Wielkie dzięki za komentarze, cieszę się, że Wam się spodobało

Dorobiłam im okna jak coś

mile18 co do tych łóżek - sprawa jest taka, że w tym domku są 2 sypialnie. W jednej jest wspólne łóżko, w drugiej pojedyncze. Ponieważ Chanda była obrażona na Raya po tej kłótni o jego pracę, poszła spać sama ;>
To teraz zapraszam na odcinek 1
Następnego dnia Ray z samego rana wstał i udał sie do łazienki. Miał przybyć do stadniny na 9.00, bardzo nie chciał się spóźnić.
Po porannej toalecie zrobił sobie kanapkę z dżemem i, zajadając ją, myślał nad swym pierwszym dniem w pracy. Miał nadzieję, że uda mu się zaimponować właścicielce stadniny i zostanie przyjęty na dłużej.
Zaraz po śniadaniu, zestresowany, poszedł do pokoju po ubrania. Zauważył skuloną na łóżku Chandę. Biedactwo, przywykła do wygody, a nie do takich stalowych łóżek z wystającymi prętami. Ray patrzył na nią przez jakiś czas, poczuł, że naprawdę ją kocha i, pomimo różnicy charakterów oraz poglądów, chce z nią być i tworzyć wspólnie szczęśliwą parę.
Pochylił się nad Chandą i lekko cmoknął w policzek. Następnie umył zęby i niepewnym krokiem wyszedł na rozsłonecznioną ulicę, w kierunku swej pracy.
http://img26.imageshack.us/img26/142...enshot9343.jpg
W końcu zauważył parę pasących się koni, znak rancza i niewielki budyneczek, w którym to wczoraj rozmawiał z jakąś babką, która dała mu pracę. Nagle podszedł do niego czarny koń fryzyjski, trącając go lekko nosem. W tym momencie cały stres z Raya uleciał. Chłopak czuł teraz tylko wielką ekscytację i chęć do pracy. Z olbrzymią radością wszedł do budynku. W środku stała jakaś dziwacznie ubrana kobieta.
- Dzień dobry- przywitał się, zerkając na nią nieśmiało. Kim mogła być ta oto osobniczka?
- Dzień dobry, nie spinaj się tak, czegoś się boisz? – odpowiedziała, uśmiechając się w dziwny sposób.
- Hahaha, niczego, naprawdę- pokrył zmieszanie suchym śmieszkiem- przyszedłem tu, aby spotkać się z właścicielką stadniny, ma mi ona przekazać szczegółowe informacje dotyczące mojej pracy.
- Zabawne- oceniła kobieta, zerkając na Raya z ukosa- tak się składa, że to ja jestem właścicielką. Nie wyglądam, co nie?
- Och, a więc to pani?- Ray speszył się nieco.
- Tak - odpowiedziała właścicielka- zaraz ci podam rozkład twych lekcji- to powiedziawszy podeszła do biurka i zaczęła przeglądać leżące na nim papiery.
W tym czasie brunet zaczął oglądać wyeksponowane w pomieszczeniu siodła i uzdy. Bardzo mu się podobały, jakość materiałów była świetna, większość akcesorii wyprodukowała firma ,,HorseRide’’. Roy zawsze marzył, by mieć ekwipunek tej właśnie spółki. Nie zdążył się napatrzeć, gdy zawołała go właścicielka.
- Słuchaj, tu masz rozkład zajęć, na te godziny zaplanowane są lekcje jazdy. Co tydzień dam ci nowa rozpiskę z kolejnymi lekcjami. Przez pierwszych parę towarzyszyć ci będzie Marisela. Oceni, czy rzeczywiście będziesz mógł zostać z nami na dłużej.
- Kim jest Marisela?- spytał Ray. To imię go jakoś tak...zaintrygowało?
- Marisela to moja najlepsza instruktorka, ma 26 lat i zawsze ocenia nowych pracowników. Jest sympatyczna, ale, szczerze mówiąc, takie ciepłe kluchy z niej, tak czy siak uważam, że się polubicie, co nie? No. Aaa, oprócz lekcji musisz też czyścić konie i ich kopyta, czesać końskie grzywy, robić porządki w stajni, przynajmniej dwa razy dziennie... przeraża cię to, co nie?- spojrzała na niego z ciekawością.
