View Single Post
stare 23.05.2013, 22:43   #595
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam serdecznie, dziękuję bardzo za komentarze. Wiem, że większość kończy rok szkolny i nie ma czasu na komentarze, ale się cieszę się z tego co mam.
Zapraszam na koleiny odcinek.

Rodzina Kent, odcinek nr 72

Minęło kilka godzin i wrócił do domu Angel ze spotkania z chłopakami z paczki. Rozmowa o akcji przedłużyła się i przenieśli się do knajpy. Od razu podszedł do niego Ricco. Zobaczył, że był dosyć podchmielony i zaczął sobie podśpiewywać. Nie cierpiał tego. Poza tym miał też inny powód.
- Słuchaj, mam do ciebie prośbę. Zachowuj się cicho. Dobrze? - Powiedział.
- A co? - Angel nie zajarzył.
- Mam tu laskę, nie chcę żebyś ją obudził.
- Wychodzę na chwilę a ty sobie laskę sprowadzasz? - Powiedział podniesionym głosem.
- Tak, bądź cicho. - Chwycił go za ramię i lekko nim potrząsnął. - Będziesz cicho?



- Ok, ok. Co to za laska?
- Poderwałem ją w kawiarni. Nie chcę żebyś ją obudził. Ma się wyspać.
- No mówię, że ok. Wyrwałeś w kawiarni i od razu ją tutaj przyprowadziłeś? Odbiło ci chyba. To nie jest lokal rozrywkowy.
- Angel, daj spokój. Tylko na chwilę.
- Nie sprowadza się do domu lasek. Mogłeś ją załatwić w jakimś kącie i mieć z głowy.
- To nie jest zwykła ..., no wiesz.
- Tak? A która normalna dziewczyna idzie od razu do łóżka z facetem w jego domu?
- Nic jeszcze nie było.
- No co ty?
- Na serio.
- Zawiodłeś mnie. - Skrzywił usta. - Nie dałeś rady? Nie dobrze. - Pokręcił głową.
- Nie, jeszcze nie próbowałem. Przestań, idź spać, nie wyglądasz najlepiej.
- To jak wyglądam nie powinno cię intere … interesić. Zawiodłeś mnie. Po tobie się więcej spodziewałem. Ricco cieniujesz ostatnio. W ogóle się zmieniłeś. Chory jesteś?
- Skończ pier***** i idź spać.
- A mogę ją zobaczyć?
- Nie.
- Tylko kawałeczek. - Prosił Angel.



- Nie, powiedziałem ci, idź spać. Jutro pogadamy.
- No weź. Tylko zajrzę przez szybkę.
- Nie.
- Bracie, tylko jeden mały luczek. Nie daj się prosić, bo ją obudzę.
- No dobra, ale po cichu. - Zgodził się wreszcie Ricco.
Angel podszedł na chwiejnych nogach do drzwi i zajrzał do środka. Tam zobaczył śpiącą Ashę. Aż oczy mu się zaświeciły z wrażenia. Patrzył na nią przez chwilę.



- Kurde jaka ładna. Nie no zwracam honor. Ale gdzieś ją już widziałem. - Powiedział jak wrócił do Ricco.
- Ładna, bo to modelka. Na zdjęciach mogłeś ją widzieć.
- Nie na zdjęciach, gdzieś indziej. Chyba się nawet spotkaliśmy, tylko nie kojarzę gdzie. Nie ważne. Tylko masz się nią dobrze zaopiekować. Wiesz o co mi chodzi? - Mrugnął do niego.
- Rozumiem, już ja o nią zadbam. Nie martw się.
- Potem ja?
- Nie ma mowy.
- Ricco bracie, ja bym się z tobą podzielił.
- Nie.
- Jakim cudem ty brzydalu wyrwałeś taką laskę? No powiedz jak ci się to udało?
- Normalnie. Daj spokój, idź spać.
- Już idę. Gratuluję, przytul mnie bo z tego żalu zaraz się popłaczę.
- Angel, idioto idź spać i nie wywal się nigdzie, bo hałasu narobisz, ledwo chodzisz.
- No przytul mnie.
- No dobra. Ale ty głupi jesteś. - Ricco poklepał Angela po plecach.



- A teraz idź spać mały pijaczku.
- Jak to ci się udało? No jak? - Kręcił głową, nie mógł tego pojąć. Zwykle to on był bardziej aktywny w takich sprawach.
- Idź już, idź. - Powiedział Ricco pobłażliwie i odprowadził go do jego sypialni. Tam zobaczył, że Ted śpi, więc położył go obok niego. „A niech śpią razem.” Pomyślał i poszedł do salonu oglądać telewizję.
W tym czasie Asha się przebudziła i słyszała część rozmowy. „Słyszę, że tu jest więcej chłopców. Nawet ciekawie się zaczyna. Mam większe pole do popisu. Jak mi z jednym nie wyjdzie, to się wezmę za drugiego. Nie ma problemu.”



