View Single Post
stare 08.03.2013, 18:01   #21
Muffshelbyna
 
Avatar Muffshelbyna
 
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

No to jeszcze raz podziękuję Wam za opinie Zapraszam na odcinek 3 .

Minęło kilka cichych dni w związku Raya i Chandy. Nasz koniarz wychodził codziennie do stadniny, gdzie prowadził lekcje. Spędzał czas z Mariselą i końmi. Ami stała się jego najlepszą przyjaciółką. Niekiedy Ray myślał, że zwierzę naprawdę go rozumie i dokładnie wie, co on przeżywa.




Za to od czasu ostatniej kłótni każdy dzień Chandy wyglądał podobnie. Wstawała po dziesiątej, jadła lody albo inne, nie nadające się na pożywne śniadanie rzeczy. Potem szła do łazienki i przez resztę dnia drzemała smutno na kanapie albo oglądała telewizję. Bardzo cierpiała w ostatnim czasie. Z jednej strony kochała swego chłopaka i chciała go przytulić, pocałować, ale z drugiej była na to zbyt dumna.



Pewnego dnia Ray jak zwykle wyszedł do pracy. Na początku zajął się czyszczeniem jednego z koni, gdy nagle podeszła do niego Brandie.
- Ray, chciałabym coś ci powiedzieć- zwróciła się do niego, gestykulując zamaszyście- czekam na ciebie w biurze.

http://img16.imageshack.us/img16/426...enshot9483.jpg

Szczerze powiedziawszy, Ray obawiał się nieco rozmowy z Brandie. Choć z drugiej strony w jego karierze na razie wszystko odbywało się pomyślnie - Marisela bardzo go chwaliła, on sam miał podejście do koni, a u swych uczniów jeździectwa wzbudzał sympatię. Mimo to dość niepewnie poszedł do biura.



Za biurkiem siedziała Brandie. Pisała coś w paru notatnikach, liczyła pieniądze. Lecz, gdy zobaczyła, że wszedł tu jej pracownik, odłożyła długopis i kazała chłopakowi usiąść na fotelu.
- Ray, chodzi o to, że ten twój okres próbny już minął. – powiedziała poważnie
- I co?- spytał chłopak, kręcąc się nerwowo na fotelu.
- Nie bój się!- zaśmiała się Brandie – Hahaha, widzę, że ciebie łatwo można przestraszyć, mięczaku, co nie? No, więc Marisela opowiadała mi o tobie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale...- w tym momencie zawiesiła tajemniczo głos.
- Mogę wierzyć lub nie... i co?- powtórzył Ray. Rany, ta babka była na serio wkurzająca.
- Baardzo cię chwaliła!- dokończyła triumfalnie Brandie- dlatego też...

http://img43.imageshack.us/img43/175...enshot9490.jpg



- ... jesteś przyjęty do nas na stałe, gratuluję, piąteczka!
- Hurra!- Ray wrzasnął z radości. Przybił szefowej piątkę i zerwał się z krzesła.
- To niesamowite, tak bardzo się cieszę, dziekuję pani- powiedział z niejakim wzruszeniem. Radość wypełniała go po brzegi.
- Nie ma za co, jesteś bajerancki, Ray!- śmiała się przełożona- a tak w ogóle, mów do mnie na ty. Nie lubię oficjalnych zwrotów- wyjaśniła.
- Mhm, dobrze.
Po tej rozmowie chłopak wyszedł z pomieszczenia i przysiadł się do siedzącej na ławce Mariseli.

http://img46.imageshack.us/img46/545...enshot9492.jpg

- Hej, a co ty taki wesoły, co?- zaśmiała się blondynka.
- Zostałem na stałe przyjęty do tej pracy, a więc mam powody do radości, nie?- krzyknął z entuzjazmem.
- Wow, zostaniesz u nas?- Marisela szczerze się ucieszyła -To fantastycznie!
- Dzięki, że mnie poleciłaś Brandie- uśmiechnął się Ray.
- Nie ma za co, ja zawsze mówię szczerze i staram się dostrzec dobre rzeczy w nowych pracownikach, a jeszcze jak kogoś polubię to wiesz- mrugnęła do niego porozumiewawaczo.
- Bardzo mi miło z tego powodu.
- A wiesz, dobrze, że wreszcie się nieco rozchmurzyłeś...bo ostatnio byłeś jakiś taki, no... zmarnowany? Rozkojarzony? Co się działo?- Marisela odważyła się zadać to pytanie.



- Co się stało? Właściwie to nic, człowiek ma gorsze lub lepsze dni- odparł wymijająco. Nie wiadomo dlaczego, wstydził się opowiadać przyjaciółce o kłótniach z dziewczyną.
- Skoro dzisiaj jest ten lepszy, może wybierzemy się gdzieś po pracy, na jakąś konną przejażdżkę?- zaproponowała nieśmiało.



- Jasne- odparł- tylko nie bezpośrednio po pracy, chciałbym wrócić do domu, przekąsić coś i powiedzieć o wszystkim mojej dziewczynie.
- Okej, w takim razie przyjdź tak koło 18.00 do stadniny, weźmiemy konie i przejedziemy się.
- Dobra, to jesteśmy umówieni- Ray pożegnał się z przyjaciółką i udał się w drogę powrotną do domu.

Tymczasem Chanda postanowiła wyjść z domu i odbyć krótką drogę choćby do skrzynki na listy. Ku jej niezadowoleniu, właśnie przyszły rachunki, które trzeba było zapłacić. Natomiast na samym dnie leżała jakaś błyszcząca koperta.



Chanda wyjęła ją i podekscytowana przeczytała, kto taki mógł ją wysłać. Gdy już się dowiedziała, mina jej zrzedła, a sama ona wręcz nie chciała otworzyć listu. Przemogła się jednak i zaczęła czytać. Już po pierwszych paru przeczytanych linijkach ze złością rzuciła kartkę gdzieś w dal.



To tyle czy tylko mi się wydaje, czy ten odcinek wyszedł trochę przykrótki? A tak w ogóle, jak Wam się podobał?

Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 19.05.2014 - 17:04
Muffshelbyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.