Na początku powiem tak... Gdy weszłam w temat, przejrzałam zdjęcia i im dalej je oglądałam, tym moje zdziwienie było większe... no ale od początku.
Pan komisarz dobrze, że nie zawala pracy. Miłość miłością, ale trzeba robić swoje! I dobrze, że mu dalej to wychodzi w świetny sposób, bo to oznacza, że nie traci wprawy w tym co robi

Wygląda na to, że śledztwo zmierza w dobrym kierunku... w dobrym, oczywiście dla komisarza, bo Rocco nie będzie do śmiechu... Albo to taka przykrywka...
Nie wiem czemu, ale myślę, że gdyby familia Genco wynajęła naprawdę dobrego papugę, to byłby on w stanie wybronić Ricco (czego mu akurat nie życzę :p)
No ale czuję w kościach, że i tak nadchodzą kłopoty w tej kwestii.
Co do dalszego ciągu... Barney widać nie zapomniał o Ashanti... Heh, faceci... Zaszokował mnie na końcu!

Co on do cholery wyprawia!!!!!
Ja rozumiem stara sympatia, ale bez przesady. Ledwo "cześć" jej powiedział i już się całują?!?! No panie Barney, przecież pan przeszedł taką cudowną przemianę ( w którą akurat nie wierzyłam), a tu taki klops...
Jeśli rzeczywiście się tak zmienił, to powinien wyznać Ginie całą prawdę, ale znając go będzie dalej brnął w te kłamstwa... Ciekawe co Gina powie na widok nieznajomej... Z pewnością będzie 'zachwycona'.
A na koniec... Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie Ashanti... No kolor włosów ma... oryginalny
czekam na kolejny