„Chociaż wolałabym Ricco, bo już tak ładnie je mi z ręki, nie wiem czy będzie mi się chciało wszystko zaczynać od początku. Zobaczymy co będzie, w każdym razie nieźle trafiłam. Mam to szczęście.” Pomyślała i znowu ułożyła się wygodnie, wkrótce zasnęła.

***
Barney się opanował, w końcu był dorosłym mężczyzną i umiał panować nad swoimi emocjami, to było tylko chwilowe zaćmienie. Szybko zmienił miejsce, siadając obok Rity.
- Widzę, że jesteś chętna na małe co nieco. - Stwierdził uśmiechając się pewnie. Podniósł ręce nad głowę i wyglądał na całkowicie opanowanego.
- Nie. Źle mnie zrozumiałeś. - Teraz Rita się zawstydziła. - Chciałam tylko posiedzieć w wannie.
- Czyżby? Nie masz pełnego stroju. Więc sądziłem, że … - Chrząknął znacząco. - Lubisz takie zabawy?
- Nie, zupełnie nie. - Wstała i wyszła z wanny. - Jesteś ohydny.





- Zaczekaj, nie widziałaś jeszcze wszystkiego. Mam dużo do zaoferowania. Ha ha ha, Rita kotku. Chyba się nie obraziłaś? - Krzyknął za nią, ona tylko prychnęła i szybko się oddaliła.
„To jakaś wariatka. Specjalnie to zrobiła, widziała jak na nią patrzę. Najpierw mnie traktuje oschle a potem włazi prawie naga do jacuzzi. Droczy się ze mną. Ale poderwę ją na moich warunkach. Ona mnie nie będzie wodzić za nos, ja się z nią zabawię. Trzeba jednak jej przyznać, jest boska.” Mimo wszystko był jeszcze za bardzo rozgrzany. Pobiegł szybko na basen i rzucił się do zimnej wody.







Ulżyło mu. Zobaczył stojącą luźno białą klacz i wskoczył na nią. Zaczął jeździć.





Jazda na tym koniu dała mu dużo przyjemności. Późno w nocy poszedł spać. Z satysfakcją stwierdził, że nie ma Jemmy. Ułożył się spokojnie do snu. Szybko zasnął, tylko przyłożył głowę do poduszki, zmęczenie wzięło górę. Śnił o pięknej rudej Ricie. Nawet się uśmiechał przez sen.

***
Było rano jak Asha się obudziła, Ricco spał na kanapie, poszła po cichutku do łazienki i wzięła szybki prysznic, potem przemknęła się do kuchni i wypiła sok.



Po jakimś czasie z tyłu usłyszała głos Ricco.
- O widzę, że mój ranny ptaszek już wstał. To świetnie, bo chcę cię zabrać na śniadanie do restauracji.
- Z chęcią, wyspałam się a ty? Bardzo się męczyłeś na kanapie? Przepraszam cię za to. - dotknęła jego twarzy i pogłaskała po policzku. Ricco się uśmiechnął, wziął jej rękę i pocałował. Potem przyłożył ją do policzka i westchnął.
- Dla ciebie mógłbym się męczyć cały czas. Wynagrodzisz mi to jakoś? - Spojrzał na nią zaczepnie.
- Hi hi hi, ciekawe co masz na myśli? - Zaśmiała się w uroczy sposób wg Ricco.
- Różne takie, ale najpierw jedźmy na śniadanie, resztę ustalimy w trakcie. Jestem strasznie głodny.



- Wspaniale. Ja też.
Pojechali do małej chińskiej knajpki. Ricco zamówił jedzenie, usiedli przy oknie.
Rozmawiali o różnych błahostkach. Flirtowali i żartowali. Bardzo sobie przypadli do gustu, Ricco był coraz bardziej zafascynowany dziewczyną. Starał się być nienagannie grzeczny i uroczy. Prawił jej komplementy. Robił to zupełnie szczerze, był zachwycony jej urodą. Wg niego w niej wszystko było piękne i egzotyczne. Dla Ashy jego zachowanie było szczególnie miłe, lubiła jak mężczyźni o nią zabiegają. Lubiła być dla nich obiektem zainteresowania. Dowartościowywała się tym i była bardziej pewna siebie.





