Wielkie dzięki za komentarze

W dzisiejszym odcinku chciałam trochę przedstawić, jak układa się dzień Raya w stadninie, naturalnie nie tylko o tym będzie. Odcinek 6 ^.^
Wieczór i noc spędzone w klubie tanecznym mocno dały się Chandzie we znaki. Przystojny brunet, z którym spędzała czas w jacuzzi, postawił jej pare drinków, i dlatego teraz Chanda, pijana i zmęczona, ledwo co kojarzyła, co się z nią dzieje. Weszła do domu i zapaliła światło. Zamrugała oczyma, westchnęła i opadła na kanapę. Przez chwilę leżała z zamkniętymi oczami, wspominając miniony wieczór. W końcu wstała i poszła do pokoju. Była tak zmęczona, że nawet nie zmyła makijażu, od razu zasnęła.
http://img18.imageshack.us/img18/921...enshot9696.jpg
***
Ray otworzył oczy. Czuł się źle, nie wiadomo dlaczego. Usiadł na łóżku, mrugając.
Przypomniał sobie to wszystko, co się wczoraj zdarzyło, zachowanie Chandy, miły, może zbyt miły wieczór z Mariselą... ,, Moje życie jest beznadziejne ‘’ – pomyślał gorzko. Wstał i ubrał się, musiał przecież iść do pracy. Trochę się tego bał, nie wiedział, jak zachowa się Marisela, wczoraj tak szybko poszła. No i jak teraz ją traktować? Jak przyjaciółkę? Czy kogoś bliższego? A może w ogóle należy skończyć znajomość? Gdy jednak Ray zobaczył Mariselę, wszystkie jego wątpliwości rozwiały się. Śmiała się do niego. Podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Marisela opowiedziała kilka kawałów i z tego brechtali się chyba z dziesięć minut.
No ale trzeba było wracać do pracy. Ray wyszczotkował konia Promyka. Uwielbiał czesać to piękne zwierzę.
Potem patrzył zadowolony na swego ucznia, który wraz z Promykiem próbował przeskakiwać przez przeszkody.
- Świetnie ci idzie, Beck! Świetnie! – krzyczał do chłopaka - jeszcze trochę a przeskoczysz!
http://img94.imageshack.us/img94/862...enshot9754.jpg
Następnie wyczyścił kopyta Promyka i zaprowadził go do stajni. Koń mógł sobie nieco odpocząć. Teraz trzeba było rozrzucić siano.
http://img23.imageshack.us/img23/292...enshot9715.jpg
Potem Ray spędził jeszcze czas z Indygo, dopilnował, aby koń zjadł i napił się. Chłopak obserwował z rozbawieniem, jak arab bawił się zielono – białą piłką.
Przyjechało jeszcze kilkoro uczniów jeździectwa. Po odbytych lekcjach Ray poszedł zjeść obiad, gdzie spotkał się z Mariselą i pracownikiem Kanoa Parrotem. Jedli obiad, rozmawiając.
- Kanoa, co tam u ciebie? – zagaił Ray.
- Niedobrze. Jazlyn cały czas się na mnie wyżywa, a jeszcze teraz mamy małe dziecko... ale zresztą, co ja wam będę opowiadał. Niedobrze i już. – mruknął
- Rozumiem, no dobrze – odpowiedział Ray i dał spokój pogawędce. Marisela też się nie odzywała. Resztę posiłku spożyli w milczeniu. Kean w końcu wstał i rzekł:
- Idę, bo mam jeszcze dziś parę lekcji.
Marisela i Ray tylko skinęli głowami. Potem gadali jeszcze przy obiedzie
- To co, idziemy po pracy kupić jakieś ozdoby do ciebie do domu? – spytała Marisela.
- Jasne, chciałbym jakoś ożywić wnętrze – odpowiedział Ray – bo wiesz, jest tak nudno, i jak to wczoraj określiłaś, surowo...
- Z pewnością uda się zmienić na lepsze twój dom – uśmiechnęła się dziewczyna. Zjedli, a po posiłku poszli zajmować się końmi. Ponieważ jednak Kean oporządził niektóre, a inne były na lekcjach, mogli trochę porozmawiać.
http://img24.imageshack.us/img24/945...enshot9735.jpg
- Marisela, muszę ci to powiedzieć, wyglądasz ślicznie w tej sukience – Ray nie mógł się powstrzymać i skomplementował przyjaciółkę.
