Megi chyba nieźle się bawi – powiedział rozbawiony Matt.
-Taaa, nie ma cienia wątpliwości, że wydała te przyjęcie głównie dla siebie – mruknęła Kate, która mimo woli delikatnie się uśmiechnęła.
-Wyglądasz pięknie, Kate. – Matt spojrzał głęboko w oczy dziewczyny – Twój brat byłby z ciebie dumny.
-Ale go tu nie ma. – Humor Kate nagle się popsuł.
-Wiesz, że robi to, co musi. On nie byłby szczęśliwy, gdyby nie był żołnierzem.
-A ty? Jesteś żołnierzem, a przez ostatnich kilka miesięcy nigdzie nie wyjeżdżałeś. Jakoś dajesz radę…
-To nie jest takie proste- uciął szybko chłopak. Kate spuściła smutno głowę i przez kilka minut próbowała uporządkować kłębiące się w jej umyśle myśli. Matt w tym czasie obserwował bawiących się na parkiecie gości. Chwilę ciszy przerwał dzwonek komórki chłopaka.











-Cholera… zapomniałem wyłączyć… - Matt spojrzał na Kate, nie wiedząc czy może odebrać.
-W porządku, nic się nie stało. Odbierz, może to coś ważnego – powiedziała cicho Kate.
-Zaraz wracam, ok? – zapewnił chłopak, po czym oddalił się w stronę domu, tak, aby głośna muzyka nie zakłócała rozmowy.





Katherine została sama. Postanowiła udać się w kierunku baru, wypić drinka, albo nawet dwa. To jedyny sposób, aby przetrwać dzisiejszą noc. Uwagę Katherine przykuł głos Margaret, mówiącej przez mikrofon.





-Witajcie, moi mili! Dziękuję wszystkim za tak liczne przybycie, jest mi naprawdę niezmiernie przyjemnie! – Słodki głos Megi przyprawiał Kate o mdłości. – Jak zapewne wiecie, jesteśmy tu, dzięki uprzejmości, mojego bratanka, Matthew Brown, Matthew chodź no tu, pokaż się! Matthew, Matt… ?! No nic, widzicie państwo, jaka to dzisiejsza młodzież jest, no ale ekhem, mniejsza o to. Chciałabym wam przedstawić gościa specjalnego, naszego wieczoru, a mianowicie…



-Świetnie, jeszcze tego by brakowało, żeby przedstawiała mnie publicznie wszystkim, fałszywa kretynka – pomyślała Kate odstawiając swoje wytrawne martini i przeciskając się przez tłum w kierunku schodów prowadzących na mini scenę.





-…a mianowicie, chciałabym państwu zaprezentować księżną Mirandę Eleonorę Norson! Żonę świętej pamięci Alfreda Norsona, wspaniałego obywatela i człowieka, który na zawsze pozostanie w naszej pamięci! Chciałabym zaznaczyć, że córka Mirandy i Alfreda planuje podjąć studia na uniwersytecie w Hidden Springs w tym roku. Poprosimy teraz naszego gościa o kilka słów…



Kate nie słyszała już dalszej części. Ta twarz… znów ta sama twarz, której Katherine nie chciała już nigdy oglądać. Cały świat, jaki miała przed oczami zaczął rozmazywać się i ciemnieć… Tak, bardzo, że po kilkunastu sekundach nie widziała już nic, nie czuła nic, żadne bodźce ze świata zewnętrznego nie dochodziły do jej umysłu. Nie czuła nawet silnych ramion, które złapały ją w chwili, gdy zemdlała i które wyniosły ją z rozentuzjazmowanego tłumu gości.









__________________
______________________________

''Już tyle słońc wzeszło tylko jeden raz,
Już z tylu stron zapłonęły ognie gwiazd,
Już tyle miejsc zapomnienia pokrył kurz,
Wiem, co to jest, lecz się nie zatrzymam już.''
iness92 jest offline   Odpowiedź z Cytatem