Gdy skończyli, wyszli na zewnątrz. Asha się zatrzymała i rozejrzała się po okolicy lokalu.
- Co teraz będziemy robić? - Zapytała z uśmiechem.
- Może to. - Przysunął się do niej i ją objął. Spojrzał głęboko w oczy.
Patrzyli na siebie przez chwilę. Od tej bliskości zakręciło im się w głowach. Ricco przysunął się bardziej i dotknął swoimi wargami jej ust. Zrobił to bardzo delikatnie, lekkie muśnięcie, ale spowodowało dopływ kolejnych emocji. Zatrzymał się i popatrzył na nią, jakby czekał na pozwolenie. Ona nic nie odpowiedziała, ale jej wzrok dawał nadzieję. Jeszcze raz ją leciutko pocałował. Bawili się swoimi ustami. Później zrobił to mocniej i bardziej namiętnie. Nie mogli się od siebie odkleić, poniosła ich intensywność, ale nie zwracali uwagi gdzie są, oni w tej chwili byli najważniejsi.







Chwycili się za ręce i pobiegli do samochodu Ricco. Nerwowo zmieniał biegi w samochodzie, co chwilę ukradkiem spoglądał na siedzącą obok Ashę. Ta z tajemniczym uśmiechem siedziała bokiem oparta o prawą szybę i też patrzyła na niego. Założyła nogę na nogę i lekko kreśliła kółko na swoim kolanie. Myśleli chyba o jednym. Pędem się znaleźli w mieszkaniu. Panowała tu zupełna cisza. Asha stanęła naprzeciwko Ricco i patrzyła prowokacyjnie. Widząc jej błyszczące oczy już nie mógł się powstrzymać, szybko zrzucił z siebie koszulę, objął ją w pasie i mocno przyciągnął do siebie. Zaczęli się intensywnie całować. Przenieśli się do sypialni. Wiadomo jak to się skończyło.






***
Minęło kolejnych kilka dni, odbyła się rozprawa Rocco o pobicie policjanta. Dlatego, że nie był uprzednio karany i miał nieposzlakowaną opinię, dostał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wcześniej nie dostał nawet ani jednego mandatu, co mnie bardzo zaskoczyło, widocznie naprawdę zależało mu na dobrych układach z prawem. W sumie mógłby już wyjść z więzienia, ale sędzia się nie zgodził, ponieważ ciążyły na nim kolejne ciężkie zarzuty i zarządził areszt tymczasowy na kolejne trzy miesiące. Wyznaczono termin rozprawy za miesiąc w oparciu o oskarżenie o morderstwo. Wtedy zdecydują co dalej, jak mocne będą dowody w sprawie itd.
Prasa się rozszalała. Rocco był teraz na nagłówkach wszystkich gazet. Wzięli się za rodzinę Rocco. Pojawiły się bardzo malownicze opisy działań tej przestępczej rodziny. To trochę zburzyło obraz Rocco, już nie miał tak czystego konta.
Ricco zapadł się pod ziemię, dalej nie widywał się z bratem. Foley mi mówił, że nawet jego adwokat Ted Mosby, przestał pojawiać się w więzieniu, jakby też go wcięło, Rocco został zupełnie sam. Nikt inny z rodziny się z nim nie kontaktował. Policja dalej badała dowody w sprawie i sprawdzali ponownie każdy szczegół.
Było też mnóstwo artykułów o zemście i zazdrości młodego zabójcy. Sugerowano, że ta młoda kobieta z poprzednich zdjęć z moim ojcem, była powodem tego zabójstwa. Nagle pojawili się świadkowie, którzy widzieli jak Fabian Kent chodził na spacery w Riverview z blondynką i okazywali sobie wielką miłość. Jedna kobieta się wypowiadała, że rozmawiała z tą blondynką i ta jej się zwierzała, że mieli wspólne mieszkanie i tam w ukryciu żyli. Nawet napisali, że Fabian się oświadczył swojej wybrance w lokalnej restauracji, a ta go z radością przyjęła. Wszyscy to widzieli i klaskali. Co za ludzie. Jak mogą coś takiego wymyślać, przecież wiedzą, że miał żonę. Chcą na siłę zaistnieć w mediach? Własne pięć minut na czyimś nieszczęściu?
Pokazali moje zdjęcia z Barneyem, jak się bawimy na basenie. Skąd oni to biorą? Nie widziałam wtedy żadnego reportera. Kto był wtedy pod obstrzałem ja czy on? No i oczywiście się zastanawiali nad zagadkowym zniknięciem Barneya. Autor dawał do zrozumienia, że Barney może być kolejną ofiarą uwikłaną w tą sprawę. Co na to Gina Kent? Bo oczywiście sugerował mój związek z Barneyem. Totalne chamstwo. Teraz nie będę mogła przejść spokojnie po ulicy. Co będzie w szkole Noah? Tam też nie dadzą mu żyć.