- Dziękuję, cieszę się, że ci się podoba – Mari zarumieniła się lekko – tobie też do twarzy w tej koszulce....
Uśmiechnęli się do siebie. Jednak tę miłą chwilę przerwał im krzyk:
- Co to ma znaczyć?! Ray, a więc to tak się zabawiasz?
Ray z najwyższym zdumieniem odnotował obecność...nikogo innego jak Chandy, która zła podeszła do niego i od razu zrobiła awanturę.
http://img35.imageshack.us/img35/375...enshot9744.jpg
- Chanda, kochanie, uspokój się, Marisela to tylko przyjaciółka! – próbował się jakoś bronić chlopak.
- Tak tak, wszyscy faceci tak mówią! Widzę przecież, wy wyraźnie flirtujecie! – wrzeszczała Chanda. W jej oczach było widać wściekłość, taką żadzę mordu. Ray przestraszył się, że zawalił sprawę ze związkiem...
- Droga Chando, uspokój się! Sama pewnie zabawiasz się z jakimś chłopakiem a masz pretensje do Raya! Daj spokój! A ja mogę poświadczyć, że między nami jest przyjaźń, nic więcej! – do kłótni wtrąciła się Marisela.
- A ty, lepiej się odczep, dobra? – Chanda nie wytrzymała i spoliczkowała blondynkę.
http://img20.imageshack.us/img20/363...enshot9747.jpg
- Zawiodłam się na tobie, Ray! – krzyknęła jeszcze na odchodnym.
Brunet przez chwilę stał w osłupieniu, musiał to wszystko jakoś ogarnąć, przemyśleć, na razie nic do niego nie dochodziło. Usłyszał szloch Mariseli.
- I ty jeszcze możesz z nią wytrzymać? – zapytała Marisela, patrząc na Raya smutno – dała mi w twarz za nic...
- Przepraszam cię za nią, przepraszam – powiedział gorąco Ray – naprawdę, ona taka jest i ja nie mam wpływu na to, co robi...
- Nie przepraszaj... to nie twoja wina. Muszę wracać do pracy, przeczyścić stajnie – to powiedziawszy Marisela poszła w ich kierunku.
Zapewne jesteście ciekawi, czemu Chanda poszła do stadniny i chciała porozmawiać z Rayem. Otóż obudziła się ona mniej więcej przed południem i poszła do łazienki. Po drodze jej uwagę zwróciły dwie rzeczy – bukiet kwiatów o czerwonych kolorze i pizza. Natychmiast zawładnęły nią wyrzuty sumienia ,,Ach, więc Ray chciał mi zrobić niespodziankę. Zamówił pizzę, kupił kwiaty... to dlatego dzwonił. A ja go odtrąciłam...’’ Pokręciła głowa, usiłowała odgonić myśli trzymające się jej kurczowo. Udała się do łazienki i zaczęła myć zęby.
Myślała podczas tego zajęcia o tym, co wczoraj zrobiła. Próbowała się jakoś usprawiedliwić ,, Skoro zdradziłam Raya, to najwyraźniej on nie dawał mi tego, czego potrzebowałam. Najwyraźniej nie jest tym jedynym. Ale do Raymonda też nic nie czuję, te pocałunki były pod wpływem emocji... Co teraz robić?’’ Po umyciu zębów ubrała się i wyszła na ulicę. Nie chciała nic jeść, chciała pójść do stadniny i porozmawiać z Rayem. Nie wiedziała, co konkretnie powie, lecz czuła, że musi tam iść. Doszła tam i oto zobaczyła go gadającego z jakąś atrakcyjną blondynką.
http://img6.imageshack.us/img6/6224/screenshot9742.jpg
Natychmiast podbiegła. Nie zauważyli jej, a ona usłyszała słowa:
- Marisela, muszę ci to powiedzieć, wyglądasz ślicznie w tej sukience.
- Dziękuję, cieszę się, że ci się podoba. Tobie też do twarzy w tej koszulce...
Poczuła się głęboko zraniona, przeżyła wręcz szok. Nie spodziewała się, że to może aż tak boleć. Krzyknęła coś do Raya, on gadał o tej dziewczynie, że to tylko przyjaciółka, potem i ona się udzieliła... Pod wpływem emocji i szoku Chanda po prostu uderzyła dziewczynę. I pobiegła. Natychmiast wróciła do domu i położyła się na łóżku, szlochając. Przymknęła oczy i pogrążyła się w myślach.
http://img42.imageshack.us/img42/621...enshot9762.jpg
Tyle na dziś