Dziękuję bardzo za komentarze. I zapraszam na pierwszy odcinek:
Odcinek I
Obudziła się ósmej. Spojrzała w swój plan zajęć i zauważyła, że jest już spóźniona na pierwsze w tym semestrze zajęcia. Szybko więc ubrała byle jakie ciuchy, założyła swoje gogle i wybiegła. Biegła z prędkością światła, no dobra trochę mniejszą, ale równie szybko.

Zdyszana wbiegła do sali, gdzie pani profesor tłumaczyła coś na tablicy. Czując, że przykuła wzrok wszystkich obecnych tam studentów, zaróżowiła się i usiadła w ostatnim rzędzie. Wyjęła notatnik i zaczęła notować.

Po kilku minutach zauważyła, że ktoś co chwilę odwraca się i dziwnie się na nią patrzy. Nie wiedziała dlaczego.
- Cholerny siniak. – Stella mruknęła pod nosem, odkrywając przyczynę gapienia się.
Nagłe wyjście było by beznadziejne, więc dziewczyna wytrzymała do końca wykładu. A wtedy czym prędzej wróciła do swojego pokoju. Zamaskowała swoją pamiątkę po tym okropnym wydarzeniu. Wyjęła książkę i zaczęła się uczyć. Wtedy do pokoju weszła Loreen.
- Uczysz się? Serio? Dziś jest mega ognisko, idziesz?

- Nie, dzięki. Pouczę się.
- Jak chcesz. – rzuciła blondyna i zadzwoniła do kogoś. – Hehehe, co ty mówisz?! Serio się z nim przespała? Oh my god, co za lala. Tyyy, a wiesz, że Jen ma nowy manicure? Jest po prostu świetny, też idę do tej kolesiówy. Nie bierze dużo, a robi świetnie. No to nic kochana widzimy się wieczorem. Załóż coś szałowego, paaa. Buziaczki. – Loreen rozkręciła się na całego, a Stella nie mogła się skupić.
Schowała więc książkę i poszła do kuchni. Chciała coś zjeść, ale gdy zbliżyła się do lodówki podszedł do niej jakiś gość.
- Tyyyy, dokąd to? To nasza lodówka.

- Ale ja tu mieszkam.- odpowiedziała Stella łamiącym się głosem.
- Jasne, a ja jestem świętym Mikołajem. Nie widziałem cię tu wcześniej. Spadaj stąd, bo zadzwonię po kumpli.
- Co za kretyn. – mruknęła Stel i cofnęła się.
- A to jest Mike, król wśród idiotów. – odezwał się głos za jej plecami.
Odwróciła się i zobaczyła przystojnego mężczyznę:
- A ja jestem Greg. Miło mi… Jak właściwie masz na imię?

- Yyyy, jestem Stella. – dziewczynę zamurowało.
- Usiądź sobie tu – wskazał miejsce- i zaczekaj. – powiedział rezolutnie Greg.
Po chwili wrócił z dwoma talerzami spalonych gofrów. – To wszystko na co mnie stać – palnął głupią minę.
Stella była tak głodna, że zjadłaby nawet konia z kopytami. Podziękowała za posiłek i wróciła do pokoju, aby się uczyć.
- Ty znowu zakuwasz? Looool. – rzuciła Loreen wybierając ciuszki na imprezę. – Wyluzuj trochę.
- Nie jestem tu po to, żeby imprezować tylko żeby się uczyć.

- Nudziara.- blondyna przewróciła oczami. – Miłego uczenia się, o ile to w ogóle będzie możliwe, hehehe.
- Dziwne stworzenie. – powiedziała na głos i zaczęła zgłębiać ludzką anatomię.
Po kwadransie usłyszała ogłuszającą muzykę. Podeszła do okna i to co tam zobaczyła przyprawiło ją o mdłości.

- To tak się pije alkohol? To obrzydliwe. – wzdrygnęła się. – Nie dam rady się uczyć. – powiedziała na głos.
- Gadasz sama ze sobą? – mężczyzna w zielonym sweterku bardzo się zdziwił.

- Niee, to znaczy tak, to znaczy nie… - plątała się Stella. – Jak mówię w myślach to nie rozumiem. – uśmiechnęła się.
- Aaaa rozumiem. Jestem Tom, a ty to pewnie ta Stella, o której trąbi cały akademik.
- Tak to ja. A co o mnie mówią?
- Że pierwszy dzień w kampusie, a ty już nawalasz się z kimś i na zajęcia z siniakami przychodzisz. Ostra z ciebie babka.
- Pfff, żałosne plotki.
- Kto wie czy to nie jest prawda.
- Ja wiem, ale skąd wzięły się siniaki tłumaczyć nie będę. – zdenerwowała się Stella.
- Nie no spoko. Może jakaś kawa? – chłopak uśmiechnął się.
- I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
Wypili nawet niezłą kawę, pogadali trochę, a potem każde poszło do swojego pokoju. Stella jeszcze raz spojrzała za okno, gdzie trwała już regularna orgia.