A najgorsze było to, że ukazał się kolejny artykuł w sieci Penelope Belleza. Teraz napisała, że Mia chciała popełnić samobójstwo i nawet tego nie umiała zrobić, że widocznie nie mogła się pogodzić z tym, że ojciec ją tak zdradzał na prawo i lewo. Bezczelnie opisała jak ją ratowałam i że dzięki mnie żyje. Napisała dosłownie: „Niech się cieszy, że jej pasierbica ją znalazła. Nieudolność w wykonaniu na siebie wyroku tylko potwierdza, jak beznadziejną była towarzyszką życia dla Fabiana, czy ona miała cokolwiek do zaoferowania takiemu mężczyźnie? Męczył się z nią przez tyle lat i musiał znosić jej ciągłe histerie i stany depresyjne. Nic dziwnego, że szukał pocieszenia u innych kobiet.” Popłakałam się jak to przeczytałam. Kto to jest? Jakim prawem?
Potem ogarnęła mnie wściekłość. Skąd o tym wie? Przecież przy tym byłam tylko ja z Foleyem. Czyżby Foley? Nie idiotko! Wszyscy tylko nie on. To kto? Zaczęłam chodzić po pokoju i główkować co zrobić. Takie opisy to chyba już podpadają pod nękanie? Jest tylko dwóch świadków, poza ludźmi ze szpitala, ale tam dostała prywatną salę i nikt obcy nie miał wstępu. Foley zadbał o najbardziej zaufaną obsługę. Od kogo mogła się dowiedzieć takich szczegółów? Może jeden z tych zaufanych pracowników za odpowiednią kwotę się wygadał? Na to też są paragrafy. Nikt nie będzie szkalował mojej rodziny. Powinnam zadzwonić do Foleya, może on będzie wiedział co zrobić. Ale jest już pierwsza w nocy, czy powinnam? Muszę.
- Dobry wieczór komisarzu Foley, przepraszam, że tak późno dzwonię. Może pan rozmawiać? Obudziłam?
- Dobry wieczór. Nie, pracuję jeszcze, tak że spokojnie. Co się stało pani Gino? - Zapytał grzecznie.
- Jest taka sprawa. - Wszystko mu opowiedziałam i aż zaklął z wrażenia.
- Dobrze, że tak szybko mi pani o tym powiedziała. Natychmiast się tym zajmę. Za takie rzeczy ludzie idą siedzieć. - Stwierdził.
- Uda się ją znaleźć?



- Na pewno. Po IP komputera dojdziemy skąd były wysyłane te artykuły i zamieszczane w sieci. Jeszcze jedno, nie odpisała pani na żaden e-mail?
- Nie.
- No trudno, to by ułatwiło sprawę, ale to nic. Nasi technicy zaraz się tym zajmą. Proszę się nie martwić. Słyszałem, że pani Mia wyjechała na wakacje.
- Tak.
- To całe szczęście, miejmy nadzieję, że nie znajdzie czasu na grzebanie w necie i nie trafi na ten artykuł. To by ją niepotrzebnie tylko wyprowadziło z równowagi i tak tyle przeszła.
- Tak, a nie powinna wrócić? To nie będzie zbyt niebezpieczne? Może w domu będzie bezpieczniej?
- Nie, spokojnie. Niech się bawi. To tylko artykuły, które psują krew, ale nie wygląda mi to na nic poważniejszego. Może to jakaś niewyżyta schizofreniczka szukająca uwagi.
- To mnie pan uspokoił. Schizofreniczka? To nie brzmi zbyt dobrze.
- Nie potrzebnie to powiedziałem. Przepraszam. Niech się pani nie martwi. Wszystko będzie dobrze. Złapiemy ją.
- Dziękuję, zawsze jest pan dla mnie wsparciem.
- Staram się. Aha, byłbym zapomniał Nikki chce zrobić jutro kolację. Czy będzie pani mogła do nas przyjechać? Pewnie i tak do pani zadzwoni, ale jak już tak rozmawiamy to …
- Oczywiście z przyjemnością.
- To świetnie. Wobec tego do zobaczenia. Proszę spokojnie iść spać. Jest Noah w domu?
- Tak. Nic mu nie mówiłam, bo pewnie już śpi.
- Dobrze, na razie nie ma co go niepokoić. Zostanie to w tym momencie tylko między nami. Może powinienem tam do pani wysłać jakiś patrol? Jesteście trochę na odludziu.
- Nie, raczej nie.
- Może jednak powiem chłopakom z drogówki, żeby co jakiś czas tam się przejechali. Nic im nie będzie.
- Ok, dziękuję.
- Ja również, dobranoc.
- Dobranoc.
Jak dobrze, że do niego zadzwoniłam. To jest właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dobrze, że go mam. Wyszłam na balkon i tak bym teraz nie zasnęła. Co się dzieje z moim Barneyem?



To wszystko w tym odcinku, zapraszam serdecznie do komentarzy.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 24.05.2013 - 08:42
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem