View Single Post
stare 23.05.2013, 17:37   #170
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: I Love You I'll Kill You

Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Nawet jeśli serce i rozum Ermaca mówią tej miłości "nie", to jednak jego czyny i niektóre słowa mówią stanowcze "tak". Nie chce stracić Jade i mu na niej zależy, a to już coś. I dobrze, że ona się nie poddaje i spróbuje mu pomóc.
no właśnie, więc jak widać jest światełko w tunelu :>
Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Dla Raina to musiał być niezły cios w jego ego, kiedy poprosiła go o pomoc w poszukiwaniach.. Biedaczek, może myślał, że coś bliższego go jeszcze z nią połączy
no tak się składa, że... a zresztą co będę zdradzać, skoro zaraz dodam odcinek
Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Tanya to mała, wredna, paskudna wiedźma. No żeby sobie ot tak wchodzić do pokoju Suba i jeszcze bezczelnie próbować go uwodzić? Sub Zero powinien był wziąć ją za kudły i wyrzucić z pokoju. Najlepiej przez okno, chociaż złego diabli nie biorą, więc pewnie i tak nic by się jej nie stało. Sub był dla niej za delikatny, ale cóż, widać taki charakter. Ale bycie uprzejmym nie zawsze popłaca. W każdym razie oby jej na tym ramieniu zostały siniaki od uścisku Suba.
nie no powiem Ci, że zabiłaś mnie tym komentem
dałabym lajka, gdyby była taka możliwość

Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Ale zastanawiam, czy zemści się w jakiś sposób na Subie za to, jak ją potraktował. Odnoszę wrażenie, że nieźle nadepnął jej na odcisk.
odnosisz dobre wrażenie

Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
A Kitana jaka zazdrosna, aż miło popatrzeć Ale powinna mieć nieco więcej wiary w swojego faceta, szczególnie, że Tanya może im obu co najwyżej buty czyścić. No, ale tej dwójki nie da się chyba tak łatwo rozdzielić
tutaj też masz rację :>

Cóż ja mogę więcej napisać? Chyba nie opłaca się czekać na kolejnego komenta, więc ku uciesze czytających dodaję kolejny odcinek


___________________________________________

ODCINEK 16


- Nie jest mi łatwo Rain. Mówienie ci o tym co czuje do Ermaca nigdy nie będzie łatwe… - Jade odwróciła głowę.
- Wierz lub nie, ale mi nie jest łatwo tego słuchać. Cieszy mnie jedynie fakt, że jesteś ze mną szczera… - Podszedł do dziewczyny, po czym delikatnie nakierował ręką jej twarz na swoją. – Dlatego ja również chciałbym być z tobą szczery. Wciąż coś do ciebie czuję… - spojrzał jej w oczy.



- Na Bogów… Przecież rozstałeś się ze mną zanim wyjechałeś, dałeś mi wolną rękę, a teraz… - Zrobiła krok do tyłu. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek usłyszy z jego ust coś takiego.
-Wiem. Doskonale zdaję sobie sprawę jak to wygląda i pamiętam co mówiłem zanim opuściłem Edenię. Ale wtedy wyjechałem, bo musiałem i byłem pewien, że więcej tu nie wrócę. Sprawy jednak się skomplikowały…
- Co takiego? Jak to miałeś nie wrócić, o czym ty w ogóle mówisz? Zawsze byłam pewna, że wrócisz prędzej czy później… Do tej pory zastanawiałam się dlaczego wtedy się ze mną rozstałeś, a po tym co przed chwilą powiedziałeś, to już w ogóle nie ogarniam tego myślami…
- Po prostu nie byłem pewien, czy wyjdę z tego żywy. Chciałem pomóc pewnej wiosce w Zaświatach wyzwolić się spod rządów Shao Kahna, ale ostatecznie cały plan nie wypalił… - Rain spojrzał na regał z księgami. – Kiedy ten tyran dowiedział się o buncie, nasłał na nas tarkatańskie wojsko, które wyrżnęło nocą wszystkich mieszkańców osady… Ledwo uszedłem z życiem.
Jade patrzyła na niego przez chwilę z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nigdy nie było jej dane poznać powodu wyjazdu księcia, a teraz kiedy w końcu się dowiedziała, nie była ani trochę zadowolona. Nawet jeśli kiedyś coś do niego czuła, to skończyło się to dawno temu, jednak wciąż bardzo go lubiła i mimo wszystko się martwiła.
- Wiesz, że to wszystko nie mieści mi się teraz w głowie..? – spytała cicho.
- Wiem i nie wymagam, by pomieściło się kiedykolwiek, po prostu uznałem, że powinnaś wiedzieć… - spojrzał na nią łagodnym wzrokiem. – Chciałbym by wszystko było jak kiedyś… - Zbliżył się i patrząc jej w oczy, położył dłonie na jej ramionach.
Przez kilka sekund dziewczyna wpatrywała się w jego twarz, lecz po chwili gwałtownie odsunęła się na kilka kroków.
- Muszę znaleźć te księgi – powiedziała, wyciągając dłoń w stronę regału.
Rain westchnął głęboko i oparł się o szafę, krzyżując ręce na klatce piersiowej.