- Nie, żaden problem, bardzo lubię towarzystwo koni- odparł sucho. Właścicielka coraz bardziej go irytowała. W dodatku wydawała mu się jakaś dziwna.
-Dobra, to rozpoczynaj pracę, ale najpierw, byłabym zapomniała- przecież, hahaha, nawet ci się nie przedstawiłam, ależ ze mnie gapa!- kobieta zaczęła chichotać- Ja nazywam się Brandie Bolton-po tych słowach uściskała Raya mocno.
- Yyyy, tak miło mi paną poznać- chłopak uśmiechnął się sztucznie. -W takim razie idę już do pracy- w międzyczasie zerknął na rozpiskę- gdy nie mam teraz żadnych lekcji, to czym się zająć?
- Zapoznaj się z końmi i Mariselą- odpowiedziała Brandie, ziewając- Najbliższa klientka przyjedzie za około godzinę, a więc masz trochę czasu.
- Dobrze- odparł krótko Ray i wyszedł z budynku. Skierował swe kroki w stronę stajni. Po podwórku ogrodzonym brązowym płotkiem hasał piękny fryz.
Ray otworzył furtkę i od razu podszedł do konia. Zaczął go lekko głaskać i poklepywać po szyi. Koń nie protestował. Najwyraźniej był bardzo towarzyski.
http://img59.imageshack.us/img59/786/screenshot9407.jpg
- Piękna, prawda? Nazywa się Ami- Ray usłyszał ciepły, łagodny głos. Obejrzał się. Stała za nim ładna, młoda dziewczyna z włosami w kolorze ciemnego blondu ubrana w zielono-fioletowy, krótki kombinezon. Na jej ustach gościł sympatyczny uśmiech.
- Naturalnie, że piękna- odrzekł, również z miłym uśmiechem.- I ma bardzo ładne imię. A ty jesteś...- spojrzał pytająco.
- Jestem Marisela- powiedziała blondynka.- Szefowa pewnie ci o mnie opowiadała, co?
- Ach tak, rzeczywiście- przyznał Ray- a więc to ty będziesz oceniać moje kompetencje?
- Tak, ale nie bój się, nie jestem straszna, poza tym, tylko przez parę lekcji będziesz musiał znosić moja obecność- mrugnęła do niego. Oboje serdecznie się roześmiali. Potem gadali jeszcze przez parę minut o koniach.
Tymczasem...
Chanda obudziła się parę minut po ósmej. Przecierając oczy udała się do kuchni. Nie wiedziała, czy Ray jest w domu czy już wyszedł. Dlatego zawołała: - Ray! Gdzie jesteś?- odpowiedziała jej głucha cisza. Chanda westchnęła i zażyła poranny prysznic. Musiała się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Zamierzała zrobić śniadanie i pójść na miasto w celu znalezienia pracy.
http://img11.imageshack.us/img11/797/screenshot9369.jpg
Po prysznicu spojrzała na składniki będące w lodówce. Nie miała najmniejszego pojęcia o gotowaniu, ale przecież musiała coś zrobić. Wyjęła kilka skladników i zaczęła przygotowywać gofry.
Wsunęła je na blasze do prymitywnego piekarnika połączonego z kuchenką. Stała, przyglądając się dość oryginalnym wzorom na tapecie. Nagle poczuła nieprzyjemny zapach spalenizny. No tak, spaliła gofry.
Niezadowolona, wzięła kilka simoleonów i poszła na śniadanie do jakiejś niewielkiej knajpki.
Tam też zastanawiała się, gdzie najlepiej byłoby podjąć pracę. Brała pod uwagę kilka wariantów, jednak ostatecznie postanowiła zrobić tak, jak jej chłopak- zatrudnić się w pracy, będącej jednocześnie jej pasją.
To tyle

jak sądzicie, co jest pasją Chandy?