Malinku dzięki za przekazanie infa o moim braku internetu, w każdym razie już jest ok i tak, odcinek jest przygotowany, ba! nawet więcej niż jeden, więc myślę, że jak będą komenty, to i ja będę wstawiać na bieżąco, żeby nadrobić zaległości :3
Searle, mam nadzieję, że szybko nadrobisz bo odcinki będą lecieć do przodu jak z bicza
ok, żeby nie przynudzać, zapraszam na odcinek :>
ODCINEK 14
Minął tydzień od powrotu Ermaca do Edenii. Chłopak wciąż czuł się źle, ale zaczynał sobie coraz lepiej radzić ze swym nałogiem. Doskonale wiedział, że przed nim jeszcze długa droga, lecz z pomocą Jade i Smoke’a każdy dzień stawał się łatwiejszy od poprzedniego. Cały czas zastanawiał się nad tym, dlaczego Scorpion pomógł mu uciec z piekła w które sam go wpakował i nie potrafił wymyślić żadnej, sensownej odpowiedzi. Mimo wszystko miał u niego dług wdzięczności i liczył się z tym, że kiedyś będzie musiał go spłacić.
- Długo ci jeszcze zejdzie? Muszę odwiedzić Kitanę, a Smoke chciałby wiedzieć kiedy ma mnie zmienić. – Z zamyślenia wyrwał go głos ciemnoskórej dziewczyny.
Odwrócił się za siebie i uśmiechnął lekko.
- Tak się składa, że już wychodzę – powiedział i gwałtownie wynurzył się z wody, w której siedział.
Na widok zupełnie nagiego chłopaka, twarz Jade momentalnie zalała się rumieńcem.
- Na Bogów… - Szybko odwróciła się do niego plecami. Nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewała się takiego widoku.
http://i927.photobucket.com/albums/a...ps488bfd9a.png
- Tak się składa, że Bogowie nie mieli najmniejszego udziału w tym co zobaczyłaś. – Zatrzymał się tuż za nią, uśmiechając się pod nosem.
- Ubierz się i chodźmy… - wydusiła z siebie, biorąc głęboki wdech.
- Musisz się trochę wyluzować skarbie, ostatnio chodzisz zbyt spięta. – Chwycił ją za ramiona i odwrócił w swoim kierunku. – Co się dzieje?
Kiedy spojrzała na jego twarz, zdała sobie sprawę, że mówi poważnie.
- Martwię się o ciebie… - powiedziała cicho. – To wszystko ustąpiło zbyt szybko. Dwa lata temu, kiedy próbowałeś się wyzwolić z nałogu, zajęło ci to sporo czasu, a tu minął raptem tydzień i wydajesz się być całkiem… Zdrowy. Zwyczajnie boję się, że to wszystko nagle wróci ze zdwojoną siłą i wtedy…
- Spokojnie, nie rozpędzaj się tak… - przerwał jej. – Dwa lata temu nie umiałem nad tym panować, byłem zdezorientowany i zagubiony. Nightwolf nauczył mnie sporo, między innymi jak nad tym głodem zapanować, żeby on nie zapanował nade mną…
- No tak, zauważyłam, że dużo medytujesz…
- No właśnie. Uwierz, że to naprawdę pomaga, choć panowanie nad nałogiem do łatwych nie należy. Po prostu staram się nie pokazywać dookoła jak mi z tym ciężko, tylko cieszyć się życiem…
- Dobrze, teraz rozumiem… – posłała mu lekki uśmiech, po czym odruchowo spojrzała w dół. Jej głowa od razu odwróciła się gdzieś w bok, a policzki z powrotem zalały się rumieńcem. – Tak się tym wszystkim przejęłam, że zapomniałam iż jesteś rozebrany… - W jej głosie dało się wyczuć zakłopotanie.
Ermac zaśmiał się cicho i chwycił Jade za podbródek, nakierowując jej twarz na swoją.
- Coś musi zwyczajnie przyciągać twój wzrok, skoro tam spojrzałaś… – uśmiechnął się wrednie.
- Och przestań, jesteś niemożliwy – zaśmiała się odwracając głowę.
- Przyznaj się po prostu, że spodobał ci się widok nagiego faceta z Netherrealm i po sprawie. – Szturchnął ją w ramię, z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
- Nie tylko jesteś niemożliwy, ale i szalony. – Znów odwróciła się do niego plecami. – Ubieraj się i wracajmy do domu – dodała poważnie, choć miała ochotę znów się roześmiać.
Nagle poczuła, jak chłopak chwyta ją w pasie i bierze na ręce.
- Co robisz?! – krzyknęła zaskoczona.
- Przyda ci się mała kąpiel na rozluźnienie, bo strasznie spięta jesteś – odparł i zaczął iść z nią w kierunku wody.
- Ermac, postaw mnie, to czyste wariactwo, nie mam innych ciuchów ze sobą, a w tym nie będę się kąpać! – mówiła zdecydowanie, lecz w środku zbierało jej się na śmiech.
-No to się rozbieraj i wskakuj… - powiedział, zatrzymując się w wodzie po kolana.
Buzia dziewczyny po raz kolejny oblała się rumieńcem. Na samą myśl, o wspólnej kąpieli, przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszczyk.
- Jak to będzie wyglądać…? – spytała cicho.
- Jak dwójka ludzi kąpiących się nago w morzu..? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Wpatrywali się w swoje twarze przez chwilę, kiedy nagle mina chłopaka z uśmiechniętej zmieniła się w poważną.
- Coś się stało? – spojrzała na niego, ściągając brwi.
- Nic takiego… Chyba jednak musimy odpuścić sobie kąpiel – mówił wracając na brzeg. Postawił dziewczynę na piasku i sięgnął po ciuchy.
- Ale co się dzieje? – drążyła Jade, kierując głowę gdzieś w bok.
- Nałóg daje się we znaki… - odpowiedział, wciągając ubrania. – Dobrze będzie jak zostanę chwilę sam i pomedytuję.
- Cieszy mnie, że starasz się nad tym panować… - westchnęła. – W takim razie wracajmy.
*****************
Dzisiejszy dzień, mimo że słoneczny, większość Edeńczyków będzie wspominać jako jeden z najgorszych dni w roku. Dlaczego? Otóż Tanya , kuzynka Raina i Kitany właśnie pojawiła się pod pałacem i ma zamiar namieszać w życiu kilku osobom. Ta dziewczyna, to jedna z najbardziej aroganckich, samolubnych i zapatrzonych w siebie kobiet, jakie stąpają po ziemiach wszystkich królestw razem wziętych.
Ostatnia jej wizyta skończyła się nieprzyjemną aferą, przez którą o mały włos nie doszło do wojny między Edenią i Orderrealm
*. Tutejsi ludzie nie pałali miłością do tej czarnowłosej osóbki, twierdząc, że zawsze kiedy się zjawia, zwiastuje to kłopoty. Mieli dużo racji…
Rain był w trakcie studiowania jednej ze starych ksiąg dotyczącej historii królestwa, kiedy nagle drzwi do biblioteki stanęły otworem. Wychylił nos z nad książki i ku swemu zdziwieniu ujrzał tam kogoś, kogo najmniej się spodziewał.
- A już byłem pewien, że to ktoś inny… - westchnął zamykając opasły tom, po czym rzucił go na stół.
- Och… Mam nadzieję, że się jednak nie zawiodłeś… - odpowiedziała dziewczyna.
- Jakby to ująć… - Mężczyzna ruszył w jej stronę powolnym krokiem. – Z dwojga złego wolałbym jednak tę drugą osobę. – Zatrzymał się tuż przed nią i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – Co tu robisz Tanya?
- To tak mnie witasz kuzynie? – spytała kręcąc głową.
- Masz rację, moje przywitanie było niestosowne. Powinienem przywitać cię jak żmiję, nie jak człowieka… - uśmiechnął się ironicznie.
- Oj daj spokój. Dalej masz do mnie żal o te stare dzieje związane z poróżnieniem Edenii z Orderrealm?
- Oczywiście, że tak. Gdyby nie twój długi jęzor, to pewnie do tej pory żylibyśmy w zgodzie, ale ty, jak zwykle, musiałaś to zepsuć. Powinni uniemożliwić ci opuszczanie królestwa i zamknąć w klatce, życie stałoby się znacznie łatwiejsze.
- Niestety, nie mogą tego zrobić, gdyż jesteśmy rodziną… - Triumfalny uśmiech wstąpił na jej twarz.
- Więc jeśli nie chcesz, żebym ja to zrobił osobiście, opuść Edenię jak najszybciej… - spojrzał jej w oczy, po czym wyminął ją i wyszedł.
**************
Kitana postanowiła wrócić do treningów z Subem nie zważając na słowa brata, który wciąż odgrażał się, że będzie tego żałowała. To było jej życie nie jego, więc w razie czego zwali wszystko na siebie i swoje uczucia. Póki co jednak, nie zaprzątała sobie tym głowy...
- Wyprostuj rękę i uderz, nie możesz tego wykonać inaczej, bo cios nie będzie zbyt mocny. – Sub Zero próbował pokazać księżniczce co musi zrobić.
- Och… Przy tobie nie mogę się skupić… - Odwróciła się w jego kierunku i przywarła do niego całym ciałem. – Po takiej nocy, żadna nie mogłaby się przy tobie skupić… - Zarzuciła mu ręce na szyję.
- Więc teraz będę pamiętał, żeby nie zbliżać się do ciebie przed treningiem… - Objął ją i zjechał dłońmi na jej pośladki, ściskając je zdecydowanie.
- Zbliżaj się ile tylko pragniesz… - powiedziała półgłosem. – Po prostu nie mam dzisiaj głowy do treningów, jeszcze nie ochłonęłam…
- Gdybym chciał się zbliżać ile zechcę, to bądź pewna, że nie byłoby nas teraz tutaj… - Przycisnął ją mocno do siebie. – Przez tę twoją kształtną pupę zrobiłem się potwornie głodny… - wymruczał jej do ucha.
- Więc zróbmy to tutaj… - Jedna z jej dłoni powędrowała do jego spodni.
- To czyste szaleństwo, co jeśli ktoś tu nagle wejdzie…? – spytał, przyciskając ją do ściany.
- Więc musimy się pośpieszyć, żeby nikt nie zdążył wejść… - Już chcieli zdjąć maski, kiedy nagle usłyszeli czyjeś kroki.
Obydwoje szybko odsunęli się od siebie i spojrzeli w kierunku, skąd dochodził stukot obcasów.
- Tanya…? – Księżniczka była wyraźnie zaskoczona jej widokiem.
- Ach Kitana! – krzyknęła dziewczyna, przyspieszając kroku. – Moja ulubiona kuzyneczko, stęskniłam się za tobą! – Podeszła do rozmówczyni i objęła ją mocno.
- Ja… Również się stęskniłam… - odpowiedziała niechętnie. – Kiedy przyjechałaś?
- Och, niedawno. Byłam już przywitać się z Rainem, uprzejmy jak zawsze! – uśmiechnęła się od ucha do ucha. – Może mnie w końcu przedstawisz twemu boskiemu towarzyszowi? – spytała spoglądając na wojownika swymi dużymi, niebieskimi oczami.
- A tak… - westchnęła Kitana. – Więc to jest mój przyjaciel Sub Zero.
- Jestem Tanya! – Szybko wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
- Miło mi… - Sub uścisnął jej rękę.
- Och, nawet nie wiesz jak mi miło kochanieńki… - posłała mu zalotne spojrzenie. – No dobrze, to ja już wam nie przeszkadzam, idę przywitać się z ciotką i odwiedzę wuja przy okazji. – Odwróciła się i już chciała odejść, kiedy nagle jednak zatrzymała się i z powrotem skierowała w ich kierunku. – Ale wiecie co, odradzam wam robienie tego tutaj, jest zbyt niebezpiecznie i w każdej chwili ktoś może przecież wejść… - uśmiechnęła się tak słodko, że Kitana wręcz poczuła jak robi jej się niedobrze. – Do zobaczenia robaczki! – dodała, po czym ruszyła do wyjścia.
- Niezłą masz rodzinę, nie ma co… - Sub spojrzał na księżniczkę.
- Proszę, po prostu nic na ten temat nie mów… - westchnęła, kręcą głową z niezadowoleniem. – Mam tylko nadzieję, że szybko się stąd zmyje.
*********************
Smoke położył dłoń na ramieniu Ermaca, wybijając go z medytacji. Nie wiedząc z kim ma do czynienia, dezorientowany chłopak szybko odwrócił się i w jednej sekundzie złapał wojownika za rękę, przerzucając go przez siebie. Siwowłosy wylądował na deskach z hukiem, wzdychając głęboko.
- Chyba nie powinienem był tego robić… - mówił, nie podnosząc się z ziemi.
- Wybacz stary, myślałem, że to ktoś inny – odparł Ermac.
- Domyśliłem się, kiedy mnie złapałeś. Nie wiedziałem, że masz aż tyle siły.
- Lepiej nie zachodź mnie w ten sposób. – Chłopak podszedł do swego rozmówcy i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
- Będę pamiętał. – Smoke chwycił za rękę wojownika i podniósł się z desek.
- Co się stało, że zjawiłeś się wcześniej? Jade nie wspomniała ci, że medytuję?
- Wspomniała, ale muszę z tobą o czymś porozmawiać. Pewnie nie zawracałbym ci głowy, gdyby nie to, że jesteś aktualnie jedyną osobą która może coś wiedzieć.
- No to wal, chętnie pomogę jeśli będę umiał. – Ermac oparł się o drewnianą balustradę.
- Chodzi mi o Lebrau… - Siwowłosy stanął obok rozmówcy i również wsparł się na belce.
- Ach… - westchnął chłopak. – Wybacz wtedy za ten wyskok… - spuścił głowę.
- Nie mi nie o to chodzi, doskonale rozumiem co się z tobą działo. Po prostu zwyczajnie nie miałem pojęcia, że ona jest z Zaświatów i chciałem cię zapytać co tak dokładnie wyczułeś…
- A nie rozmawiałeś z nią o tym?
- Rozmawiałem, ale ona powiedziała mi to samo co w tamten dzień, że pochodzi z Zaświatów i mieszka w Edenii od niedawna.
- I prawdopodobnie cię nie okłamała, bo jestem tu od dwóch lat i nie widziałem jej wcześniej. Jeśli chodzi natomiast o to, co wyczułem, to również nie dowiesz się niczego nadzwyczajnego. Zaświaty są przesiąknięte złem dzięki Shao Kahnowi, ale kiedyś była to całkiem normalna kraina, tam też mieszkają ludzie. Większość z nich zwyczajnie godzi się z rządami tego tyrana, bo nie ma wyjścia, inni próbują z nim walczyć, a jeszcze inni chcą uciec stamtąd jak najdalej. Wyczułem od niej zło bo mieszkała w Zaświatach, bo stamtąd pochodzi… Choć dziwi mnie, że ci o tym nie powiedziała, skoro cały czas się widujecie.
- Powiedziała, że bała się mojej reakcji.
- No w sumie nie pomyślałem o tym.
- Czyli mam być spokojny? – zapytał Smoke.
- Z jednej strony, wszystko wydaje się być w porządku, ale z drugiej nie znasz jej tak dobrze. Radziłbym mieć ją na oku, tak na wszelki wypadek… Z kobietami nigdy nie wiadomo, a już szczególnie z tymi z Zaświatów. – Ermac spojrzał w kierunku budynków, stojących tuż za niewielką górką.
- Jeśli już jesteśmy w temacie kobiet… - Siwowłosy skierował wzrok na swego rozmówcę. - Co z Jade?
- To znaczy? – spytał zaskoczony chłopak.
- Nie wiem jak ty, ale ja zauważyłem, że nie patrzy na ciebie jak na kumpla. Na kilometr widać, że coś do ciebie czuje, masz zamiar tak to zostawić?
Wojownik w czerwieni stał w milczeniu, wbijając wzrok w jakiś punkt w oddali. Tak naprawdę nie wiedział co ma odpowiedzieć, chodź doskonale znał odpowiedź na pytanie Smoke’a. Nie mógł jednak unikać tego tematu w nieskończoność, zdawał sobie sprawę, że kiedyś czeka go również rozmowa z dziewczyną i że nie będzie należała do przyjemnych.
- Nic z tego nie będzie – odpowiedział nagle.
- A ty dalej to samo? Albo zwyczajnie wykręcasz się od odpowiedzi okłamując mnie, albo faktycznie mówisz prawdę, choć nie chce mi się wierzyć w drugą opcję – drążył siwowłosy. – Co jest grane?
- Pochodzę z Netherrealm, nie mogę być z Jade, bo nie jestem człowiekiem…
- Tak ci to przeszkadza? Gdybyś tylko chciał, znalazłbyś sposób, żeby to ominąć, nie wierzę, że wszystko wiąże się właśnie z tym zakazem.
Ermac westchnął głęboko i spuścił głowę.
- Masz rację, nie tylko o to chodzi… - wydusił z siebie.
- Wiedziałem. Więc co stoi na przeszkodzie?
- To cholernie skomplikowane… - Chłopak spojrzał na rozmówcę. – Ja po prostu nie umiem jej pokochać.
- Jak to nie umiesz? Albo się kocha, albo nie, tu nie ma nic na siłę młody – powiedział Smoke.
- Nie rozumiesz, tu nie chodzi o nic na siłę… Jako istota stworzona w Netherrealm, nie mam prawa do miłości, Bogowie przypisali to uczucie tylko ludziom. Potrafimy czuć lęk, gniew, radość, smutek, ale nie potrafimy kochać, gdyż zostało nam to zabrane. Nie odczuwam miłości, nawet nie wiem jak wygląda to uczucie, czym się objawia… - Wojownik ścisnął ręką drewnianą belkę. – Rozumiesz teraz?
- Cholera… - Siwowłosy był w lekkim szoku. – Byłem pewien, że obydwoje czujecie coś do siebie, dlatego chciałem…
- Wiem…
- Nigdy nie wierzyłem w to, co powiedziałeś, choć o tym słyszałem. Jak się okazuje, to prawda…
- Próbowałem to przełamać różnymi gestami, ale… Ja nic nie czuje, a moja przyjaźń tu nie wystarczy… Ona jest dla mnie bardzo ważna, ale nie umiem… - Nagle przerwał mu odgłos płaczu dochodzący gdzieś nieopodal. Wraz ze Smoke’iem odwrócił się w kierunku schodów, gdzie stała roztrzęsiona Jade.
- Dlaczego…? – zapytała przez łzy.
Przez chwilę stała w bezruchu, po czym odwróciła się i zaczęła biec w przeciwnym kierunku. Chłopak natychmiast poderwał się i ruszył za nią.
***************
[*]Orderrealm - jedno z królestw, zaprzyjaźnione kiedyś z Edenią.
odnośnie zdjęć w linkach, to powiem na przyszłość, że są tak specjalnie, mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć dlaczego