Odrzuciła go, a skoro to zrobiła, znaczyło to tylko jedno, nie chciała odgrzebywać przeszłości i wracać do tego, co było między nimi…
- Nic tam nie znajdziesz – powiedział, patrząc jak Jade przerzuca kolejne opasłe tomy.
- Wierze, że będę mieć szczęście – odparła nie przerywając szukania.
- To szaleństwo… - westchnął po raz kolejny. – Nawet jeśli teoretycznie istnieje jakiś sposób, to czy masz w ogóle pewność, że on chce się w to pakować? Co jeśli nie odwzajemni twojego uczucia, myślałaś o tym?
- Zależy mu na mnie – odpowiedziała krótko.
- Od kiedy to istotom z Netherrealm zależy na ludziach… Jade, to się nie uda, nikt nigdy nie znalazł sposobu na to, by odwrócić klątwę Starszych Bogów, odpuść bo tylko tracisz czas.
Dziewczyna z nerwami rzuciła potężną księgę, która uderzyła o stół tak mocno, że w powietrzu uniósł się cały kurz jaki znajdował się na okładce.
- On nie jest jak inne istoty z Netherrealm, gdybyś go poznał to przekonałbyś się, że nie jest bezdusznym tworem, bez sumienia i jakichkolwiek uczuć. Myślisz, że kiedykolwiek pokochałabym kogoś kto nie umie okazać swej dobroci, swego serca? Uratował mi życie dwa razy, choć wcale nie musiał tego robić, ma w sobie więcej z człowieka niż niektórzy ludzie – odparła podenerwowana.



Rain przez chwilę przyglądał się bez słowa, jak dziewczyna przekłada kolejne tomy. Kiedy tak na nią patrzył, szybko przekalkulował sobie wszystko co powiedziała i zrozumiał, że ona nie ma zamiaru rezygnować z odnalezienia sposobu na uwolnienie Ermaca od przekleństwa jakie na nim ciążyło. Widać było, że kocha tego chłopaka całym sercem i zrobi wszystko, by mógł poczuć się bardziej człowiekiem. Wprawdzie stawiało to księcia na przegranej pozycji, ale za to mógł już winić tylko siebie i swój wyjazd.
- Pomogę ci – odezwał się nagle i chwycił za stertę ksiąg leżącą na ziemi.
Jego słowa zaskoczyły Jade po raz kolejny, ale tym razem nie dała tego po sobie poznać. Wiedziała jakim człowiekiem jest Rain i że jeśli wciąż coś do niej czuje, to zrobi wszystko by mogła być szczęśliwa, jednak chęć pomocy zrobiła na niej niemałe wrażenie. Uśmiechnęła się delikatnie i skierowała wzrok w stronę najwyższej półki. Nagle jej uwagę przykuł mieniący się na złoto napis, widniejący na jednej z okładek. Oparła dłonie o regał i stanęła na palcach, by móc go lepiej dostrzec. Jej oczy rozbłysły z zadowolenia jak małe ogniki, kiedy przeczytała tytuł: „Netherrealm – Królestwo Podziemia”…

******************

Ten wieczór zapowiadał się dla Smoke’a dość spokojnie. Po rozmowie z Jade, Ermac wrócił do medytacji prosząc siwowłosego, by przyszedł dopiero z rana, gdyż znowu zaczął panować nad nim głód i musiał się wyciszyć. Przyjaciel Sub Zera ufał chłopakowi na tyle, iż wiedział, że ten nie zrobi niczego głupiego, dlatego zostawił go samego ze spokojnym sumieniem. Jednak co do dziewczyny z którą się widywał, już takiego spokoju nie odczuwał.



