Witajcie! Dziękuję Wam za wszystkie komentarze (nie spodziewałam się, że jakieś będą).

Przedstawiam Wam nowy odcinek mojej historyjki.
Odcinek 2
Tajemnicza osoba zbliżała się do Lawrence'a. Nagle odwróciła się do tyłu i zobaczyła coś strasznego, gdyż rzuciła się na chłopaka i krzyknęła:
- Ratunku! Pomocy!
Obydwoje przewrócili się na ziemię. Gdy się podnieśli, Lawrence ujrzał przed sobą piękną dziewczynę o jasnych włosach i delikatnym kolorze oczu. Od razu się zauroczył.
- Bardzo pana przepraszam. Przestraszyłam się i spanikowałam, ale naprawdę nie chciałam, żeby to tak wyszło.
- Po pierwsze nazywam się Lawrence i chciałbym, żebyś mówiła mi po imieniu, a po drugie nie musisz mnie przepraszać. Zastanawiam się tylko, czego się tak bardzo przestraszyłaś?
- To nic ważnego, nie należy się tym przejmować.
- Ja jednak myślę, że to coś istotnego.
- Nie, naprawdę...
- Skoro tak uważasz... a może przejdziemy się na pobliskie wzgórze? To niedaleko stąd, w tamtym kierunku.
- Nie mogę. Muszę wynagrodzić ci to, że mi wybaczyłeś tą wpadkę.
- Wynagrodzisz mi ją idąc nie mną na ten spacer, zgoda?
- No dobrze, niech ci będzie.
Lawrence zabrał dziewczynę na małe wzgórze z widokiem na góry i rzekę. To miejsce bardzo jej się podobało.
- Tu jest pięknie - wyszeptała.
- Ty jesteś piękna.
- Co? - zdziwiła się dziewczyna. - Przecież poznaliśmy się przed chwilą i...
- Cicho - przerwał jej chłopak. - Takiej okazji nie mogę zmarnować.
Objął ja delikatnie i pocałował.
- Dlaczego wybrałeś akurat mnie> - spytała.
- Bo wiedziałem, że mogę już nigdy nie spotkać tak wspaniałej dziewczyny - odparł i przytulił ją.
- Jesteś taki dobry i romantyczny. Chętnie zostałabym z tobą dłużej, ale muszę już wracać do domu.
- Tak szybko uciekasz? - spytał zasmucony chłopak.
- Nie uciekam, tylko wracam do domu o wyznaczonej porze.
Na pożegnanie pocałowała go w policzek i odeszła.
Lawrence przyszedł do domu wieczorem i jak zwykle zastał w nim kłócących się rodziców, ale nie przejmował się nimi. Myślał tylko o swojej ukochanej. Miał ochotę znów się z nią zobaczyć, więc zadzwonił do niej.
- Hej Laura. Może wpadniesz do mnie za chwilę? Moja siostra ma problem, a ty na pewno jej pomożesz - skłamał.
- Skąd masz mój numer?
- Kiedy poszłaś do domu chodziłem po całym mieście i szukałem kogoś, kto będzie miał twój numer, aż wreszcie znalazłem.
- Oh, to takie słodkie. Tak bardzo się dla mnie poświęciłeś. Dobrze, przyjdę za chwilkę.
- Świetnie! Do zobaczenia - powiedział chłopak i rozłączył się.
Pięć minut później Laura już stała przy drzwiach. Lawrence zaprosił ją do środka.
- Tak naprawdę to skłamałem z tą siostrą. Nie mam rodzeństwa - przyznał się.
- Nic nie szkodzi. Wiedziałam od początku, że po prostu chcesz się ze mną zobaczyć.
- Nie gniewasz się?
- Nie... AAA!!! LAWRENCE!!! - Laura spojrzała przez okno i zaczęła krzyczeć.
- Co się stało?! Już tam idę!
- Nie! - próbowała go zatrzymać. - Nie możesz!
- Przykro mi, ale muszę. Za pierwszym razem odpuściłem, ale teraz pójdę i zobaczę o co chodzi.
Lawrence wybiegł na dwór, ale nie było tam nikogo. Chodził dookoła domu, lecz nie zobaczył niczego podejrzanego. Nagle zobaczył, że w skrzynce pocztowej znajduje się jakaś paczka. Wyjął ją i ostrożnie otworzył.
W środku znajdowała się kartka z napisem: ZABIJĘ CIĘ! oraz to zdjęcie:
Koniec.