Coś niepokoiło go w jej zachowaniu i wiedział, że musi to wyjaśnić jak najszybciej, by rozwiać wszystkie wątpliwości jakie siedziały mu w głowie. Postanowił więc, wykorzystać wolny wieczór i spotkać się z Lebrau, by szczerze porozmawiać o swoich wątpliwościach. Spacerował po placu w zamyśleniu, kiedy nagle ktoś wpadł na niego z ogromną siłą, odbijając się od jego ciała jak piłka.
- Och, przepraszam! – powiedziała dziewczyna, poprawiając swój kostium. – Okropna niezdara ze mnie.
- Nic się nie stało – odpowiedział Smoke, uśmiechając się do niej.
- Na pewno? Zaczytałam się i nawet nie popatrzyłam gdzie idę. – Sięgnęła po książkę leżącą na ziemi.
- Na pewno. Choć to raczej ja powinienem spytać czy nic ci nie jest, solidnie we mnie walnęłaś – spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnęła się przyjaźnie, wyciągając dłoń w jego kierunku. – Tanya jestem! – dodała z zadowoleniem. – To tak, żebyś wiedział kto w ciebie wlazł – zachichotała.
- Smoke – odpowiedział wojownik, podając jej rękę. – Żebyś wiedziała w kogo wlazłaś – zaśmiał się.
- Ach, więc to ty przybyłeś z Lin Kuei wraz ze swoim przyjacielem! – odparła z udawanym zaskoczeniem. – Wybacz moją bezpośredniość, ale jestem kuzynką Kitany i Raina, przybyłam z Zaświatów dzisiaj rano i zdążyłam już o was usłyszeć – uśmiechnęła się słodko.
- Z Zaświatów? – zainteresował się siwowłosy.
- Tak, mieszkam tam od bardzo dawna, w jedynej osadzie, gdzie nie sięga władza Shao Kahna.
- Rozumiem. Wybacz moją ciekawość, ale czy dużo ludzi mieszka w twojej osadzie?
- No tak, około tysiąca osób. Jesteśmy odgrodzeni potężnymi murami które, według legendy, wznieśli kiedyś Bogowie, by zapewnić mieszkańcom schronienie w razie inwazji na nasze królestwo – odpowiedziała, nie spuszczając wzroku ze Smoke’a. – Kurcze przepraszam, że zmienię temat, ale gdybym wiedziała, że Lin Kuei ma takich… Męskich wojowników, już dawno bym się tu zjawiła… - posłała mu kokietujące spojrzenie.



- Wszystkie kobiety z Zaświatów są takimi podrywaczkami? – Kąciki jego ust, uniosły się lekko ku górze.
- Och… Mamy to we krwi… - puściła oczko, nie przestając się uśmiechać. – A może przejdziemy się kawałek? Ty również mieszkasz na zamku, więc… - Przybliżyła się do niego, wypuszczając z dłoni książkę, po czym założyła mu ręce na szyję.
- Więc najlepiej będzie jak się od niego odczepisz! – Tanya usłyszała wściekły, kobiecy głos za plecami. – Zostaw go, albo pozbędziesz się swoich długich kudłów! – Poczuła gwałtowne szarpnięcie do tyłu.
- Co to ma znaczyć?! – Czarnowłosa warknęła do dziewczyny, która ja odciągnęła. – Jestem kuzynką tutejszej księżniczki, nie życzę sobie by ktokolwiek tak mnie traktował!
- Ty wredna zdziro, już ja wiem kim jesteś! – Mileena była tak wściekła, że miała ochotę rozszarpać Tanyę na drobne kawałki.
- Ale po co od razu takie mocne słowa Lebrau, przecież nic się nie stało… - wtrącił Smoke.
- Faceci! Wy nawet seks z inną kobietą skwitowalibyście w ten sposób!
- Nie przesadzaj, naprawdę nic si…
- O tym porozmawiamy później! – Kiedy Mileena wypowiedziała te słowa, poczuła się dziwnie. Była wprawdzie zła, że jakaś kokieta próbuje pokrzyżować jej plany, ale to nie było to uczucie.
- Wypraszam sobie! – krzyknęła Tanya. – Nie jestem żadną zdzirą!
- Masz rację, nie jesteś zdzirą, tylko zwykłą dz*wką! Całe Zaświaty cię przecież doskonale znają!



- Lebrau, uspokój się, proszę cię… – Siwowłosy wtrącił się po raz kolejny, lecz nic to nie dało.
- Zostaw mojego faceta w spokoju, albo ukręcę ci łeb ty mała su*o! – krzyczała Mileena.
- Będę robić co zechcę i takie coś jak ty mi tego nie zabroni! – Tanya podniosła książkę leżącą na ziemi, po czym uniosła dumnie głowę i ruszyła w stronę zamku szybkim krokiem.
- Co cię napadło? – Smoke chwycił dziewczynę za ramiona i nakierował ją w swoim kierunku.
- I jeszcze się pytasz?! – wyrwała się. – Wieszała ci się na szyi, byłeś tak wpatrzony w jej dekolt, że nawet mnie nie zauważyłeś!
- Zwyczajnie nie zdążyłem zareagować, gdyż się wcięłaś…
- Faceci! – prychnęła ze złością, odwracając głowę gdzieś w bok.
Nagle poczuła jak siwowłosy chwyta ją delikatnie za twarz, próbując nakierować ją na swoją. Gdy tylko zobaczyła jego oczy, jej złość gdzieś zniknęła.
-Walczyłaś o mnie jak lwica… – zamruczał, obejmując ją delikatnie.
- Zawsze tak walczę o swoje – odparła spokojnie.
- Więc naprawdę jestem twoim facetem…? – spytał z lekkim uśmiechem.



Kiedy Mileena usłyszała jego słowa, jej serce zabiło mocniej. Nikt nigdy wcześniej nie zabiegał o jej względy w taki sposób, tyle z nią nie rozmawiał, ani nie był dla niej taki czuły. Wiedziała jednak, że nie jest tu po to, by się zakochiwać, tylko pozbyć się Kitany i zająć jej miejsce, a Smoke był jej potrzebny wyłącznie do tego, by wprowadzić ją na zamek. Jednak takie czułe zachowanie z jego strony sprawiało, że było jej ciężko trzymać się wyłącznie swego planu…
- A co, nie chcesz być moim facetem? – zapytała po chwili milczenia.
Siwowłosy nachylił się nad nią i zaczął muskać ustami jej usta. Wprawdzie miał z nią porozmawiać, ale postanowił odłożyć to na później. Z każdą sekundą coraz mocniej wtapiał się w jej wargi, by w końcu wsunąć język i całować ją namiętnie. Stali tak przez minutę, nie mogąc oderwać się od siebie…
- Chodźmy do mnie… - wyszeptała po chwili, łapiąc oddech.
- Nie – odpowiedział. – Tym razem chodźmy do mnie…

***************

Kitana biegła jednym z zamkowych korytarzy najszybciej jak tylko umiała. Nie miała już sił, gdyż kiedy dowiedziała się co się stało, była po drugiej stronie zamku i musiała przebiec spory odcinek żeby zdążyć na czas.



Nie chciała żeby go zabrali, dlatego nie mogła zwolnić nawet na sekundę, doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli nie zdąży, może go już nigdy nie zobaczyć. Pędziła więc jak szalona w stronę komnaty prowadzącej do wyjścia z pałacu, z nadzieją, że zapobiegnie tragedii…
- Zostawcie go! – krzyknęła z desperacją, wpadając do pomieszczenia.
- Proszę wybaczyć księżniczko, ale Sub Zero jest własnością Lin Kuei, a my mamy rozkaz go zabrać, podobnie jak Smoke’a. – Jedna z maszyn zwróciła się do dziewczyny.
- Przecież to człowiek, jak może być czyjąś własnością?! – rozdzierała sobie gardło. – Nie możecie go zabrać, zabraniam wam!
- Nasze rozkazy są jasne i musimy się ich trzymać, nie podlegamy władzy Edenii. – Robot chwycił omdlałe ciało wojownika.
- Nie, błagam… Zrobię wszystko co tylko chcecie, ale nie zabierajcie go… - Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Nie negocjujemy i nie wdajemy się w zbędną dyskusję. Prosimy jedynie o nieutrudnianie nam wykonywania rozkazów.
- Ale ja go kocham… - wyłkała.
Wiedziała, że jest zupełnie bezsilna i sama nic nie może zrobić. Stała i patrzyła z bezradnością jak dwie bezduszne maszyny zabierają człowieka dla którego biło jej serce. Łzy ciurkiem płynęły jej po policzkach…



- Kitana? – usłyszała nagle męski głos i poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
Gwałtownie otworzyła oczy i zrozumiała, że leży na łóżku a to, co przed chwilą widziała było tylko snem. Spojrzała na Suba, który przyglądał się jej zmartwionym wzrokiem i przetarła mokrą od łez twarz.
- Czemu płakałaś, coś się stało? – zapytał odgarniając jej włosy.
- Przyśniło mi się coś dziwnego i strasznego zarazem… - powiedziała, tuląc się do niego.
- Cóż takiego?
- Och… A nie może to poczekać do rana? Spać mi się chce…
- No dobrze, śpij – pocałował ją w policzek i objął ramieniem, kładąc głowę na poduszce.
Księżniczce jednak nie chciało się spać. Po takim śnie, była wręcz pewna, że prędko nie zmruży oka…

******************
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem